Minimum programowe, a poziom nauczania.

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4966
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

Oceanów, mórz i cieśnin też przybyło.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: ALF »

Ode mnie, na geografii w szkole podstawowej, wymagano znajomości poziomu produkcji trzody chlewnej w Australii. Dzisiejszy uczeń z trudem odnajdzie Australię... ale raczej pomyli ją z Austrią ;)
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4966
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

Moja szkolna koleżanka w 7. lub 8. klasie - ku uciesze większości klasy - intensywnie szukała na mapie świata... Azji.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: RyszardL »

Efekty nowego systemu nauczania.
No, może młodzież na tym filmiku nie reprezentuje jeszcze większości, ale jest coś na rzeczy.
W dobrym kierunku idzie kształcenie na zmywak do Irlandii, bo tam o nic takiego pytać nie będą. :-D
http://www.pudelek.tv/video/MATURA-TO-B ... lacy-1605/
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4966
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

Pomijając faktyczne przypadki żenującego poziomu wiedzy młodzieży, podlinkowany filmik zawiera zlepek kretyńskich odpowiedzi, które można by usłyszeć w każdym kraju na świecie. Budowanie daleko idących wniosków na takich "dowodach" to chyba nie jest najlepszy pomysł. Dokładnie takie same odpowiedzi można byłoby otrzymać 30 lat temu (no, może mało kto by nie wiedział co to jest dżihad).

Tak się składa, że mam większy lub mniejszy kontakt z młodzieżą szkolną (jako wujek od korepetycji) i stwierdzam, że w dzisiejszym sposobie nauczania jest wiele rozwiązań lepszych niż były kiedyś. Problem "spadku ogólnego poziomu" (choć nie jestem przekonany czy można to tak nazwać) może więc wynikać też z tego, że dzisiejsza młodzież ma nieco inne priorytety (KKK - kasa, kasa, kasa).
zauważam też pewien dziwny rozrzut w szczegółowości informacji. Największym zaskoczeniem był dla mnie podręcznikowy opis hemofilii (to chyba w gimnazjum), którego nie powstydziłyby się studia medyczne. Innymi słowy nabijanie głowy dzieciaków niepotrzebnymi informacjami. Choć z drugiej strony ja do dziś pamiętam, że kodon startowy przy translacji kwasu dezoksyrybonukleinowego do informacyjnego RNA to AUG, choć do niczego nigdy nie było mi to potrzebne 8) .
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
ZzB
Posty: 110
Rejestracja: 2004-02-13, 08:21
Lokalizacja: Reda k/Gdyni

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: ZzB »

Marmik pisze:podlinkowany filmik zawiera zlepek kretyńskich odpowiedzi, które można by usłyszeć w każdym kraju na świecie
Z jednej strony racja.
Z drugiej strony - jakim cudem taki Jegomość/Jejmościna dochrapał się matury ??

Moim zdaniem problem leży nie tyle w nauczaniu (programy/nauczyciele) co w egzaminowaniu.
Skoro matura nie jest obowiązkowa (a NIE JEST), to niech jej posiadanie gwarantuje minimum wiedzy ogólnej (ze wspomnianym rozróżnianiem Australii i Austrii włącznie).
Kiedy byłem o parę kilo młodszy, podstawę selekcji na studia wyższe stanowił egzamin, a potem dwa pierwsze semestry - ze 120 osób które dostały indeks drugi rok rozpoczęła ledwie połowa (w tym oczywiście pewien odsetek leserów, ale w końcu różne są szkoły przetrwania :P). Do obrony dyplomu z mojego rocznika dotrwało 15 osób (reszta miała repety, dziekanki albo po prostu odpadła). Efekt - kryzys/nie-kryzys, nikt ze współ-absolwentów nie miał żadnych problemów z zarabianiem na chlebek :D.

Osoba mająca problemy z tabliczką mnożenia powinna wylecieć z technikum po pierwszym półroczu.
Po prostu WYLECIEĆ.
Tymczasem onegdaj minister oświaty (!!) wymyślił sobie ze można ZDAĆ MATURĘ Z JEDNYM NIEZALICZONYM PRZEDMIOTEM...

Wychowywanie dzieciaków nie może polegać na chronieniu ich przed wszystkimi możliwymi stresami
Muszą mieć prawo do popełniania błędów na własny rachunek ( i bezwzględnie do ponoszenia konsekwencji tych błędów).
Inaczej wejście w świat dorosłych będzie szokiem.

Pozdrowionka
ZzB
Awatar użytkownika
Mitoko
Posty: 2718
Rejestracja: 2004-01-05, 12:26
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Mitoko »

Jestem owocem drugiego i ostatniego zarazem rocznika maksymalnego programu nauczania (np. Teoria Względności w II klasie LO, kiedy potrzebne do jej sprawnego wyprowadzenia całki dopiero w III LO) i powiem tak:

Nauczyciele to odrębny temat i (nie obrażając nikogo z tu obecnych) jedna z niezniszczalnych "świętych kast" zawodowych. Nie zapomnę wypowiedzi (jakieś 2 lata temu) jednego z protestujących nauczycieli, że jak on w wieku 60-ciu lat będzie przyswajał nowości.
Odpowiedź prosta - tak jak każdy z nas, bo wbrew pozorom nie tylko oni muszą wciąż uzupełniać wiedzę.

Ale do sedna.
Moim skromnym zdaniem podstawowym błędem jest brak nauczania metodologii przyswajania wiedzy (że to tak określę).
Od poziomu gimnazjum powinny być przyswajane uczniom elementy logiki i cybernetyki (wbrew potocznemu mniemaniu nie jest to coś związane z komputerami). Bo moim zdaniem tego najbardziej brakuje młodym - umiejętności wnioskowania i oceny.

Szkolnictwo polskie bazuje nie na zrozumieniu, a na zakuwaniu.
Wykopany z DWS za żądanie prawdy
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4966
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

ZzB pisze:Z drugiej strony - jakim cudem taki Jegomość/Jejmościna dochrapał się matury ??
Po pierwsze to chyba nie są maturzyści (przynajmniej nie widzę by było to zaznaczone) tylko przypadkowi (?) młodzi ludzie. Po drugie, na maturze nie trzeba wiedzieć ile księżyców ma Ziemia lub co to jest dżihad, bo brak tej wiedzy nie dyskwalifikuje zdającego.
Natomiast co do systemu oceniania to też wydaje mi się, że jest zły, bo wystarczy, że komuś dobremu raz powinie się noga, albo ma gorszy dzień i zaprzepaszcza dorobek lat pracy. Pod tym względem podobał mi się sposób oceniania jaki opisywał mi znajomy, którego dzieciaki chodziły do amerykańskiej szkoły we Włoszech. Tam punkty zbierane były cały rok i przez cały rok pracowano na ocenę końcową, a nie liczono na pojedynczy końcowy egzamin.
Mitoko pisze:Szkolnictwo polskie bazuje nie na zrozumieniu, a na zakuwaniu.
Tu akurat mogę szczerze i z żalem powiedzieć, że IMO nie jest to jakieś novum, bo nie zmieniło się to od dekad.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
szafran
Posty: 2196
Rejestracja: 2007-05-25, 19:27
Lokalizacja: Sopot

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: szafran »

Natomiast co do systemu oceniania to też wydaje mi się, że jest zły, bo wystarczy, że komuś dobremu raz powinie się noga, albo ma gorszy dzień i zaprzepaszcza dorobek lat pracy.
Sprawdzian zwany egzaminem maturalnym można poprawiać przez 5 lat.
Osoba mająca problemy z tabliczką mnożenia powinna wylecieć z technikum po pierwszym półroczu.
Dyskalkulia :D
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: ALF »

Problemy wynikają z kilku źródeł:
1- Kształcenie nauczycieli. Kompletne lekceważenie praktyk od początku studiów. Imho studia 4 letnie licencjackie z tego obowiązkowo 2 lata praktyk (rok jako pomocnik n-la, rok odwrotnie) lub dwuletnie po studiach zawodowych z 2 latami praktyk. Do tego więcej ćwiczeń z zakresu psychologii i komunikacji międzyludzkiej w warunkach praktycznych.
2- Stworzenie instytucji, która przejęłaby z rąk szkoły sprawy społeczne i społeczno-wychowawcze.
3- Zaostrzenie kryteriów oceniania na każdym poziomie nauczania. Dzisiaj minimum to często 30%.
4- Ustanowienie wobec uczniów i rodziców sankcji zastępczych. Czyli: uczeń który nie zalicza roku ma obowiązków w czasie wakacji powtarzać i egzamin w sierpniu; Uczeń, który popełnił wykroczenie ma obowiązek je naprawić w obecności rodziców.
5- Odejście od metody testowania, na rzecz zadań praktycznych. Sprawdziany wiedzy łączone: wiedza podręcznikowa + analiza i synteza + zastosowanie w praktyce.
6- Odejście od finansowania "za ucznia". To powoduje, że znaczna część szkół idzie po linii nie ważne jaki uczeń, byle był, co obniża jakość szkoły i jej poziom.
7- Finansowanie szkół z budżetu państwa. Gminy najczęściej obcinają budżety szkół. W mojej, budżet na rok 2013 został obcięty o ponad 170 000zł przy wielkości 3,5mln. To trzecia obniżka w ciągu ostatnich 4 lat. Natomiast gminy mogłyby finansować zajęcia popołudniowe.
8- Zwiększenie kompetencji rad pedagogicznych i autonomiczności szkół.
9- Odbiurokratyzowanie szkół, a szczególnie nauczycieli. Dzisiaj nauczanie zajmuje najwyżej 60% czasu pracy.
Mógłbym pewnie tak długo... tylko co to ma wspólnego z polityką rządu? ;) Niedouczonymi łatwiej się rządzi.
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Awatar użytkownika
ZzB
Posty: 110
Rejestracja: 2004-02-13, 08:21
Lokalizacja: Reda k/Gdyni

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: ZzB »

Marmik pisze:Po pierwsze to chyba nie są maturzyści (przynajmniej nie widzę by było to zaznaczone) tylko przypadkowi (?) młodzi ludzie.
Pełna treść linku: " (...).tv/video/MATURA-TO-BZDURA-Czyli-co-wiedza-mlodzi-Polacy-1605/"
Cykl programów Matura-to-bzdura istnieje już kilka lat.
NA PEWNO odfiltrowywane są co głupsze wypowiedzi :D, co nie zmienia faktu że takie się trafiają (w jednym z odcinków popisywała się studentka (sic !), co prawda AWF, ale jednak studentka ...)
Marmik pisze:Po drugie, na maturze nie trzeba wiedzieć ile księżyców ma Ziemia lub co to jest dżihad
Hmm...
Coś mi świta, że PODSTAWY astronomii miałem onegdaj na geografii w podstawówce (łącznie z informacją skąd się biorą pory roku i co to jest przypływ).
W każdym razie taka wiedza przydałaby się w życiu bardziej niż świadomość że "kodon startowy przy translacji kwasu dezoksyrybonukleinowego do informacyjnego RNA to AUG"

Mitoko pisze:Szkolnictwo polskie bazuje nie na zrozumieniu, a na zakuwaniu.
Myślę, że nie tylko polskie... Co oczywiście nie umniejsza wagi problemu...
Szafran pisze:Dyskakulia
Mój Syn ma zdiagnozowane ADHD, dysortografię i kilka innych cudeniek.
Ale - o ile moja Rodzicielka nie kłamie - tez miałem coś w rodzaju ADHD. A zostałem mikromodelarzem :D
Podejrzewam że najczęściej spotykanymi schorzeniami są dwuleworęczność i dyspracowitość
Alf pisze:uczeń który nie zalicza roku ma obowiązków w czasie wakacji powtarzać i egzamin w sierpniu
Onegdaj funkcjonowało coś takiego jak poprawka po-wakacyjna.
Alf pisze:Odejście od metody testowania, na rzecz zadań praktycznych
marzenie ściętej głowy... wystarczy popatrzyć na zajęcia z chemii/fizyki czy biologii.
ILU NAUCZYCIELI ROBI NA LEKCJACH JAKIEKOLWIEK EKSPERYMENTY ??
Nie mówiąc o tak trywialnym zadaniu domowym jak tygodniowa obserwacja temperatury (da się ściągnąć od kolegi) czy posadzenie ziarenka fasoli (tego ściągnąć już się nie da ;D)

A że niedouczonymi łatwiej się rządzi wiedzieli już komuniści i faszyści... (o starożytnych Egipcjanach nie wspominając...)

Dobra - kończę narzekanie.
Trzeba po prostu robić swoje, a jedyny sposób to praca-od-podstaw.
Swojemu Synowi przepisałem kurację pod tytułem "codzienne sprawdzanie zeszytów/codzienne sprawdzanie Librusa (niech żyje dziennik elektroniczny), codzienne przepytywanie z bieżących lekcji...." A dopiero POTEM może usiąść do komputera... Jak się nie wyrobi do 21 - komputer ma wolne.
Co prawda kosztuje nas to MNÓSTWO zdrowia i wymaga sporo samozaparcia, ale działa.
Dyskalkulia nie przeszkodziła w wyciągnięciu matmy ze słabej dwójki na słabą czwórkę (gdyby nie lufy za brak zeszytu byłoby więcej)

Pozdrowionka
ZzB
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4966
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: Marmik »

szafran pisze:
Natomiast co do systemu oceniania to też wydaje mi się, że jest zły, bo wystarczy, że komuś dobremu raz powinie się noga, albo ma gorszy dzień i zaprzepaszcza dorobek lat pracy.
Sprawdzian zwany egzaminem maturalnym można poprawiać przez 5 lat.
Co oznacza ni mniej ni więcej, że masz w plecy dorobek lat nauki przynajmniej na 12 miesięcy. Zatem zostaje rok bimbania na garnuszku rodziców lub podjęcie pracy zarobkowej w celu zdobycia doświadczenia i wspomożenia rodzinnego budżetu. Innymi słowy zaczyna brakować czasu na powtórzenie materiału i koło się zamyka. Córka znajomych w zeszłym roku podchodziła jeszcze raz do matury, bo nie dostała się na medycynę i obecnie studiuje pielęgniarstwo. Niestety, ale nowe obowiązki (+ praca w sezonie) nie pomogły jej w uzyskaniu lepszego wyniku po roku.
ZzB pisze:
Marmik pisze:Po pierwsze to chyba nie są maturzyści (przynajmniej nie widzę by było to zaznaczone) tylko przypadkowi (?) młodzi ludzie.
Pełna treść linku: " (...).tv/video/MATURA-TO-BZDURA-Czyli-co-wiedza-mlodzi-Polacy-1605/"
Cykl programów Matura-to-bzdura istnieje już kilka lat.
Widziałem tytuł cyklu, ale ponieważ nie znam założeń cyklu to wcale nie mam pewności, że pytania dostają sami maturzyści.
ZzB pisze:
Marmik pisze:Po drugie, na maturze nie trzeba wiedzieć ile księżyców ma Ziemia lub co to jest dżihad
Hmm...
Coś mi świta, że PODSTAWY astronomii miałem onegdaj na geografii w podstawówce (łącznie z informacją skąd się biorą pory roku i co to jest przypływ).
W każdym razie taka wiedza przydałaby się w życiu bardziej niż świadomość że "kodon startowy przy translacji kwasu dezoksyrybonukleinowego do informacyjnego RNA to AUG"
A możesz szczerze powiedzieć do czego taka wiedza jest w praktyce potrzebna? Chyba do tego, by w pełnię wyć, albo gdy pojawią się dwa księżyce to ten drugi może być statkiem obcych. Oczywiście pomijam, że wstyd nie wiedzieć, ale w praktyce ma to takie samo znaczenie jak wiedza, że ciągle widzimy tę samą stronę Księżyca. A tak na marginesie, genetyka molekularna była bodaj w trzeciej klasie szkoły średniej (ja to miałem w klasie mat-fiz!), więc wiedza na pewno świeższa niż z podstawówki :wink: .
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
szafran
Posty: 2196
Rejestracja: 2007-05-25, 19:27
Lokalizacja: Sopot

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: szafran »

Co oznacza ni mniej ni więcej, że masz w plecy dorobek lat nauki przynajmniej na 12 miesięcy.
Nic tylko płakać nad losem. Kiedyś wystarczyły 3 tematy z Historii i jak napisałeś na 2 to do końca życia zostawało się z tą oceną.
Córka znajomych w zeszłym roku podchodziła jeszcze raz do matury, bo nie dostała się na medycynę i obecnie studiuje pielęgniarstwo. Niestety, ale nowe obowiązki (+ praca w sezonie) nie pomogły jej w uzyskaniu lepszego wyniku po roku.
O ile dobrze pamiętam to w roku szkolnym 2011\12 matura z Chemii była jedną z najtrudniejszych od lat. Nawet osoby mające czas na powtórzenie nie były zadowolone z wyniku. Ale przecież mogą jeszcze przez 5 lat poprawiać :)

Kod: Zaznacz cały

Mój Syn ma zdiagnozowane ADHD, dysortografię i kilka innych cudeniek.
Podejrzewam że najczęściej spotykanymi schorzeniami są dwuleworęczność i dyspracowitość
Zdarzają się anomalie ale nie takie, że 3\4 klasy ma jakieś dostosowania. Spotkałem się kiedyś z czymś takim, że nie mogę dawać na sprawdzianie mapy...

Podejrzewam, że w gdyby x lat temu istniała dyskalkulia na pewno bym miał to ciężkie schorzenie. A tak po prostu byłem za głupi na matematykę.

Problemem jest właśnie wszechogarniające cwaniactwo i obłożenie się wszystkimi możliwymi papierami. Dzięki temu za kilkanaście lat będziemy mieć pokolenie kalek życiowych pełnych pretensji do wszystkiego.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4480
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: pothkan »

szafran pisze:Podejrzewam, że w gdyby x lat temu istniała dyskalkulia na pewno bym miał to ciężkie schorzenie. A tak po prostu byłem za głupi na matematykę.
Istniała, u mnie stwierdzono dyskalkulię. Ale wstydziłem się, że koledzy będą się śmiali że jestem upośledzony itd. (z jednej dyslektyczki się u mnie w klasie wyśmiewano), więc się zaparłem, poprosiłem rodziców o korki (jedyny przedmiot, z jakiego kiedykolwiek je brałem) i jakoś się wygrzebałem...

Za moich czasów wszelkie "dys-" to był powód do wstydu (niestety, obejmowało to również rzeczywiste upośledzenia). A dzisiaj, norma... albo może nawet duma?
Awatar użytkownika
AvM
Posty: 6375
Rejestracja: 2004-08-03, 01:56

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: AvM »

Oskar

A o braku pamieci nie wspomniales :(

Obiecana paczka miala byc na Swieta :O

Chyba ze czekasz na Koniec Swiata ?

avm
szafran
Posty: 2196
Rejestracja: 2007-05-25, 19:27
Lokalizacja: Sopot

Re: Minimum programowe, a poziom nauczania.

Post autor: szafran »

Teraz to duma. "Ja mam papier i muszę być ulgowo traktowany". Tak czasami wygląda nasza wspaniała edukacja. Potem z tego rodzą się piękne kwiatki jak pani z reportażu o Orle.
ODPOWIEDZ