Czysta kurtuazja. Raz dlatego, że Japończycy chcieli być "cywilizowani" (mieli jeszcze kompleksy wobec ludzi Zachodu i starali się zachowywać tak by otrzymać ich uznanie), dwa, gdyż podkreślając męstwo pokonanego przeciwnika podkresla się też własne zwycięstwo.I wreszcie na zakonczenie, gdy Rozestwienski lezal w Sasebo Naval Hospital leczac rany po bitwie, odwiedzil go adm. Togo.
Jak na mój gust, to przy wyjaśnianiu jego motywów takiego a nie innego postępowania pomocny byłby psycholog. Co można powiedzieć o kimś, kto na pytanie (przed sądem) dlaczego odwołał zespół Szeina pozbawiając się rozpoznania (rzecz która okazała się później dość istotna) odpowiedział, że i tak wiedział że napotka nieprzyjaciela, więc rozpoznanie nie było mu potrzebne (lub coś w tym sensie). Jego chorobliwy brak zaufania do podkomendnych miał swe odbicie w tym co się stało!Togo mial pelne zaufanie do swoich podwladnych, Rozestwienski nie ufal nikomu.
Jak dla mnie oznaczało to też, że Rożestwienski kompletnie nie miał pomysłu na stoczenie bitwy. Po prostu nie wiedział co ma robić.Z tego to powodu wydal wydawac sie moglo dziwny rozkaz o przejmowaniu dowodzenia przez kolejny okret w szyku...
Prawda. Ale i w kwietniu, a przede wszystkim w sierpniu 1904 roku,na posiedzeniu komisji która miała zadecydować o wysłaniu II Eskadry na Daleki Wschód, to JEGO zdanie najprawdopodobniej zadecydowało o ekspedycji. Przy drugiej radzie to prawdopodobieństwo graniczy, moim zdaniem, z pewnością.Pod koniec tego niebywale dlugiego i wyczerpujacego rejsu adm. R byl schorowanym zalamanym nerwowo czlowiekiem
To można by wytłumaczyć tak, że podejmując wyprawę liczył na to, że wojna zakończy się bez niego - wyprawa II Eskadry będzie po prostu argumentem w rokowaniach pokojowych. Wysłanie zespołu Niebogatowa miało sens tylko wtedy, gdyby szykowała się bitwa. Inaczej mówiąc, gdy w Petersburgu zadecydowano o wysłaniu III Eskadry, zadecydowano też i o tym, że połączone siły mają wyrąbać sobie drogę do Władywostoku, czyli stoczyć bitwę z Połączoną Flotą. A na to Rożestwienski pomysłu nie miał - stąd i jego późniejszy stres (doszło do niego to, że podjął wyzwanie, które go przerastało). Tłumaczenie, że w III Eskadrze są jednostki stare i bezwartościowe jest bowiem nieporozumieniem (już miał wśród dowodzonych przez siebie okrętów Nawarina i Nachimowa).Przez caly rejs sprzeciwial sie wyslaniu i ''wzmocnieniu'' jego eskadry przez III Eskadre Niebogatowa. Robil tez wszystko Zeby nie doprowadzic do spotkania z Niebogatowem do ktorego w koncu doszlo w Indochinach
Tu znów byłby potrzebny psycholog. Bo jeżeli gość podświadomie miał marne zdanie o swoich możliwościach, to biorąc pod uwagę charakter, nie przyznałby się do tego nawet sam przed sobą. Więc brak wiary we własne siły "transmitował" na eskadrę.Mial bardzo niskie mniemanie o wartosci swojej eskadry, jako calosci, pod wzgledem manewrowym i artyleryjskim.
Moim zdaniem zespół, którym dowodził, prezentował spory potencjał. Nie ustępujący Połączonej Flocie.
Prawda. Ale Japończycy nigdy nie odważyliby się zrzucać dryfujące miny na kursie okrętów rosyjskich! Po bitwie na M. Żółtym okazało się, że rzekome miny to kosze na węgiel, które przed walką zrzucono z pokładów japońskich niszczycieli (można było o tym przeczytać w raportach brytyjskich obserwatorów opublikowanych już w grudniu 1904 roku!). Stosowanie dryfujących min spotkałoby się z międzynarodowym oburzeniem - godziło w wolność żeglugi. Można było łatwo przewidzieć ten fakt.Te dziwne manewry to był rozkaz zmiany formacji ...
A nawet gdyby Rożestwienski miał jakieś przyczyny by mieć wątpliwości, to taki manewr w połączeniu z pozbyciem się wysuniętego rozpoznania świadczy o nim jak najgorzej jako dowódcy.
Nie za bardzo rozumiem o którym momencie tu mowa. Przejście w dwie kolumny nastąpiło raczej bezproblemowo (o ile dobrze pamiętam). A przejście w jedną kolumnę bojową rozpoczęto po zaobserwowaniu nieprzyjaciela w odległości kilkunastu kilometrów (ach te rozpoznanie!). A że wyszło jak wyszło związane jest z tym, że to Rożestwienski źle obliczył prędkość przy jakiej manewr ten należało dokonać.Suworow, Borodino i Orzel wykonaly ten manewr dobrze, natomiast Aleksander III zle zinterpretowal rozkaz i zawrocil w zlym kierunku, powdujac chaos i zamieszanie ( to czego bardzo obawial sie podczas calej podrozy).
Niemożność stoczenia bitwy manewrowej wynikała z tego, że Rożestwienski staczać takowej nie zamierzał. Błędy popełnione na początku bitwy wynikały zaś nie z małych możliwości eskadry ale błędów jej dowódcy. II Eskadra pokonała kawał drogi w dobrym stanie - przystępując do bitwy miała większą wartość bojową niż wypływając z Bałtyku. Jak to może świadczyć o załogach? Niebogatow doprowadził na Daleki Wschód swą eskadrę w skład której wchodziły 3 pancerniki obrony wybrzeża (co do których zakładano, że nigdy nie opuszczą Bałtyku!) w rekordowym czasie, bez poważniejszych usterek. Na dodatek wyniki jego ćwiczeń artyleryjskich były takie same lub nawet lepsze od wyników japońskich. Gdzie tu są "małe możliwości"? Możliwości winien zauważyć i wykorzystać dowódca.Byc moze to wszystko, czyli bardzo niska ocena mozliwosci manewrowania cala eskadra, wynikajaca z doswiadczen z manerow podczas podrozy i bardzo nieudana proba wykonania jego rozkazu juz na samym poczatku bitwy spowodowalo niechec lub po prostu niemoznosc prowadzenia bitwy manewrowej.
Nieprawda. Pewne problemy nastąpiły na Madagaskarze, bo nie planowano tam tak długiego postoju. Morale wyraźnie podniosło natomiast połączenie się II i III Eskadry. Nie było z nim tak źle. Tym bardziej, że marynarze raczej wierzyli, że Rożestwienski doprowadzi ich do Władywostoku. W ich oczach uchodził za "twardziela", który "da radę". Tu trzeba mu przyznać, że swa postawą na morale dowodzonych przez niego ludzi, oddziaływał raczej pozytywnie (co innego w przypadku wyższych oficerów, ale to inna sprawa...).Raczej nie zgodzilbym sie z tym twierdzeniem. Tak dlugi i wyczerpujacy rejs w duzej mierze w tropikalnych warunkach, przy bardzo dlugich postojach , glownie Madagaskar i Indochiny spowodowal rozluznienie dyscypliny i nadszarpniecie morale wsrod zalog.
??? A niby w którym momencie ta załoga się "rozpadła"?Przykladem bardzo niskiej dyscypliny jest ''Oriel'' na ktorym podczas bitwy zaloga calkowicie rozpadla sie przy stratach mniejszych niz 10%
Miał pancerz najgrubszy i nawet przeliczając na wartość pancerza kruppowskiego nie było tego mało. No i miał największą powierzchnię burt pokrytą pancerzem - przy realiach cuszimskich to miało znaczenie.Nawarin nie był najlepiej opancerzony.
Oslabia miał (nazwa pochodziła od imienia mnicha) przede wszystkim pecha. Na M. Żółtym Pierieswiet i Pobieda spisywały się nie gorzej niż "normalne" pancerniki. A Nikołaj... Był zmodernizowany. Miał wymienione kotły i choć jego prędkość nie powalała z nóg, to te 14,5 węzła osiągał realnie i mógł je utrzymać przez dłuższy czas. a co do artylerii - to on wyeliminował z bitwy na parę godzin Asamę. Jakoś jego nie najnowsze armaty mu w tym nie przeszkadzały...Co do 8 normalnych pancerników... to Oslabja była opancerzona tak sobie, chodzi mi o powierzchnię pokrytą pancerzem, co okazało się w tej bitwie kluczowe, a jak napisał już Dyskant Nikołaj był pancernikiem w połowie... miał mniejszą wyporność niż japońskie krążowniki pancerne i miał przestarzałe i mało liczne uzbrojenie główne.
Zapewniam, że wyprawa była przygotowana bardzo dobrze. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, to niech poczyta sobie o rejsie dookoła świata "białej floty" USA. Ja wiem, że utarło się uważać, że to co robili Rosjanie było nieudolne itd., a z mitami trudno walczyć. Ale opinie o nieudolnie przygotowanej wyprawie II Eskadry są po prostu nieprawdziwe.Co do przygotowania wyprawy, to mam wrażenie, że zaczęła być przygotowywana w czasie wojny, bo plany może i były, ale okrętów nie. Były oddawane i remontowane w czasie wojny. Wysyłano je partiami. Nieplanowany postój? A o było planowane? Przecież zbierano okręty... Postój był nieplanowany, bo wyprawa nie była zaplanowana w warunkach jakie były wtedy gdy wyruszyła.
Co do okrętów zaś... Termin wybuchu wojny wybrali Japończycy. I naturalną koleją rzeczy wybrali tak, by odpowiadał im a nie Rosjanom. Ale co to ma do rzekomej nieudolności Rosjan?
Wiemy. Zużyli tyle, że do Władywostoku spokojnie by starczyło. Problemy byłyby z niszczycielami, ale dopiero na morzu Japońskim.Wracając do węgla. W 10 sierpnia 1904 r. też żaden z rosyjskich pancerników nie dotarł do Władywostoku... Nie wiemy ile by zużyły.
Siły lekkie nie odegrały podczas bitwy żadnej roli. Gdyby eskadra rosyjska wyszła z walki w miarę cało i zachowała szyk, prawdopodobnie nie odegrałyby też większej roli w nocy. Ile podczas bitwy okręty rosyjskie zużyły węgla też mniej więcej wiemy - i wiemy, że spokojnie doszłyby na nim do Wladywostoku.Daleko nie było.Rożestwieński nie mógł zakładać, ze przejdzie pierwszego dnia przez linię Japończyków, a jeśli tak zakładał tym gorzej dla niego. Miał przeciw sobie liczebnie przeważająca flotę z dużą ilością torpedowców. I co najmniej zbliżone siły główne, choć moim zdaniem przeważające.
W pierwszym kwadransie bitwy w Mikasę trafiło 5 ciężkich pocisków. Co oznaczało, że Rosjanie osiągnęli około 8-10 % trafień. To zły wynik? Tyle tylko, że po tym kwadransie Japończycy zaczęli ustawiać kreskę nad T i zdobywać przewagę taktyczną. Tu tkwiła tajemnica ich zwycięstwa. Rosjanie strzelali na początku bitwy bardzo szybko i celnie. Problem w tym, że Japończycy szybko uzyskali przewagę miejscową - w pierwszej fazie walki okręty za Oslabią nie poniosły większych strat. Ale też i sobie nie postrzelały, bo Japończycy szybko wyszli z pola ostrzału ich armat lub odległość była za duża. Ot co.Rosjanie mieli szansę tylko na papierze szansę na sukces pod Cuszimą. Mieli odpowiednio dużo okrętów, armat, które na papierze wyglądały równie dobrze jak i japońskie. Ale w praktyce wyglądało to gorzej. Co więcej. Doświadczenie rosyjskich załóg sprowadzało się do rejsu nie do bitwy.
Hiszpanie płynęli na zachód...Poza tym pływanie na Daleki Wschód wychodziło Niemcom, Anglikom, Francuzom, Amerykanom, nie wyszło Hiszpanom...
Nie za bardzo rozumiem co "nie dowodzi"? Załogi II Eskadry "szczególnie" dobrze wyszkolone nie były. Pewno gorzej niż Japończycy. Ale ta dysproporcja nie była moim zdaniem na tyle duża, by mieć jakikolwiek wpływ na wynik bitwy.Nie dowodzi to zatem jakiś szczególnych właściwości i wyszkolenia II Eskadry.