Nielogiczne z racji zastosowanego systemu i kontynuacji jego założeń na typie Bismarck.
Prawdę mówiąc liczyłem na nieco bardziej wyczerpującą odpowiedź. Zwłaszcza że ja tu nie widzę zupełnie niczego nielogicznego, a zwłaszcza z perspektywy kontynuacji założeń na typie Bismarck

System różnił się jedynie wzmocnieniem opancerzenia pokładu bateryjnego, ale tu wszystko jest logiczną kontynuacją kolejnych wersji rozwojowych.
P.S. Wyraźnie pisałem w poprzednim poście, że była to składanka B i drugiej lub trzeciej generacji STS - zdania wyrwane z kontekstu niczemu nie służą.
Słuszna uwaga. Muszę jednak na swoją obronę zaznaczyć że opis ten jednak nie jest tak „wyraźny” w sensie „jednoznaczny” jakby się mogło wydawać. Ale skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, to pozwolę sobie jednak nie zgodzić się że
”Inna sprawa, że różnice między STS2 a pancerzem B nie były aż tak istotne by o tym wspominać.
Już prędzej można by ew. odjąć te parę procent za składankę, ale i to nie ma moim zdaniem większego sensu z racji faktu, iż czasem w wytrzymałościówce dobrze mieć solidny podkład...”
Różnice były. Na tyle istotne że nie robiono pokładu z grubych płyt STS, ani elementów konstrukcyjnych ze stali typu B.
Uważam również że w przypadku pokładów, gdzie składowa prędkości uderzającego pocisku jest zdecydowanie niższa niż w przypadku płyt burtowych (które są również znacznie grubsze, co ma przełożenie na rodzaj naprężeń wewnętrznych przy działaniu siłami zewnętrznymi) i moim skromnym zdaniem znaczny udział mają momenty gnące (w przeciwieństwie do płyt burtowych gdzie dominujący wpływ maja siły tnące), co potwierdza nie tylko metodyka stosowania płyt nieutwardzonych powierzchniowo, ale nawet moje amatorskie zabawy z wzorem Tellera (krótko mówiąc w przypadku pokładów wykładnik potęgi wychodzi wyższy niż w przypadku płyt uderzanych pod niewielkim kątem do normalnej powierzchni płyty), należy jak najbardziej odejmować za składankę ponieważ:
Zgodnie ze znanym wzorkiem =M/W: gdzie M – moment gnący; W=J/z: gdzie z kolei J – moment bezwładności; z – wymiar charakterystyczny (w naszym wypadku grubość płytki). Ponieważ w J mamy również wymiar
z w trzeciej potędze, ostatecznie otrzymujemy że naprężenia wewnętrzne rosną proporcjonalnie do 1/z^2. W naszym przypadku jak łatwo policzyć: 1/4,75^2=~0,044; 1/6^2=~0,028; 1/1,25^2=~0,684, czyli w przypadku płytki 4,75” naprężenia wewnętrzne wynikające z momentów gnących będą o ponad połowę większe niż w przypadku płytki 6”, zaś w przypadku płytki byłyby 1,25” aż 23 razy większe.
Oczywiście „myk” z podkładem polega na tym że siły zewnętrzne działające górną powierzchnię pancerza pokładu będą poprzez jego dolną powierzchnię rozkładać się na większą powierzchnię płyty podkładowej, tym samym zmniejszając naprężenia wewnętrzne w tej płycie. Pytanie brzmi czy jeżeli nawet przy założeniu że naprężenia wewnętrzne w podkładzie zmniejszą się do wartości takiej jak w płycie 6”, opłaca się zmniejszyć odporność „pancerza B” o 30% w stosunku do płyty jednorodnej 6”? w różnych marynarkach różnie do tego podchodzono. Amerykanie kładli podkład, Francuzi i Niemcy nie.
Jedno jest pewne. Traktowanie składanki jako płyty jednorodnej, zwłaszcza składanki bimetalowej, nie jest właściwym podejściem.
Wcale nie było to takie szczęśliwe rozwiązanie...
Bo?
Kto miał lepiej (poza "Yamato", o ile miał lepiej)?
No chyba co najmniej SoDa. Pełne 5” na nieco cieńszym podkładzie zdaje się
