Speedy pisze:Hej
Maciej3 pisze:
Niektórzy tłumaczą to tym, że zapalnik się zainicjował od uderzenia w wodę ( jest to możliwe ), po czym pocisk gwałtownie się odwrócił dnem do przodu ( też jest to możliwe a nawet bardzo prawdopodobne jeśli brać pod uwagę późniejszą przewidywaną trajektorię ) i woda "wbijana" pędem pocisku w dno ugasiła ten zapalnik. Może to i słuszne uzasadnienie, nie wiem.
Speedy - da się tak?
Uczciwie mówiąc wątpię w to bardzo. A którą stroną on w cel uderzył? Dnem?
O ile pamiętam, to nie był on w nic wbity, tylko przetaczał się swobodnie w pustej przestrzeni. W takim układzie, jak sobie przypomnimy co się działo z okrętem już po trafieniu, to z położenia nic nie wyczytamy.
Nie tak łatwo "zgasić" palący się opóźniacz, ta mieszanka bezgazowa to coś jak termit trochę, woda jej niespecjalnie przeszkadza, a jeśli w przypadku wzrostu ciśnienia w ogóle coś się będzie działo, to one mają raczej tendencje by przyspieszyć i skrócić czas opóźnienia. Chociaż oczywiście różne się cuda zdarzają...
Dzięki.
Z tego by wynikało, że to ewidentny dud. Niezależnie od przyczyny ostatecznej eksplozji nie było, czyli test w praktyce żaden, bo zatrzymanie pocisku który tak czy inaczej wytracił niemal całą energię kinetyczną, to słaba chwała i sława.
Byleś sam patrzył na rzecz trzeźwo, bez fanatyzmu
Z fanatyzmem to tak bywa, że samemu fanatykowi jest najtrudniej ocenić na ile jest już fanatykiem a na ile jeszcze zachował odrobiny obiektywizmu.
Ja tam mogę napisać, że jestem fanatykiem, ale może to zostać odebrane zarówno na serio jak i za przekomarzanie się, żeby ktoś poklepał po ramieniu i stwierdził, że nie takim dużym.
Dlatego może to pomińmy i przejdę do kontkretów.
Taki pomysł jeszcze. Parę lat temu ktoś zrobił taki fajny ranking czołgów WWII. Iluś tam "Experten" nie podawało swojego debeściaka, tylko punktowało różne parametry iluś tam typów (w jakiejś skali, nie pamiętam dokładnie, ale coś w rodzaju od 1 do 10). Osobno armata, osobno opancerzenie, mobilność, coś tam jeszcze. I wygrywał czołg, który zebrał największą globalnie ilość punktów. Może tu komuś chciałoby się taką sondę nt. pancerników pociągnąć? Ale musiałby poświęcić trochę czasu - wpierw ułożyć co i jak, a potem podsumować co wyszło.
Ha, z tymi rankingami to tak bywa, że zawsze można tak ustawić parametry, że debeściak wyjdzie ten co chcemy żeby wyszedł.
Ja tam widziałem uzasadnienie, że SD bije na głowę Yamato jak chce. Całkowicie obiektywnie wyszło że dołożyłaby mu jak chciała.
Jednym z kryteriów była siła lekkiej artylerii przeciwlotniczej...
Podejmuję się tak ustawić parametry ( całkowicie „obiektywnie” ) że najlepsza wyjdzie dunkierka, albo KGV albo Yamato albo South Dakota wyjdzie lepsza od Iowki ( bo w sumie to samo, tylko parę węzłów wolniejsze, a kogo obchodzi parę węzłów w walce 1:1, więc po co było pakować kolejnych kilkanaście tysięcy ton? Żeby wyszło drożej? ). Dla każdego coś miłego. Bismarck też może być najlepszy. Może z Scharnhorstem miałbym jakieś problemy ( jednak te działa 280 to trochę mało ), ale jakby popracować to pewnie też by się udało. W końcu jak często się walczy z pancernikami, a na krążowniki czy statki handlowe to wystarczy. Po co „bez potrzeby” przeciążać okręty?
Niestety na końcu pozostaje ocena „na wyczucie” i kwestia osobistych sympatii i antypatii.
Ale jak tu potem bronić tezy, że delikwent był debeściackim pancernikiem.
A przecież KGV-ki też mają swoje za uszami. Czyim pelotkom wyłączyło power po storpedowaniu? Czyj wał śrubowy stał się bodaj najczęściej w historii omawianym wałem pancernika RN? Czyja artyleria psuła się w każdej bitwie? Albo radar - pod Nordkapem nawalił od wstrząsów (a w Surigao nie). Sporo tych mankamentów jak na debeściaka.
Gdybym mówił, że KGV jest idealny to bym się w 100% zgodził.
Ale jeśli mówię, że jest „lepszy niż” to trzeba popatrzeć na to jak się zachowywała konkurencja w podobnych okolicznościach. W końcu w swoim czasie Syrena była najlepszym i najbardziej niezawodnym samochodem polskiej konstrukcji

. A ci co nią jeździli mogą się wyrazić ile to cudo techniki wymagało wysiłku żeby zmusić je do jazdy.
Kwestia porównania zachowania w określonych warunkach później. Nie dam rady od razu.
A czy KGV był idealny?
Ano ( to moje zdanie ), jak na warunki w których powstawał ( polityczne i ekonomiczne ) to chyba tak.
Natomiast można go było zrobić o wiele lepszym, jeśli ktoś miałby pełną swobodę podejmowania decyzji i umiejętność jasnowidzenia.
Powiedzmy, że jedynym ograniczeniem jest 35 tys ton wyporności standardowej.
Ja bym dał ( tak zresztą chcieli dać Anglicy i jestem przekonany, że ówcześni projektanci zrobiliby coś o wiele lepszego gdyby mieli naszą współczesną wiedzę co się działo po roku 1936 ) 9x381. Jakby była konieczność to jeden cal mniej pancerza na burcie, ale zachowałbym jego wysokość ( tu pierwotnie pancerz miał być niższy ).
W tym czasie co Polacy kupowali Boforsa i armia brytyjska też, marynarka została przy pom pomie. Wbrew pozorom nie była to aż tak błędna decyzja jak się to przyjęło uważać, ale można było wprowadzić Boforsa w tym samym czasie. Ale nie w wersji 2 czy 4 lufowej podstaw a'la USA ( właśnie porównanie możliwości tych podstaw z podstawami pom pomów powodują tą tezę, że decyzja pozostania przy pom pomie nie była aż tak zła jak się wydaje ) czy fikuśności w praktyce niemal nie do użytku Hazemeyer/STAAG, tylko od razu dla dużych okrętów na podstawach 6 lufowych które dostał Vanguard. No tyle, że bez radarów, bo 6-10 lat wcześniej nie były dostępne. Chodzi mi głównie o ilość amunicji bezpośrednio podłączonej do działa, bez konieczności ciągłego machania nowymi magazynkami.
Wyobraźmy sobie takiego dżordża z 6 takimi 6 lufowymi zestawami Boforsa..
A oczywiście wprowadzić proste zestawy jedno i dwulufowe dla lżejsze stanowiska już a'la USA ( ze wszystkimi mankamentami i niedogodnościami ) do ładowania gdzie popadnie ( i nie da się wsadzić 6 lufówki ) oaz dla mniejszych jednostek.
Co do artylerii średniej mam wątpliwości. Możliwe dwie opcje. 16X5,25” lub 20x4,5”.
Przeciwko celom nawodnym 5,25” zdecydowanie lepsze. Ale o ile pamiętam, to były dwa przypadki strzelania z tych dział do celów nawodnych. Bismarck i być może Scharnhorst ( nie wiem czy tylko oświetlające czy coś jeszcze ).
W przypadku tych okrętów, to w zasadzie wszystko jedno który pocisk trafi, tak czy inaczej wiele nie zaszkodzi. A radar czy działko plot każdy z tych pocisków tak samo zniszczyć może.
Czyli pozostają możliwości przeciwlotnicze.
Wbrew powszechnej opinii te 5,25” wcale nie były takie złe, ale peany wypisywane na ich temat przez jednego użytkownika forum warshipprojests to nawet u mnie wzbudzają odruch obronny.
Ostatecznie mam wątpliwości czy 20x4,5” będzie lepsze.
Gęstość ognia na pewno większa. Ale pojedynczy pocisk słabszy. Zasięg cięższych pocisków większy.
Szybkostrzelność dział, jak to często bywa, jest przekłamana. Dość często ( zawsze? ) podaje się szybkostrzelność długotrwałą dział 5,25 ( 7-8 strzałów do powiedzmy 9, ale przy naprawdę dobrej obsłudze ) z szybkostrzelnością maksymalną innych dział, możliwą to utrzymania przez bardzo krotki czasu. Owszem, nawet jak się te dane uspójni to 5,25” wciąż pozostają w końcówce stawki na najbardziej szybkostrzelne działo plot, ale różnice nie są aż tak wielkie jak to się powszechnie uważa. A masa pocisku, balistyka i inne takie robią swoje.
Reasumując – nie twierdzę, że to najlepsze działo plot II wojny. Twierdzę, że nie takie złe jak się często pisze, więc nie jestem przekonany czy zamiana go na 20x4,5” jest dobrym pomysłem.
Ze zmian mniej widocznych to bym jeszcze podwyższył dziób na modłę Vanguarda.
Tyle powinno się udać zrobić w ramach okrętu 35 tysięcy ton.
Reasumując mój idealny KGV
Prędkość, kadłub bez zmian.
9x381, 16x13 ( lub 20x114, naprawdę nie wiem które lepsze ), 36x40 Bofors ( zamiana 8 lufowego pom poma na 6 lufowego Boforsa ), pancerz pewnie 356 ( czy 348 nie ważne ) koło komór amunicyjnych, 330 ( czy tam 325 ) koło siłowni. Pokład bez zmian.
Podwyższony dziób.
Jakby się dało to jeszcze bym zmienił:
Podwyższenie ochrony przeciwtorpedowej o jeden pokład wyżej ( jak na Vanguardzie ), dorobienie włazów i kanałów ewakuacyjnych z każdego pomieszczenia pod linią wodną ponad pokład pancerny ( jak na Vanguardzie ) i jakieś dodatkowe osłony przeciwodłamkowe itd. Generalnie na modłe Vanguarda.
Poprawa wentylacji ( na wodach tropikalnych przebywanie na tych okrętach nie było komfortowe ), może nawet jakaś klima? Wbrew pozorom robiono wtedy takie rzeczy.
Ale to by znacząco zwiększyło wyporność. Zachowanie 35 tys ton byłoby niemożliwe, nawet po usunięciu wyposażenia lotniczego.
Ale żeby to wszystko zrobić trzeba by mieć widzenie przyszłości.
Kto w 1935 ( jak podejmowano ostateczną decyzję co do artylerii głównej ) wiedział, że II traktat londyński nie będzie wart funta kłaków? Można było przypuszczać, ale wiedzieć?
No i kto by postawił na opracowanie tak zaawansowanego zestawu 6 lufowego w latach 30-tych jak właśnie dopiero co zaczęto wprowadzanie najbardziej zaawansowanego technologicznie ( na owe czasy – przypominam połowa lat 30-tych ) zestawu 8 lufowego działek 40mm? Przecież w tym momencie to dystansowało konkurencję o lata świetlne. A zasoby są ograniczone. I kto mógł przypuścić jak bardzo rozwiną się samoloty. To, że się rozwiną było oczywiste, ale na ile się rozwiną? Same maszyny jak i sposoby ataku.
Porównanie zachowania „w podobnych okolicznościach” potem. Teraz muszę spadać.
EDIT:
A jeszcze bym pokombinował z zasięgiem. Jak się dało w czasie wojny podczas zwykłych przeglądów dołożyć kilkaset ton paliwa, to można to było zrobić wcześniej i od razu ukończyć okręty z tymi zmianami. Dalsze zmiany ( jakieś przerabianie zewnętrznych przestrzeni SPS na zbiorniki paliwa czy inne kombinacje ) musiałyby się odbić na dzielności morskiej. A na to bym nie poszedł, pamiętając gdzie miały te okręty głównie pływać. Jakby miały pływać głównie po Pacyfiku to co innego.