Tak jak napisał Wicher, nazwa została oficjalnie zatwierdzona, choć w sumie póki okręt nie został ochrzczony to teoretycznie wszystko jest możliwe.
Co do nazwy to wydaje mi się, że zamysł powstał już w momencie planowania serii korwet i nawiązywała do pierwszych polskich torpedowców, a nie do powojennych okrętów podwodnych. Dlaczego akurat Ślązak, a nie Podhalanin, Mazur czy Kujawiak to nie wiem. Wiadomo jednak, że jest to kontynuacja w klasie korweta, w której jest już Kaszub. Nawet numeracja miała być kontynuowana, bo choć nie widziałem dokumentu to wydaje się wielce prawdopodobne, że pierwszy okręt miał nosić numer 241.
Wicher pisze:W artykule z Altair bardzo interesujące jest to, że rozważa się wydłużenie serii niszczycieli min. Wcześniej nie było o tym żadnej mowy.
Ile to już rzeczy się rozważało, komu to nie chciano sprzedawać Gawronów. Słowa, słowa, słowa - w tym MON jest mocny. Jak przychodzi co do czego to nawet na potencjalnie możliwe do sprzedania Pilice nie potrafiono znaleźć kupców i wszystkie prócz jednej trafiły do huty. Osobiście wątpię by znaleziono kupca na niszczyciel min (którego kadłub i tak będzie robiony za granicą) w cenie używanej fregaty. Dużo bardziej opłaca się kupić używkę, ale nie brać jak leci (vide Łotwa), lecz porządnie wyremontować (vide Estonia). Warto zwrócić też uwagę na koszty modernizacji dość nowoczesnych niszczycieli min. Przy pięciu Kosterach mowa była o ponad 30 mln EURO, co daje w przeliczeniu na jeden niszczyciel min około 25 mln złotych, czyli kilka procent ceny Kormorana.
Może zamiast przez kolejną dekadę babrać się w Kormoranie trzeba było kupić stare Landsort i Arholma, zmodernizować jak Kostery i byłby spokój na 10-15 lat, czyli do czasu kiedy moim zdaniem rozwinie się całkiem nowa (nie jestem jednak pewien czy nowatorska) koncepcja wojny minowej.