FCS na niszczycielach w czasie drugiej wojny.

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Wojciech Łabuć
Posty: 572
Rejestracja: 2020-04-15, 12:17

Re: FCS na niszczycielach w czasie drugiej wojny.

Post autor: Wojciech Łabuć »

Wedug "Guns at Sea" Petera Padfielda najprawdopodobniej pierwszym znanym przypadkiem, kiedy zastosowano centralne kierowanie ogniem to lata 1807-1813 i Philip Brook. chodziło o skoncentrowanie ognia dział na dystansie do 300 jardów w sytuacji ograniczonej widoczności.

U źródeł współczesnych systemów kierowania ogniem stoi późniejszy admirał Sir Percy Scott. Jeszcze jako oficer ogniowy na HMS "Inconstant" w 1881 roku zaprojektował pierwszy elektryczny przekaźnik odległości. Opór w admiralicji był jednak olbrzymi i praktycznie trwał przez resztę służby Scotta. Na marginesie to jednymi z oficerów, który z Percy Scottem współpracowali i popierali byli Fisher i Jellicoe. Kolejny etap to rok 1896, kiedy Scott dostał pierwsze dowództwo - krążownik HMS "Scylla". W związku z patentami, które Scott miał zamiar zastrzec "beton" w Royal Navy zareagował dość mocno ale na szczęście dla reformatora dowódca floty admirał Sir John O. Hopkins poparł go i pozwolił na przeprowadzenie modyfikacji na jednostce dowodzonej przez Percy Scotta:
Step number one in improving accuracy of fire was the placing of telescopes on the sights. The idea was far from original, but it had never been generally adopted.1 While experimenting with his arrangement, Scott detected no improvement in the firing of the sub-caliber practice gun then standard with the Navy. Fearing loss of confidence among his men, he took them ashore where he mounted the light one-inch weapon on a rigid platform. Erratic results of fixed-firing showed clearly that the inaccuracy of the piece was no reflection of the efficiency of the sight.

A practice weapon that would shoot straight was needed, so Scott adapted a Lee-Metford rifle to be mounted within the bore of the larger guns of the ship. This arrangement thereby afforded realistic practice with the sights on the standard weapon, and the piece was rigged to be fired by the standard trigger. It was adopted generally in the Navy after seven years.

Practical difficulties in aiming then became evident to Scott, who assigned a separate. crewman to set the proper values of range and deflection on the sights. This “sight-setter,” now standard in the navies of the world and adopted by the British after four years’ wrangling, aided the gun’s pointer and trainer in keeping the piece steady on the target.

The target, too, was modified to show more clearly when it had been hit. Captain Scott found it a psychological advantage to the crew to know when their shots were passing through their mark.

There followed much practice for the prize firing of 1899. While the navies of the world were firing in rolling seas as the line of sight crossed the target, Scott was endeavoring to have his men keep the gun constantly aimed. This was difficult and was possible principally because of the very efficient elevating gear peculiar to the British Navy at this time. Only one man aboard the Scylla showed himself very apt at such work, and much practice was obviously required. Therefore, Scott invented a training device—eventually to be much publicized as the “dotter.” This device presented to the gunner a target moving up and down before the gun in the same fashion as would an actual ship. Pressing the firing key caused an electro-magnetic pencil to “dot” the target opposite the gun muzzle, thereby keeping a record of the gunner’s prowess in aiming and affording him opportunity for practice.2

The effectiveness of Captain Scott’s training was strikingly illustrated in the prize firing completed May 26, 1899. The crew of H.M.S. Scylla achieved 80 per cent hits with the 4.7-inch gun, a score so high and so unprecedented that it was not believed by many officers and men of the Navy. As ironic reward for his efforts, Percy Scott was left on half-pay, in accordance with the custom of the service, while awaiting assignment to his next ship.
Cytat z artykułu "Admiral Sir Percy Scott and British Naval Gunnery" J. F. White'a Juniora opublikowanego w USNI Proceedings, Nr. 75/4/554 czyli z kwietnia 1949 r.

Kolejnym okrętem dowodzonym przez Scotta był krążownik HMS "Terrible" z działami głównego kalibru 234 mm. I kolejny cytat-anegdota z wspomnianego artykułu:
Again he changed the sights, replacing the low-power Admiralty telescopes with powerful instruments to which he fitted cross-hairs from the head of a midshipman (this proving that midshipmen can use their heads for something).
Percy Scott na przełomie wieków miał okazję wypróbować artylerię ze swojego okrętów w walce na lądzie przeciw Burom w Afryce Południowej i przeciw Chińczykom podczas Powstania Bokserów. To miało wpływ na postęp w obserwacji upadku pocisków. W tym samym , w którym Scott walczył przeciw chińskim powstańcom, czyli w roku 1900 udało mu się i jego załodze ponownie zdeklasować inne jednostki osiągając skuteczność ognia z dział 234 mm na poziomie 76.8%.

Od tego momentu powoli, ale jednak, opór "betonu" był pomału kruszony. Pomagało nie tylko to, że jednostka dowodzona przez samego Scotta wygrywała strzelania w 1901 r.(80%) ale i jednostka dowodzona przez ucznia Scotta zrobiła to w kategorii 120 mm (HMS "Barfleur"). Jeszcze przed tym metodę opracowaną przez Scotta przejęła dowodzona przez przełożonego wynalazcy admirała Sir Edwarda H. Seymoura flota na tzw. "China station". Swoją drogą charakter Scotta miał też pewien wpływ na to :D I kolejna ciekawostka - jednostka dowodzona przez oponenta nowej metody, czyli dowódcę Channel Fleet osiągnęła najgorszy wynik strzelania w całej Royal Navy. Upór w stosowaniu przekazywanych głosowo komend dowiódł czegoś przeciwnego od zamierzonego celu. A 25% okrętów w wspomnianym 1901 roku wymigało się od sprawdzianu strzeleckiego.

W kwietniu 1903 r. Percy Scott otrzymuje dowództwo szkoły HMS "Excellent". Tu w ramach dalszej walki z oporem niektórych osób w Admiralicji Scott starał się rozwiązać problem strzelania na większe odległości i mocno promował strzelanie salwami. Co od razu pomagało w obserwacji upadku pocisków ale co jednocześnie wymagało poprawy samego procesu strzelania bo nawet przy strzelaniu salwą pociski potrafiły lądować zbyt daleko od siebie co utrudniało choćby samą ich obserwację. Działa nie były odpowiednio skalibrowane i zamiast zgrupowanych miejsc upadku pocisku pociski te lądowały bardzo daleko od siebie. W 1905 r., już jako Pierwszy Lord Admiralicji, Fisher stawia Scotta (w stopniu kontradmirała) na czele specjalnie utworzonego tworu - Inspector of Target Practice. W tymże roku Scott obserwował strzelanie 68 okrętów i... dowódcy stosowali 20 metod kierowania ogniem. Z opłakanym skutkiem. Zaczęto prowadzić oficjalną i publikowaną ewidencję wyników strzeleckich. Oraz wprowadzono sprawy przed sądem dla oficerów z okrętów osiągających złe wyniki. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać i wyniki poprawiły się, w zależności od kalibru, od 2 do nawet 8 krotnie. Jednak opór ze strony części Admiralicji wcale nie osłabł. Jednym z czołowych przeciwników był adm. Lord Charles Beresford. Pojawił się nawet zarzut niesubordynacji Scotta. Jednak przepychanki polityczne, itp nie podpadają pod ten post więc przejdźmy kilka lat do przodu a dokładniej do dnia 13 listopada 1912 roku.

Aby udowodnić kto ma rację zmierzyć miały się w strzelaniu przy złej pogodzie 2 pancerniki. Pierwszy, gdzie ogniem kierowano "tradycyjnie", przodujący w celności strzelań HMS "Orion" oraz nowy, korzystający z przyrządu centralnego kierowania ogniem, HMS "Thunderer". A ponieważ jeden obraz jest wart... :
20211024_103258.jpg
20211024_103258.jpg (469.43 KiB) Przejrzano 5332 razy
Oczywiście wprowadzenie nowego rozwiązania wymagało czasu oraz proces rozwoju nie był zakończony. Jednak jak napisano w "Torpedo Drill Book" z 1914 r. - "All ships are now fitted with some system for controlling the firing of the guns.". Kwestią otwartą nadal było to w jakiej formie, na jakich jednostkach. Oraz samo pojawienie się nowego środka rażenia w formie samolotu musiało wkrótce doprowadzić do kolejnych problemów :D

Kilka zdjęć z opisami systemów w Royal Navy z początkowego okresu (z "Torpedo Drill Book"):
20211024_104307.jpg
20211024_104307.jpg (874.58 KiB) Przejrzano 5332 razy
20211024_104315.jpg
20211024_104315.jpg (605.53 KiB) Przejrzano 5332 razy
20211024_104325.jpg
20211024_104325.jpg (834.93 KiB) Przejrzano 5332 razy
20211024_104332.jpg
20211024_104332.jpg (869.97 KiB) Przejrzano 5332 razy
20211024_104357.jpg
20211024_104357.jpg (892.08 KiB) Przejrzano 5332 razy
20211024_104405.jpg
20211024_104405.jpg (846.64 KiB) Przejrzano 5332 razy
Załączniki
20211024_104350.jpg
20211024_104350.jpg (771.17 KiB) Przejrzano 5332 razy
Wojciech Łabuć
Posty: 572
Rejestracja: 2020-04-15, 12:17

Re: FCS na niszczycielach w czasie drugiej wojny.

Post autor: Wojciech Łabuć »

A teraz kolejny skok i jak to wyglądało na niszczycielach. W skrócie - rożnie. Nawet w ramach niby takiego samego systemu występowały różnice. Niemniej zalety centralnego kierowania ogniem były dobitnie potwierdzone i postęp trafił na pokąd niszczycieli. Tu prowodyrem była US Navy. W tyle na początku jeśli idzie o drednoty i ich SKO ale nadrabiająca dystans.

Po raz kolejny odnośne "baby Forda" oprę się o "Proceedings". Tym razem znacznie świeższe - z października 2015 roku. Artykuł "Armaments & Innovations - The Revolutionary Rangekeeper" autorstwa Thomasa Wildenberga.

Hannibal C. Ford pracował dla osoby, której nazwisko do dziś kojarzy się m.in. z osprzętem dla okrętów i statków. Tą osobą był Elmer Sperry. Ford pracował nad gyrokompasem. W 1910 r. to urządzenie trafiło na pokład USS "Delaware".
As David Mindell explains in his groundbreaking study Between Human and Machine (Johns Hopkins University Press, 2002): “When the navy began to implement director firing, Elmer Sperry saw an opportunity. . . . The same devices that transmitted compass readings from the master gyro to repeaters could also transmit fire control information from the director to the plotting room and the turrets. Building on this idea, in 1914 Sperry introduced a set of data transmitters for fire control based on the gyrocompass repeater.” Sperry’s repeaters replaced the notoriously unreliable voice tubes that had previously been used to send target-bearing and turret-train settings to and from the plotting room.

In 1916 Sperry introduced a fire-control system that included an analog computer invented by Ford that recorded on a rolling paper chart the battle as it evolved. Ford’s battle tracer combined inputs from Sperry’s data transmitters to provide a plot of the firing ship’s course along with that of the target ship. The chart allowed the gunnery officer in the ship’s plotting room continuously to see the present range and bearing of the target. According to the product bulletin on the Sperry Fire Control System, the recording furnished “practically a bird’s eye view of the maneuvers involved.

As David Mindell points out, the record produced by the battle tracer allowed the Navy’s senior officers to monitor the performance of the plotting team, revealing carelessness or incompetence. It was an essential piece of Sperry’s system for director fire that was designed to concentrate the control of all gunfire at one point, causing the entire battery of the ship to operate as a single unit. But missing from the Sperry Fire Control System was an adequate method of determining the change in range due to target motion, which was still being supplied by the Vickers Range Clock, introduced in the U. S. Navy in 1908.”
Ford w 1914 został swoim własnym szefem, kiedy stworzył Ford Marine Appliance Corporation. I rozwiązanie problemu wspomnianego Vickers Range Clock było tym czym się zajął. Mniej więcej w tym samym czasie po drugiej stronie sadzawki nad podobnym urządzeniem, Argo Clock, pracował Arthur H. Pollen. Problem z urządzeniem Vickers polegał na tym, że trzeba było wprowadzać ręcznie odległość za każdym razem kiedy ta się zmieniła. Tak Pollen jaki Ford rozwiązali ten problem. Pojawiły się nawet zarzuty, że Ford po prostu skopiował urządzenie Pollena. David Mindell nie popiera tej teorii. Urządzenie Forda, Ford Rangekeeper, okazało się przewyższać wszystkie ówczesne rozwiązania jeśli idzie o uaktualnianie i śledzenie odległości. Pierwszy Rangekeeper Mk 1 zainstalowano w 1917 r. na USS "Texas".
Ford’s rangekeeper solved the fire-control problem by calculating the target’s future range and bearing, taking into account a shell’s time of flight (which at maximum range was about one and a half minutes). The latter was an important aspect of modern gunnery because a vessel moving at 20 knots, the typical speed of the latest battleships, would progress 675 yards (approximately three ship lengths) along her course in one minute. To provide the firing range to the target, Ford incorporated a mechanical integrator of his own design that calculated the range from the range rate generated by other analog devices within the rangekeeper.

The rangekeeper’s operation was based on the firing ship’s course, received from a repeating gyrocompass; the ship’s own speed, which was entered manually; measurements of the target’s range and bearing taken by the ship’s rangefinder, transmitted to the plotting room, and entered manually; and estimates of the target speed and course provided by the ship’s gunnery officer.

The Mark I and the various improved models that followed were the key element in all main-battery fire-control systems developed for the U.S. Navy in the interwar years. The Ford Instrument Company also developed a small-ship version, the Mark II, known as the “Baby Ford,” for use in destroyers and for the secondary batteries of larger ships. The effectiveness of the Mark I rangekeeper was improved in 1926 with the addition of target-bearing output. In that same year the company delivered the Navy’s first dual-purpose director, the Mark 19, designed for use against aircraft and surface targets.

Like its predecessors, the Mark 19 relied on a Ford rangekeeper to predict the future target position. Since the rangekeeper’s solution was based on the assumption that the target maintained a steady course and speed, the Mark 19 was only effective against horizontal bombers, as these aircraft needed to maintain a constant altitude and speed for accurate bombing. It was the first in a series of directors developed by the Ford Instrument Company during the following years (i.e., the Mark 28, Mark 33, and Mark 37) to provide fire control for the dual-purpose 5-inch guns that were considered the mainstay of the U.S. Fleet’s shipboard air defense. By then Ford had become so ensconced in the Navy’s fire-control business that one observer called his company the secret Fire Control Design Section of the U. S. Navy.

At the start of World War II, Ford’s latest rangekeeper, the Mark 8, which first saw service in the Portland-class cruisers, was the most advanced fire-control system in the world. Ford had improved on the accuracy of earlier models by adding corrections for deck and trunnion tilt, wind speed, and drift. When the Mark 8’s successor was introduced during the latter stages of the war, the Navy, in keeping with the changes in technology taking place, designated it as the Computer Mark 1.
Mark 33 to było rewolucyjne rozwiązanie jak na swoje czasy. Pomimo pewnych niedoskonałości było to urządzenie jednocześnie rozwiązujące problem strzelań do celów nawodnych, naziemnych jak i do samolotów. Początkowo było to stanowisko otwarte od góry. Zastąpiło Marków 19 i 28. Miało kierować ogniem dział 127 mm z lufami o długości 25 i 38 kalibrów. Pierwsze wersje ograniczone były do prędkości 275 węzłów, potem do 325 i wreszcie do 400 węzłów. Część 33 później otrzymała zadaszenie i radiolokatory. oryginalnie pojawiły się na "Farragutach".

Kolejna wersja czyli Mark 37 to spory postęp. Choćby z uwagi na to, że wreszcie ktoś wpadł na pomysł aby część ciężkiego osprzętu przenieść do wnętrza okrętu. Przedstawię jak ten system wyglądał na "Sumnerach" i "Gearingach" w oparciu o "Sumner-Gearing-Class Destroyers. Their Design, Weapons and Eguipment" Roberta F. Sumralla. Która to książka jest też świetnym źródłem wiedzy o następcach oraz systemach do strzelań przeciwlotniczych.
20211024_113430.jpg
20211024_113430.jpg (870.38 KiB) Przejrzano 5318 razy
20211024_113439.jpg
20211024_113439.jpg (908.23 KiB) Przejrzano 5318 razy
20211024_113451.jpg
20211024_113451.jpg (624.33 KiB) Przejrzano 5318 razy
20211024_113456.jpg
20211024_113456.jpg (784.8 KiB) Przejrzano 5318 razy
Jednak to nie wyczerpuje całkowicie tematu systemów stosowanych przed i w czasie II wojny światowej na niszczycielach amerykańskich. Choćby w "United States Navy Destroyers of World War II" Johna C. Reilly'a Jr. na stronie 12 mamy zdjęcie 'flush decka" USS 'Paul Jones" (DD 230) z podpisem "Her Vickers-pattern gun director can be seen on top of the weelhouse". Te same zdjęcie z wiki:

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... 230%29.jpg

http://dreadnoughtproject.org/tfs/index ... nstruments

Jeśli chodzi o Japonię to IJN była sporo w tyle w czasie II wojny światowej. Według "Naval Weapon of World War two" Johna Campbella w zasadzie wszystko co było na niszczycielach pochodziło sprzed II wojny światowej z lat 30tych. Oczywiście modyfikowano i radiolokacja też się pojawiła. Niemniej było słabo. Oczywiście niszczyciele IJN potrafiły odnosić sukcesy ale dokładnie tak jak i w innych flotach czasem dochodziło do kompromitujących porażek. Im później tym gorzej dla IJN. Generalnie jeśli idzie o baterie pomocnicze/plot czy uzbrojenie krążowników to stosowano odpowiednik brytyjskiego Admiralty Fire Control Clock czyli Type 94 z 1934 r. Taka nazwa obejmowała tak "director" jak i "computer". Ostateczna wersja (mniej więcej uniwersalna) to Type 94 Mod 5 i 6 oraz ostatecznie Type 2 w 1942 roku. To pojawiało się na niektórych niszczycielach z działami kalibru 127 mm L50. Na reszcie niszczycieli montowano uproszczony Type 94 z tachometrycznym urządzeniem Type 94 Biodoban. Co narzucało limity odległości 20000 m, zasięg dział do 19800 m czy limitowało prędkość celu do 80 węzłów (czy 300 dla bardzo uproszczonego trybu plot) i własną prędkość do 40 węzłów.

Odnośnie wersji przeciwlotniczej:
20211024_122202.jpg
20211024_122202.jpg (953.57 KiB) Przejrzano 5318 razy
Brytyjczycy oczywiście wypadali ty lepiej niż Japończycy ale nie było idealnie. Pomimo wczesnego startu to jak wspomniał SiSi Amerykanie uzyskali status "przodownika" :D Moim zdaniem wynika to poniekąd z tego, jakie działa montowano na brytyjskich niszczycielach. Nazwanie ich uniwersalnymi to mocno naciągana figura akrobatyki artyleryjskiej. I już pierwsze poważniejsze podejście do centralnego kierowania ogniem ma korzenie amerykańskie. W oparciu o Norman Friedman w "British Destroyers: From Earliest Days to the Second World War" w styczniu 1921 roku zdecydowano, że uproszczony system, częściowo uniwersalny, powinien być zastosowany na niszczycielach. To doprowadziło do powstania AFCC, który był odpowiednikiem "baby Forda". Uniwersalne miały być dalmierze choćby. Co ciekawe to Royal Navy nie przyjęła na niszczycielach do wybuchu wojny gyrostabilizacji pomimo kontaktów w 1920 r. z Sperry.

SiSi dał link do dobrego materiału o tym jak to wyglądało mniej więcej do połowy wojny. Ja daję linka do obszernego materiału jak do wyglądało mniej więcej od 1943 roku:

https://maritime.org/doc/afcc/index.htm#cover.jpg

Added in 4 minutes 3 seconds:
A jak to było we Francji. Na protoplastach "Burzy" i "Wichra", czyli "Jaguarach", od 1927 roku wprowadzono elektromechaniczny komputer Mle 1923 B. Na pierwszych 4 jednostkach trzeba było "uzupełnić" ten system, bo go tam nie było. Do tego dochodził system Granat GD II (kąt podniesienia/odchylenia) z wskaźnikami w wieżach. Od 1931 montowano granat GD III. Do tego początkowo stosowano pojedynczy dalmierz koincydentny o bazie 3 metrów zastąpiony w 1931 roku również 3 metrowymi, ale stereoskopwymi, Optique de Precision Levallois E.1926 lub E.1927. W 1927 roku zastąpiono 5 metrowym stereoskopowym OPL PC.1936. Do tego oczywiści "zegary" z pewnym zastrzeżeniem - później wskazówki godzinne i minutowe przekazywały powiększone odległości. Odpowiednio 1500 m i 125 metrów. Do celów OPL zamontowano w latach 1933-34, w ramach modernizacji i poprawy stabilności, metrowy dalmierz "stereo" OPL J.1930.

"Rewolucja" nastąpiła z "Le Fantasque":
20211024_130142.jpg
20211024_130142.jpg (780.55 KiB) Przejrzano 5317 razy
20211024_130152.jpg
20211024_130152.jpg (748.72 KiB) Przejrzano 5317 razy
20211024_130202.jpg
20211024_130202.jpg (771.89 KiB) Przejrzano 5317 razy
"French Destroyers. Torpilleurs d'Escadre & Contre-Torpilleurs 1922 - 1956" John Jordan i Jean Moulin
MiKo
Admin FOW
Posty: 4049
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: FCS na niszczycielach w czasie drugiej wojny.

Post autor: MiKo »

Wojciech Łabuć pisze: 2021-10-24, 14:08Co ciekawe to Royal Navy nie przyjęła na niszczycielach do wybuchu wojny gyrostabilizacji pomimo kontaktów w 1920 r. z Sperry.
To chyba raczej nieprawda, choć zależy jak kto definiuje "gyrostabilizację"
Wojciech Łabuć
Posty: 572
Rejestracja: 2020-04-15, 12:17

Re: FCS na niszczycielach w czasie drugiej wojny.

Post autor: Wojciech Łabuć »

Na niszczycielach w Royal Navy do wybuchu wojny nie opierano się o gyroskopy. Zobacz jak rozwiązano to na "Huntach".

https://lists.h-net.org/cgi-bin/logbrow ... ShpGTxLG2w
RN sloops, AA frigates, and war-built destroyers that were designed before the 1942 Battle class mounted small, hand-operated variants of the RN Mk 4 HACS. Those older DCTs were dysfunctional. For example, they lacked compensation for the ship's rolling and heeling.
https://books.google.ie/books?id=VGEkDw ... ms&f=false
MiKo
Admin FOW
Posty: 4049
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: FCS na niszczycielach w czasie drugiej wojny.

Post autor: MiKo »

Mi nie chodzi HACS, zobacz na Tribale
pd
Posty: 129
Rejestracja: 2007-01-23, 20:45

Re: FCS na niszczycielach w czasie drugiej wojny.

Post autor: pd »

Eksperymenty ze stabilizacją na lekkich dalocelownikach cokołowych typu W do (dla niszczycieli typu W); od typu C do Ca standardowy celownik dalocelownika z linią celowania stabilizowaną żyroskopowo w pionie i automatycznym odpalaniem przez żyroskop, na początku wojny modernizowane przez dodanie układu automatycznego pionowania i żyroskopu wyprzedzenia odpalania. Typ L/M był wyjątkiem z celownikiem stabilizowanym serwomechanizmem. Eskortowce [edit: okręty] z FKC wyposażone w (pół)żyrohoryzont dający kąt między pokładem a horyzontem w płaszczyźnie celowania.
Wojciech Łabuć
Posty: 572
Rejestracja: 2020-04-15, 12:17

Re: FCS na niszczycielach w czasie drugiej wojny.

Post autor: Wojciech Łabuć »

Pd odnośnie V/W to wszędzie spotykam się z tym, że rekomendowane było użycie "żyro" ale ani nie dogadano się z Sperry ani nie wyprodukowano nic własnego. Seryjnie nic nie wprowadzono. Z tego co wiem, to z żyro miał być system opracowywany przez Hendersona. AV Meter miał 2 małe żyroskopy ale to było tylko doświadczalne urządzenie i praktycznie jego oficjalna historia skończyła się pod koniec lat 20tych. Dopiero w 1937 r. pojawia się GRU. Dokładniej startują prace nad nim. Ale na pierwszych okrętach pojawia się dopiero w 1940 roku.

http://www.navweaps.com/index_tech/tech-111.php

Odnośnie tego co było na "C" to nigdzie nie znalazłem informacji, aby Vickersowy Admiralty Fire Control Clock miał żyroskopy wykorzystane do stabilizacji. Nie twierdzę, że mam 100% rację ale ani w monografiach niszczycieli ani w "British Naval Weapons of World War Two. Vol. I Destroyer Weapons" niczego takiego nie ma.

W tej ostatniej MiKo, odnośnie "Tribali", jest jasno podane, że za "żyro" robił "layer" (głównie) i "cross-level operator""

"The layers and cross-level operator tracked the horizon (in two directions at right angles), in effect sensing the ship's pitch and roll so that system could compensate (in battleships a gyro was usually used for this purpose)."

Jedyne stabilizowane żyroskopem urządzenia to były 2 lornetki i teleskopowe celowniki - wspomnianego "layera" oraz trzeciego członka obsługi "trainera". To może budzić pewne zamieszanie ale wynika z tego, że nie było mowy o stabilizacji tylko miało miejsce wprowadzanie informacji do przelicznika o "odchyłkach". Mówimy o korekcie tylko i wyłącznie. A przy okazji, bo było sprzężenie zwrotne, jak im cel wychodził z pola obserwacji to było wiadomo, że wyliczone nastawy zawierają jakiś błąd i "Rate Officer" wprowadzał poprawki.

W dodatku z kolejnej pracy Normana "Naval Anti-Aircraft Guns and Gunnery" jest kolejne potwierdzenie, że nie mogło być mowy o stabilizacji przy sprzęcie HA również:

"After failed attempts in the "J" to "N" classes to provide a single dual-purpose director (see below), the "Q" to "V" class destroyers reverted to the "Tribal" class arrangement, using a Rangefinder Director Mk II (W) for anti-aircraft fire ( the "W" indicated a windscreen). Data were electrically transmitted, but the director wasn't power-stabilised."

Co do FKC to która wersja? "Naval Anti-Aircraft Guns and Gunnery" po raz kolejny i:

"The 1939 FKC Handbook (CB4028(1), in the RG 38 Foreign Publications series at Nara II) includes manning diagrams. In a "Tribal", six operators clustered around FKC: a course and speed operator, a range operator, an enemy unit travel operator, a fuse reader, a TE(Tangent Elevation)/APV operator and a deflection operator. Separate operators stood at the gyro roll corrector and at the fuse transmitter, which were not integral with the FKC."

Odnośnie "Ca" to razem z "Z" miały mieć uniwersalny "Mk VI" ale nie zdążono z nim na czas. "Ca" dostało HA/LA Mk I Type K. Stabilizowana żyro była linia celowania do celów nawodnych plus żyrostabilizowana lornetka oraz obok zapasowa niestabilizowana dla celów powietrznych.

Brytyjczycy z oporami dążyli do celu ale nigdzie nie spotkałem się z informacją o seryjnym systemie zamontowanym na pokładzie niszczyciela jeszcze w 1939 roku. Powtarzam, że mogę się mylić. Większość informacji to Friedman, ale nie tylko. Niemniej może być mowa o rozumowaniu okrężnym i powielaniu się i samopotwierdzaniu się przez powielanie danej informacji. Dlatego jeśli macie jakieś dowodu sprzeczne z moimi to z chęcią się zapoznam. Nie pierwszy i nie ostatni raz się mogę mylić ale z braku innych informacji trudno mi po prostu przyjąć coś na wiarę.

"Choć zależy jak kto definiuje "gyrostabilizację""

Niech będzie choć na prawdę ucieszyłbym się z nakierowania na inne źródła. Swoją drogą to nawet jeśli się nie mylę to obecnie chyba dzielimy, a szczególnie ja, włos na 4. Brytyjczycy szli w kierunku pełnego wykorzystania żyroskopu i jeszcze okrężną drogą ale korzystali z jego zalet nawet według tego co podałem sam.
ODPOWIEDZ