Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Moderator: nicpon
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Z Pamiętnika porywaczy
-----------------------------------------
Poniedziałek
Porwaliśmy samolot na lotnisku w Moskwie, pasażerowie jako zakładnicy.
Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku.
Wtorek.
Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli
zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci napili się z pasażerami.
Środa
Przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i
pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów.
Wypuściliśmy, a co tam.
Czwartek
Pasażerowie wrocili z zapasami wodki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą
połowę pasażerów i pilotów.
Piątek
Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę
znajomych. Impreza do rana.
Sobota
Do samolotu wpadł specnaz. Z wódką. Balanga do poniedziałku.
Poniedziałek
Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest milicja, są
desantowcy, strażacy, nawet jacyś marynarze.
Wtorek
Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. Specnaz się nie zgadza.
Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Władywostoku. Z wódką.
Środa
Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę.
-----------------------------------------
Poniedziałek
Porwaliśmy samolot na lotnisku w Moskwie, pasażerowie jako zakładnicy.
Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku.
Wtorek.
Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli
zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci napili się z pasażerami.
Środa
Przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i
pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów.
Wypuściliśmy, a co tam.
Czwartek
Pasażerowie wrocili z zapasami wodki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą
połowę pasażerów i pilotów.
Piątek
Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę
znajomych. Impreza do rana.
Sobota
Do samolotu wpadł specnaz. Z wódką. Balanga do poniedziałku.
Poniedziałek
Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest milicja, są
desantowcy, strażacy, nawet jacyś marynarze.
Wtorek
Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. Specnaz się nie zgadza.
Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Władywostoku. Z wódką.
Środa
Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę.
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).
====================
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).
====================
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Tatuś rekin uczy synka rekinka polowania na ludzi.
- A wiec synku jak widzisz człowieka pływającego na powierzchni,
podpływasz blisko powierzchni tak aby Ci wystawała pletwa
grzbietowa i zataczasz kolko wokół ofiary, ale takie dość duże.
Zanurzasz się, chwilkę odczekujesz wypływasz tak by Ci pletwę
grzbietowa było widać i zataczasz kolejne kolko, tym razem trochę
mniejsze. Czekasz chwilkę w zanurzeniu i ponownie zataczasz trzecie
kolko, trochę mniejsze niż wcześniej. I jak już to zrobisz możesz
zaatakować z zanurzenia i połknąć ofiarę.
- Tatusiu tatusiu a czy nie można tak od razu z zanurzenia podpłynąć
i połknąć człowieka?
- Można synu, jak lubisz jeść z g@wnem to można...
- A wiec synku jak widzisz człowieka pływającego na powierzchni,
podpływasz blisko powierzchni tak aby Ci wystawała pletwa
grzbietowa i zataczasz kolko wokół ofiary, ale takie dość duże.
Zanurzasz się, chwilkę odczekujesz wypływasz tak by Ci pletwę
grzbietowa było widać i zataczasz kolejne kolko, tym razem trochę
mniejsze. Czekasz chwilkę w zanurzeniu i ponownie zataczasz trzecie
kolko, trochę mniejsze niż wcześniej. I jak już to zrobisz możesz
zaatakować z zanurzenia i połknąć ofiarę.
- Tatusiu tatusiu a czy nie można tak od razu z zanurzenia podpłynąć
i połknąć człowieka?
- Można synu, jak lubisz jeść z g@wnem to można...
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Adwokat odwiedza swojego klienta w areszcie i mówi, że ma dla niego dwie wiadomości, dobrą i złą.
- No to wal pan te złą.
- Niestety, ślady krwi znalezione na miejscu zbrodni wskazują, że to jest bezspornie pana krew.
- A ta dobra?
- Cholesterol i cukier w normie.
* * * * *
Autokar wiozący grupę parlamentarzystów wypadł z jezdni i rozbił się na drzewie. Miejscowy rolnik, na którego polu doszło do tragedii, pogrzebał ofiary wypadku, a potem zadzwonił po policję.
Policjanci po przyjeździe na miejsce zdarzenia zaczęli przesłuchiwać rolnika:
- Czy na pewno wszyscy już byli martwi?
- Niektórzy twierdzili, że nie, ale wie pan jak ci politycy kłamią...
* * * * *
Siedzi dwóch lekarzy w celi.
- Ku*wa ! Trzeba było iść na meteorologię. Nikt by się nie czepiał za błędy ...
* * * * *
- Mój ojciec tak się skuł we własne urodziny, że jak przynieśli tort, to dmuchnął na niezapalone świeczki...
- To nie trzeba być jakoś specjalnie pijanym.
- Nie dałeś mi dokończyć. Dmuchnął - i świeczki się zapaliły.
* * * * *
Biznes plan: Stworzę markę wina "Dyktator" i zwołam przez fejsbuka 500 000 arabów do wspólnego obalania.
* * * * *
- Synu! Znalazłem wczoraj w twoim pokoju prezerwatywę!
- To całkiem możliwe, dziadku.
- Jak to "dziadku"?!
- No bo ja jej wczoraj nie znalazłem.
* * * * *
Żona do męża :
- Tyle razy ci mówiłam, maksymalnie 2 piwa i o 22 w domu.
- Kurde, znowu mi się pomieszało...
* * * * *
Neil Armstrong ląduje na księżycu. Schodzi ze schodków i mówi: "To mały krok dla człowieka, ale wielki kroooo....:
i zamiera!!! Na kamieniu za jego plecami siedzi 3 ludzi - Rosjanin, Egipcjanin i Polak
- siedzą i patrzą się na niego z lekceważeniem.
- Jak? Skąd? Jak to tak... Skąd wy tutaj!!!? - pyta zaskoczony Armstrong.
Rosjanin machnął ręką i mówi: - pracowałem w Czarnobylu i jak elektrownia rąbnęła... to tu się znalazłem...
- A Ty? - pokazuje astronauta na Egipcjanina.
- Wszedłem pewnego dnia do tunelu w piramidzie, błądziłem chyba ze dwa lata aż wyszedłem i znalazłem się
- nie wiem zupełnie jak - właśnie tutaj...
Ahaaa. A Ty? - pyta astronauta Polaka.
- Aaaa... ja to z wesela wracałem...
* * * * *
Żyd prosi Boga o pomoc - Panie, co ja mam robić? Co robić?
Mój syn się ochrzcił:
Bóg na to: Zrób to samo co ja. Napisz nowy testament.
* * * * *
Konduktor do pasażera w jarmułce:
- Kupił pan bilet na pociąg osobowy, a jedzie pan ekspresem.
Musi pan dopłacić różnicę.
- Co znaczy musi, kto musi? Dla mnie ten pociąg może sobie jechać wolniej. Ja mam czas.
* * * * *
Rozmawia dwóch Żydów:
- Ty, wiesz co, Mosze? Ten koń, co ty mnie go wczoraj sprzedałeś, to on wziął mnie i zdechł!!!
Na to ten drugi:
- Ty wiesz co, Icek, on mi nigdy tego nie robił...
* * * * *
- Panie Zuckermann, jaka jest różnica czasu między Polską a Izraelem?
- U was jest czas środkowoeuropejski, a u nas czas to pieniądz.
* * * * *
- Rebe! Ty mnie powiedz co to jest ta "etyka w byznesie"?
- Icek, Ty sobie wyobraź - Ty masz sklep do spółki z Abramem a w tym sklepie same garnitury.
Przychodzi do Ciebie klient. On sobie wybiera i kupuje jeden garnitur.
Ten garnitur kosztuje 100 dolary.
On Ci kładzie te 100 dolary na ladzie i wychodzi. Ty bierzesz te 100 dolary i widzisz, że mu się banknoty skleiły i to nie są 100 dolary tylko 200 dolary.
I tu właśnie sie pojawia kwestia "etyki w biznesie". Powiedzieć wspólnikowi, czy nie powiedzieć?
* * * * *
- Mojsze, a skąd Ty masz taki ładny zegarek?
- Tate mi sprzedał jak umierał.
* * * * *
Sally i Andy w swą pięćdziesiątą rocznicę ślubu poszli odwiedzić swoją starą szkołę. Później, kiedy z niej wychodzili, z przejeżdżającej akurat furgonetki bankowej wypadł im pod nogi worek z pieniędzmi. Nie myśląc wiele wzięli kasę do domu. Tam Andy zaproponował, by zadzwonić na policję i zwrócić znalezisko, a Sally obstawała przy tym, aby pieniądze zatrzymać. Na drugi dzień do drzwi zapukali policjanci.
- Dzień dobry, czy nie widzieli państwo przypadkiem worka z nadrukiem banku, który, być może, leżał gdzieś na poboczu lub trawniku?
- Nie, niczego nie widzieliśmy panie oficerze - odrzekła Sally, lecz Andy już wyrwał się do przodu i przytaknął skwapliwie, że owszem wiedzieli i...
- Nie, nie! - zawołała zaraz Sally. - Niech go pan nie słucha, on ma demencję starczą, Alzheimera, wiele rzeczy mu się wydaje, nie ma kontaktu z rzeczywistością...
Ale policjant zdążył się już zainteresować. Gestem dłoni uciszył kobietę i poprosił Andy'ego by opowiedział od początku. Staruszek wziął głęboki wdech i zaczął:
- To było tak. Kiedy wczoraj Sally i ja wracaliśmy ze szkoły...
- Dobra, John! - zawołał policjant do swego kolegi - Nic tu po nas. Zwijamy się...
* * * * *
Statystycznie rzecz biorąc zdanie: "Ależ on jest wielki!" słyszy najczęściej pająk.
* * * * *
Pierre Cardin wypuścił nową linię zapachową. Pozostali ludzie w windzie udawali, że nic się nie stało.
* * * * *
W domu Angeliny Jolie pytanie ''Skąd się biorą dzieci?'' zadają nie dzieci, a Brad Pitt.
* * * * *
Kowalski pomylił bankomat z parkomatem. Ale pieniądze i tak wyjął.
* * * * *
Teściowa po 20 kilometrach jazdy w koszu motocyklowym bez kasku, stała się owadożerna.
* * * * *
- Boję się latać samolotami.
- A ja pociągami...
- Pociągami się boisz? Czemu?
No wyobraź sobie tylko - taki latający pociąg. Straszne!
* * * * *
W kolejce stoją 6-letni syn i ojciec. Przed nimi stoi gruba baba - tak ze 150 kg minimum. Synek mówi do ojca:
- Tato, patrz jaka ta baba jest ogrooomnaaaa...
Ojciec się zaczerwienił, głupio mu się zrobiło i mówi:
- Synku, nie można tak mówić o ludziach.
- Ale ona jest taka gruuubaa... nigdy nie widziałem takiej grubej baby.
- Dobrze, ale to niegrzecznie w ten sposób mówić o innych.
W tym momencie kobiecie przy pasku odzywa się komórka - pi, pi, pi...
A synek z przerażeniem:
- Tato! Uważaj! Będzie cofać!
* * * * *
Jedzie ksiądz przez małą mieścinę, na głównym skrzyżowaniu, tuż przed drzwiami komendy policji leży rozjechany pies. Ksiądz zdegustowany brakiem reakcji zatrzymuje auto, wchodzi na komendę i mówi:
- Panowie chciałem zwrócić uwagę, że przed waszymi drzwiami leży rozjechany pies i zero reakcji z waszej strony!
Na to gliniarz głupio się zaśmiał i mówi:
- Ja myślałem, że to wy jesteście od pogrzebów.
Ksiądz na to też z ironicznym uśmiechem:
- Przyszedłem zawiadomić najbliższą rodzinę.
- No to wal pan te złą.
- Niestety, ślady krwi znalezione na miejscu zbrodni wskazują, że to jest bezspornie pana krew.
- A ta dobra?
- Cholesterol i cukier w normie.
* * * * *
Autokar wiozący grupę parlamentarzystów wypadł z jezdni i rozbił się na drzewie. Miejscowy rolnik, na którego polu doszło do tragedii, pogrzebał ofiary wypadku, a potem zadzwonił po policję.
Policjanci po przyjeździe na miejsce zdarzenia zaczęli przesłuchiwać rolnika:
- Czy na pewno wszyscy już byli martwi?
- Niektórzy twierdzili, że nie, ale wie pan jak ci politycy kłamią...
* * * * *
Siedzi dwóch lekarzy w celi.
- Ku*wa ! Trzeba było iść na meteorologię. Nikt by się nie czepiał za błędy ...
* * * * *
- Mój ojciec tak się skuł we własne urodziny, że jak przynieśli tort, to dmuchnął na niezapalone świeczki...
- To nie trzeba być jakoś specjalnie pijanym.
- Nie dałeś mi dokończyć. Dmuchnął - i świeczki się zapaliły.
* * * * *
Biznes plan: Stworzę markę wina "Dyktator" i zwołam przez fejsbuka 500 000 arabów do wspólnego obalania.
* * * * *
- Synu! Znalazłem wczoraj w twoim pokoju prezerwatywę!
- To całkiem możliwe, dziadku.
- Jak to "dziadku"?!
- No bo ja jej wczoraj nie znalazłem.
* * * * *
Żona do męża :
- Tyle razy ci mówiłam, maksymalnie 2 piwa i o 22 w domu.
- Kurde, znowu mi się pomieszało...
* * * * *
Neil Armstrong ląduje na księżycu. Schodzi ze schodków i mówi: "To mały krok dla człowieka, ale wielki kroooo....:
i zamiera!!! Na kamieniu za jego plecami siedzi 3 ludzi - Rosjanin, Egipcjanin i Polak
- siedzą i patrzą się na niego z lekceważeniem.
- Jak? Skąd? Jak to tak... Skąd wy tutaj!!!? - pyta zaskoczony Armstrong.
Rosjanin machnął ręką i mówi: - pracowałem w Czarnobylu i jak elektrownia rąbnęła... to tu się znalazłem...
- A Ty? - pokazuje astronauta na Egipcjanina.
- Wszedłem pewnego dnia do tunelu w piramidzie, błądziłem chyba ze dwa lata aż wyszedłem i znalazłem się
- nie wiem zupełnie jak - właśnie tutaj...
Ahaaa. A Ty? - pyta astronauta Polaka.
- Aaaa... ja to z wesela wracałem...
* * * * *
Żyd prosi Boga o pomoc - Panie, co ja mam robić? Co robić?
Mój syn się ochrzcił:
Bóg na to: Zrób to samo co ja. Napisz nowy testament.
* * * * *
Konduktor do pasażera w jarmułce:
- Kupił pan bilet na pociąg osobowy, a jedzie pan ekspresem.
Musi pan dopłacić różnicę.
- Co znaczy musi, kto musi? Dla mnie ten pociąg może sobie jechać wolniej. Ja mam czas.
* * * * *
Rozmawia dwóch Żydów:
- Ty, wiesz co, Mosze? Ten koń, co ty mnie go wczoraj sprzedałeś, to on wziął mnie i zdechł!!!
Na to ten drugi:
- Ty wiesz co, Icek, on mi nigdy tego nie robił...
* * * * *
- Panie Zuckermann, jaka jest różnica czasu między Polską a Izraelem?
- U was jest czas środkowoeuropejski, a u nas czas to pieniądz.
* * * * *
- Rebe! Ty mnie powiedz co to jest ta "etyka w byznesie"?
- Icek, Ty sobie wyobraź - Ty masz sklep do spółki z Abramem a w tym sklepie same garnitury.
Przychodzi do Ciebie klient. On sobie wybiera i kupuje jeden garnitur.
Ten garnitur kosztuje 100 dolary.
On Ci kładzie te 100 dolary na ladzie i wychodzi. Ty bierzesz te 100 dolary i widzisz, że mu się banknoty skleiły i to nie są 100 dolary tylko 200 dolary.
I tu właśnie sie pojawia kwestia "etyki w biznesie". Powiedzieć wspólnikowi, czy nie powiedzieć?
* * * * *
- Mojsze, a skąd Ty masz taki ładny zegarek?
- Tate mi sprzedał jak umierał.
* * * * *
Sally i Andy w swą pięćdziesiątą rocznicę ślubu poszli odwiedzić swoją starą szkołę. Później, kiedy z niej wychodzili, z przejeżdżającej akurat furgonetki bankowej wypadł im pod nogi worek z pieniędzmi. Nie myśląc wiele wzięli kasę do domu. Tam Andy zaproponował, by zadzwonić na policję i zwrócić znalezisko, a Sally obstawała przy tym, aby pieniądze zatrzymać. Na drugi dzień do drzwi zapukali policjanci.
- Dzień dobry, czy nie widzieli państwo przypadkiem worka z nadrukiem banku, który, być może, leżał gdzieś na poboczu lub trawniku?
- Nie, niczego nie widzieliśmy panie oficerze - odrzekła Sally, lecz Andy już wyrwał się do przodu i przytaknął skwapliwie, że owszem wiedzieli i...
- Nie, nie! - zawołała zaraz Sally. - Niech go pan nie słucha, on ma demencję starczą, Alzheimera, wiele rzeczy mu się wydaje, nie ma kontaktu z rzeczywistością...
Ale policjant zdążył się już zainteresować. Gestem dłoni uciszył kobietę i poprosił Andy'ego by opowiedział od początku. Staruszek wziął głęboki wdech i zaczął:
- To było tak. Kiedy wczoraj Sally i ja wracaliśmy ze szkoły...
- Dobra, John! - zawołał policjant do swego kolegi - Nic tu po nas. Zwijamy się...
* * * * *
Statystycznie rzecz biorąc zdanie: "Ależ on jest wielki!" słyszy najczęściej pająk.
* * * * *
Pierre Cardin wypuścił nową linię zapachową. Pozostali ludzie w windzie udawali, że nic się nie stało.
* * * * *
W domu Angeliny Jolie pytanie ''Skąd się biorą dzieci?'' zadają nie dzieci, a Brad Pitt.
* * * * *
Kowalski pomylił bankomat z parkomatem. Ale pieniądze i tak wyjął.
* * * * *
Teściowa po 20 kilometrach jazdy w koszu motocyklowym bez kasku, stała się owadożerna.
* * * * *
- Boję się latać samolotami.
- A ja pociągami...
- Pociągami się boisz? Czemu?
No wyobraź sobie tylko - taki latający pociąg. Straszne!
* * * * *
W kolejce stoją 6-letni syn i ojciec. Przed nimi stoi gruba baba - tak ze 150 kg minimum. Synek mówi do ojca:
- Tato, patrz jaka ta baba jest ogrooomnaaaa...
Ojciec się zaczerwienił, głupio mu się zrobiło i mówi:
- Synku, nie można tak mówić o ludziach.
- Ale ona jest taka gruuubaa... nigdy nie widziałem takiej grubej baby.
- Dobrze, ale to niegrzecznie w ten sposób mówić o innych.
W tym momencie kobiecie przy pasku odzywa się komórka - pi, pi, pi...
A synek z przerażeniem:
- Tato! Uważaj! Będzie cofać!
* * * * *
Jedzie ksiądz przez małą mieścinę, na głównym skrzyżowaniu, tuż przed drzwiami komendy policji leży rozjechany pies. Ksiądz zdegustowany brakiem reakcji zatrzymuje auto, wchodzi na komendę i mówi:
- Panowie chciałem zwrócić uwagę, że przed waszymi drzwiami leży rozjechany pies i zero reakcji z waszej strony!
Na to gliniarz głupio się zaśmiał i mówi:
- Ja myślałem, że to wy jesteście od pogrzebów.
Ksiądz na to też z ironicznym uśmiechem:
- Przyszedłem zawiadomić najbliższą rodzinę.
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).
====================
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).
====================
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
O żabie znacie?
To posłuchajcie.
Senne miasteczko, senne poniedziałkowe późne popołudnie po weekendowych balangach, senna knajpka przy rynku, senny barman (po weekendowych balangach)...
Godzina 16-ta z minutami. Otwierają się drzwi, do knajpki wchodzi żaba, siada na hoker, rzuca banknotem i mówi do barmana:
- Proszę setę, piwo i paluszki.
Barman (po weekendowych balangach!) myśli sobie: "Kurde! Mam omamy! Przychodzi klient, a ja widzę żabę... No nic, trzeba go obsłużyć!"
Stawia przed żabą setę, piwo i paluszki, po czym odsuwa się jak najdalej, żeby nie palnąć jakiejś gafy.
Żaba machnęła setę, popiła łykiem piwka, a resztę sączyła z pół godziny, przegryzając paluszkami.
W końcu kiwa na barmana. Ten podchodzi, a żaba do niego:
- Słuchaj barman, ja jestem murarzem, robię tu obok prywatnie na budowie willi, a roboty jest jeszcze na kilka miesięcy. Knajpka jest fajna, klimatyczna, ty mi się podobasz, bo nie wstawiasz żadnych kawałków i mam chwilę spokoju. Umówmy się, że codziennie po robocie będę tu przychodził, a ty mi już wcześniej przygotujesz to co dziś. W zamian będzie zawsze banknot bez reszty. Pasuje?
Barman cały w szoku (po weekendowych balangach) mówi sobie: "No kurcze. Mam schizy jak nic... Koniec z pociąganiem na zapleczu przez cały weekend na koszt nawalonych gości!"
A do żaby - eee... znaczy się - gościa:
- No pewnie, że pasuje! Zapraszam, wszystko będzie czekało już przygotowane.
- OK, no to dziś też reszta twoja.
Wtorkowe późne popołudnie, na barze przygotowana seta, piwo i paluszki, drzwi się otwierają, wchodzi żaba, siada na hoker, macha setę, popija piwkiem, resztę sączy pogryzając paluszkami, kończy, zostawia banknot i wychodzi.
Barman już mocno zszokowany, że aż tak go ta schiza trzyma, stał daleko w kąciku i ani się odezwał.
Środa. Sytuacja się powtarza. Czwartek. To samo.
Ale barman już wie, że to nie żadna schiza, tylko najprawdziwsza prawda! I wie, że to dla niego szansa - przecież to rewelacja! Zrobi z tego show! Będzie biznes! Wyrwie się z tej knajpki i zostanie menedżerem tej niezwykłej żaby.
Z zakamarków pamięci wyciąga kontakt do poznanego kiedyś tam (na weekendowych balangach) dyrektora cyrku biwakującego ówcześnie w miasteczku.
Dzwoni, przedstawia sprawę, gimnastykuje się, żeby dyrektor mu uwierzył. Bo dyrektor oczywiście niewiele z tego biwaku pamięta (weekendowa balanga...), a barmana, to już w ogóle.
W końcu daje się przekonać:
- Dobra, będę jutro, siądę obok, poczekam na żabę, popatrzę, może coś z tego będzie.
Piątek. Od 15-tej siedzi dyrektor przy barze, obok wolne miejsce, przygotowana seta, piwko i paluszki, w kąciku milczący barman.
Godzina 16-ta z minutami. Otwierają się drzwi, do knajpki wchodzi żaba, siada na hoker, macha setę, popija piwkiem, resztę sączy pogryzając paluszkami.
Dyrektor, choć cały w szoku, choć nie dowierza, to atakuje:
- Przepraszam, słyszałem, że jesteś murarzem. Nie chcesz zmienić roboty?
Żaba na to:
- Eeee... Nie... Fajna ta budowa jest. Nikt nie patrzy na łapy, nie popędza, kasy za to dużo wpada. Zaprawę sobie rozrabiam, cegły układam, okna wstawiam. Fajnie jest.
- Ale ja ci mogę dać dużo większe pieniądze za jeszcze lepszą robotę!
- A co to za robota, jeśli można wiedzieć?
- No wiesz, jestem dyrektorem wędrownego cyrku i...
- ...Cyrk...? Cyrk, powiadasz? To taki duży płócienny namiot? Co się zwija i rozwija za każdym wyjazdem?
- Tak.
- A wewnątrz są drewniane ławki na drewnianych rusztowaniach?
- No tak.
- A na środku zamiast podłogi jest piaszczysta arena?
- Zgadza się.
- NO TO NA CH... CI MURARZ?!
To posłuchajcie.
Senne miasteczko, senne poniedziałkowe późne popołudnie po weekendowych balangach, senna knajpka przy rynku, senny barman (po weekendowych balangach)...
Godzina 16-ta z minutami. Otwierają się drzwi, do knajpki wchodzi żaba, siada na hoker, rzuca banknotem i mówi do barmana:
- Proszę setę, piwo i paluszki.
Barman (po weekendowych balangach!) myśli sobie: "Kurde! Mam omamy! Przychodzi klient, a ja widzę żabę... No nic, trzeba go obsłużyć!"
Stawia przed żabą setę, piwo i paluszki, po czym odsuwa się jak najdalej, żeby nie palnąć jakiejś gafy.
Żaba machnęła setę, popiła łykiem piwka, a resztę sączyła z pół godziny, przegryzając paluszkami.
W końcu kiwa na barmana. Ten podchodzi, a żaba do niego:
- Słuchaj barman, ja jestem murarzem, robię tu obok prywatnie na budowie willi, a roboty jest jeszcze na kilka miesięcy. Knajpka jest fajna, klimatyczna, ty mi się podobasz, bo nie wstawiasz żadnych kawałków i mam chwilę spokoju. Umówmy się, że codziennie po robocie będę tu przychodził, a ty mi już wcześniej przygotujesz to co dziś. W zamian będzie zawsze banknot bez reszty. Pasuje?
Barman cały w szoku (po weekendowych balangach) mówi sobie: "No kurcze. Mam schizy jak nic... Koniec z pociąganiem na zapleczu przez cały weekend na koszt nawalonych gości!"
A do żaby - eee... znaczy się - gościa:
- No pewnie, że pasuje! Zapraszam, wszystko będzie czekało już przygotowane.
- OK, no to dziś też reszta twoja.
Wtorkowe późne popołudnie, na barze przygotowana seta, piwo i paluszki, drzwi się otwierają, wchodzi żaba, siada na hoker, macha setę, popija piwkiem, resztę sączy pogryzając paluszkami, kończy, zostawia banknot i wychodzi.
Barman już mocno zszokowany, że aż tak go ta schiza trzyma, stał daleko w kąciku i ani się odezwał.
Środa. Sytuacja się powtarza. Czwartek. To samo.
Ale barman już wie, że to nie żadna schiza, tylko najprawdziwsza prawda! I wie, że to dla niego szansa - przecież to rewelacja! Zrobi z tego show! Będzie biznes! Wyrwie się z tej knajpki i zostanie menedżerem tej niezwykłej żaby.
Z zakamarków pamięci wyciąga kontakt do poznanego kiedyś tam (na weekendowych balangach) dyrektora cyrku biwakującego ówcześnie w miasteczku.
Dzwoni, przedstawia sprawę, gimnastykuje się, żeby dyrektor mu uwierzył. Bo dyrektor oczywiście niewiele z tego biwaku pamięta (weekendowa balanga...), a barmana, to już w ogóle.
W końcu daje się przekonać:
- Dobra, będę jutro, siądę obok, poczekam na żabę, popatrzę, może coś z tego będzie.
Piątek. Od 15-tej siedzi dyrektor przy barze, obok wolne miejsce, przygotowana seta, piwko i paluszki, w kąciku milczący barman.
Godzina 16-ta z minutami. Otwierają się drzwi, do knajpki wchodzi żaba, siada na hoker, macha setę, popija piwkiem, resztę sączy pogryzając paluszkami.
Dyrektor, choć cały w szoku, choć nie dowierza, to atakuje:
- Przepraszam, słyszałem, że jesteś murarzem. Nie chcesz zmienić roboty?
Żaba na to:
- Eeee... Nie... Fajna ta budowa jest. Nikt nie patrzy na łapy, nie popędza, kasy za to dużo wpada. Zaprawę sobie rozrabiam, cegły układam, okna wstawiam. Fajnie jest.
- Ale ja ci mogę dać dużo większe pieniądze za jeszcze lepszą robotę!
- A co to za robota, jeśli można wiedzieć?
- No wiesz, jestem dyrektorem wędrownego cyrku i...
- ...Cyrk...? Cyrk, powiadasz? To taki duży płócienny namiot? Co się zwija i rozwija za każdym wyjazdem?
- Tak.
- A wewnątrz są drewniane ławki na drewnianych rusztowaniach?
- No tak.
- A na środku zamiast podłogi jest piaszczysta arena?
- Zgadza się.
- NO TO NA CH... CI MURARZ?!
Republika marzeń...
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Przychodzi Bóg do Adama.
Bóg : Adam daj żebro.
Adam : Nie!
Bóg : No Adam daj żebro przecież nic ci się nie stanie, nie będzie boleć obiecuje…
Adam : NIE!!
Bóg : ale dlaczego ?
Adam : Bo czuje jakiś wredny podstęp…
Bóg : Adam daj żebro.
Adam : Nie!
Bóg : No Adam daj żebro przecież nic ci się nie stanie, nie będzie boleć obiecuje…
Adam : NIE!!
Bóg : ale dlaczego ?
Adam : Bo czuje jakiś wredny podstęp…
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Uwaga, uwaga, właśnie rozpoczynają produkcję serii pornoli przeznaczonych dla Pań.
Ma to być absolutny hit.
Przykładowy scenariusz.
ranek - albo raczej blady świt, bo jest jeszcze ciemno, ale coś tam za oknem się przejaśnia. Rzut kamery na łóżko w którym śpi ona w atłasowej pościeli ( w sumie nie istotny jest jej strój ), do niej zbliża się nie całkiem ubrany mięśniak, zbliża swoje usta do jej ust, napięcie rośnie...
I w tym momencie z pokoju obok dobiega płacz dziecka.
Na co mięśniak mówi:
- kochanie poleż sobie i pośpij, ja zajmę się naszym synem, zmienię mu pieluchę, nakarmię, wykąpię itd.
Coś tam się w tle dzieje ( wiadomo jak to w pornolu pomiędzy ostrą akcją musi być jakaś dłużyzna ), on przewija, kąpie coś tam gotuje, ona śpi i przewraca się słodko z boku na bok.
Przychodzi czas śniadania.
Ona przewraca się z boku na bok i przeciąga rozkosznie, może trochę zachęcająco, pod delikatną atłasową pościelą.
I tu może być wersja soft:
na stole w kuchni jest przygotowane cudowne śniadanie, a dziecko siedzi w foteliku i coś tam sobie gaworzy i je
Albo wersja hard:
Mięśniak trzyma dziecko w nosidełku i przynosi jej śniadanie do łóżka.
Po ostrej akcji mamy znów dłużyznę. Widać jak mięśniak zajmuje się dzieckiem, sprząta, pierze ( w wersji hard jeszcze prasuje ) a ona idzie sobie do spa, solarium czy gdzie tam dalej.
Potem znów ostra akcja popołudniowa - obiad przy świecach.....
Sądzę że reszty się już domyślacie.
Moja żona powiedziała, że mogłaby obejrzeć ze mną takiego pornola.
A nawet moglibyśmy odegrać wszystkie, najbardziej wyuzdane sceny z takiego w wersji hard extreme. Ja mogę robić za mięśniaka.
Ciekawa propozycja....
Ma to być absolutny hit.
Przykładowy scenariusz.
ranek - albo raczej blady świt, bo jest jeszcze ciemno, ale coś tam za oknem się przejaśnia. Rzut kamery na łóżko w którym śpi ona w atłasowej pościeli ( w sumie nie istotny jest jej strój ), do niej zbliża się nie całkiem ubrany mięśniak, zbliża swoje usta do jej ust, napięcie rośnie...
I w tym momencie z pokoju obok dobiega płacz dziecka.
Na co mięśniak mówi:
- kochanie poleż sobie i pośpij, ja zajmę się naszym synem, zmienię mu pieluchę, nakarmię, wykąpię itd.
Coś tam się w tle dzieje ( wiadomo jak to w pornolu pomiędzy ostrą akcją musi być jakaś dłużyzna ), on przewija, kąpie coś tam gotuje, ona śpi i przewraca się słodko z boku na bok.
Przychodzi czas śniadania.
Ona przewraca się z boku na bok i przeciąga rozkosznie, może trochę zachęcająco, pod delikatną atłasową pościelą.
I tu może być wersja soft:
na stole w kuchni jest przygotowane cudowne śniadanie, a dziecko siedzi w foteliku i coś tam sobie gaworzy i je
Albo wersja hard:
Mięśniak trzyma dziecko w nosidełku i przynosi jej śniadanie do łóżka.
Po ostrej akcji mamy znów dłużyznę. Widać jak mięśniak zajmuje się dzieckiem, sprząta, pierze ( w wersji hard jeszcze prasuje ) a ona idzie sobie do spa, solarium czy gdzie tam dalej.
Potem znów ostra akcja popołudniowa - obiad przy świecach.....
Sądzę że reszty się już domyślacie.
Moja żona powiedziała, że mogłaby obejrzeć ze mną takiego pornola.
A nawet moglibyśmy odegrać wszystkie, najbardziej wyuzdane sceny z takiego w wersji hard extreme. Ja mogę robić za mięśniaka.
Ciekawa propozycja....
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Zapomniałeś dopisać finał.Maciej3 pisze: Ciekawa propozycja....
Ona w atłasowej pościeli naguśieńka, on obok.
Ona - kochanie...
On - nie, głowa mnie boli...
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Tylko, żeby się sie okazało, że ten hardcore to po prostu tylko pranie, sprzątanie, prasowanie i opieka nad dzieckiemMaciej3 pisze:Ja mogę robić za mięśniaka.
Ciekawa propozycja....
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Alez nie tylko.
jeszcze robienie sniadania, zachwyty, wypad na zakupy....
jeszcze robienie sniadania, zachwyty, wypad na zakupy....
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Zawsze mówię kolegom, że przerąbany jest żywot chłopa żonatego.
A teraz z innej beczki.
Zatroskana zmianą zachowania córki matka pyta:
- Córeczko, a ty nie masz problemów z narkotykami ?
- Nie mamusiu - odpowiada latorośl - dzwonię i mam.
A teraz z innej beczki.
Zatroskana zmianą zachowania córki matka pyta:
- Córeczko, a ty nie masz problemów z narkotykami ?
- Nie mamusiu - odpowiada latorośl - dzwonię i mam.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Polska.Kiedyś tam... druga doba wojny. Generalicja trzeźwieje powoli acz konsekwentnie.Łajby marynarki wojennej opuszczają w pośpiechu suche doki, u wejść do portów rozlatują się wieloletnie warstwy lakieru, puszczają wręgi i cała flota tonie blokując na długie tygodnie wejścia.Założenia obronne zdały egzamin.Na powierzchni trzyma się jeszcze jakoś okręt muzeum "Błyskawica".Batyskafy polskiej floty opanowały bezapelacyjnie dno morza.Chwilowe problemy z wynurzeniem załogi wykorzystują na umieranie. Parki maszynowe dywizji pancernych tętnią życiem.Do pierwszego nalotu nieprzyjaciela.Sztaby jednostek zapełniają się oficerami. Ogromne brzuchy nie pozwalają im zbliżyć się do stołów z mapami. Co piąty żołnierz ma dwa lewe buty.Przeważają trampki z targowiska.Przynajmniej lekko będzie uciekać.Piloci myśliwców walczą bohatersko.Na dole dowódcy kompletują odznaczenia.Pośmiertne.Rezerwy docierają do jednostek prywatnymi samochodami.Nic nikt nie wie.Generalicja nerwowo dłubie w nosie.Kapelani przyrzekają cud boski.Pada propozycja użycia trzydziestoletnich powietrznych bomb.Gdzie? Byle gdzie aby się później nikt nie czepiał.Pierwsze jety z szychami już nad Szwecją.Uff, a było gorąco.Szmal wywieziony.Można zacząć od początku.Wozy rozpoznania rozpoznane przez przeciwnika i unieszkodliwione.GROM już w lesie.Przygotowuje zimowe szałasy.Rosomaki jeżdżą dla niepoznaki tu i tam.Niech przeciwnik wie , że " coś się dzieje". Cudu jeszcze nie ma.Wierzący wierzą, niewierzący ciągle niezdecydowani.Kolejna odprawa u kapelana.Zawodzi osobista broń krótka.Nawet nie ma się czym zastrzelić z rozpaczy.Jak szkoda, że reformy nie zostały dokończone.A zapowiadało się tak dobrze...marynarze otrzymali błyszczące guziki do mundurów i jedwabne rękawiczki czego najbardziej zazdrościli im czołgiści bo w skórzanych nie dało się tak dogłębnie dłubać w nosie...
To niestety nie moje
To niestety nie moje

Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
~Hot Stuff Użytkownik anonimowy
Bajka o małpach
Dawno, dawno temu, w pewnej wiosce w Indiach pewien mężczyzna obwieścił, że będzie kupował małpy płacąc po $10 za sztukę.
Wieśniacy, widząc, że małp dookoła jest pod dostatkiem, wyruszyli do lasu, aby je łapać.
Mężczyzna kupił tysiące małp po $10, ale kiedy ich populacja zaczęła się ... rozwiń całośćzmniejszać, wieśniacy zaprzestali starań.
Mężczyzna zatem ogłosił, że zapłaci za małpę po $20. To sprawiło, że wieśniacy wzmogli starania i znowu zaczęli łapać małpy.
Wkrótce populacja małp jednak spadła jeszcze bardziej i ludzie zaczęli wracać do swoich gospodarstw.
Stawka została podniesiona do $25 , ale małp zrobiło się tak mało, że problemem było w ogóle zobaczyć jakaś małpę, a co dopiero ją złapać.
Mężczyzna zatem ogłosił, że kupi małpy po $50 za sztukę!
Ponieważ jednak musiał udać się do miasta w ważnych interesach, jego asystent pozostał w wiosce, aby prowadzić skup w jego imieniu.
Pod jego nieobecność asystent zaproponował wieśniakom:
Popatrzcie na tę ogromną klatkę i te wszystkie małpy, które skupił.
Sprzedam je wam po $25 , a gdy mężczyzna wróci z miasta, odsprzedacie mu je po $50 .
Wieśniacy wydobyli swoje oszczędności i wykupili wszystkie małpy.
I nigdy więcej nie zobaczyli już ani owego mężczyzny ani jego asystenta - tylko same małpy.

Bajka o małpach
Dawno, dawno temu, w pewnej wiosce w Indiach pewien mężczyzna obwieścił, że będzie kupował małpy płacąc po $10 za sztukę.
Wieśniacy, widząc, że małp dookoła jest pod dostatkiem, wyruszyli do lasu, aby je łapać.
Mężczyzna kupił tysiące małp po $10, ale kiedy ich populacja zaczęła się ... rozwiń całośćzmniejszać, wieśniacy zaprzestali starań.
Mężczyzna zatem ogłosił, że zapłaci za małpę po $20. To sprawiło, że wieśniacy wzmogli starania i znowu zaczęli łapać małpy.
Wkrótce populacja małp jednak spadła jeszcze bardziej i ludzie zaczęli wracać do swoich gospodarstw.
Stawka została podniesiona do $25 , ale małp zrobiło się tak mało, że problemem było w ogóle zobaczyć jakaś małpę, a co dopiero ją złapać.
Mężczyzna zatem ogłosił, że kupi małpy po $50 za sztukę!
Ponieważ jednak musiał udać się do miasta w ważnych interesach, jego asystent pozostał w wiosce, aby prowadzić skup w jego imieniu.
Pod jego nieobecność asystent zaproponował wieśniakom:
Popatrzcie na tę ogromną klatkę i te wszystkie małpy, które skupił.
Sprzedam je wam po $25 , a gdy mężczyzna wróci z miasta, odsprzedacie mu je po $50 .
Wieśniacy wydobyli swoje oszczędności i wykupili wszystkie małpy.
I nigdy więcej nie zobaczyli już ani owego mężczyzny ani jego asystenta - tylko same małpy.

Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Mała parafia na wiosce.
Przy drodze stoją rabin i ksiądz i na wielkiej tablicy piszą wielkimi literami: "KONIEC JEST BLISKI! ZAWRÓĆ, NIM BĘDZIE ZA PÓŹNO!"
Po chwili zatrzymuje się samochód. Wychodzi kierowca i krzyczy: Jazda stąd, wy religijni fanatycy!
Wsiada do samochodu i odjeżdża. Po chwili słychać huk i trzask...
Duchowni patrzą na siebie i ksiądz mówi: Eeee ... może jednak lepiej po prostu napisać "Powódź zerwała most" ?
--------------------------
Jasiu wraca do domu z przedszkola cały podrapany na twarzy. Mama wystraszona się pyta:
- Jasiu! Co się stało?
- Dzisiaj było mało dzieci w przedszkolu.
- Dobrze, ale co to ma wspólnego z tym co ci się stało?
- Pani kazała nam ustawić się w kółko, złapać za rączki i tańczyć dookoła choinki.
Przy drodze stoją rabin i ksiądz i na wielkiej tablicy piszą wielkimi literami: "KONIEC JEST BLISKI! ZAWRÓĆ, NIM BĘDZIE ZA PÓŹNO!"
Po chwili zatrzymuje się samochód. Wychodzi kierowca i krzyczy: Jazda stąd, wy religijni fanatycy!
Wsiada do samochodu i odjeżdża. Po chwili słychać huk i trzask...
Duchowni patrzą na siebie i ksiądz mówi: Eeee ... może jednak lepiej po prostu napisać "Powódź zerwała most" ?
--------------------------
Jasiu wraca do domu z przedszkola cały podrapany na twarzy. Mama wystraszona się pyta:
- Jasiu! Co się stało?
- Dzisiaj było mało dzieci w przedszkolu.
- Dobrze, ale co to ma wspólnego z tym co ci się stało?
- Pani kazała nam ustawić się w kółko, złapać za rączki i tańczyć dookoła choinki.
Wykopany z DWS za żądanie prawdy
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Musicie sobie trochę powyobrażać, bo to niestety kawał który wymaga gry aktorskiej przy opowiadaniu.
Był sobie wędkarz, który uparł się, że złowi złotą rybkę. I tak sobie stał nad wodą z wędką i miał jedną rękę podkurczoną a drugą dłuższą. Stał tak dzień, dwa, tydzień, rok, 10 w końcu 20 lat. Od tego przykurczu jedna ręka mu się zrobiła krótka a druga długa.
Wkurzony na maksa nagle patrzy a tu coś ciągnie za żyłkę, spławik się zanurzą, wiec ciągnie kołowrotkiem, patrzy a tu złota rybka.
Wkurzonym głosem mówi
- Dobra suko, wypuszczę cię, ale najpierw trzy życzenia.
- Pierwsze - chcę mieć obie ręce równe ( i tu pokazujemy jak się wędkarzowi obie ręce skracają )
- Nie w tą stronę idiotko ( i tu pokazujemy jak wędkarzowi ręce - już skrócone odwracają się na drugą stronę - no tak wykręcają się dziwnie )
- Co ty głupa ze mnie robisz? ( i tu zaczynamy drżeć dziwnie i podrygujemy machając rękami i wykrzywiając się szpetnie )
Był sobie wędkarz, który uparł się, że złowi złotą rybkę. I tak sobie stał nad wodą z wędką i miał jedną rękę podkurczoną a drugą dłuższą. Stał tak dzień, dwa, tydzień, rok, 10 w końcu 20 lat. Od tego przykurczu jedna ręka mu się zrobiła krótka a druga długa.
Wkurzony na maksa nagle patrzy a tu coś ciągnie za żyłkę, spławik się zanurzą, wiec ciągnie kołowrotkiem, patrzy a tu złota rybka.
Wkurzonym głosem mówi
- Dobra suko, wypuszczę cię, ale najpierw trzy życzenia.
- Pierwsze - chcę mieć obie ręce równe ( i tu pokazujemy jak się wędkarzowi obie ręce skracają )
- Nie w tą stronę idiotko ( i tu pokazujemy jak wędkarzowi ręce - już skrócone odwracają się na drugą stronę - no tak wykręcają się dziwnie )
- Co ty głupa ze mnie robisz? ( i tu zaczynamy drżeć dziwnie i podrygujemy machając rękami i wykrzywiając się szpetnie )
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Rozrywka, czyli 'Na luzie'
Przychodzi baba do lekarza.
- Panie doktorze, wszystko mi się kojarzy z sexem
- A czy Pani dzisiaj brom brała?
- Nie, jeszcze dzisiaj nie brombrałam.
- Panie doktorze, wszystko mi się kojarzy z sexem
- A czy Pani dzisiaj brom brała?
- Nie, jeszcze dzisiaj nie brombrałam.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.