Salmona. Od rybki, konkretnie łososia, a nie króla Salomona (zresztą pisanego po angielsku jeszcze inaczej - patrz Solomon Islands).dessire_62 pisze:oprócz oczywiście Salomona
Pozdrawiam.
Salmona. Od rybki, konkretnie łososia, a nie króla Salomona (zresztą pisanego po angielsku jeszcze inaczej - patrz Solomon Islands).dessire_62 pisze:oprócz oczywiście Salomona
I na tym właśnie polegało jego szczęście.dessire_62 pisze: Następny "szczęśliwy", który przez cała wojnę nie miał kontaktu z przeciwnikiem,
Takie detale jak długi i silny hol "wozi" się ze sobą, wie o tym każdy kierowca.pothkan pisze:Oj, nie taki pikuś. Wpierw trzeba ochronić dryfujący wrak przed lotnictwem i okrętami (szczególnie U-bootami) wroga, zanim nie uda się zebrać dostatecznie silnych holowników (oraz załogi, czy nawet znaleźć takie "detale" jak wystarczająco długi i silny hol), i zanim te nie dotrą na miejsce. Holowanie przez własne okręty wykluczam - zbyt ryzykowne (okręt holujący ma ograniczoną manewrowość, a zatem wystawia się na cel). Potem i tak trzeba dalej chronić holowany wrak. Pomijam już ryzyko pogodowe.Maciej3 pisze:Samo holowanie to pikuś.
PoazrawiamThe Dorsetshire was ordered to pick up survivors, so the heavy cruiser slowly sailed into the mass of humanity in the water where the Bismarck went down. Ropes were thrown over the side for the survivors to climb up, with the assistance of the British seamen. The Dorsetshire had taken on board 86 German sailors, and the destroyer Maori had picked up another 25 sailors when suddenly there was a submarine alert. The Dorsetshire immediately got underway followed by the Maori, leaving hundreds of survivors behind, some still clinging to the ropes along her side before they dropped off. The reasonableness of leaving the area depends most likely on the eyes that sees it, but the abrupt departure of the British ships sounded the death knell for nearly all of the several hundred German survivors left behind in the water.
Fajne i obrazowe, ale... wg Cajusa Bekkera i Marka Murawskiego 27 maja nad Bismarckiem pojawiły się Ju 88. Zaledwie kilka, ale jak widać doleciały i nawet bombardowały (jakiś krążownik).dessire_62 pisze: Zagrożenie lotnictwem nie istniało, co można łatwo sprawdzić.
http://img239.imageshack.us/img239/8153 ... le9nk5.gif
Drobiazg - pozdrawiam.dessire_62 pisze: Dzięki za sprostowanie HMS Salmon
http://kbismarck.org/forum/viewtopic.php?t=98jogi balboa pisze:A ja myślę że czym innym jest zatopienie pojedynczego niszczyciela a czym innym wielkiego nawet poważnie uszkodzonego pancernika.
Natomiast odnośnie siły niemieckiego lotnictwa. Ile samolotów z całości przerzuconych na front wschodni, Niemcy mogli użyć do atakowania okrętów w odległości 500Mm od francuskiego wybrzeża?.
Podobno było to 5 Ju-88 o 09.45 nad Bismarckiem, a potem zaatakowały "unseccessfully a cruiser", wg mnie kolejna urban legend, ponoć i Piorun był bombardowanyHalsey pisze:27 maja nad Bismarckiem pojawiły się Ju 88. Zaledwie kilka, ale jak widać doleciały i nawet bombardowały (jakiś krążownik).
To ostatnie to chyba prawda. O ile pamiętam wspomnienia dowódcy Pioruna, to trochę go bombami poobkładano w drodze powrotnej. Najbardziej utkwił mi w pamięci dylemat - przyśpieszać pod bombami i w efekcie stanąć bez paliwa ileś tam przed bazą, czy nie przyśpieszać i dać się trafić bombką.ponoć i Piorun był bombardowany
Mapki z której pochodzi przywoływana przez mnie, zadziwiają swą szczegółowością.Halsey pisze: Fajne i obrazowe, ale...
Prawda, ale zwróć uwagę gdzie płynął Piorun.To ostatnie to chyba prawda.
28th May- Under air attack during passage to CLyde with call at Plymouth to refuel
Chyba jednak nie.dessire_62 pisze: wg mnie kolejna urban legend
Lannion leży w Bretanii.http://en.wikipedia.org/wiki/LannionHalsey pisze:Policzyłem odległości.
czy też w odleglejszym Lannion (to w Normandii - dystans wynosiłby wtedy jakieś 945 km, czyli nieco za dużo).
Junkers Ju 88 Kampfgeschwader in North Africa and the Mediterranean
Author: John Weal
Zgadza się, przepraszam. Pomroczność jasna.dessire_62 pisze:Lannion leży w Bretanii.http://en.wikipedia.org/wiki/LannionHalsey pisze:Policzyłem odległości.
czy też w odleglejszym Lannion (to w Normandii - dystans wynosiłby wtedy jakieś 945 km, czyli nieco za dużo).
Czy ty aby na pewno właśnie tę ksiażkę Weala o Ju 88 zacytowałeś?dessire_62 pisze:Junkers Ju 88 Kampfgeschwader in North Africa and the Mediterranean
Author: John Weal
Ja również problemu nie widzę. Były w stanie dolecieć. Były (biernie) naprowadzane przez Bismarcka. Widziały w powietrzu Swordfishe z Ark Royal, które przecież były nad polem bitwy. Meldunek o atakowaniu krążownika to również nie wymysł. Ponadto Sachsenwald idący ku miejscu zatopienia Bismarcka kursem na NE (a więc znajdując się dalej od Brestu niż Bismarck) napotkał niemiecki samolot (czy nawet kilka, nie pamiętam dokładnie).shigure pisze:...a gdzie jest problem z tymi Junkersami ?. Dokonują lądowania w Breście, tankują i lecą dalej czy też źle kombinuję z rana?