ALF pisze: Myślisz, że gdyby w ZSRR zbudowano parę pancerników, a Chińczycy zdecydowali się na swój, to reszta świata odeszłaby od swoich?

Myślę że w połowie cyklu budowy pierwszego z tych pancerników, reszta testowałaby nowiutkiego „Granita”, a zabawę z pancernikami pozostawili hobbystom DWS i dzieciom
A piszę o topieniu i odporności w kontekście porównywania z lotniskowcami.
Porównanie z lotniskowcem ma o tyle sens jeżeli nasz nowy pancernik byłby pancernikowi lotniskowcem. Jeżeli nie to jego możliwości bardziej odpowiadałyby innym klasom okrętów nielotniczych niż lotniskowcowi.
Kossakowski pisze:jeżeli już coś przedrze się przez systemy przeciwrakietowe
A obrona czynna to już nieco inna bajka. Z całą pewnością ma więcej sensu niż pancerz ponieważ jeśli już zatrzyma pocisk to w założeniu na tyle daleko od okrętu że nadal będzie on w pełni sprawny.
Niestety obecnie, z cała pewnością możemy stwierdzić że obrona czynna jest w stanie zatrzymać emeryta z linii rozwojowej Styx. Czy zatrzyma coś mądrzejszego? Amerykanie jak zwykle twierdzą
oczywiście. Ale ja do tego podchodzę trochę jak do „niezawodności” aut w reklamach. Niby nie mają prawa się popsuć, ale…
Ano tak, że jak przejdzie przez obronę czynna to nie masz fajerwerka tylko okręt w mniejszym stopniu zdolny do walki. Wole taki co może strzelać połową artylerii niż taki, który w najlepszym wypadku trzeba odholować do portu.
A ja wolę mieć jeden na dnie i 9 w pełni sprawnych, niż jeden w połowie albo i wcale (nie licząc prawdopodobnie napędu). Nie przy
dzisiejszej dynamice konfliktów zbrojnych.
Wystartuje i wróci do bazy lądowej bądź gdziekolwiek indziej, gdzie może wylądować, zasięg ma 700km.
A jeśli nie ma bazy, ani przyjaznego lotniska nigdzie w pobliżu?
Co to znaczy gdziekolwiek indziej? Czasy lądowań na lotniskach trawiastych dawno minęły, dla większości współczesnych maszyn bojowych. Dla Predatora na pewno.
Na Iofkach z tego co pamiętam mieli jeszcze inne UAVy i też radośnie sobie one poczynały w kwestii naprowadzania.
Z Irakijczykami i innymi tubylcami. A mi się wydawało że mówimy o poważnym konflikcie, nie wojenkach kolonialnych?
Jeżeli mamy wspomagać bliskie natarcie to pomagają naziemni obserwatorzy, laserowe naprowadzanie ze wszystkiego co może pomóc
A jeżeli w pobliżu wspomnianej kolumny nie ma naziemnych obserwatorów? Nie jest powiedziane że będą zawsze i wszędzie.
A jeżeli mamy do czynienia ze wspomnianym wcześniej oddziałem w opałach, który albo nie miał wcale sprzętu do oświetlenia celu, albo go stracił, albo warunki bitwy nie pozwalają na oświetlenie celu (kórz, dym, zła pozycja której nie ma możliwości zmienić).
No bo lotnicy sobie poradzą. Lepiej lub gorzej, nawet jeśli nie ma łączności z ziemią, ale dadzą radę.
No i oczywiście nad polem walki mogą znaleźć się Global Hawki bazowania lądowego, długotrwałość lotu grubo ponad jedna doba. A co mogą dzisiejsze satelity tego nie wiem, ale domyślam się, że również mogą być pomocne.
Ponawiam po raz kolejny pytanie. Jak długo mogą tak wisieć (również Predator) nim zostaną namierzone i ostrzelane?
Akurat jeśli chodzi o sprzęt typu Globar Hawk, to możemy być pewni że przeciwnicy będą na nie systematycznie polować.
P.S Excalibur jest obecnie tak drogi bo produkuje się go w zawrotnej ilości 150 sztuk miesięcznie, masowa produkcja z pewnością obniży cenę pocisków naprowadzanych GPS.
Trele morele. Ile razy już słyszeliśmy tą śpiewkę?
”Na razie jest drogo ale z czasem będzie ok…” a tu dupa, bo ile razy się okazało że z czasem jest coraz drożej, bo to, bo tamto…
Porozmawiamy gdy będziemy mieli konkretne cyferki przed oczami, a na razie nie bujajmy w obłokach. Obecnie jest 80tys$ i tego się trzymajmy.
Nie mam już siły odpowiadać na te zarzuty o niecelności, niemożności przeprowadzania rozpoznania i braku odporności. To chyba przyznam, nie da się strzelać i trafić cokolwiek mniejszego niż miasto na ponad 100km (mimo, że są haubice 155mm walące celnie - rozrzut klasyczną amunicją rzędu 200-300m na ponad 40km), nie da się stworzyć okrętu, który przetrwałby uderzenie granita, a już o czymkolwiek silniejszym zapomnijmy. A jeżeli nawet da się to i tak obezwładnienie takiego okrętu to kwestia sekund.
Jestem fanem pancerników. Na tyle że w zasadzie nie dyskutuję w sieci o niczym innym niż pancerniki lub co najmniej krążowniki.
Ale daleki jestem od tego żeby w swojej sympatii na siłę szukać zastosowania dla tej przestarzałej koncepcji na współczesnym polu bitwy.
Kossakowski pisze:Maciej pisze: Strasznie podła ta współczesna haubica. Albo właśnie podatna na te gradienty temperatury i wiatru…
Źródło takie sobie, bo stronka o tych pociskach Excalibur, więc pewnie zależy im na podkreśleniu nowej jakości tego rodzaju broni.
Z danych z katalogu HSW Stalowa Wola
http://www.sea.org.pl/sites/default/fil ... 3w_HSW.pdf
KRAB ma rozrzut do 200 metrów na dystansie 40km. Pocisk waży śmieszne 40kg.
Pociski naprowadzane GPS mają za to rozrzut 5metrów na dystansie 47km (max Paladina) Z Oleśnicy trafią w okno mojego mieszkania w centrum Wrocławia - odległość około 30km
Polecam wypowiedzi kolegi
Stajek:
http://fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php ... c&start=32
PS. To jak to będzie z tym systemem GPS w poważnym konflikcie? Doczekam się tym razem odpowiedzi?
Pancernik od lotniskowca jest tańszy. Zarówno w przypadku budowy ( jeśli bierzemy pod uwagę koszt samolotów ) jak i eksploatacji.
Oby nie tak tani jak LCS miał być
domek pisze:Maciej3 pisze:A wracając jeszcze do tego granita i jego strumienia kumulacyjnego.
Owszem nie można stać bezpiecznie 2m od tego strumienia. Tyle, ze jak się stoi z boku, ale za nawet dość cienką ( jak na warunki pancernikowe ) ścianką to już ma się go w nosie.
Eksplozja ukierunkowana kilkuset kg TNT to nie to samo co taka sobie.
No i mamy sobie ten „promień śmierci” długi na 12 m. Wypala wszystko na swojej drodze.
Jak trafi w kadłub to pewnie wypali 4-5, niech będzie 10. No dobra 20, stać mnie na to, pomieszczeń po drodze.
Wielkie aj waj. Pancernik ma ich ze 2 do 3 tysięcy.
Witalia umieszczone daleko. I przypominam przystosowany jest do brania na klatę takich trafień. Pewnie, że będzie po nim uszkodzony, ale będzie zdolny do walki ( zwykle ) każdy inny okręt nie będzie zdolny do walki ( zwykle ). Ot taka subtelna różnica.
Tylko pytanie po co nam taki okręt. Jak mamy taką przewagę w powietrzu i wszędzie, że nawet trafienie takim granitem w nasze najgorsze badziewie jest niezmiernie mało prowdopodobne.
Sprawa nie jest taka prosta
pozdrawiam
Słusznie.
Ale skoro starczało 20kg, to kilkaset kg na pewno wystarczy na te „moje” anteny
Dlatego, że poziom bezpieczeństwa świata jednak rośnie. I dlatego, że siły zbrojne najbardziej zaawansowanej technicznie potęgi będa wolały używać narzędzi tańszych i mniej narażonych na zniszczenie jednym atakiem.
I o to chodzi. Pancernik miał sens do czasu gdy tylko pancernik przenosił broń i posiadał możliwości, które mogły unieszkodliwić pancernik.
Przy współczesnej sile ognia najlepszym pancerzem jest „zminiaturyzować” się i „rozproszyć” na jak największym obszarze.