Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: jogi balboa »

Jeśli Biblią jest Wikipedia, to z dogmatami nie można dyskutować.
Sęk w tym że tu na forum jak w życiu mamy cała masę różnowierców, z ufologami włącznie.
:czarodziej:
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4911
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Maciej3 »

Przepraszam.
Z powodu choroby i niewyspania wpadam w jakiś bezsensowny mentorsko/obsceniczny ton do którego tak naprawdę nie mam podstaw. :(
Wybaczcie.
Ale obiecuję poprawę.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Shinano »

Maciej3 pisze:Przepraszam.
Z powodu choroby i niewyspania wpadam w jakiś bezsensowny mentorsko/obsceniczny ton do którego tak naprawdę nie mam podstaw. :(
Wybaczcie.
Ale obiecuję poprawę.
Kompletnie nie ma za co.
O Anglikach, to nie wiem. Ale co do Japończyków i Amerykanów się zgadzam. Jankesi postanowili zbudować sobie największą i najwspanialszą MW na świecie i konsekwentnie to realizowali.
Japończycy zaś wybudowali sobie (za ogromne pieniądze, jak na własne warunki) flotę do jednej bitwy - to po co im obrona plot, skoro sami mieli atakować, a bronić się od razu całą flotą (absolutnie wszystkim, co pływało). Absolutnie uważam (i w pełni zgadzam się z Maciejem), że systemy obrony plot na japońskich okrętach w latach 1938-1945 służyły za dekorację, bo im więcej luf, tym się groźniej wygląda :mrgreen:
Że nie wyszło, to inna sprawa.
Duże koty zjadam na przystawkę.
Awatar użytkownika
clavdivs
Posty: 122
Rejestracja: 2011-07-19, 22:50

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: clavdivs »

Maciej3 pisze:Przepraszam.
Z powodu choroby i niewyspania wpadam w jakiś bezsensowny mentorsko/obsceniczny ton do którego tak naprawdę nie mam podstaw. :(
Wybaczcie.
Ale obiecuję poprawę.
Macieju, ja nie czuje, żebyś za coś musiał przepraszać.

Zawsze byłem orędownikiem KGV, tylko do tej pory brakowalo mi argumentów do ich obrony: bo predkośc taka sobie, a to pukawki takie marne i ten zasięg. Dzieki twojej pracy KGV zyskały nowe wcielenie i argument że to najlepsze "okrety traktatowe" jest bliski prawdzie.

Jedyną z cech która przemawia na korzyśc pancernikow USN, jest zastosowanie połaczeń spawanych, ktore lepiej sprawdzaja się w szczelnosci w przypadku uszkodzeni.

Padały cechy negetawyne w przypadku KGV i PoW, a jak ocenić Howe i Anson. Na tych okrętach wprowadzono, wiele udoskonaleń wyniesionych z doswiadczeń eksploatacyjnych z Pow i KGV.
Wiele osob twierdzi że taki Howe czy Anson mial by duże szanse przetrwać uszkodzenia, jakich doznał PoW pod Kuantanem.

Halsey:
Nie dziwią mnie utyskiwania Churchila pod adresem KGV, przecież w okreśie I wojny przyczyńił się do wprowadzenia 5 QE, najpotęzniejszych okretów swych czasów.
Royal Navy z II wojny była już tylko cieniem Grand Fleet.
Gdyby kondycja Wielkiej Brytani była by odpowiednia do tytułu Królowej Mórz, trzasneli by sobie 5-czke Lionów i na dokładke z dwójeczkę wolniejszych 18 calowych mastodontów, przeciwko projektowanym niespodziankom u przeciwników ala Yamato.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4911
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Maciej3 »

predkośc taka sobie, a to pukawki takie marne i ten zasięg.
Ja bym to jeszcze rozwiną.
Okręt z co prawda grubym, ale generalnie przestarzałym rozłożeniem pancerza ( wiadomo ukosowanie jest de best ), z takim sobie pancerzem pokładowym, z totalnie zawodną artylerią główną, z artylerią średnią za słabą na okręty i za mało szybkostrzelną na samoloty, z lekką artylerią przeciwlotniczą opartą na działkach sprzed 30 lat, z beznadziejnym systemem ochrony przeciwtorpedowej ( patrz PoW ) nieodporny na uderzenia pocisków nurkujących ( patrz PoW ), z przestarzałym systemem kierowania ogniem przeciwlotniczym ( patrz PoW )
O czymś zapomniałem?
A jeszcze totalnie mokre, co widać na zdjęciach.

Normalnie dno i tragedia.
A teraz taka SD
taka sama szybkość ( projektowana ), silniejsza artyleria główna, 3x bardziej szybkostrzelna artyleria uniwerslana, 4xsilniejsze lekkie działka plot, o wiele nowocześniejszy system kierowania ogniem, wyższy pancerz chroniący przed pociskami nurkującymi, większa zwrotność, większy zasięg, skegi chroniące śruby.

No jak to brać na serio to faktycznie moje ględzenie o tym jakoby KGV jednym z najlepszych pancerników świata był to jakieś bredzenie wariata, bo pancernik USA odstawia anglika o całe przepaście.....

Zdaje się, że już kiedyś się wywnętrzałem na temat charakterystyki papierowej i rzeczywistej, o selektywnym doborze parametrów chyba też.
edyną z cech która przemawia na korzyśc pancernikow USN, jest zastosowanie połaczeń spawanych, ktore lepiej sprawdzaja się w szczelnosci w przypadku uszkodzeni.
Kolejny mit.
Popatrz na zdjęcia pancerników USA w zbliżeniu. Na żywo też można jak kto się przejedzie. Rzędy nitów jak cholera we wszystkie strony.
Ilość spawania na okrętach USA wzrastała ze sztuki na sztukę ( nawet nie typ ), ale nigdy nie osiągnęła tego poziomu co choćby u Niemców. Na Illinois i Kentucky czy Montanach pewnie by się udało, ale ich nie skończyli
Dla odmiany Anglicy wbrew pozorom stosowali spawanie, ale z ostrożnością. Na etapie II wojennym niektóre połączenia spawane rozłaziły się szybciej od nitowanych. Szczególnie przy obciążeniu jak szło pęknięcie, to przy spawie szło sobie przez całą długość. Przy nitach potrafiło się zatrzymać na pierwszej dziurze nitowej.
Dopiero sporo później nauczono się spawać tak, żeby przewaga w wytrzymałości była bezdyskusyjna.
Ale np. na Vanguardzie stosowano nitowanie, dlatego że nieteży byli dostępni a spawacze nie ( wiadomo wojna ). Jedyną wadą tego rozwiązania ( ocena użytkowników i projektantów ) to większa masa. Oczywiście jak się zastosuje odpowiedni ścieg nitowy i jakość połączeń.



Reszta w miarę możliwości.
Ostatnio zmieniony 2011-10-26, 15:42 przez Maciej3, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
easyred
Posty: 49
Rejestracja: 2010-03-09, 13:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: easyred »

Shinano pisze:Absolutnie uważam (i w pełni zgadzam się z Maciejem), że systemy obrony plot na japońskich okrętach w latach 1938-1945 służyły za dekorację, bo im więcej luf, tym się groźniej wygląda
A o czym ja pisałem? Nie twierdzę, że japoński system obrony plot był super. To, że samo zwiększanie ilości luf jest tylko na wiwat jest dla mnie oczywistością.
Uważam tylko, że japońskie urządzenie kierowania ogniem Typ 94, było lepsze, a na pewno nie gorsze od brytyjskiego HACSa, oczywiście do czasu gdy ci dołożyli do niego te swoje GRU, radary, itp.

Maciej, nie musisz przepraszać bo nie o to mi chodziło. Chciałem tylko zaznaczyć, że nie zgadzam się z tymi poglądami, które ty określiłeś jako powszechne, i które, jak rozumiem będziesz obalał. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
Awatar użytkownika
esem
Posty: 351
Rejestracja: 2007-05-19, 19:10
Lokalizacja: Wrocław

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: esem »

Połączenia nitowane mają tą zaletę, że tłumią drgania. Stąd między innymi nawrót do nitowanych ram w TIRach i niestosowanie spawania w samolotach. :-D
Także nitowanie kadłubów przez anglików ma uzasadnienie trochę inne niż brak spawaczy. :co:
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6619
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Peperon »

No, Macieju wykaż trochę wiary w ludzkość.
Nie wszyscy totalnie nadają na Angoli. Przecież RN słynęła z pozornie słabszych okrętów. Najlepszym przykładem są krążowniki. Weź takiego Londona (po modernizacji) i porównaj z Hipperem lub innym Księciuniem. Albo koniec Scharnhorsta. Kto go odgonił dwa razy od konwoju ? Puszka i dwa Towny. Analogia z Grafem Spee, jak najbardziej na miejscu. Inne "niedoceniane" okręty RN to ich pancerne lotniskowce. Niby mało samolotów z małymi zapasami paliwa, bomb itp., wolniejsze od amerykańskich Essexów, ale w rezultacie niezbędne pod Okinawą. Nimitz nie bez powodu płakał o nie. :)
I tak na koniec. Jak wyglądałby system kierowania ogniem SoDy, jeśli w 1940 Angole nie ewakuowaliby za ocean najnowszych systemów radarowych i ich twórców ? Pytanie chyba retoryczne.

Twoje "wyznanie wiary" tchnie dla mnie cynizmem lub inną złośliwością :D , ale nie przeszkadza mi to. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale to Twoja wiara.

Głowa do góry Macieju. Zrób tą książkę :lol:
Zamawiam z autografem :clever:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
shadow
Posty: 78
Rejestracja: 2009-02-05, 07:09

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: shadow »

To ja też proszę o jedną :D , a na marginesie to nie raz zastanawiałem się jeszcze jako młody chłopak dlaczego KGV i bracia byli tacy "średni" a budowane w mniej więcej tym samym czasie okręty (nie tylko amerykańskie) jakoś na papierze wyglądają lepiej... przecież to Wielka Brytania, takie tradycje i doświadczenie i przemysł i przede wszystkim konieczność posiadania b. silnej floty a tu takie przeciętniactwo Dopiero Twoje "wykłady" uświadomiły mi że warto się tym okrętom przyjrzeć nieco bardziej przyjaznym okiem :brawo:
Optymista wierzy, że cały świat stoi przed nim otworem.
Pesymista wie, co to za otwór!
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: ALF »

Maciej3 pisze:Amerykanie
Mieli najlepsze i najnowocześniejsze lotnictwo, pierwsi dostrzegli zalety nurkowców
Ale pierwsi sukcesy nurkowców zliczyli Anglicy i Niemcy :D
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Adam
Posty: 1770
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Adam »

clavdivs pisze:a dokładke z dwójeczkę wolniejszych 18 calowych mastodontów, przeciwko projektowanym niespodziankom u przeciwników ala Yamato.

Może to pewne uproszczenie, ale RN raczej nie budowała okrętów "przeciw" komuś, a dla wypełniania zadań jakie przed nią stawiano. Oczywiście pod tym względem brano pod uwagę co mają lub mogą mieć potencjalni przeciwnicy, ale to oni budowali okręty "w odpowiedzi" na okręty RN. Bardzo często okręty tych przeciwników były niby lepsze, okazalsze, szybsze i ładniejsze, ale w praktyce okazywało się, że głównie na papierze.
Czytając ten wątek ciągle przypominają mi się argumenty Pana Krzysztofa Gerlacha w odniesieniu do okrętów epoki napoleońskiej, gdzie "naukowe" okręty francuskie, hiszpańskie giganty czy amerykańskie super-fregaty niby górowały nad przeciętnymi liniowcami i fregatami RN, ale to te drugie zapewniały panowanie RN na oceanach.

Brytyjska flota liniowa z okresu II wojny jak nic wpisuje się w podobny schemat. Oczywiście nie ma mowy o "panowaniu RN", ale też w trakcie całej wojny żaden pancernik RN w starciu sił nawodnych nie poddał tyłów z racji przewagi przeciwnika. Owszem, Droga Duńska - wielki pech Hooda, ale był to praktycznie ostatni klasyczny krążownik liniowy i podzielił los kilku innych okrętów tej klasy. PoW był "świeży", prosto ze stoczni, a mimo to rozsądnie walczył i zadał cios który w efekcie zakończył misję Bismarcka. Flota liniowa oparta o zmodernizowane QE (początek wojny) i KGV (druga połowa) wsparte parą NiR i paroma "starociami" okazała się być wystarczającą jak na tę wojnę. Może i inni mieli bardziej "wypasione" pancerniki, ale to brytyjskie okręty tej klasy najwięcej "powojowały" i robiły to dobrze, wypełniając stawiane im zadania.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Halsey »

clavdivs pisze: Nie dziwią mnie utyskiwania Churchila pod adresem KGV, przecież w okreśie I wojny przyczyńił się do wprowadzenia 5 QE, najpotęzniejszych okretów swych czasów.
Royal Navy z II wojny była już tylko cieniem Grand Fleet.
Gdyby kondycja Wielkiej Brytani była by odpowiednia do tytułu Królowej Mórz, trzasneli by sobie 5-czke Lionów i na dokładke z dwójeczkę wolniejszych 18 calowych mastodontów, przeciwko projektowanym niespodziankom u przeciwników ala Yamato.
Nie wchodząc w szczegóły: święta prawda. :-)
Shinano pisze: Absolutnie uważam (i w pełni zgadzam się z Maciejem), że systemy obrony plot na japońskich okrętach w latach 1938-1945 służyły za dekorację, bo im więcej luf, tym się groźniej wygląda :mrgreen:
Żebyś wiedział. :mrgreen:

Z opowieści wujka Sama:
Admiral Ozawa had performed his mission of baiting Halsey and saving Kurita, as well as his own force, from annihilation. The antiaircraft fire of his ships, especially Ise's and Hyuga's, was perhaps the most deadly on either side in the Pacific war.
:cfaniak: Tak. Wiem. Też nie wierzyłem własnym oczom. :o
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4911
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Maciej3 »

Cóż po takiej zachęcie nie mam wyjścia i muszę się ostro brać do roboty.
Przewidywany czas wydania ... jakieś pół roku, no rok, po ukazaniu się Tellerowej monografii Richelieu ;)

Co do obalania własnych dogmatów, to musi to poczekać.

Halsey – co do zamiany DoY na Waśka
Oczywiście nie mogę wykluczyć, że Wasiek szybciej osadziłby w miejscu flagowiec Beya.
Ale z wnioskami powstrzymam się na koniec kolejnego długiego wykładu.

Żeby stwierdzić czy dał by radę wcześniej trzeba rozważyć wiele możliwości. Na razie pominę kwestię czy uzyskałby więcej trafień.
Pozostaje kwestia czy trafienia które otrzymał Schanhorst ale jakby były od 1,2 tonowych pocisków 406 to byłyby dużo skuteczniejsze niż te co były od ważących 0,72 tony pocisków kalibru 356.

Rozważyłbym dwie możliwości, no może dwie i pół.
1. Wybuch w tym samym miejscu, ale cięższy pocisk, czy uszkodzenia będą tragiczniejsze.
2. Pocisk trafia w to samo miejsce, ale czy przypadkiem nie doleciałby dalej i załatwił witalia w przypadku gdy brytyjski sobie nie poradził ( podpunkt czy wtedy by w ogóle wybuchł, może podpunkt 1,5? )
2,5 Czy trafiając w to samo miejsce przebiłby się przez pancerz i narobił szkód w sytuacji gdy brytyjskiemu się nie udało ( ja to traktuję jako wariant punktu 2 dlatego punkt 2.5 )

Ad 1.
Pociski superciężkie z USA były cięższe, ale miały mniejszy ładunek wybuchowy z materiału o minimalnie mniejszej sile rażenia. Z tą różnicą w sile rażenia to bym nie przesadzał – to co mi się udało znaleźć, to różnica na poziomie rzędu 1% przy tej samej masie ( cokolwiek znaczy różnica w sile wybuchu ). Także jeśli chodzi o ładunek, to można porównywać je bezpośrednio.
W efekcie stawiam na to, że zniszczenia będą mniej więcej takie same. Masa swoje robi. No może odłamki mogą mieć większa energię, bo cięższe ( ale pewnie wolniejsze, bo ładunek więc niekoniecznie ), więc może przebiją coś czego brytyjskie nie przebiją. Jak tak sobie patrzę na przekroje Scharnhosta to ciężko mi znaleźć konkretne miejsce w którym eksplozja 406-tki zamiast 356 robiłaby większą różnice ( z uwzględnieniem różnicy mas materiału wybuchowego, jakby ta 406 – tka miała proporcjonalnie tyle samo więcej ładunku co masy, to co innego, ale wtedy pewnie nic by nie przebiła, bo przy przebijaniu by się rozpadła. )
Czyli jak na mój gust odpada.

Ad 2.
Tu mogą być duże różnice. Brytyjczycy używali opóźnień zapalnika 25 ms. I zapalniki te generalnie charakteryzowały się małym rozrzutem w czasie działania. Zwykle było to bardzo blisko 25 ms, choć chyba wyszło to nie chcący ( o czym za chwilę ).
Amerykanie używali zapalników z opóźnieniem 35 ms i zapalniki te miały duże różnice w konkretnych czasach zadziałania. 30 a nawet 25 ms się zdarzało, a w drugą stronę 70 nie było rzadkością. Amerykanie nie robili z tego problemu wychodząc z założenia, że ważniejsze jest żeby zapalnik zadziałał, niż sztywne trzymanie się czasu reakcji. Z tym się zgodzę, w końcu co za różnica czy pocisk wybuchnie bliżej tej burty w którą trafił, czy przeciwnej?
Anglicy ( jako bodaj jedyni na świecie ) stosowali zapalniki, które akceptowały spore odkształcenie podstawy pocisku ( w której siedziały ) i nadal zapewniały pełne odpalenie pocisku zgodnie z założeniem. W przypadku pocisków z reszty świata w sytuacji takiego odkształcenia wybuchu raczej nie będzie. Zapalnik się rozleci, albo wyleci i tyle. Oczywiście mówimy tu o szansie dużej/małej ( cokolwiek to znaczy ) a nie pewności. Pewna to jest tylko śmierć i podatki.
Osoby uwielbiające Royal Navy mogą to traktować jako przejaw geniuszu brytyjskiej myśli technicznej i przewagi technologicznej nad resztą świata, ale osoby nieco bardziej sceptyczne pewnie zaraz zauważą, że to właśnie angielskie II wojenne pociski miały największe tendencje do odkształcenia części dennej podczas penetracji. W przypadku innych pocisków podstawa albo była nienaruszona, albo i tak się rozleciała. Czyli można powiedzieć, że Anglicy zachowali się jak wzorcowi socjaliści – czyli bohatersko rozwiązali nabrzmiały problem, który nie istniał nigdzie indziej.
Tak czy tak, na samym końcu dudów u Angoli jest generalnie mało, ale u Amerykanów raczej też nie za dużo. Tyle, że różnice w czasie zadziałania znaczne. Zarówno z założenia jak i z praktyki.
Żeby określić gdzie dalej by ewentualne doleciały, to trzeba wiedzieć gdzie i jak trafiły ( o tym za chwilę ).

Teraz może część 2,5 – przebicie pancerza.
Już wspominałem jakiś czas temu, że dane tabelkowe dla dział z KGV to jeden wielki stek bzdur. Dane poligonowe to potwierdzają. Przy kątach padania zbliżonych do kąta prostopadłego do pancerza, obydwa rodzaje pocisków przebijają mniej więcej tyle samo. Wiem, że brzmi to nieprawdopodobnie – w końcu różnica pół tony masy – ale takie są fakty. Wszystko wynikało z innej konstrukcji samego pocisku. Zresztą Anglikom takie rewelacyjne parametry wyszły trochę niechcący, ale o tym za chwilę. Anglicy od początku wiedzieli, że będą mieli małe działa. Po doświadczeniach z działami Nelsona czy starszymi z St. Vincenta, nie chcieli się bawić w jakieś super osiągi balistyczne. Ich artyleria miała być celna, powtarzalna, niezawodna i trwała, a super wyżyłowane balistycznie działa są tego zaprzeczeniem. Dochodził jeszcze do głosu aspekt ekonomiczny. Jak się wyżyłowane działo zrobi w tej samej technologii co umiarkowane, to i jego trwałość będzie mniejsza. Jak mamy liczną flotę działającą nieraz daleko od porządnych stoczni, to nie możemy sobie pozwolić na wymianę luf co 50 czy 100 strzałów.
W efekcie przyjęcia takich parametrów działa, wiadomo było że dużo się nie powalczy. Przy ostro skośnych trafieniach w pancerz „pancernikowy” tak czy siak się go nie przebije, więc lepiej się skupić na trafieniach ze średnim skosem. Trafienia pod idealnym kątem można sobie darować, bo akurat takie w czasie walki są najmniej prawdopodobne.
No i tak zrobili. Optymalizowali pociski pod kątem trafiania w granicach 30 stopni od prostej prostopadłej. Przy okazji przy mniejszym kącie trochę zyskali, ale nie to było celem.
Wynik przeszedł najśmielsze oczekiwania.
W 1940 roku zrobiono sobie testy.
Strzelono pociskiem wyprodukowanym w firmie Hadtfield z prędkością 1600 stóp / s ( 488 m/s ) w płytę utwardzaną powierzchniowo o grubości 12 cali ( 305 mm ). Spodziewali się że pocisk w niej utknie, albo się rozleci.
Przeszedł w kondycji idealnej do przebicia.
Więc zmniejszyli prędkość do 1475 stóp/s ( 450 m/s ) i znów przeszedł.
No więc zmniejszyli do 1439 ( 439 m/s ) i nie przeszedł.

W związku z tym uznali, że mają już znaną wartość krytyczną przebicia z dokładnością jaka in wystarczy ( coś pomiędzy 439 a 450 m/s ) dla tych tego kąta trafienia.
Przy czym warto pamiętać, że mówimy o pancerzu brytyjskim 15 do 25% skuteczniejszym od amerykańskiego.

Tak z dygresją do dygresji. Brytole zamontowali sobie na KGV pancerz w rejonie komór amunicyjnych o grubości 15 cali ( no nie całe, te 374 mm ). Pancerz doskonałej jakości. Po testach nowych dział 14 calowych przeznaczonych dla tych pancerników, stwierdzili, że mimo wszystko trzeba komory dopancerzyć i już w trakcie budowy dołożyli im osłony przeciwodłamkowe o grubości 1,5 cala ( 38 mm ).
Z tabel ( prezentowanych choćby na navweaps.com – bardzo dobrej zresztą ) wynika, że tak dobrego pancerza to by te działa nie przebiły nawet z przyłożenia. Czyli po cholerę ten dodatkowy pancerz? A jakoś uznali, że jest on konieczny. Jakoś autorom którzy o tym dołożeniu wspominają, nic nie przeszkadza w powtarzaniu jakoby działa KGV miały najgorsze parametry penetracji pancerza ze wszystkich pancerników II wojny światowej. Gorsze nawet od Dunkierki i niewiele lepsze od Schanhorsta. Jakoś sprzeczności tu nie widzą.
Może się czepiam i jestem stronniczy, ale ja sprzeczność widzę. W każdym razie chociaż punkt do zastanowienia. Męczyło mnie to od wielu lat od pierwszego razu jak wyczytałem o tym dołożeniu tych 38 mm przeciwodłamkowego.
Zboczony jestem czy jak? Mniejsza

Tak to prawda, że pociski z Hadtfield były o klasę lepsze niż te wytworzone przez inne fabryki, ale postanowiono, że Hadtfiel wymieni się wiedzą zresztą na temat produkcji pocisków, coby wszystkie były takie dobre.

Tak przy okazji kolejna dygresja ( będzie miała znaczenie ). Okazało się że pociski 14 calowe mimo takiej samej konstrukcji jak 15 calowe ( kwestia przeskalowania ) zachowują się o wiele lepiej. To znaczy niby 15 calówka przebija więcej, ale różnice są niemal pomijalne, a z różnicy masy powinno wynikać coś innego. Po dokładniejszej analizie okazało się, że różnice konstrukcji nie są pomijalne i postanowiono odpowiednio zmodyfikować 15 calówki coby dorównały jakością 14 calówkom. Ale w czasie Mers el Kebir walono jeszcze starymi. Nawet tymi mniej opływowymi ( o tym jeszcze później ).

No więc nieco niechcący Anglicy dostali pociski świetnie sprawdzające się przy kątach trafienia do jakiś 40 stopni od prostej normalnej do płaszczyzny pancerza. Co było potem mało ich interesowało i nawet specjalnie nie testowali. Nie spodziewali się tu specjalnych sukcesów.


Amerykanie poszli inną drogą.
Zamiast wyrafinowania poszli w brutalną siłę. Jak się ma ważący 1,2 tony pocisk to nie trzeba się bawić w wyrafinowanie. Uznali więc że mogą go zoptymalizować pod kątem przebijania pancerza przy dowolnym kącie uderzenia. A jak wiemy, jak coś jest do wszystkiego to często jest do niczego.
Wyszło jak wyszło. Owszem są testy wykazujące, że przy kątach trafienia 60 stopni do normalnej, pociski te przechodzą przez całkiem gruby pancerz w kondycji idealnej do eksplozji po drugiej stronie. W tych samych warunkach brytyjskie pociski odbijały się od pancerza wygięte jak banany. Podobnie te super ciężkie pociski były w stanie przebić ekstremalnie gruby pancerz ( jak się walnęło z przyłożenia ), a w tej sytuacji brytyjski znów się bananował.
Ale.
To dotyczy superciężkich pocisków skonstruowanych pod koniec 44 czy na początku 45 roku!
Trochę później je wdrożono do produkcji i wątpię czy jakikolwiek okręt zdołał je dostać przed końcem wojny. Jeśli nawet to w czasie kiedy nawet Yamato był już trwale podwodny.
To co mogło trafiać w Scharnhorsta nie było aż tak dobre, choć masa robi swoje i realne możliwości przebicia pancerza były większe niż pocisków z KGV ( gdyby było inaczej to by bardzo źle świadczyło o amerykanach ), ale różnice nie są takie porażające jak się na pozór wydaje.

Teraz małe porównanie co mogły realnie zrobić.
Jak pominąć testy poligonowe, to praktyczne testy tych pocisków USA były w dwóch przypadkach.
Zatopienie Kirishimy i dziabanie Jean Barta.
Przy Kirishimie zachowały się idealnie.
No ale brytyjskie pod Mers el Kebir sprawowały się równie dobrze. A trafiały w grubszy pancerz i do tego pod mniej sprzyjającym kątem.
Zrozumcie mnie dobrze. Ja nie twierdze, że super ciężkie by nie dały rady w Mers. Ja twierdzę, że Kirishima to za słaby cel na sensowny test tej amunicji.

Dobra, przepraszam, ale idę spać. Jak dam radę reszta jutro.
O ile nie zanudziłem na śmierć i ktoś to jeszcze czyta...
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: ALF »

Maciej3 pisze:i ktoś to jeszcze czyta...
Czyta, czyta :)
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: domek »

Halsey pisze:
clavdivs pisze: Nie dziwią mnie utyskiwania Churchila pod adresem KGV, przecież w okreśie I wojny przyczyńił się do wprowadzenia 5 QE, najpotęzniejszych okretów swych czasów.
Royal Navy z II wojny była już tylko cieniem Grand Fleet.
Gdyby kondycja Wielkiej Brytani była by odpowiednia do tytułu Królowej Mórz, trzasneli by sobie 5-czke Lionów i na dokładke z dwójeczkę wolniejszych 18 calowych mastodontów, przeciwko projektowanym niespodziankom u przeciwników ala Yamato.
Nie wchodząc w szczegóły: święta prawda. :-)
Albo trzasneli by sobie ze 10 x Ark Royal i efekt byl by jak na Pacyfiku :-D

pozdrawiam :)
ODPOWIEDZ