Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
-
- Posty: 572
- Rejestracja: 2020-04-15, 12:17
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Odnośnie offtopu czyli wymiany żarówek. W S80 poprzedniej generacji wyjmowało się cały reflektor w ciągu kilkunastu sekund bez konieczności demontażu połowy wyposażenia w przedziale silnikowym. Coś w rodzaju "śledzików" trzymało reflektor na miejscu. Szybko i prosto.Skoda Octavia z tego samego okresu wymagała rozebrania i zdemontowania kilku elementów w wypadku problemów z żarówką w reflektorze po prawej stronie. Co było i tak niczym w porównaniu z tym, co trzeba było nadal zrobić aby np. wymienić żarówkę od świateł pozycyjnych (bez względu po której stronie). Geniusz projektowania stworzył to w taki sposób, że ta malutka żarówka jest na końcu długiego tunelu w plastykowej obudowie. Średnica tunelu nieco większa od grubości damskiego kciuka. Na szczęście w warsztacie posiadam (sic!) narzędzia dentystyczne
Nie wspomnę marki francuskiego producenta, bo leżącego nie powinno się kopać, ale dla wymiany żarówki trzeba było zdemontować zderzak i pas przedni bo tak byłoby szybciej niż "dokopywanie się" od góry. Dokumentowaliśmy pracę zdjęciami aby właściciel uwierzył. W niektórych samochodach przynajmniej ktoś poszedł na rękę i dodał klapki w nadkolach pozwalające na jako taki dostęp. Proponowałbym aby każdy projektant reflektorów samochodowych przeprowadzał próby wymiany żarówki w ukompletowanym samochodzie i nie był puszczany do domu, toalety czy nie dostawał jeść dopóki tej żarówki nie zmieni. Selekcja naturalna 
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Nieco, czyli realnie 0,7 m wyższy. Skoro "może być nawet cięższy w przeliczeniu na jednostkę długości cytadeli", to biorąc pod uwagę opancerzenie poziome oraz ogólną masę pancerzy A125 i 127, możemy zanegować tezę o "słabszym pancerzu" po dopracowaniu projektu?
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Na temat wymiany żarówek mogłaby powstać pasjonująca książkaWojciech Łabuć pisze:Odnośnie offtopu czyli wymiany żarówek. W S80 poprzedniej generacji wyjmowało się cały reflektor w ciągu kilkunastu sekund bez konieczności demontażu połowy wyposażenia w przedziale silnikowym. Coś w rodzaju "śledzików" trzymało reflektor na miejscu. Szybko i prosto.Skoda Octavia z tego samego okresu wymagała rozebrania i zdemontowania kilku elementów w wypadku problemów z żarówką w reflektorze po prawej stronie. Co było i tak niczym w porównaniu z tym, co trzeba było nadal zrobić aby np. wymienić żarówkę od świateł pozycyjnych (bez względu po której stronie). Geniusz projektowania stworzył to w taki sposób, że ta malutka żarówka jest na końcu długiego tunelu w plastykowej obudowie. Średnica tunelu nieco większa od grubości damskiego kciuka. Na szczęście w warsztacie posiadam (sic!) narzędzia dentystyczneNie wspomnę marki francuskiego producenta, bo leżącego nie powinno się kopać, ale dla wymiany żarówki trzeba było zdemontować zderzak i pas przedni bo tak byłoby szybciej niż "dokopywanie się" od góry. Dokumentowaliśmy pracę zdjęciami aby właściciel uwierzył. W niektórych samochodach przynajmniej ktoś poszedł na rękę i dodał klapki w nadkolach pozwalające na jako taki dostęp. Proponowałbym aby każdy projektant reflektorów samochodowych przeprowadzał próby wymiany żarówki w ukompletowanym samochodzie i nie był puszczany do domu, toalety czy nie dostawał jeść dopóki tej żarówki nie zmieni. Selekcja naturalna

Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Co do pokładowego, to chyba już się zgodziliśmy. Mój błąd.
Co do burtowego – co to znaczy „lepszy”?
W ocenie czy projekt realny do wykonania mniej czy bardziej do wykonania to raczej masa za metr bieżący cytadeli.
No to aż se policzyłem ( cholera zmusiłeś mnie, a strasznie mi się nie chciało
)
Tosa wysokość w rzucie 17,5 stopy. Kąt 12 stopni. Pas pancerza żeby to zapewnić musi mieć
17,5 / cos(12°) = 17,5/0,97 = 18 stóp
Przy grubości 11 cali = 440 lbs, stopa bieżąca cytadeli to
440 * 18 = 7920 lbs.
7920 / 2240 = 3,54 długiej tony.
A125 wysokość w rzucie 14,5 stopy. Kąt 25 stopni. Pas pancerza żeby to zapewnić musi mieć
14,5 / cos(25°) = 14,5/0,91 = 16 stóp
Przy grubości 12 cali = 480 lbs, stopa bieżąca cytadeli to
480 * 16 = 7680 lbs
7680 / 2240 = 3,43 długiej tony.
Przy pancerzu burtowym na każdą stopę długości będzie jakieś 100 kg różnicy w masie burt, czyli na metr jakieś 300 kg (mniej więcej).
Tak mogę przyznać, że metr bieżący cytadeli Tosy był cięższy, a więc pancerz „lepszy”.
Inna jeszcze sprawa, czego wcześniej nie widziałem, bo rysunku nie robiłem, a trzeba zwrócić uwagę, to wysokość wolnej burty na Tosa większa. To kosztuje masę.
Pytanie za 4 punkty czy okręt z niższą wolną burtą się do czegoś nadawał.
Co do burtowego – co to znaczy „lepszy”?
W ocenie czy projekt realny do wykonania mniej czy bardziej do wykonania to raczej masa za metr bieżący cytadeli.
No to aż se policzyłem ( cholera zmusiłeś mnie, a strasznie mi się nie chciało

Tosa wysokość w rzucie 17,5 stopy. Kąt 12 stopni. Pas pancerza żeby to zapewnić musi mieć
17,5 / cos(12°) = 17,5/0,97 = 18 stóp
Przy grubości 11 cali = 440 lbs, stopa bieżąca cytadeli to
440 * 18 = 7920 lbs.
7920 / 2240 = 3,54 długiej tony.
A125 wysokość w rzucie 14,5 stopy. Kąt 25 stopni. Pas pancerza żeby to zapewnić musi mieć
14,5 / cos(25°) = 14,5/0,91 = 16 stóp
Przy grubości 12 cali = 480 lbs, stopa bieżąca cytadeli to
480 * 16 = 7680 lbs
7680 / 2240 = 3,43 długiej tony.
Przy pancerzu burtowym na każdą stopę długości będzie jakieś 100 kg różnicy w masie burt, czyli na metr jakieś 300 kg (mniej więcej).
Tak mogę przyznać, że metr bieżący cytadeli Tosy był cięższy, a więc pancerz „lepszy”.
Inna jeszcze sprawa, czego wcześniej nie widziałem, bo rysunku nie robiłem, a trzeba zwrócić uwagę, to wysokość wolnej burty na Tosa większa. To kosztuje masę.
Pytanie za 4 punkty czy okręt z niższą wolną burtą się do czegoś nadawał.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Oj już nie wynajdujmy, tylko zgódźmy się, że projekt A125 był przemyślanym i udanym dziełem japońskich konstruktorów 

-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Ale śmieszneAle wyobraź sobie, jak by obsługa kotłowni wzięła się za projektowanie okrętów. Każdy palacz miał by oddzielną kabinę i osobisty prysznic, kosztem jednej wieży artylerii![]()

Ja czasami potrzebuję odczytać sobie po prostu numer z tabliczki znamionowej. I częstow takim przypadku jest tak że... #$^^#%*#*$%$#(*$^*^) szanownemu panu inżynierowi z nosem w CADzie
O patencie w którym w celu zdemontowania alternatora niezbędne jest przesunięcie silnika w ramie, nie wspomnę.
Miko możesz się czepiać Fiata 125, ale tam w komorze silnika mogłeś się ustawić razem z szafką narzedziową a i tak było jeszcze sporo miejsca do pracy. W większości współczesnych aut, nie za bardzo masz miejsce na wsadzenie palca gdziekolwiek (do tego od góry nie wiem po co przykręcona jest klapa od śmietnika ze znaczkiem marki). Doceń ogólną ergonomię starych aut
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Nigdy w życiu.MiKo pisze:Oj już nie wynajdujmy, tylko zgódźmy się, że projekt A125 był przemyślanym i udanym dziełem japońskich konstruktorów
Nawet na torturach.
To taki Mogami wielkiej wojny.
Po 4 przebudowany i zwiększeniu wypornosci O 1/3 może by się do czegoś nadawał.
Może.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Też tak myślałem o Octavii, aż przejechałem na jednym blindzie z Allborga w Północnej Danii do Gdańska nie łapiąc po drodze problemów, ale... w warsztacie mechanikom jej wymiana zajęła mniej czasu, niż moja rozmowa z ich majstrem
Owszem, to offtopic, ale taki miły dla oka i ucha
A ten projekt, coś w nim jest niepokojącego, ale w sumie, to chyba MiKo ma rację.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
- Marek-1969
- Posty: 429
- Rejestracja: 2009-07-18, 21:12
- Lokalizacja: Bytom
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Ładny ten A125 . Nawet nie wiedziałem o takim projekcie . Miałem podobny . Tańszy Agincourt bez dwóch środkowych wież 2x305 . Czyli pełna dycha na burtę w okolicach 22-23 tys ton.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Aj tam ma racje.
Ot taki projekt studencki i nic więcej.
A jak kto się nie zgadza to ( osoby o mniej wysublimowanym poczuciu humoru niech lepiej nie klikają
)
Ot taki projekt studencki i nic więcej.
A jak kto się nie zgadza to ( osoby o mniej wysublimowanym poczuciu humoru niech lepiej nie klikają
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Po lekturze tomu 6, doszedłem do wniosku że autor mówił prawdę. Pierwsze pięć tomów był wstępem do tomu 6, 7, i 7+"nieznana ilość". Natomiast tomy 7++ i 5 kolejnych, będzie puentą opracowania o pancernikach typu South Dakota i Lexington
Pytanie, czy w końcu okaże się że amerykanie nauczyli się budować pancerniki, czy też do końca ich okręty podstawowe będą kolejnymi seriami porażek?
Pozdrowienia dla dzieciaków. Zuważyłem fascynację francuskim stylem budownictwa: "skład kosztowności" na dziobie, to wszak nic innego jak magazyn wina - czyli dla dziecka poniżej 14 roku życia, nie ma tam nic cennego
Pytanie, czy w końcu okaże się że amerykanie nauczyli się budować pancerniki, czy też do końca ich okręty podstawowe będą kolejnymi seriami porażek?
Pozdrowienia dla dzieciaków. Zuważyłem fascynację francuskim stylem budownictwa: "skład kosztowności" na dziobie, to wszak nic innego jak magazyn wina - czyli dla dziecka poniżej 14 roku życia, nie ma tam nic cennego
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Jesteś szczęśliwcem, że masz tyle czasu na lekturę.jogi balboa pisze:...Zuważyłem fascynację francuskim stylem budownictwa: "skład kosztowności" na dziobie, to wszak nic innego jak magazyn wina - czyli dla dziecka poniżej 14 roku życia, nie ma tam nic cennego
Również zauważyłem, że młodzież ma morskie zacięcie, bo maja latorośl jakoś bokiem podchodzi do tych klimatów. Najbardziej mi się podobał skład karmy dla kotów. Oczywiście zaraz po kotłowni

Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
A co myśleliście, że sobie żarty robiłem mówiąc, że to rozbudowany wstęp?
Ja tylko serio.
Trochę to przypominało jak robiłem żonie spojlery ze "szczęki 2".
"wiesz ten rekin to potem zje helikopter"
"jak to zje helikopter?"
"no normalnie wyskoczy z wody złapie zębami za nartę i wciągnie do wody, wtedy to śmigło fajnie poszatkuje te żagle"
"Nie no żarty sobie robisz"
"Ależ skąd, gdzież bym śmiał"
No i cóż - zjadł.
A potem
"a jak go zabiją?"
"spalą pradem"
"jak to spalą prądem prądem"
"no normalnie z kabla, ten główny weźmie kabel w ręce i wsadzi rekinowi do pyska"
"Ale jak to, skąd weźmie kabel i jak wsadzi do pyska?"
"no wyciągnie kotwicą, potem poprosi rekina żeby go zjadł i wsadzi mu kabel, rekin go przegryzie i się spali"
też nie uwierzyła
A czy się nauczą - no chyba nie do końca. Jak wychodzi z obliczeń, że 356 mm pociski z KGV przebijały mniej więcej tyle samo co pół tony cięższe pociski 406 hamerykańców, do tego te lżejsze miały większy ładunek wybuchowy to o czym my dyskutujemy?
Choć pod koniec jakieś tam zalety hamerykańców były. Może następca Montany by się do czegoś nadawała
Ja tylko serio.
Trochę to przypominało jak robiłem żonie spojlery ze "szczęki 2".
"wiesz ten rekin to potem zje helikopter"
"jak to zje helikopter?"
"no normalnie wyskoczy z wody złapie zębami za nartę i wciągnie do wody, wtedy to śmigło fajnie poszatkuje te żagle"
"Nie no żarty sobie robisz"
"Ależ skąd, gdzież bym śmiał"
No i cóż - zjadł.
A potem
"a jak go zabiją?"
"spalą pradem"
"jak to spalą prądem prądem"
"no normalnie z kabla, ten główny weźmie kabel w ręce i wsadzi rekinowi do pyska"
"Ale jak to, skąd weźmie kabel i jak wsadzi do pyska?"
"no wyciągnie kotwicą, potem poprosi rekina żeby go zjadł i wsadzi mu kabel, rekin go przegryzie i się spali"
też nie uwierzyła
A czy się nauczą - no chyba nie do końca. Jak wychodzi z obliczeń, że 356 mm pociski z KGV przebijały mniej więcej tyle samo co pół tony cięższe pociski 406 hamerykańców, do tego te lżejsze miały większy ładunek wybuchowy to o czym my dyskutujemy?
Choć pod koniec jakieś tam zalety hamerykańców były. Może następca Montany by się do czegoś nadawała
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Tak przy okazji, to zwracam uwagę na gustowną i niczego nie sugerującą nazwę okrętu opisanego przez córkę.
Sama wymyśliła.
Jak widać wszyscy wiedzą, który okręt najlepszym pancernikiem świata był
Sama wymyśliła.
Jak widać wszyscy wiedzą, który okręt najlepszym pancernikiem świata był

Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Oj tam rzymskiej piątki się uczepiłMaciej3 pisze:... wszyscy wiedzą, który okręt najlepszym pancernikiem świata był
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
No bardzo przepraszam, a "król" to co? Pies?
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.