tom pisze:Boruta - szkoda że nie dodałeś jeszcze japońskich "potworów"(tych z hangarami - choć trochę późniejszych, bo z czasu samej wojny

).
Podałem okręty z tego samego okresu i wcześniejsze.
Niemiecki U-boot typu IX uważano już za okręt duży - oceaniczny.
Śniardwy? - wystarczył rejon wokół Helu i "cięgi" jakie nasze okręty zbierały od bomb.
Znaczy, który zatonął?
Dziwnym trafem lornetki na U-bootach wystarczyły, by próbować nasze OP zatopić torpedami 4 razy. Mało? Przypadków wykrycia było jeszcze więcej. To tak jakbyś nie czytał, co pisze wyżej.
I co z tego? Jak to się ma do rozmiarów, skoro większe niszczyciele wykrywały mniejsze, a nie odwrotnie?
Wachty na niemieckich okrętach nawodnych też wykrywały kilka razy peryskopy (np. "Wilka").
Jak się ma wykrywanie peryskopu do rozmiarów kadłuba?
Lotnicy w niemieckich samolotach także nasze okręty wykrywali. Czyli mogli.
Mogli. A jak to się ma do wielkości?
marek8 pisze:Kolega Boruta łapie za słowa a sam zapewne nie wiedzi, że żaden z przywołanych przez niego licznych przykładów okrętów nie był przeznaczony na Bałtyk

Byłem ciekaw, czy ktoś się wyskoczy z takim textem. Bo np okrety włoskie były przeznaczone na Morze Śródziemne. Akwen dużo gorszy dla okrętów podwodnych.
Dosyć typowa u nas forma krytyki - nieadekwatnej do istoty problemu ale formalnie efektownej
To odnosi się do bezsensownej krytyki rozmiarów Orłów.
Tak na marginesie dla każdej z w/w flot duże okręty wynikały z potrzeby posiadania jednostek o naprawdę dużym zasięgu - co było niezbędne dla realizacji postawionych przed nimi zadań. Dla naszych Orłów - choć bezsprzecznie były to dobre okręty ich optymalizowanie na Bałtyk wydaje się dziwnym pomysłem,
Bo dla kraju o maciupińkiej linii brzegowej otoczonej z dwóch stron przez jednego z dwu potencjalnych wrogów, najlepszy jest okręt muszący co chwilę wracać do portu.