To bardzo smutne że pod koniec życia został tak potraktowany.
['] ['] [']
Gen.Stanisław Skalski w przytułku !!
Teraz tradycyjnie odbędzie się pogrzeb Skalskiego z wielką fetą, w której żegnać go będą nasi wspaniali notable, padnie wiele górnolotnych słów, jaki to był wspaniały człowiek, bohater i w ogóle. Przy cieple jego chwały ogrzeje się pewnie niejeden prezydent/parlamentarzysta/urzędnik/generał (niepotrzebne skreślić), czyli ludzie którym totalnie zwisało co się dzieje z generałem przed jego śmiercią itd. Ale u nas to przecież normalka, nie? 

Zapewne jak zawsze prawda tkwi po środku:
Warszawa dn. 13.11.2004r.
REDAKTOR NACZELNY
„ŻYCIE WARSZAWY”
Pan Andrzej ZAŁUCKI
Dotyczy: Sprostowania artykułu „Tak w Polsce umiera bohater”
Szanowny Panie Redaktorze,
W nawiązaniu do publikacji dziennika „Życie Warszawy” z dnia 13 listopada br. pt. „Tak w Polsce umiera bohater” pragnę Pana poinformować, iż z relacji kolegów gen. Skalskiego i lekarzy Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej wynika, że był on pod stałą opieką doświadczonych lekarzy oraz miał zapewnioną doraźną pomoc finansową.
Ponadto nieprawdą jest, że General Skalski został opuszczony i pozbawiony całego dorobku życia, bowiem otrzymywał emeryturę wojskowa w wysokości 4,5 tys. zł. oraz doraźną pomoc finansową od Stowarzyszenia Lotników Polskich. Istotnie prowadzone jest obecnie postępowanie sądowe przeciwko dwóm mężczyznom (sąsiadom gen. Skalskiego), których oskarża się o wyprowadzenie z jego konta 130 tys. złotych.
Lotnictwo i wojsko interesowało się zatem losem bohatera II Wojny Światowej o czym może świadczyć chociażby pomoc finansowa na remont mieszkania 10 tys. (przekazana w październiku ubiegłego roku) oraz opłata pielęgniarki – 1500 zł miesięcznie przekazane od Stowarzyszenia Lotników Polskich z Wielkiej Brytanii a także pomoc medyczna w postaci opieki i porad lekarskich specjalistów z WIML.
Gen. Skalski nie został też pobity, siniaki na jego rękach pochodziły od podawanych mu kroplówką leków i nie trafił też do przytułku, jak zostało napisane w artykule Pana Walentka, a został przeniesiony do zakładu opiekuńczo leczniczego przy Wojskowej Akademii Technicznej, rekomendowanego mu przez lekarzy z WIML ze względu na
24-godzinną opiekę medyczną, która nie mogła być mu zapewniona w jego własnym domu. Przebywał on tam na sali 3-osobowej z dwoma pułkownikami i miał zapewnioną bardzo dobrą opiekę. Rodzina jednak zabrała go z tego zakładu i przekazała szpitalowi na ulicy Szaserów z niewiadomych dla nas przyczyn.
Zgodnie z art. 31 Ustawy Prawo Prasowe proszę o opublikowanie niniejszego sprostowania w dzienniku „Życie Warszawy”.
Rzecznik Prasowy
Dowódcy Sił Powietrznych
mjr Maciej WOŹNIAK
Warszawa dn. 13.11.2004r.
REDAKTOR NACZELNY
„ŻYCIE WARSZAWY”
Pan Andrzej ZAŁUCKI
Dotyczy: Sprostowania artykułu „Tak w Polsce umiera bohater”
Szanowny Panie Redaktorze,
W nawiązaniu do publikacji dziennika „Życie Warszawy” z dnia 13 listopada br. pt. „Tak w Polsce umiera bohater” pragnę Pana poinformować, iż z relacji kolegów gen. Skalskiego i lekarzy Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej wynika, że był on pod stałą opieką doświadczonych lekarzy oraz miał zapewnioną doraźną pomoc finansową.
Ponadto nieprawdą jest, że General Skalski został opuszczony i pozbawiony całego dorobku życia, bowiem otrzymywał emeryturę wojskowa w wysokości 4,5 tys. zł. oraz doraźną pomoc finansową od Stowarzyszenia Lotników Polskich. Istotnie prowadzone jest obecnie postępowanie sądowe przeciwko dwóm mężczyznom (sąsiadom gen. Skalskiego), których oskarża się o wyprowadzenie z jego konta 130 tys. złotych.
Lotnictwo i wojsko interesowało się zatem losem bohatera II Wojny Światowej o czym może świadczyć chociażby pomoc finansowa na remont mieszkania 10 tys. (przekazana w październiku ubiegłego roku) oraz opłata pielęgniarki – 1500 zł miesięcznie przekazane od Stowarzyszenia Lotników Polskich z Wielkiej Brytanii a także pomoc medyczna w postaci opieki i porad lekarskich specjalistów z WIML.
Gen. Skalski nie został też pobity, siniaki na jego rękach pochodziły od podawanych mu kroplówką leków i nie trafił też do przytułku, jak zostało napisane w artykule Pana Walentka, a został przeniesiony do zakładu opiekuńczo leczniczego przy Wojskowej Akademii Technicznej, rekomendowanego mu przez lekarzy z WIML ze względu na
24-godzinną opiekę medyczną, która nie mogła być mu zapewniona w jego własnym domu. Przebywał on tam na sali 3-osobowej z dwoma pułkownikami i miał zapewnioną bardzo dobrą opiekę. Rodzina jednak zabrała go z tego zakładu i przekazała szpitalowi na ulicy Szaserów z niewiadomych dla nas przyczyn.
Zgodnie z art. 31 Ustawy Prawo Prasowe proszę o opublikowanie niniejszego sprostowania w dzienniku „Życie Warszawy”.
Rzecznik Prasowy
Dowódcy Sił Powietrznych
mjr Maciej WOŹNIAK