Witam,
Kwestia nazewnictwa dawnych miast polskich, niemieckich czy innych nazw obszarów będących pod okupacją co do szeroko rozumianych ziem polskich i niepolskich jest dosyć ciekawie wyłożona w starej książce N. Daviesa Boże Igrzysko tom II - autor ciekawie zwraca uwagę na istniejące możliwości na tym polu Tak, że przyjęta przez autora koncepcja - artykuł o niemieckich okrętach i nazewnictwo takie jakie stosowano w czasie opisywanych zdarzeń nie jest taka pozbawiona sensu - tylko, że w ramach tzw. dobrej roboty dziennikarskiej zabrakło chyba wyłożenia tej prostej kwestii, że autor stosuje akurat taką metodę... Ale ten pośpiech, pośpiech
Pozdrawiam
Książki nie czytałem, ale i bez tego wiem, że zasadniczo gdy pisze się Ocean Atlantycki, a nie Atlantische Ozean to wypadałoby pisać Zatoka Gdańska lub Zatoka Pucka (zwłaszcza, że po polsku trudniej zrobić błąd ortograficzny). Gdy pojawia się Praga, Londyn, czy Królewiec to też dobrze pisać właśnie tak, zamiast Praha, London i Königsberg (wszystkie przykłady bez większego związku z tekstami).
Masz rację, że można i inaczej, ale (tak jak piszesz) trzeba jakoś uzasadnić sens/cel takich działań. Przyznaję szczerze, że ja takiego sensu nie widzę, więc przyłączyłem się do pytania Macieja.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
W 'okrętowym" artykule o zatonięciu a następnie wydobyciu S-80 znajduje się następujacy fragment:
Na początek trochę arytmetyki. "Karpaty" posiadały dwa podnośniki o udźwigu 400 ton każdy. Natomiast sama masa takielunku (talie i liny) wynosiła 120 ton. Realnie można więc było podnieść ciężar o masie 680 ton. Biorąc pod uwagę masę "szczęk" (400 ton) niezbudowanych przez stocznię w Gorki, można - jak napisał M. Wozniesienski w "Ukradiennoj submarinie K-129" - śmiało zaryzykować tezę, że z ich pomocą niczego by nie podniesiono. Wyporność S-80 wynosiła bowiem 1160 ton. Dodając do tego masę wody wewnątrz kadłuba daje to około 2000 ton! Jakim więc cudem podniesiono "eskę"? Czy nam czegoś nie dopowiedziano - pyta wspomniany Wozniesienski, czy też prawa fizyki w tym czasie nie obowiązywały?
A zawsze (przynajmniej od przeczytania książek kapitana Poinca) wydawało mi się, że przy podnoszeniu wraku dźwigiem lub podnośnikiem maksymalna siła podnoszenia to ciężar wraku w wodzie plus siła przyssania (zazwyczaj kalkulowana jako 0,3 cieżaru statku w wodzie). Oznacza to, że "karpaty" mogły ponieść wrak o ciężarze w wodzie do (800t. x 0,7) 560 ton. Kluczem jest jednak stwierdzenie "ciężar wraku w wodzie" (czyli ciężar jednostki na powierzchni minus ciężar wypierane przez wrak wody). W pełni wypełniony wodą wrak S-80 mógł mieć masę ok. 1750 ton od czego należy odjąć ciężar wypieranej przez niego wody (ok. 1400 ton), czyli, że "Karpaty" miały do "dźwigniecia" jedynie ok. 350 ton (przy realnym udźwigu ok 560 ton). Tak wiec podniesienie przez Rosjan S-80 było całkowicie realne i zgodne ze wszystkimi prawami fizyki. Po co przywoływać w przyzwoitym tekście jakieś absurdalne teorie spiskowe wynikające tylko i wyłacznie z problemów z przeprowadzeniem poprawnych obliczeń...
Przeczytałem artykuły o Tegetthoffach i o Akizuki. Nie będę ukrywał, że nie wszystko mi się w nich podobało.
A - Tegetthoffy.
1. W opisie służby pancernika Viribus Unitis można znaleźć określenie K. u K. Flotte. Ciekawe tym bardziej, że zawsze znajdowałem K. u K. Kriegsmarine, które znajdujemy w dalszej części artykułu. Pytanie brzmi: Czy K. u K. Flotte było określeniem oficjalnym, czy wymysłem Autora ?
2. Bandera. Uważam określenie bandery jako czerwono-białej za ewidentny błąd. Według mnie powinno być czerwono-biało-czerwonej.
3. Daty Prinz Eugena. Ciekawostką jest układ dat budowy i wejścia do służby pancernika Prinz Eugen.
W artykule mamy, że stępkę pod okręt położono 16. 01. 1912 roku, wodowano 30. 11. 1012, a wykończenie trwało półtora roku i okręt wszedł do służby 17. 07 1917 roku !
4. Mapa ostatniego rejsu Szent Istvana. Uważam, że wydrukowana w skali szarości byłaby znacznie czytelniejsza. Opisy drobnym drukiem na niebieskim tle są, mówiąc delikatnie, mało czytelne. Wniosek ? Albo większa czcionka opisu, albo skala szarości lub tylko kontury lądu i mapa czarno-biała.
B - Akizuki.
Odnoszę wrażenie jakby Autor nie mógł się zdecydować na jeden sposób zapisu nazwisk w artykule. Najpierw mamy pierwszego dowódcę niszczyciela kmdr por. Koga Yasuji, a za chwilę kontradmirała Hiroki Abe (powinno być raczej Hiroaki Abe). Wygląda jakby pierwszy był pisany z japońska (najpierw nazwisko, a później imię), a drugi na polską modłę (imię i nazwisko). Sądzę, że Autor powinien się zdecydować na jeden system pisowni japońskich nazwisk.
To na razie tyle w kwestii uwag.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Peperon pisze:1. W opisie służby pancernika Viribus Unitis można znaleźć określenie K. u K. Flotte. Ciekawe tym bardziej, że zawsze znajdowałem K. u K. Kriegsmarine, które znajdujemy w dalszej części artykułu. Pytanie brzmi: Czy K. u K. Flotte było określeniem oficjalnym, czy wymysłem Autora ?
A nie mowa czasem o rozróżnieniu Flota/MW? Na tej zasadzie, co w II RP był Dowódca MW (w Warszawie) oraz Dowódca Floty (w Gdyni)?
Peperon pisze:a wykończenie trwało półtora roku i okręt wszedł do służby 17. 07 1917 roku
Literówka (karygodna!), powinno być 1914.
Peperon pisze:Sądzę, że Autor powinien się zdecydować na jeden system pisowni japońskich nazwisk.
W pełni popieram apel. Niestety, niedbalstwo jeśli chodzi o nazwy własne jest plagą, którą trzeba tępić.
pothkan pisze:A nie mowa czasem o rozróżnieniu Flota/MW? Na tej zasadzie, co w II RP był Dowódca MW (w Warszawie) oraz Dowódca Floty (w Gdyni)?
Peperon pisze:Sądzę, że Autor powinien się zdecydować na jeden system pisowni japońskich nazwisk.
W pełni popieram apel. Niestety, niedbalstwo jeśli chodzi o nazwy własne jest plagą, którą trzeba tępić.
W pierwszej kwestii - możliwe. Jednak jak zaznaczyłem, wcześniej nie spotkałem tego określenia w odniesieniu do CK Floty. Dlatego zapytałem.
Jeśli chodzi o nazwiska w artykułach o japońskich okrętach to można odnieść wrażenie, że wszystko zależy od autora i jego znajomości pisowni nazwisk w tym kraju. Nieraz jest takie zamieszanie, że trudno się połapać. Odnoszę wrażenie, że jakie źródło, taka pisownia, a polskie zasady przyjmuje się jako obowiązujące wszędzie - niestety. Najgorszy w tym wszystkim jest zasięg tego zjawiska, bo w wielu publikacjach jest widoczne.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
U1 pisze:W 'okrętowym" artykule o zatonięciu a następnie wydobyciu S-80 znajduje się następujacy fragment:
Na początek trochę arytmetyki. "Karpaty" posiadały dwa podnośniki o udźwigu 400 ton każdy...
A zawsze (przynajmniej od przeczytania książek kapitana Poinca) wydawało mi się, że przy podnoszeniu wraku dźwigiem lub podnośnikiem maksymalna siła podnoszenia to ciężar wraku w wodzie plus siła przyssania (zazwyczaj kalkulowana jako 0,3 cieżaru statku w wodzie). Oznacza to, że "karpaty" mogły ponieść wrak o ciężarze w wodzie do (800t. x 0,7) 560 ton...
A ja się zastanawiam, czy przypadkiem autor artykułu nie popełnił błędu logicznego.
Skoro podaje udźwig podnośników, to logicznie rzecz biorąc jest to udźwig urządzeń gotowych do pracy i bez sensu jest jego ograniczanie przez odejmowanie masy olinowania itp. Przyjmując, że "Karpaty" miały mieć jeszcze specjalne kleszcze do podnoszenia zatopionego okrętu podwodnego, powinno się liczyć udźwig z kleszczami. Wtedy zdolność podniesienia ciężaru powinna być podniesiona o masę brakujących "kleszczy".
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Czekałem na te wydanie Okrętów. Ciekawy artykuł o Orle, jednak jak dla mnie żadna nowość. Fajne zdjęcia, szacunek za linie teoretyczne. Przydadzą się w modelarstwie.
Miałem nie pisać o Hipperze.
Jednak muszę przyznać, że w porównaniu z innymi artykułami pana M. Skwiota, zaszła znaczna i to pozytywna zmiana.
Naprawdę artykuł można przeczytać z przyjemnością . Jest co prawda jedno dziwne zdanie, ale nie będę się czepiał. W porównaniu z wcześniejszymi tekstami, ten wyraźnie jest "przyjazny czytelnikowi". Nie wiem czy to w Autorze zaszła zmiana pod wpływem krytyki (nie ma co ukrywać, że ostrej), czy też redakcyjna korekta wzięła się do roboty.
Parafrazując tytuł książki dla młodzieży - Tu zaszła zmiana. Cieszy mnie to, że pozytywna. Tak trzymać, bo mimo wszystko tematyka interesująca - zwłaszcza dla modelarzy.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
A propos spisu treści: gdzie można przeczytać w numerze artykuł Dywizjon drapieżników ?. Drugie pytanie; Gdzie można nabyć książkę ,, Już w sprzedaży !!! Niszczyciele PMW". Z tego co wiem, to ta sprzedaż będzie aktualna za ok. 2 miesiące. Warto to pisać takie brednie, wprowadzające w czytelników w błąd. Proponuję mniej pośpiechu, a więcej rzetelności.