Vittorio Veneto - opancerzenie

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6623
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

Równie dobrze mogą lecieć pociski 13,5 calowe. Przygrzmoci w Giulio Cesare i kłopoty Włochów gotowe. Następnych kilka odbiera chęć do walki Rockiemu Balboa na Littorio :lol: , ponieważ nie spodziewano się aż tak skutecznej odpowiedzi ;)
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6623
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

jogi balboa pisze:Admirał Balboa widząc na horyzoncie gigantyczny słup dymu uznał że odniósł wystarczający sukces i wydał rozkaz do odwrotu. Zanim jednak flota mogła go wykonać z krążowników nadszedł meldunek o pojawieniu się kolejnego brytyjskiego zespołu. To HMS Valiant w towarzystwie lotniskowca Illustrious, które w ramach operacji Hatz miały wzmocnić Flotę Śródziemnomorską.
Rozkazał więc krążownikom otwarcie ognia na maksymalnym dystansie. Przy odległości 30 kilometrów pierwszy otwarł ogień Bolzano. Za nim odezwały się armaty krążowników typu Zara i na końcu przyłączyły się Triesty. Zdumiony brytyjski admirał był zbyt skonfudowany, aby wydać rozkaz startu samolotów z Illustriousa. Wkrótce pociski 203 milimetrowe uderzyły w pokład lotniskowca, uniemożliwiając start przygotowanej grupy uderzeniowej. Kilka innych kuferków ośmiocalowych dosięgło Valianta. Zdemolowane dalocelowniki na szczycie nadbudówki dziobowej były nie do użycia.
Wtedy po piętnastu minutach krążowniki zostały wsparte przez pancerniki Littorio i Vittorio Veneto. Nieszczęsny Valiant nie był w stanie odeprzeć włoskiego uderzenia i po kilkunastu minutach był tylko płonącym na całej długości wrakiem. Illustrious cudem uniknął kolejnych uszkodzeń i wraz z eskortą odszedł w stronę Aleksandrii.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4918
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Maciej3 »

Owszem na Cesare 13,5 cala wystarczy, ale na Littorio nie koniecznie.
Do tego cruiser zaliczający 320 tkę to słaba perspektywa, a Vanguard powinien to jakoś znieść...
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6623
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

Niby tak, ale tu nie chodzi o poważne uszkodzenia. Doświadczenia wojenne pokazują, że Włochom wystarczyło się odpowiednio postawić i przechodziła im ochota na wojaczkę :lol:
Myślę, że druga bitwa w zatoce Syrta wystarczy jako przykład.
13,5 calowe pociski lądujące na śródokręciu Littorio...
Nawet gdyby nie przebiły pokładu pancernego, to i tak narobiłyby sporo szkód. A widok zdemolowanych kilku wieżyczek z armatami 90 mm byłby interesujący ;)
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Marek-1969
Posty: 429
Rejestracja: 2009-07-18, 21:12
Lokalizacja: Bytom

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Marek-1969 »

wracająć do właściwego wątku - czy ktoś się spotkał z projektami kolejnego typu szybkiego pancernika dla włochów po typie Vittorio Veneto ? do 1943 chyba coś myśleli ( jak każda duża marynarka )
Awatar użytkownika
esem
Posty: 351
Rejestracja: 2007-05-19, 19:10
Lokalizacja: Wrocław

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: esem »

Wieże 13,3" powinny być instalowane w fortach na Malcie, Gibraltarze, czy Singapurze. Alternatywnie przerabiane na działa kolejowe (mobilne). :-D
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6623
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

W Singapurze były wielkie armaty i co to dało ?
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
esem
Posty: 351
Rejestracja: 2007-05-19, 19:10
Lokalizacja: Wrocław

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: esem »

Peperon pisze:W Singapurze były wielkie armaty i co to dało ?
Były "mało obrotowe" :D Mimo, że Singapur - to nie wyspa. Brak pomyślunku, chociaż i tak by nie pomogły. :aniol:
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6623
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

Patrzę na mapę i oczom nie wierzę. To nie wyspa :hahaha:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4918
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Maciej3 »

Marek-1969 pisze:wracająć do właściwego wątku - czy ktoś się spotkał z projektami kolejnego typu szybkiego pancernika dla włochów po typie Vittorio Veneto ? do 1943 chyba coś myśleli ( jak każda duża marynarka )
Jako że nawet Impero nie skończyli, to zbyt wiele na temat następców nie ma. Jedyne co mi się udało znaleźć, to że planowano ( czy może raczej "planowano" ) powiększoną wersję Littorio z 9x406 i jakimiś zmienionymi działami plot.
Co do szczegółów to autorzy plączą się w zeznaniach, ale generalnie rysunki pokazują Littorio powiększone w jakimś edytorze i tyle.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6623
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

A jak w tym wszystkim znajdują się hiszpańskie "klony" Littorio ?
Wiadomo coś więcej, czy tylko to co napisali Garzke i Dulin ?
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
esem
Posty: 351
Rejestracja: 2007-05-19, 19:10
Lokalizacja: Wrocław

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: esem »

W lutowym MSiO pierwsza część artykułu o VV Class. L i VV trochę sobie postrzelały ale mało w co trafiły. Z czego wynikała niska celność włoskich 15" ?
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2231
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: de Villars »

Może z racji kiepskiego wyszkolenia artylerzystów? :-D Bo co do samych armat, to krążą opinie, że jak na swój kaliber była to potężna broń, głównie z racji dużej prędkości początkowej pocisku (chyba, że jest jakiś związek między prędkością a celnością, ale tego nie wiem)
ps. post nr 1000, :czarodziej:
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Teller »

I owszem, związek między prędkością a celnością jest. W czołgach. :D :D :D
Bo jeżeli pocisk ma dużą prędkość wylotową, to mówimy o tak zwanym strzale płaskotorowym, czyli przy znikomym wpływie krzywej balistycznej. Takie parametry miała przykładowo armata 8,8 cm KwK 36 czołgu PzKpfw VI Tiger Ausf. E (SdKfz 181 ); jeżeli celowniczy pomylił się w oszacowaniu odległości od celu, odległego o około tysiąc metrów, to lecący praktycznie po linii prostej pocisk i tak trafiał w zadane miejsce z dokładnością do pół metra.

W przypadkach pancerników, strzelających z reguły na odległości wielokilometrowe, ta sztuczka niestety nie zdaje egzaminu. Tu daleko ważniejsza jest powtarzalność strzału, czyli wymóg by dwa pociski, wystrzelone w tych samych warunkach kąta podniesienia, kierunku strzału (ergo wpływ siły Coriolisa), prędkości wiatru, temperatury i wilgotności powietrza, trafiły w to samo miejsce. Z oczywistych względów sprowadza się to do dobrej jakości wykonania zarówno pocisku, jak i ładunku miotającego, oraz małego współczynnika zużycia lufy.

Włosi i z jednym, i z drugim mieli problem. Włoska amunicja i ładunki miotające nie tyle były kiepskiej jakości, co raczej nie trzymały ustalonych odchyłek od zadanej wartości projektowej. Pociski były za lekkie lub za ciężkie, a ładunki miotające generowały różna ilość gazów. Zaś wysoka prędkość początkowa powodowała nadmierne, szybkie zużycie luf, co szybko zmieniało tak zwaną balitykę wewnętrzną lufy.

Liczyłem onegdaj, że gdyby Włosi zamiast pocisków "europejskich" o masie rzędu 890 kg, zastosowali pociski z amerykańskiego typoszergu ciężkiego (taki pocisk 381 mm ważyłby około 1010 kg), to przy zachowaniu bardzo dobrej prędkości wylotowej około 790 m/s, znacznie poprawiliby żywotność lufy i przebijalność pokładów. Co dziwne, Makaroniarze, choć mieszkający nad morzem o bardzo dobrej widoczności, zaprojektowali armatę dobrą do walki na małych dystansach, niczym na Morzu Północnym.
Fear the Lord and Dreadnought
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4918
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Maciej3 »

Tak po prawdzie to w okrętach też taka zależność jest.
Artylerzyści lubili działa płaskotorowe z dokładnie tych samych powodów. Powiększały one "danger zone" czyli "strefę zagrożenia".
Czyli jak się w celowaniu machnęło o te kilkaset metrów, to pocisk i tak trafił bo szedł płasko.

Może nie całkiem czytelnie, ale chyba widać o co chodzi. Upadki pocisków w to samo miejsce końcówka dla KGV i Littorio odległości 20 i 30 km
Obrazek
Obrazek

Jednym z powodów dla których Anglicy w okresie międzywojennym odpuścili sobie strzelanie na dobrze ponad 20 km, była niemal zerowa „strefa zagrożenia” w tych warunkach.

Ale działo z bardzo dużą prędkością wylotową często ma inną wadę poza żywotnością. Z żywotnością można żyć – system kierowania ogniem może dokładać poprawki na zużycie lufy nawet po każdym strzale.
Żeby pociski wylatywały bardzo szybko, to trzeba zastosować duży ładunek miotający. W efekcie zwykle nie spala się on w pełni w lufie, a w każdym razie nie zawsze tak samo i w konsekwencji ze strzału na strzał mamy różne nieprzewidywalne prędkości wylotowe pocisków.

Z tymi niecelnościami Littorio to trochę lipa jest.
Owszem mają taką opinię, ale w tej
http://fow.az.pl/forum/viewtopic.php?f=36&t=7347
książce autorzy podają konkretne dane.
Owszem na początku było źle, ale po „dotarciu” okrętu tak gdzieś do 20 km rozrzut dział był akceptowalny. Powyżej bodaj 22 wzrastał gwałtownie. W książce są konkretne dane, ale nie chce mi się szukać, bo znalezienie tam czegokolwiek bez wcześniejszych notatek, to koszmar.

Osobiście obstawiałbym jednak takie sobie wyszkolenie czy zwykły „niefart” w bitwach.
Choć w sumie jak się popatrzy na ilość trafień w walkach na Śródziemnym, to obydwie strony często nie błyszczały ( pomijam jakieś egzekucje jak pod Matapanem ). Jak się ostro manewruje to i trafień mało.

A co do nietrzymania masy pocisków. Czasem się to podkreśla, ale ja mam małe „ale”.
Jak takiego samego kalibru pocisk jest cięższy to ma mniejszą prędkość wylotową ( przy tym samym dziale i ładunku miotającym ) ale wolniej wytraca prędkość w locie. Jakoś to się równoważy ( byle kształt był zachowany ).
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Teller »

Maciej3 pisze:Jak takiego samego kalibru pocisk jest cięższy to ma mniejszą prędkość wylotową ( przy tym samym dziale i ładunku miotającym ) ale wolniej wytraca prędkość w locie. Jakoś to się równoważy ( byle kształt był zachowany ).
W tym cała rzecz, większa masa przy tym samym oporze czołowym skutkuje mniejszym spadkiem prędkości w wyniku oporu aerodynamicznego. Ale, jak już powiedziałem, pociski z danej partii muszą mieć powtarzalną masę.

Co się tyczy "narodowych" książek o typach własnych pancerników, trzeba pamiętać o lokalnym patriotyźmie. :D Tacy Rosjanie zawsze będą dowodzić, że nie ma to, jak Gangut... :D

BTW. dałoby się tę pozycję skądsiź ściągnąć jako pdf? :wink:
Fear the Lord and Dreadnought
ODPOWIEDZ