Jak więc można wnioskować "front australijski" rozpoznany "jako-tako" ?

Pytanie dlaczego to wcale ale to wcale nie dziwi?
Smutne jest co innego - jak wszyscy pamiętamy umowa na "Francuzen orks" była już, zaraz, klepnięta itd a wyszło co wyszło i długo jeszcze nic z tego nie będzie mimo, że to była chyba sprawa przynajmniej od formalno-politycznej strony o kilka oceanów poważniejsza niż z Adelami
Co nam po niej pozostało? Ono może nie wszyscy wiedzą, że coś co kiedyś było w zwyczaju określać jako "zaostrzenie dyscypliny budżetowej" a mówiąc po ludzku kombinowanie gdzie szarego obywatela trzepnąć aby na wydatki obronne było więcej... Tak jak tego chce aktualny, miłościwie nam panujący Najważniejszy Sojusznik...
Co ciekawe jakoś nigdy nikomu nie przyjdzie do głowy taka prosta myśl jak racjonalizacja wydatków własnych - no ale...
Pytanie jakie się nasuwa to prosta kwestia czy aby nie dojdzie do sytuacji ala kryzysowe podwyższenie Vat, gdzie pod "dla wszystkich zrozumiałymi" hasłami zwiększenia wydatków na obronność nie dojdzie do "tymczasowego" podwyższenia świadczeń, które zarżnie coraz mocniej wirtualną gospodarkę kraju.
Zdarzyło się nam to już w historii (fakt, że odległej ale dlaczego aż tak niesamowicie podobnej do współczesności...

) pare razy gdzie podwyżki na armię były i z czasem stały się wręcz drastyczne ale ta pozostała na "przedpodwyżkowym" poziomie a jeżeli nawet coś w niej drgnęło to głównie na papiórze czy w reorganizacji sfer kierowniczych...
W tym kontekście Adela story jest w zasadzie zupełnie bezprzedmiotowa bo kupno dowolnej używki to - jak o tym wiedzą amatorzy kupowania używanych - nigdy niedookreślona pula wydatków całkowicie nieprzewidywalnych, które mogą być niewielkie ale nikt i nic nie jest w stanie zagwarantować, że nie będą nie do poniesienia

Jak więc z tym aspektem tematu zamierza poradzić sobie nasz "aparat decyzyjny" sam jestem ciekaw ale obstawiam, że nic z tych "antypodów" - przynajmniej na polu całych, kompletnych okrętów nie będzie bo mimo wszystko "rodeo kosztowe" to jest coś do czego można się przyczepić nawet po kilku kadencjach...
Umowa - ale na co ktoś napisał?

Dopóki nie zaprzysięgną w Częstochowie nie uwierzę...
Ps. Chyba nikomu nie potrzebuję przedstawiać kim był Cat-Mackiewicz - znany przedwojenny publicysta - jak on to ujął? "Gdy już w swojej niepojętej pasji szukania sojuszników wszędzie tylko nie na miejscu nasz kraj odnajdzie ich na dalekich antypodach czy w Australii to naprawdę będzie można zacząć się martwić o jego bezpieczeństwo nie tylko doraźne ale i w długim terminie"...
