Panowie, nie mam i (jak widać po mieście, w którym mieszkam) raczej nie będę miał bliskich kontaktów z krytykowaną stocznią MW. Jednak z racji obowiązków służbowych mam dość mocne kontakty z różnymi firmami, wykonującymi prace na rzecz mojej korporacji (tzn. tej w której pracuję). Z moich doświadczeń mogę powiedzieć tyle, że obaj adwersarze mogą mieć rację tzn. w SMW pewnie są dobrzy Fachowcy, ale praktyka jest taka, że nie opłaca się im ujawniać. Więc ich nie widać.
Z drugiej strony jest tak, że częste kontakty z tą samą firmą z czasem przeradzają się w stosunki koleżeńskie. Tak więc po jakimś czasie marynarskie serca zmiękły, zwłaszcza jeśli nadzorcy z ramienia MW często byli ci sami i nie mieli serca "dociskać" stoczniowców.
Możecie mi wierzyć albo i nie, ale sam jestem na poziomie "przełamywania bariery Psyche" jak to nazywam, ponieważ często współpracowałem z pracownikami firm, które muszę teraz nadzorować. Nie jest to łatwe, jeżeli jeszcze nie tak dawno wykonywało się prace niejako ramię w ramię. Przy okazji (żeby nie było za łatwo) prawie siłowo muszę przełamywać psychikę kolegów z mojej firmy. Praca jest więc potrójna. Przełamanie przyzwyczajeń firm usługowych, zmiana własnych przyzwyczajeń i przyzwyczajeń kolegów (tak aby pomagali, a nie przeszkadzali). Wytycznymi są wymagania pracodawcy, który wprowadza własne standardy nadzoru nad firmami oraz standardy BHP. A wszystko to w ścisłym powiązaniu z przepisami krajowymi. Efektem jest spore zamieszanie i częsta zmiana różnych przepisów, ale z drugiej strony zmiana mentalności pracowników i wzrost świadomości zagrożeń.
Dotyczy to w równej mierze mnie, moich kolegów oraz pracowników firm podwykonawczych. Nie będę ukrywał, że utrudnia to życie, ale przynosi pozytywne rezultaty i jakość usług świadczonych przez firmy rośnie.
