Ale Niemcy nie wymienili z GBr not o podniesieniu wyporności pancerników zgodnie z tzw. formułą eskalacyjną, a uczynili to Amerykanie, Francuzi i Anglicy. A taki był wymóg traktatowy. Po drugie Niemcy BEZCZELNIE wszystkich OKŁAMALI utrzymując, że Bismarcki mają 35 000 ton wyporności.
O ile mi wiadomo, to na I Konferencji Londyńskiej Japończycy uzyskali to co chcieli. Żądali w ciężkich krążownikach 70 % tonażu amerykańskiego i brytyjskiego i to dostali. Więc pisanie, że zostali oszukani w Londynie jest trochę nie na miejscu. Co wiecej Amerykanie zgodzili się opóźnić budowę kolejnych ciężkich krążowników i też tak zrobili. A przyczyny niepodpisania przez Francję i Włochy tego traktatu były trochę inne niż budowa Deutschlanda przez Niemców. Francuzi i Włosi mogli budować pancerniki zaraz po Waszyngtonie, ale z tego nie skorzystały. Natomiast pisanie o umowie flotowej z 1935 roku, jako o brytyjskim sukcesie to już przegięcie. Jeśli ktoś odniósł w tym momencie sukces, to na pewno Hitler. I to z kilku powodów.
1. Uzyskał możliwość praktycznie nieograniczonej rozbudowy floty.
2. Zrzucał ograniczenia wersalskie i umożliwiał budowę dużo większych okrętów.
3. Sankcjonował rozpoczęte już budowy i powodował, że Niemcy nie musieli się z nimi czaić

4. Pozwalał na budowę U-bootów.
I gdzie tu miejsce na brytyjski sukces ?
Reasumując. Niemieckie ciężkie okręty NIE MIEŚCIŁY się w postanowieniach traktatowych. Począwszy o kieszonkowców, wszystkie po kolei przekraczały dozwolone traktatami wyporności STANDARDOWE dla danej klasy okrętu.
Dowód jest prosty. Stępki pod nie zostały położone grubo PRZED 1938 rokiem, a ograniczenia dotyczące ciężkich krążowników nigdy nie zostały przed wojna zniesione.
