Bitwa Jutlandzka
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Bitwa Jutlandzka
Sorry, wierzysz w to piszesz? sam cierpisz na jakąś skrajną mitomanię, a innym zarzucasz "pedagogikę wstydu", cokolwiek to jest. To już naprawdę nie licuje z charakterem tego forum. Chcesz dyskutować o bitwie jutlandzkiej to pisz o niej, zamiast tych bredni. A jak wolisz te swoje wynurzenia to załóż sobie stosowny do tego temat, albo jeszcze lepiej - własne forum wylewania żali na cały świat. Do pewnego momentu byłeś zabawny, teraz już tylko irytujący.
Polskie pancerniki w RN, rany boskie... zmień dostawcę, bo to co bierzesz jest za mocne.
Polskie pancerniki w RN, rany boskie... zmień dostawcę, bo to co bierzesz jest za mocne.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
- Marek-1969
- Posty: 429
- Rejestracja: 2009-07-18, 21:12
- Lokalizacja: Bytom
Re: Bitwa Jutlandzka
może należało by odwrócić sytuacje . W armiach i flocie Kaisera było prawdopodobnie ok 9-10 % żołnierzy i marynarzy o pochodzeniu słowiańsko-polskim. czyli starczyło by na obsadzenie pod Jutlandią co najmniej jednego dużego capital ship. Najlepiej wielkiego krążownika i wtedy mielibyśmy piękną samobójczą szarżę w annałach. Oczywiście bez "polskiego" dowodzącego bo niemaszki zawsze dbali o czystość rasową ...
Re: Bitwa Jutlandzka
Tjaaa, a we flocie A-W też służyło sporo Polaków, nawet dowódców. Pewnie by wystarczyło do obsadzenia któregoś OL. Włosi by mieli ciepło w gaciach
Problem w tym, że my nigdy z Włochami wojny nie prowadzili
No, ale mediterranean fleet moglibyśmy poganiać i choćby parę krążowników utopić 


- SmokEustachy
- Posty: 4535
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Re: Bitwa Jutlandzka
Największa szansa była na pancernik austrowęgierski. Ale to by mogło zadziałać w 2 strony - jeden pancernik niemiecki i 2 brytyjskie pod polską banderą i walka bratobójcza. Były takie przypadki na lądzie w 1 wojnie.Marek-1969 pisze:może należało by odwrócić sytuacje . W armiach i flocie Kaisera było prawdopodobnie ok 9-10 % żołnierzy i marynarzy o pochodzeniu słowiańsko-polskim. czyli starczyło by na obsadzenie pod Jutlandią co najmniej jednego dużego capital ship. Najlepiej wielkiego krążownika i wtedy mielibyśmy piękną samobójczą szarżę w annałach. Oczywiście bez "polskiego" dowodzącego bo niemaszki zawsze dbali o czystość rasową ...
W każdym razie jakoś dziwnie większość forumowiczów zabierających głos wyczuła klimat. Gratulacje.
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Bitwa Jutlandzka
Zamiast łasić się na pancerne rzęchole to trza nam by było zbudować w tajemnicy Gwiazdę Śmierci, co by nam w przyszłości umożliwiło nie tylko odzyskanie państwa ale podbój wszechświata
Masakra. A może byśmy tak dla odmiany podyskutowali o Beattym? O tym czego nie zrobił a co powinien był? Pozwolę sobie przypomnieć:
) do Evan Thomasa powinien był powtórzyć Aldisem Tiger, zgodnie z rozkazem Beattyego sprzed 10 godzin.
No to dorzućmy więcej za tym samym źródłem:
Bardzo mnie ciekawi komentarz kolegów. Mam nadzieję że się go doczekam.

Masakra. A może byśmy tak dla odmiany podyskutowali o Beattym? O tym czego nie zrobił a co powinien był? Pozwolę sobie przypomnieć:
Z godnie z książką Campbella Jutland: An Analysis of the Fighting sygnał o zwrocie z 14:30 (czasu CampbellaBoruta pisze:Beatty nie wykonał rozkazu Jellicoe o równoczesnym wydawaniu rozkazów flagami, reflektorami i radiem w obliczu nieprzyjaciela..
No to dorzućmy więcej za tym samym źródłem:
Pomiędzy godziną 15:20 a 15:45 Beatty wymienił z Jellicoe kilka meldunków podając pozycję, prędkość i kurs a następnie także informację o kontakcie z pięcioma nieprzyjacielskimi krążownikami liniowymi oraz dużą liczbą niszczycieli podając ich kierunek i kurs.Peperon pisze:Beatty powinien jasno i wyraźnie przekazywać rozkazy podwładnemu z 5 Eskadry i meldunki do Jellicoe'a. Nie zrobił ani jednego, ani drugiego.
Bardzo mnie ciekawi komentarz kolegów. Mam nadzieję że się go doczekam.
- SmokEustachy
- Posty: 4535
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Re: Bitwa Jutlandzka
Polacy nie gęsi i swój język mają. Poczytaj Klimczyka
EDIT: U Flisowskiego mamy "Jutlandię a sprawę polską" - najkorzystniejszy wynik bitwy dla nas to nierozstrzygnięty.
EDIT: U Flisowskiego mamy "Jutlandię a sprawę polską" - najkorzystniejszy wynik bitwy dla nas to nierozstrzygnięty.
Re: Bitwa Jutlandzka
Tylko, że jak to powiedziano kiedyś jednemu z naszych ministrów - Polska mimo szczerych chęci nie jest wyspą i musi się liczyć z tym co dzieje się wokoło...
A smokowe ujecie niestety wpisuje się tylko w niechlubne cytaty w stylu: "myślałem, że mam 100 dywizji" czy "myślałem, że Gdańsk możmy zbombardować z heskich dział"... Tak sobie myśleć to można...
A smokowe ujecie niestety wpisuje się tylko w niechlubne cytaty w stylu: "myślałem, że mam 100 dywizji" czy "myślałem, że Gdańsk możmy zbombardować z heskich dział"... Tak sobie myśleć to można...
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Bitwa Jutlandzka
Doprawdy? Chyba śnisz... Nie było żadnej szansy, nie byliśmy równorzędnym członem monarchii, tak jak.np. Węgrzy, którzy jak chcieli pancernika, to go sobie zbudowali.. A pancerniki "polskie" w Royal Navy i Kaiserliche Marine to już jakaś kompletna aberracja, świadcząca o totalnej nieznajomości specyfiki funkcjonowania ówczesnych flot i istniejących uwarunkowań politycznych. Pancernik to nie dywizja piechoty, nie weźmiesz sobie 1000 niepiśmiennego luda, zapakujesz na okręt i poślesz bo boju. Rany, z kim ja gadam...Największa szansa była na pancernik austrowęgierski. Ale to by mogło zadziałać w 2 strony - jeden pancernik niemiecki i 2 brytyjskie pod polską banderą i walka bratobójcza. Były takie przypadki na lądzie w 1 wojnie.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Bitwa Jutlandzka
Tak na marginesie to warto pamiętać, że "węgierskie" drednoty to od strony finansowej "przekuwał w metal" polski minister skarbu i nie tylko... Widać wedle dzisiejszych kryteriów to pewnie musieliby być "zdrajcy", że nie odłożyli kasy na nasz... 
- SmokEustachy
- Posty: 4535
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Re: Bitwa Jutlandzka
Chwila, ale to nie nam ma zależeć. Anglicy chcieli pokonać H-flotte? Chcieli. No to w ich interesie było. Chociaż 2 niszczyciele by wystarczyły też. Jakby Jellicoe o 3 w nocy dostał depeszę: "atakuje niemieckie pancerniki!" to co by zrobił? Nic by nie zrobił...marek8 pisze:Tylko, że jak to powiedziano kiedyś jednemu z naszych ministrów - Polska mimo szczerych chęci nie jest wyspą i musi się liczyć z tym co dzieje się wokoło...
A smokowe ujecie niestety wpisuje się tylko w niechlubne cytaty w stylu: "myślałem, że mam 100 dywizji" czy "myślałem, że Gdańsk możmy zbombardować z heskich dział"... Tak sobie myśleć to można...
Re: Bitwa Jutlandzka
>>>
Ostatnio zmieniony 2015-07-27, 23:26 przez karol, łącznie zmieniany 1 raz.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Re: Bitwa Jutlandzka
Nie wiem, czy to będzie komentarz, ale spróbuję odpowiedzieć.jogi balboa pisze:Pomiędzy godziną 15:20 a 15:45 Beatty wymienił z Jellicoe kilka meldunków podając pozycję, prędkość i kurs a następnie także informację o kontakcie z pięcioma nieprzyjacielskimi krążownikami liniowymi oraz dużą liczbą niszczycieli podając ich kierunek i kurs.Peperon pisze:Beatty powinien jasno i wyraźnie przekazywać rozkazy podwładnemu z 5 Eskadry i meldunki do Jellicoe'a. Nie zrobił ani jednego, ani drugiego.
Bardzo mnie ciekawi komentarz kolegów. Mam nadzieję że się go doczekam.
Zasadnicze pytanie brzmi: Czy Beatty informował równie szczegółowo później ?
Przecież nie chodzi o informacje przed starciem, ale o ruchy przeciwnika. Jellicoe'a nie interesował Hipper, ale Scheer. I to właśnie o nim powinien informować Beatty. A jak to wyglądało ?
1. Miał do dyspozycji 5 Eskadrę Okrętów Liniowych i nie poinformował Evan-Thomasa o pojawieniu się Hippera. Wiele można zrzucić na jego podwładnych w dziedzinie sygnalizacji, ale to Beatty powinien sprawdzić, czy sygnał poszedł i dotarł do adresata.
2. Pojawienie się Hochseeflotte. Krążowniki Beatty'ego zawracały, a pancerniki 5 Eskadry nie wiedziały dlaczego. Znowu ktoś zawalił ? Co ciekawe, większość uszkodzeń 5 Eskadra odniosła podczas nawrotu przed flotą Scheera.
3. Rozwinięcie Grand Fleet. Jellicoe robił to bardziej na wyczucie i meldunki z sił osłony, niż dane uzyskane od Beatty'ego. Evan-Thomas miał już wtedy rozwaloną radiostację, więc jest "usprawiedliwiony". Faktem jest, ze Beatty "przeciągnął" najpierw Hippera, a za nim Scheera przed rozwiniętą linią Grand Fleet, ale nie to było jego zadaniem.
Oczywiście nie chcę zwalać całej odpowiedzialności za wynik bitwy na Beatty'ego, ale miał w tym swój udział. Czasem odnoszę wrażenie, że po prostu stracił głowę i dał się ponieść wydarzeniom. Jakby nie patrzeć Hipper miał "zimniejszą" głowę.
Odnośnie Jellicoe'a, to muszę zgodzić się z oceną Z. Flisowskiego, że dźwigał ciężar bezpieczeństwa Wysp. Przegrana bitwa mogła skutkować niemiecką inwazją na Brytanię. Klęska musiałaby być totalna, ale gdzieś z "tyłu głowy" Jellicoe'a siedziała i wpływała na jego osąd sytuacji. Natomiast u Scheera takie obciążenie nie występowało.
Evan-Thomas w nocy się nie wyróżnił, ale należy oddać mu sprawiedliwość, ponieważ miał jedną z najlepiej strzelających eskadr w Royal Navy. Również styl wprowadzenia 5 Eskadry do szyku Grand Fleet powinien budzić szacunek. Zastanawiam się czasami co by było, gdyby 5 Eskadra od samego początku uczestniczyła w starciu z Hipperem. Przecież sami Niemcy podkreślali jakość prowadzenia ognia przez tą Eskadrę. Również fakt, że eskadra Evan-Thomasa dociągnęła do walczących krążowników liniowych daje dużo do myślenia. Albo pancerniki wyciągały więcej niż jest to dzisiaj podawane, albo krążowniki były wolniejsze. A może oba czynniki na raz ?
Bitwa Jutlandzka jest "zbyt pogmatwanym" starciem, żeby można było pokusić się o jakieś "oczywiste oceny". W pewnych wycinkach można próbować, ale całość wymyka się "oczywistościom".
Musze jednak podkreślić, że to tylko moja ocena.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
- SmokEustachy
- Posty: 4535
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
Re: Bitwa Jutlandzka
Bitwy nie wygrywa się wprowadzeniami do szyku.
U Niemców tylko zwrot ku GF budzi wątpliwości, Sheer nie dość dostał w mordę i szukał dokładki. A tak jakoś wszystko grało. Jakby miał 3-4 pancerniki więcej i poszukał nocnego starcia: kto wie?
U Anglików zaś mnożą się różne katastrofalne błędy. O ile Hipper wiedział, że jest 1 Zespołem Rozpoznawczym i rozpoznawał o tyle Beatty uważał, że jest niewiadomokim.
U Niemców tylko zwrot ku GF budzi wątpliwości, Sheer nie dość dostał w mordę i szukał dokładki. A tak jakoś wszystko grało. Jakby miał 3-4 pancerniki więcej i poszukał nocnego starcia: kto wie?
U Anglików zaś mnożą się różne katastrofalne błędy. O ile Hipper wiedział, że jest 1 Zespołem Rozpoznawczym i rozpoznawał o tyle Beatty uważał, że jest niewiadomokim.
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Bitwa Jutlandzka
Tak na szybko:
Do tego momentu dystans 7Mm pomiędzy Lionem a Barhamem generalnie się nie zmienił.

Trzeba jednak zauważyć 5 eskadra znajdowała się zaledwie 7Mm za Lionem w zasięgu wzroku, około godziny 15:35 otrzymał od Beattyego rozkaz zmiany kursu Aldisem. Wkrótce padły pierwsze ciężkie salwy w bitwie.1. Miał do dyspozycji 5 Eskadrę Okrętów Liniowych i nie poinformował Evan-Thomasa o pojawieniu się Hippera.
Odnoszę wrażenie że sugerujesz że Beatty powinien osobiście zajmować się takimi "rzeczami" jak nadawanie meldunków, dopilnowywanie ich poprawności i tak dalej. Na co dowódcy sztab jeżeli sam ma się tym wszystkim zajmować?ale to Beatty powinien sprawdzić, czy sygnał poszedł i dotarł do adresata.
No raczej. O 16:48 Beatty nadał sygnał flagami nakazujący zwrot o 180 stopni z odległości 3-3,5Mm ale znaków nie opuszczono zanim okręty flagowe nie minęły się, więc zwrotu nie dało się wykonać przed 16:54.2. Pojawienie się Hochseeflotte. Krążowniki Beatty'ego zawracały, a pancerniki 5 Eskadry nie wiedziały dlaczego. Znowu ktoś zawalił ?
Masz na myśli uszkodzenia odniesione do momentu pojawienia się Grand Fleet na placu boju czy całą bitwę?Co ciekawe, większość uszkodzeń 5 Eskadra odniosła podczas nawrotu przed flotą Scheera.
O godzinie 16:05 radiostacja Liona przestała działać. Kolejne meldunki były przesyłane za pośrednictwem Princess Royal. Tak na szybko udało mi się znaleźć zaledwie jedno zdanie że na Iron Duke nie odebrano meldunków z Liona ani Southamptona nadawanych około 16:45-16:46. Ale Jellicoe odebrał wcześniejsze (od 16:30) meldunki z krążowników więc jego rozwinięcie nie było tak całkowicie "na wyczucie".3. Rozwinięcie Grand Fleet. Jellicoe robił to bardziej na wyczucie i meldunki z sił osłony, niż dane uzyskane od Beatty'ego. Evan-Thomas miał już wtedy rozwaloną radiostację, więc jest "usprawiedliwiony".
Miał przede wszystkim w miarę jednolitą eskadrę okrętówJakby nie patrzeć Hipper miał "zimniejszą" głowę.
Trzeba jednak przyznać że po społu z Beattym miał najlepsze warunki strzeleckie tego dniaEvan-Thomas w nocy się nie wyróżnił, ale należy oddać mu sprawiedliwość, ponieważ miał jedną z najlepiej strzelających eskadr w Royal Navy.
"Dociągnął" ponieważ Krążowniki liniowe wykonały kilka minut wcześniej zwrot o 180 stopniRównież fakt, że eskadra Evan-Thomasa dociągnęła do walczących krążowników liniowych daje dużo do myślenia.
Oczywiście że miał. Ale widoczność w czasie starcia sił głównych pogorszyła się na tyle że z całą pewnością można stwierdzić że to pogoda był tu głównym rozgrywającym a nie głównodowodzący admirałowie. I szczerze mówiąc nie sądzę żeby można było postawić jednoznaczny zarzut wobec Beattyego że popsuł Jellicoe bitwę. Obraz jaki wyłania się z książki Campbella, to przede wszystkim bardzo dynamicznie zmieniająca się sytuacja i nie chodzi mi tylko o włączanie się do akcji kolejnych eskadr, ale również takie wydarzenia jak nadchodzenie meldunków o nieprzyjacielu, kolejne trafienia i ich konsekwencje, awaria radiostacji. Ale do tego wszystkiego pewnie dopiero dojdziemyOczywiście nie chcę zwalać całej odpowiedzialności za wynik bitwy na Beatty'ego, ale miał w tym swój udział.
Re: Bitwa Jutlandzka
Bylbym ostrozny z wypowiadaniem kategorycznych sadow, kto jest winny a kto niewinny.
Bylo to praktycznie pierwsze starcie obydwu flot i obie strony mialy wielkie oczekiwania, czyli na barkach dowodcow spoczywala wielka odpowiedzialnosc.
Za wszelka cene Jellicoe i Sheer nie chcieli przegrac tej bitwy. Hipper i Beatty nie mieli tak wielkiej odpowiedzialnosci. Zwlaszcza Beatty mogl sobie pozwolic na troche wiecej ''ulanskiej fantazji''.
Ze nie wyszlo z takich czy innych powodow to juz inna sprawa.
Pogoda, czyli slaba widocznosc, zwlaszcza w koncowej fazie bitwy, oraz zadymienie pola walki , tez nie ulatwialo zadania.
Co do lacznosci radiowej i skladania nieszczesnych meldunkow, moim zdaniem znowu trzeba byc ostroznym z wyciagzniem prostych i jadnoznacznych wnioskow.
Zawsze staram sie zrozumiec czyjes dzialania stawiajac siebie na jego miejscu, jednoczesnie biorac poprawke na to ze te wydarzenia dzialy sie 100 lat temu !!!
W tamtych czasach lacznosc bezprzewodowa jak ja wtedy nazywano byla jeszcze mocno niedoskonala i wciaz traktowano ja w pewnym sensie jako nowinke techniczna.
Samo przesla nie wiadomosci trwalo ok 20 min. - napisanie/podyktowanie meldunku, zaszyfrowanie go, nadanie go(alfabetem Morse'a), odebraniego, odszyfrowanie,napisanie i dostarczenie do dowodcy.
Aparatura byla rowniez bardzo zawodna i niepewna, zwlaszcza w warunkach bojowych - wstrzasy od wlasnych salw, ewentulane trafienia przez przeciwnika.
Nic dziwnego ze niektorzy dowodcy podchodzili do tej ''nowinki technicznej'' z pewna doza sceptycyznu, wciaz preferujac tradycyjne wizualne metody.
Bylo to praktycznie pierwsze starcie obydwu flot i obie strony mialy wielkie oczekiwania, czyli na barkach dowodcow spoczywala wielka odpowiedzialnosc.
Za wszelka cene Jellicoe i Sheer nie chcieli przegrac tej bitwy. Hipper i Beatty nie mieli tak wielkiej odpowiedzialnosci. Zwlaszcza Beatty mogl sobie pozwolic na troche wiecej ''ulanskiej fantazji''.
Ze nie wyszlo z takich czy innych powodow to juz inna sprawa.
Pogoda, czyli slaba widocznosc, zwlaszcza w koncowej fazie bitwy, oraz zadymienie pola walki , tez nie ulatwialo zadania.
Co do lacznosci radiowej i skladania nieszczesnych meldunkow, moim zdaniem znowu trzeba byc ostroznym z wyciagzniem prostych i jadnoznacznych wnioskow.
Zawsze staram sie zrozumiec czyjes dzialania stawiajac siebie na jego miejscu, jednoczesnie biorac poprawke na to ze te wydarzenia dzialy sie 100 lat temu !!!
W tamtych czasach lacznosc bezprzewodowa jak ja wtedy nazywano byla jeszcze mocno niedoskonala i wciaz traktowano ja w pewnym sensie jako nowinke techniczna.
Samo przesla nie wiadomosci trwalo ok 20 min. - napisanie/podyktowanie meldunku, zaszyfrowanie go, nadanie go(alfabetem Morse'a), odebraniego, odszyfrowanie,napisanie i dostarczenie do dowodcy.
Aparatura byla rowniez bardzo zawodna i niepewna, zwlaszcza w warunkach bojowych - wstrzasy od wlasnych salw, ewentulane trafienia przez przeciwnika.
Nic dziwnego ze niektorzy dowodcy podchodzili do tej ''nowinki technicznej'' z pewna doza sceptycyznu, wciaz preferujac tradycyjne wizualne metody.
'There seems to be something wrong with our bloody ships today!' - Vice Admiral Sir David Beatty
Morskie Opowiesci YouTube
Morskie Opowiesci YouTube