Macieju - nie bocz się na mnie bo ja tak naprawdę nie Ciebie wcale miałem na myśli a jedynie pewną bardzo zresztą powszechną postawę

Strasznie naciskasz na tzw. polonistykę - chyba bez świadomości faktu jak bardzo jest to konstrukcja przypadkowa, nieprzemyślana i oparta na widzimisię aktualnie na topie gdzieś tam w tle językowych "mędrców' - zawsze warto bronić rzeczy wartościowych ale przypadkowych i wziętych z sufitu zasad stylistycznych - wybaczy Kolega... nie takie lepsze zostały olane i dotyczy to jak najbardziej rodzimego języka... Kolega - jak mniemam zawsze bierze też udział w nieśmiertelnym "poprawianiu" nie łódź a okręt podwodny - wielu ma taki nawyk i nie ustąpi... ot gradacja ważności na ciekawym poziomie...
Co do smutku - jak się tyle lat nie doświadczyło niczego pozytywnego w temacie to odczuwać można co najwyżej satysfakcję, że się ta cała nieumiałkowata konstrukcja po prostu rozpada... lepiej aby nie było floty wcale niż miała być takim przedziwnym naszym "pospolitym ruszeniem"...co to sobie trzeba wymyślać absurdalne dlań bajki aby miało to choć cień sensu... Sorry ale rozczarowani są po prostu rozczarowani i nie zbędziesz ich kolejnym "rozglądaniem się" i bajkami, których usłyszeli jakby o jedną za dużo...Są pewne granice absurdu, których nawet u nas przekroczyć się już nie da.
Nie mamy naturalnego modelu polityczno-gospodarczego zdolnego do trwałego zagospodarowania obszaru morskiego na polu innym niż prosty zakup-używanie a potem się wymyśli koncepcję co do czego i po co... Co prawda nieakceptowana w naszej kulturze zasada z pewnego niegłupiego miejsca głosi, że 98 % decydentów to...

a relatywny postęp to działania owych 2 % pozostałych pewnie gdzieś tam działa ale widać nasza "modyfikacja" pożarła i ten margines i decydują po prostu księgowi...
Na okręty podwodne nie ma zwyczajnie kasy i nie zmieni tego "nawet 5 i pół okrętów" ani to, że to "co najmniej" tyle. Prawdopodobnie - po staremu - nie zdawano sobie sprawy jak bardzo "inny" jest nasz system wydatków wojskowych i jak bardzo trudno jest w nim "urwać" środki na zakupy czegoś sensownego - zwłaszcza, że okręt podwodny nowej generacji to bynajmniej nie takie proste cuś jak Orzeł, którego dosyć szczęśliwym zbiegiem okoliczności można sobie było serwisować bez wsparcia producenta (co samo w sobie jest też ciekawym pomysłem). My się powinniśmy cieszyć, że on tyle lat pływał a nie poszedł w ślady rumuńskiego... Jak dobrze pójdzie to "wymęczą" środki na max dwie jednostki, które będą budowane nie mniej niż dekadę każda - komuś chce się czekać? Rozwiązania jak pewne rzeczy zrobić niby są ale tak naprawdę i to z wielu powodów nie są dla nas dostępne i to głównie z powodów tego, że mamy taką a nie inną kulturę biznesowo-polityczną, która jest może w stanie coś tam na boku czy jako podwykonawca wykonać ale nie jest zdolna do wykreowania skutecznie działającego podmiotu zdolnego do działania na polu międzynarodowym.
Przerastało to nasze czynniki polityczne za Jagiellonów - niestety przerasta i dziś. Może problem w tym, że za wielu chciałoby się tak od razu wykreować na superelitę przy okazji jednego superdealu a gdy się okazuje, że się nie da to jest przynajmniej na tyle silna aby nie dać czegoś podobnego osiągnąć innym? Przerabialiśmy to dziesiątki razy i współcześnie także całkiem sporo jest takich przypadków...