Ale tezy ze Bismarck nie powinien wychodzic z Bergen bez uzupelnienia paliwa bede bronil do upadlego
Oceniasz to z dzisiejszej perspektywy czy ówczesnej?
Jak z dzisiejszej, to w sumie zgoda. Nawet kawaleryjska ciągotka Lindemana jest słuszna. W końcu Bismarck 3 dni po Hoodzie zatoną i niczego w sumie potem nie dokonał. Nawet tylko uszkodzenie PoW to już byłby sukces większy niż historycznie, a ewentualne zatonięcie wcześniej wiele nie zmienia.
Ale zgodnie z tym co wiedzieli Niemcy, to można się sprzeczać. Spit sobie przeleciał i nie trzeba było być prorokiem żeby zgadnąć czemu tam się zjawił i co przywiezie do bazy.
W tym czasie siły główne Royal Navy miały jeszcze stać w bazach.
Istniała szansa, że jak się pośpieszymy, to się wyrwiemy zanim przeciwnik zareaguje.
Dotankować można było potem, po ucieczce na ocean – zaopatrzenie czekało.
Wydaje mi się, że warto było podjąć ryzyko. A że się nie udało – takie życie. Jak się ryzykuje to czasem się udaje a czasem nie.
No ja wiem że Niemiec to zło wcielone spiskujące przeciwko światowemu pokojowi już od kołyski
A tego to nie rozumiem.
W polityce to jest tak – że ci nasi to dobrzy a ci obcy to źli. Jakbyśmy się zjednoczyli z Niemcami i podbili Moskwę ( podobno całkiem możliwe ) i potem zagarnęli część CCCP dla siebie ( trochę mniej możliwe ) to Niemcy byliby bardzo dobrzy.
Niemcy chcieli budować wielkie Niemcy.
Francuzi chcieli budować wielką Francje.
Anglicy Anglię ( no może raczej utrzymać to co się da bo się trochę sypało ) itd.
Akurat wyszło na to, że my byliśmy po drugiej stronie i dlatego dla nas są źli.
Znaczy po dojściu do władzy pewnego kaprala to w sumie można ich uznać za złych ( państwo niekoniecznie obywateli ), ale wcześniej to byli równie źli jak teraz. Ot budowali sobie coś i tyle, a że mieli poczucie że zostali skrzywdzeni – takie życie.
A wracając do meritum.
W tych książkach jest przedstawione, że Deutschandy to wyszły tak niechcący bo to nie wiadomo po co było, bo ograniczenia itd. Ot przypadek, miał być okręt obrony wybrzeża a wyszło takie coś.
A wyszedł idealny raider.
Teraz pytanie – jak ktoś sobie zbudował coś co wygląda jak raider i się do tego nadaje i w zasadzie do niczego innego to czemu to zbudował?
1. Bo jest kretynem i nie umie projektować i nie wpadł na to, że można zamontować tylko połowę silników diesla, co da prędkość jakieś 18-20 węzłów, a zaoszczędzoną masę wsadzić w pancerz/działa ( nawet skrócenie kadłuba pomoże ). Ot nie wpadli na to i dlatego tak wyszło.
2. Bo chcieli mieć coś co idealnie nadaje się do raiderowania.
Jeśli wybieramy opcję 1, to nie ma tematu.
Jeśli jednak 2 – to pytanie po co raider? Żeby się na niego patrzeć?
rzekoma koncepcja wyposażenia właśnie zamawianych okrętów w stopięćdziesiątki z powodu braku okrętów eskorty w momencie gdy równolegle składa się zamówienie na te brakujące okręty eskorty.
To samo co wcześniej.
Ile miało być tych okrętów eskorty a ile miał ich mieć przeciwnik. Jakie były szanse na obronę przed przeciwnikiem?
Kiedy można było zbudować odpowiednią ilość okrętów eskorty ( taką coby miała szansę w starciu z eskortą przeciwnika )
I potencjalnie zostać z okrętem pozbawionym uzbrojenia przeciwlotniczego. To o czym ty piszesz że „można było” to przeskok z techniki z roku 1918 do poziomu techniki z roku 1934, coś co aliantom zajęło lat piętnaście chcesz zrobić w pięć. Ile eksperymentalnych konstrukcji zbudowali Brytyjczycy zanim zdecydowali się na te 5,25”? W jaki sposób Niemcy mają nagle zbudować sobie coś co inni wypracowywali przez lata? Jak oszacować masę i rozwiązania w kadłubie pozwalające na ich zamontowanie?
Za jednej strony piszesz że Niemcy nie mieli stoczni do budowy okrętów, z drugiej nie wiadomo skąd nagle mają wziąć biura konstrukcyjne i zakłady opracowujące i produkujące nowe uzbrojenie.
Zdaje się, że się nie rozumiemy
Ja nie twierdzę, że jakby w 34 Niemcy podjęli decyzję o uzbrojeniu Scharnhorsta/Bismarcka w działa uniwersalne to by mieli broń pierwszej klasy.
Możliwe że by wyszedł knot, zacinający się, z małą szybkostrzelnością itd.
Ja twierdzę, że jakby chcieli mieć działa uniwersalne to by zaczęli przy nich grzebać. Francuzi jak sobie projektowali Dunkierki też nie mieli
żadnego doświadczenia z taką bronią a jakoś sobie ją stworzyli.
A biura konstrukcyjne – proszę bardzo. W tym samym mniej więcej czasie zaprojektowali nowe działa 280 mm i wieże dla nich dla Scharnhorstów, zrobili całkiem nowe działa 203 ( nigdy wcześniej nie było takiego kalibru w Niemczech ) i wieże dla nich, a jak rok czy dwa później zapragnęli nowej broni dla niszczycieli – to sobie zaprojektowali nowe 150-tki dla niszczycieli, które ze starymi miały wspólny kaliber – i nowe wieże dla nich w tym te 65 stopniowe.
Trochę przy cięższych działach i wieżach też kombinowali.
Jakoś się dało.
Jakby działa uniwersalne były dla Niemców krytyczne to by sobie Hippery uzbroili w 12x150 – wieże jak z Nurnberga – projekt gotowy – i by się skupili na projektowaniu dział uniwersalnych.
Z jakiegoś powodu za uniwersalne się nie zabrali.
Opcje widzę 2
1. Byli kretynami i nie potrafili przewidzieć że się samoloty rozwiną ( a sami nad nimi pracowali ).
2. Mieli jakiś powód nie pracowania nad nimi, podczas gdy w tym czasie pracowali nad nowymi broniami przeciwokrętowymi i powiedzmy półprzeciwlotniczymi.
Jak wybieramy opcję 1 nie ma tematu
Jak opcję 2 – to pytanie czemu? Brak środków – bzdura. Kwestia zmiany priorytetów, niekoniecznie trzeba dokładać do biur nowego projektu.
Czy może jakiś inny powód – jakieś przemyślenia decydentów?