pothkan pisze: sporządzenie takowego rysunku/planu zajmuje wprawdzie porównywalny okres czasu, co pisanie artykułu... ale w tym drugim wypadku samo pisanie to tylko zwieńczenie dzieła. Więcej czasu trzeba poświęcić na zebranie materiałów oraz ich "przetrawienie", wreszcie tzw. pracę umysłową... No ale właśnie, czy trzeba?
Hmm..
Pozwolę sobie wyrazić zdanie odrębne - dobre plany to TEŻ jest TYLKO zwieńczenie dzieła.
Modelarz przypomina tu trochę detektywna.
Ma do wykorzystania pewną liczbę zdjęć (różnie datowanych albo i nie datowanych w ogóle) i informacje o przebiegu służby okrętu (z naciskiem na remonty i modernizacje).
Zdjęcia albo pokazują całą sylwetkę okrętu z daleka (brak szczegółów) albo wybrany fragment z bliska(najczęściej nie taki, jaki by się chciało oglądać).
Niektórych fragmentów okrętu nie uświadczysz na żadnym zdjęciu i trzeba posługiwać się wiedzą, wyobraźnią i zdrowym rozsądkiem.
Niektóre zdjęcia datowane na inny okres można częściowo wykorzystać - o ile wiadomo co się nie zmieniło.
Niektóre zdjęcia są w ogóle niedatowane - trzeba szukać punktu zaczepienia w tle ujęcia albo w sylwetce okrętu.
Rekonstrukcja Rodney'a zajęła mi prawie trzy lata. A i tak miałem łatwo, bo istnieją monografie tego okrętu czyli nieomal wszystko miałem pod ręką.
A mimo to - najlepsze wówczas dostępne plany zmodyfikowałem w ponad 50%.
Wbrew pozorom - planików w których zgadza się tylko liczba kominów jest też sporo, a co gorsza trafiają się w mocno branżowych wydawnictwach jak np Modelarstwo Okrętowe.
Na szczęście nie istnieje tu bariera językowa - jak w przypadku słowa pisanego - więc wydawcy zmuszeni są wsłuchiwać się w vox populi, bo konkurencją mogą być plany wydane nawet przez Chińczyków
BTW
Nadzór autorski to chyba absolutne minimum.
Wydając cokolwiek i gdziekolwiek, czy to za pieniądze czy dla sławy - stawia się na szali swoją reputację.
Bywa, że "sława" zdobyta i ugruntowana nawet w sieci, potrafi się zamienić na brzęczącą monetę - coraz częściej w podpisach do artykułów oprócz nazwiska pojawia się internetowy nick.
I nie gra tu roli, czy artykuł powstaje z własnej inicjatywy czy jest pisany na zamówienie.
Profesjonalista NIGDY nie zejdzie poniżej pewnego poziomu jakości.
W konsekwencji gdy widzę w księgarni pozycję sygnowaną nazwiskiem niektórych forumowiczów - rozglądam się za gotówką nie za recenzją
Pozdrowionka
ZzB