Rozważmy dwie kwestie - czy projektowali pancerniki na tu i teraz czy też byli bardzo przewidujący co do przyszłości.
Jeśli na tu i teraz to dali

bo w 1910 roku (przypominam położenie stępki pod pierwszy to kwiecień 1911) to pociski nazwijmy to burzące z zapalnikiem na czubku były dość powszechne w użyciu nawet do walki z pancernikami, bo po prostu ppance tego okresu były tak do

że niektórzy uważali całkiem słusznie, że lepiej strzelać czymś co zrobi porządne bum.
No a tu stanie na czubku to jakoś tak nie teges.
Jeśli przewidywali przyszłość, że w przyszłości ppance będą dominowały to znów dali

bo czepiec, który ma dobry kształt do penetracji pancerza to niekoniecznie najlepszy kształt do minimalizowania oporu aerodynamicznego. W 1910 roku może nie miało to wielkiego znaczenia ale już w 1914 czy 1916 miało (a w końcu zakładamy, że widzieli przyszłość), więc ktoś wpadł na pomysł dokładania czepca balistycznego, który miał kształt minimalizujący opór powietrza, ale straszliwie pogarszał zdolność penetracji pancerza, jeśli by pozostał na miejscu, więc robiono tak, by miał z definicji dość delikatną konstrukcję żeby odpaść od uderzenia, żeby nie zmniejszać zdolności penetracji. No w takim przypadku stanie na czubku to znów nie teges. Chyba, że projektujemy super broń, która jedną salwą jest w stanie porazić cały konwój, wtedy faktycznie odkształcenie czepca balistycznego jeszcze podczas składowania może mieć swoje zalety, bo w sposób całkowicie nieprzewidywalny wykieruje potem pocisk w powietrzu, dzięki czemu rozrzut salwy niepomiernie wzrośnie i jeden okręt będzie mógł razić całe zespoły.
No ale tu dopiero kolejny model 14 calówki sięgnął ideału z 3+ kilometrowymi rozrzutami. Do tego trzeba było dość etapami, nie od razu się udało.
A poza tym to można określić, jak to mówią "głosowanie nogami"
Większość flot wybrała składowanie poziome pocisków.
Tylko dwie pionowe podstawami w dół. Amerykańska i Japońska na Yamaciakach. Na starszych okrętach też poziome, ale niech będzie, że to z głupiego kopiowania brytoli, bo jak się poznali na amerykańskim geniuszu to go docenili i przejęli jak już się pozbyli zabobonów.
Tylko New Yorki/Texasy miały takie fukuśności z czubkiem w dół. Przypadek?
Czy może nadużywanie Whisky z Colą ( tą wzmocnioną ). To by wiele tłumaczyło

W sumie na Ginie z tonikiem ( już nie wzmocnionym niestety

) całkiem nieźle się pisze i rysuje, co widać w kolejnych odsłonach pewnego wiekopomnego dzieła
