Niestety, nie zmniejszyła - wręcz odwrotnie. Minuta guglowania i mamy np. https://www.money.pl/gospodarka/wysypis ... 0817a.htmlMarmik pisze:... ustawa śmieciowa i rozwiązania związane z naliczeniami opłat może i nieco zmniejszyły liczbę dzikich wysypisk...
Prawda jest taka, że im więcej będziemy płacić za wywóz śmieci (nieważne, czy segregowane, czy nie) to firmom będzie się opłacało odbierać śmieci, a potem wyrzucać je w lesie albo do żwirowiska. Trzeba mieć naprawdę inteligencję rozwielitki (mam tutaj na myśli twórców tego systemu), żeby tego nie zrozumieć.
Anglicy mówią "jak jesteś w dziurze, to przestań kopać". Nasze pantofelki niestety, nie umieją inaczej i kopią jeszcze intensywniej. Jeden z najnowszych pomysłów, to wyposażenie śmieciarek w czujniki elektroniczne, aby sprawdzić, gdzie jadą z odebranymi odpadami. Oczywiście nie przyjdzie im do głowy, że śmieci np. można przeładować na ciężarówkę bez czujnika i wywieźć gdziekolwiek.
Zmiana może nastąpić tylko po tym, jak firma śmieciowa będzie zarabiać na pozbyciu się śmieci.
Wg Unii są cztery metody zmniejszenia ilości odpadów, w kolejności od najbardziej preferowanego do najgorszego:
1, zmniejszenie ilości wytwarzanych odpadów,
2. recykling,
3. spalanie,
4. wysypisko.
Punkt 1 tak naprawdę nie zależy od nas, tylko od producentów. Nie czarujmy się - "kultowe" już plastikowe torebki i słomki, to kropla w morzu.
Najlepiej byłoby, gdyby śmieci recyklingować. Ale, jak już wiemy, nie ma na to specjalnie chętnych. Więc pozostaje spalenie. Oczywiście w profesjonalnych spalarniach. Żużel jest zużywany jako kruszywo, a na wysypisko jedzie garstka popiołu, z którą naprawdę nie ma już co zrobić. Nawiasem mówiąc w Unii spalanych jest bodajże 25% odpadów, a u nas chyba 13%.
Jeżeli jakiś system ma działać, to pieniądze powinny być inaczej dystrybuowane. Firma śmieciowa powinna dostawać pieniądze za pozbycie się śmieci - przez oddanie do recyklingu albo do spalarni. Wówczas dzikie wysypiska zniknęłyby jak sen złoty (bo za odbiór śmieci i wyrzucenie do lasu nie byłoby kasy), a przy śmietnikach zaczęłyby się bójki śmieciarzy - kto szybciej i więcej zabierze, aby potem spalić i zarobić.
A kto wie - może jakieś lotne patrole pojawiłyby się w lasach i zaczęły je czesać z odpadów? Bo to by był już zysk...
Bo nic tak nie przemawia do świadomości (nawet ekofilnej), jak kasa.