Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Nie doszła ode mnie PW?
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Doszła, właśnie odpisałem
Proszę o wybaczenie (innych o ile nie odpowiedziałem również)
Trochę mnie zasypano zajęciami i chodzi nie tylko o te wysyłki. Staram się jak mogę, ale nie zawsze ze wszystkim się wyrabiam
Mam nadzieję, że do środy opanuję chaos.
pozdrawiam
Maciej
Proszę o wybaczenie (innych o ile nie odpowiedziałem również)
Trochę mnie zasypano zajęciami i chodzi nie tylko o te wysyłki. Staram się jak mogę, ale nie zawsze ze wszystkim się wyrabiam
Mam nadzieję, że do środy opanuję chaos.
pozdrawiam
Maciej
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Do mnie dotarła. Ten rozdział jest super 
Czekamy na tom nr 4. Dziękuję w imieniu wszystkich
Czekamy na tom nr 4. Dziękuję w imieniu wszystkich
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Przekażę córce. Dopytywała się o odbiór czytelników. Na pewno się ucieszy, a ja trochę się boję eskalacji.....
Tom 4 na razie odstawiony. Nie mam czasu. Tak szybki czas realizacji trzeciego nawet mnie zaskoczył. Miałem trochę czasu a do tego robiłem jak po jakimś speedzie czy co. Dosypali mi coś do kawy?
Teraz najwyraźniej jestem na detoksie, bo patrzeć na to nie mogę. Do czasu.
pozdrawiam
Maciej Chodnicki
Tom 4 na razie odstawiony. Nie mam czasu. Tak szybki czas realizacji trzeciego nawet mnie zaskoczył. Miałem trochę czasu a do tego robiłem jak po jakimś speedzie czy co. Dosypali mi coś do kawy?
Teraz najwyraźniej jestem na detoksie, bo patrzeć na to nie mogę. Do czasu.
pozdrawiam
Maciej Chodnicki
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Kniga wczoraj doszła, zabieram się do lektury. Na razie zszokowało mnie zdjęcie na str. 20. Toż to urąga wszelkim normom, standardom i dyrektywom! Na takie stanowisko to chyba wysyłali marynarza za karę, jak coś przeskrobał. Bo siedzieć tam na stałe to sobie nie wyobrażam...
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Oj tam, oj tam. Kapitan ze sternikiem sobie cygaro zapalili i zaraz wielkie halo
A na poważnie, to żałuję, że nie udało mi się znaleźć żadnego zdjęcia oryginalnej wersji Liona w marszu z pełną prędkością. Opisy co się działo na maszcie są budujące, ale zdjęcie warte tysiąca słów, a Lion był pod tym względem wybitny.

A na poważnie, to żałuję, że nie udało mi się znaleźć żadnego zdjęcia oryginalnej wersji Liona w marszu z pełną prędkością. Opisy co się działo na maszcie są budujące, ale zdjęcie warte tysiąca słów, a Lion był pod tym względem wybitny.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Dzisiaj dotarła.
Fotka ze strony 20 sprawia wrażenie jakbym ją gdzieś widział. Tylko nie mogę skojarzyć gdzie...
Fotka ze strony 20 sprawia wrażenie jakbym ją gdzieś widział. Tylko nie mogę skojarzyć gdzie...
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Pewnie widziałeś na internecie. Jak zdecydowana większość innych.
Unikatowe fotografie są tylko te od Jarosława Palaska, opisane zresztą, kto jest ich autorem. No dobra, jeszcze propozycja wymiany pomostu Rivadavia wydobyta z odmętów muzeum. Reszta to "public domain", przynajmniej na tyle na ile udało mi się to ustalić. Dokonywałem wszelkich starań żeby tylko takie umieszczać. No trochę "podrasowane", ale nie żeby je zmieniać, tylko poprawiony kontrast, jasność itd. Czasem bardzo to zmienia czytelność zdjęcia, ale treść pozostaje ta sama, więc nie powinno nikogo dziwić, że jakieś gdzieś już widział. A może i (prawie) wszystkie.
Unikatowe fotografie są tylko te od Jarosława Palaska, opisane zresztą, kto jest ich autorem. No dobra, jeszcze propozycja wymiany pomostu Rivadavia wydobyta z odmętów muzeum. Reszta to "public domain", przynajmniej na tyle na ile udało mi się to ustalić. Dokonywałem wszelkich starań żeby tylko takie umieszczać. No trochę "podrasowane", ale nie żeby je zmieniać, tylko poprawiony kontrast, jasność itd. Czasem bardzo to zmienia czytelność zdjęcia, ale treść pozostaje ta sama, więc nie powinno nikogo dziwić, że jakieś gdzieś już widział. A może i (prawie) wszystkie.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Mam dwa pytanka: jaka była grubość osłon pancernych na wys. komór amunicyjnych na Orionie, bo nie widzę ich na rysunku? Jaka była różnica "wagowa" między szybkim (23 w.) w wolnym (21 w.) projektem Oriona? Z tabeli wychodzi mi 2150 ton, a w tekście jest 1750 ton.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Teraz siedzę bez dostępu do materiałów na bazie których pisałem, w weekend sprawdzę, ale tak z pamięci.
Co do zasady w okresie drednotów, Brytyjczycy na pancernikach stosowali taką samą grubość pancerza wokół siłowni jak i komór. Mogły się zdarzać gdzieś tam jakieś drobne wyjątki, ale w Orionie całość powinna być taka sama. Może same końcówki cytadeli w okolicach skrajnych wież, ale to bardzo małe obszary, mogły mieć coś innego.
Na krążownikach liniowych to już zwykle (choć nie zawsze) w okolicach komór było cieniej.
A co do tabeli i różnicy w tekście, to żeś mnie zabił. Starałem się by nie było takich różnic, ale muszę sprawdzić, ale stawiałbym na tabelę, bo jest tam rozkład mas.
W tej dotyczącej projektów wstępnych masz wyporność 23 węzłowca 24450, przyjętego do realizacji 22500, co daje 1950 na etapie projektu wstępnego. Najwidoczniej w tekście musiałem się dziabnąć o 200 ton przy liczeniu....
Co do zasady w okresie drednotów, Brytyjczycy na pancernikach stosowali taką samą grubość pancerza wokół siłowni jak i komór. Mogły się zdarzać gdzieś tam jakieś drobne wyjątki, ale w Orionie całość powinna być taka sama. Może same końcówki cytadeli w okolicach skrajnych wież, ale to bardzo małe obszary, mogły mieć coś innego.
Na krążownikach liniowych to już zwykle (choć nie zawsze) w okolicach komór było cieniej.
A co do tabeli i różnicy w tekście, to żeś mnie zabił. Starałem się by nie było takich różnic, ale muszę sprawdzić, ale stawiałbym na tabelę, bo jest tam rozkład mas.
W tej dotyczącej projektów wstępnych masz wyporność 23 węzłowca 24450, przyjętego do realizacji 22500, co daje 1950 na etapie projektu wstępnego. Najwidoczniej w tekście musiałem się dziabnąć o 200 ton przy liczeniu....
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Chodzi mi o te osłony które były na wysokości komór amunicyjnych w części podwodnej. Choć teraz zauważyłem, że na przekroju A jest podana wartość 38 mm. Więc modyfikuję pytanie: czy wartość ta była zachowana na wysokości wszystkich komór amunicyjnych, czy tylko przy dziobowej? Bo patrzę na rysunek i przekroje Liona i on miał podobne osłony grube na 63 mm, a w tekście pada stwierdzenie, że zabezpieczenie podwodnej części kadłuba było lepsze niż na krążownikach liniowych (domyślam się, że chodzi o Liony).Co do zasady w okresie drednotów, Brytyjczycy na pancernikach stosowali taką samą grubość pancerza wokół siłowni jak i komór.
W tej dotyczącej projektów wstępnych masz wyporność 23 węzłowca 24450, przyjętego do realizacji 22500, co daje 1950 na etapie projektu wstępnego
Miałem na myśli dwa projekty wstępne z tabeli - 22300 ton i 24450 ton. Domyślałem się, że o nie chodzi w tekście, bo padło tam stwierdzenie o różnicy długości kadłuba wynoszącej prawie 11 m i to odpowiada tym dwu wariantom (długości między pionami 175,4 i 164,7).
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Jeśli chodzi o poprzednie pytania
Pancerz burtowy miał taka samą grubość pomiędzy mniej więcej środkami barbet wież A oraz Y. Od krawędzi tych pasów burtowych szły grodzie poprzeczne, czy raczej "skośne" bo nie były dokładnie w poprzek, i sięgały prawie do przodów/końców barbet A/Y
Burty przed/za głównym pasem burtowym miały jeszcze jakieś tam opancerzenie, cieńsze, o zmienneg grubości w róznych miejscach.
Co do różnicy w wyporności między 23 i 21 węzłowcem. Chyba powinienem być bardziej precyzyjny w tekście. Otóż koncepcja o ile będą się różniły obydwa warianty zmieniała się w czasie. Oceniano od 1500 do ponad 2 tys ton różnicy, trudno mi powiedzieć z jakich powodów ta różnica się tak zmieniała - pewnie coś tam podliczali, ale dokładnie szczegółów tych wyliczeń na wszystkich etapach nie znam.
A tabela dotyczy wyliczeń na konkretną "stop klatkę".
Jeśli chodzi o te osłony podwodne - powiedzmy "grodzie przeciwtorpedowe", to grubość była zmienna, ale nie zmieniała się płynnie tylko skokami.
Konkretne wartości zależały od miejsca. Generalnie im osłona była zlokalizowana bliżej burty tym była grubsza, a im głębiej w kadłubie tym cieńsza. Żeby nie było za łatwo, czasem jeszcze mogła mieć inną grubość na różnej głębokości pod linia wodną. Generalnie im głębiej tym grubsza, ale pewnie jakiś wyjątek się znajdzie.
Także stwierdzenie że "leprze" to nie znaczy że grubsza gródź, tylko całość lepsza. Gródź może i cieńsza, ale głębiej. A jeśli chodzi o burty w rejonie siłowni, to jednak na pancerniku kotłownie były głębiej w kadłubie niż na krążowniku. Jakieś to znaczenie ma. Czy w praktyce przy mocy ówczesnych torped ma znaczenie praktyczne to inna sprawa. Audaciosowi jakoś nie pomogło, a starszy Inflexible jakoś do bazy się dowlókł. A trochę później Marbolough nawet nie przerwał bitwy.
Pancerz burtowy miał taka samą grubość pomiędzy mniej więcej środkami barbet wież A oraz Y. Od krawędzi tych pasów burtowych szły grodzie poprzeczne, czy raczej "skośne" bo nie były dokładnie w poprzek, i sięgały prawie do przodów/końców barbet A/Y
Burty przed/za głównym pasem burtowym miały jeszcze jakieś tam opancerzenie, cieńsze, o zmienneg grubości w róznych miejscach.
Co do różnicy w wyporności między 23 i 21 węzłowcem. Chyba powinienem być bardziej precyzyjny w tekście. Otóż koncepcja o ile będą się różniły obydwa warianty zmieniała się w czasie. Oceniano od 1500 do ponad 2 tys ton różnicy, trudno mi powiedzieć z jakich powodów ta różnica się tak zmieniała - pewnie coś tam podliczali, ale dokładnie szczegółów tych wyliczeń na wszystkich etapach nie znam.
A tabela dotyczy wyliczeń na konkretną "stop klatkę".
Jeśli chodzi o te osłony podwodne - powiedzmy "grodzie przeciwtorpedowe", to grubość była zmienna, ale nie zmieniała się płynnie tylko skokami.
Konkretne wartości zależały od miejsca. Generalnie im osłona była zlokalizowana bliżej burty tym była grubsza, a im głębiej w kadłubie tym cieńsza. Żeby nie było za łatwo, czasem jeszcze mogła mieć inną grubość na różnej głębokości pod linia wodną. Generalnie im głębiej tym grubsza, ale pewnie jakiś wyjątek się znajdzie.
Także stwierdzenie że "leprze" to nie znaczy że grubsza gródź, tylko całość lepsza. Gródź może i cieńsza, ale głębiej. A jeśli chodzi o burty w rejonie siłowni, to jednak na pancerniku kotłownie były głębiej w kadłubie niż na krążowniku. Jakieś to znaczenie ma. Czy w praktyce przy mocy ówczesnych torped ma znaczenie praktyczne to inna sprawa. Audaciosowi jakoś nie pomogło, a starszy Inflexible jakoś do bazy się dowlókł. A trochę później Marbolough nawet nie przerwał bitwy.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Osobiście polecam rozdział 7.
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Chciałbym jeszcze zapytać o grubości opancerzenia na typie Courbet. Podajesz główny pas 250 mm, końcówki 160 mm, górny pas 250 mm. Tymczasem na ogół występują te wartości po 20 mm większe (270, 180, 180). Druga kwestia - w tekście pada stwierdzenie że opancerzenie miało zróżnicowaną grubość - było grubsze na wysokości komór amunicyjnych a cieńsze na wysokości siłowni. Ale z rysunku wydaje się jakby pas pancerny wszędzie miał jednakową grubość (250), a jedynie barbety miały 270 mm - czy dobrze to odczytuję?
I jeszcze jednak kwestia - podajesz wiele ciekawych wariantów okrętów które nie zostały zrealizowane (choćby całą masa propozycji dla Argentyny czy Turcji). Czy w literaturze z której korzystałeś są jakieś wizualizacje choćby części z nich? Albo gdziekolwiek się z nimi spotkałeś? Osobiście mam spory niedosyt w kwestii okrętów niezbudowanych przed 1914 r., w przeciwieństwie do tych z okresu międzywojennego...
I jeszcze jednak kwestia - podajesz wiele ciekawych wariantów okrętów które nie zostały zrealizowane (choćby całą masa propozycji dla Argentyny czy Turcji). Czy w literaturze z której korzystałeś są jakieś wizualizacje choćby części z nich? Albo gdziekolwiek się z nimi spotkałeś? Osobiście mam spory niedosyt w kwestii okrętów niezbudowanych przed 1914 r., w przeciwieństwie do tych z okresu międzywojennego...
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
A te świnki morskie....to ile to jest w przeliczeniu na KM ?cochise pisze:Osobiście polecam rozdział 7.

Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Jeśli chodzi o ten okręt - i następne francuskie zresztą też - to precyzyjny opis powinien się sprowadzić do "patrz rysunek" (zmniejszona wersja w załączniku)Chciałbym jeszcze zapytać o grubości opancerzenia na typie Courbet. Podajesz główny pas 250 mm, końcówki 160 mm, górny pas 250 mm.
Inaczej ze 2 strony być wymieniał która płyta jaka była.
Oprócz samego rysunku kadłuba masz jeszcze ileś innych dla wież artylerii głównej, pomostu itd.
Gdzie nie spojrzysz inna grubość.
Nie wiem na jakiej bazie pisali inni autorzy, więc trudno się odnieść, ale jakbym miał strzelać, to brali grubość pancerza z poszyciemTymczasem na ogół występują te wartości po 20 mm większe (270, 180, 180).
W przekroju poprzecznym wysokiej jakości widać mniej więcej coś takiego: pancerz zewnętrzny o wartościach jak z rysunku, potem podkładka z drewna (albo i nie, zależy do miejsca), potem poszycie kadłuba składające się z dwóch płyt po 10 mm każda. Nie ma sensu załączać rysunku. W rozdzielczości pozwalającej na odczyt liczb, za duży na załącznik, po zmniejszeniu nieczytelny.
Ale można znaleźć np. tu:
http://dreadnoughtproject.org/French%20Warship%20Plans/
http://dreadnoughtproject.org/French%20 ... rbet_1911/
"cross section" będzie: COURBET1911C1-05.tif
Sprawa jest prosta - jeśli w tabeli jest taki mały rysuneczek z rozkładem artylerii, to znaczy że jakiś szkic widziałem, lub ewentualnie opis był tak dokładny, że bez szkicu byłem w stanie rozrysować chociaż układ artylerii.I jeszcze jednak kwestia - podajesz wiele ciekawych wariantów okrętów które nie zostały zrealizowane (choćby całą masa propozycji dla Argentyny czy Turcji). Czy w literaturze z której korzystałeś są jakieś wizualizacje choćby części z nich? Albo gdziekolwiek się z nimi spotkałeś?
Jeśli takiego rysuneczku w tabeli nie ma, to znaczy że podałem wszystkie dane jakie miałem dostępne. Może są od tego jakieś wyjątki, ale baaaardzo nieliczne.
Ze szkiców które miałem, a nie zamieściłem, bo za dużo rysunków, to trochę wstępnych dla Ganguta i Hiszpanii (w zasadzie to do poprzedniego tomu)
Z tego tomu to coś o Tegetthoffach, niektóre extra warianty wstępne niemieckich krążowników liniowych - ale jak coś wygląda jak przeskalowany Von der Tann, to po cholerę to przerysowywać? Trochę szkiców wstępniaków do Kaisera też by się znalazło. Trochę przeróżnych kombinacji dla Japonii, ale problem z krzaczkami, więc nie byłem w stanie ich jednoznacznie przyporządkować. Większość dotyczy okrętów późniejszych - tu będzie się działo!
Dla zawziętych polecam http://gazo.dl.itc.u-tokyo.ac.jp/hiraga2/items/browse
Bez znajomości japońskiego szukanie jest bolesne, na szczęście Hiraga "myślał po angielsku" przynajmniej podczas projektowania okrętów, więc sporo da się odcyfrować.
No i sporo wstępniaków dla Brazylii - tu było pole do popisu w rysowaniu wariantów choćby z działami 406 i 240 mm, a równie ładnie wyglądał wariant z dwoma piramidkami po jednej na dziobie i rufie niczym pierwotnie na Furutace, tyle że z dwulufowymi wieżami dwunastocalowymi. Nawet miałem rysować, ale w końcu były już zarzuty o zgodność tytułu z treścią, więc dałem spokój. Poza tym wtedy tom nie ukazałby się w tym roku.
Może w wydaniu drugim, jak będę miał siłę? Tylko na razie coś słabo się sprzedaje, więc na wydanie drugie się nie zanosi.
Ja też, ale ostatnio trochę udało mi się odgrzebać. Portugalia wygląda ciekawieOsobiście mam spory niedosyt w kwestii okrętów niezbudowanych przed 1914 r., w przeciwieństwie do tych z okresu międzywojennego...
Pancerniki "budowane na zapas" przez koncerny też są fajne. Mam zamiar trochę ich dać.
- Załączniki
-
- corbet_armour.jpg (480.19 KiB) Przejrzano 7752 razy
Ostatnio zmieniony 2018-12-16, 18:59 przez Maciej3, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.