Bylem sobie ja wczoraj na Helu .Nabylem bardzo fajna i szczegolowa mapke "Fortyfikacje polwyspu Helskiego"
ale mam pytanie ,kto jak i dlaczego wysadzil stanowisko nr1 baterii Laskowskiego w 1946 ?i jak to jest ze ono bylo wczesniej 100 m w glebi ladu? przesunela sie linia brzegowa?
odnosnie baterii Schlezwig-Holstein
ktos wie w jaki sposob osbyl sie transport wiez i luf do Pas de Calais ? sa jakies dostepne zdjecia z demontazu?
personel czesciowo przeplynal na "Marie Olivia"?
Przedwojenne stanowisko nr 1 działa 152,4 mm znajdujące się najbliżej Zatoki, zostało wysadzone w powietrze przypadkowo, w niewyjaśnionych okolicznościach już po wyzwoleniu Helu - podobno jesienią 1946.
Wiosną 1954 roku w czasie budowy stanowisk dla 27 BAS - baterii 4x100mm, saperzy Marynarki Wojennej pod dowództwem por.Tadeusza Bieńka rozerwali trotylem lufe i pozostałości działa Bofors 152,4mm bo zasłaniało ono linię ognia nowobudowanej baterii:
"Wysadzanie zacząłem od działa, zakładając pierwsze ładunki od strony wylotu lufy. Stopniowo rozrywałem działo na mniejsze kawałki. W miarę przesuwania się do komory zamkowej trzeba było zwiększać wielkość ładunku. Ze względów bezpieczeństwa, z uwagi na duży rozrzut odłamków prace te zakończyłem. Pozostałą po pracach minerskich komorę zamkową działa, przy pomocy traktora odciągnięto na plażę, a pozostałe lżejsze części rozerwanej lufy odwieziono do składnicy złomu w Pucku. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży złomu kupiono niezbędne materiały do dekoracji marynarskiej świetlicy (firany, kotary, obrusy itp.). Po usunięciu działa można było wyrównać betonowe rumowisko, aby nie zasłaniało przedpola i umożliwiało prowadzenie ognia przez baterię 27 BAS."
(Cyt. według opowiadania T.Bieńka w Helskiej Blizie Numer 16 (182) 24.09.2004)
Kiedy w latach 80tych zwiedzałem skansen przy Kasynie Oficerskim w Helu usłyszałem, że w jednym z dział Niemcy pozostawili pocisk. Podczas cięcia tego działa pocisk eksplodował. Były ofiary śmiertelne, a elementy znajdujące się w skansenie są właśnie pozostałością tego działa.
Być może jest to kolejna morska opowieść, ale warto o niej przypomnieć.
dakoblue pisze:a co z linia brzegowa?zmienila sie?to stanowisko bylo bardziej w glebi ladu kiedys?
To na pewno.
Tłumaczono mi kiedyś, że Hel jest tak naprawdę strukturą dość płynną, która się ciągle zmienia. Z jednej strony morze nanosi piasek, z drugiej zabiera i całość się przesuwa i zmienia i to dość szybko ( jak na warunki geologiczne oczywiście )
Może bredzę, ale coś mi się ćmi, że nawet kilka razy ( raz? ) po II wojnie porządny sztorm zrobił z kawałka Helu wyspę. Przerwanie zasypano piachem.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
dakoblue pisze:a co z linia brzegowa?zmienila sie?to stanowisko bylo bardziej w glebi ladu kiedys?
Tłumaczono mi kiedyś, że Hel jest tak naprawdę strukturą dość płynną, która się ciągle zmienia. Z jednej strony morze nanosi piasek, z drugiej zabiera i całość się przesuwa i zmienia i to dość szybko ( jak na warunki geologiczne oczywiście )
Może bredzę, ale coś mi się ćmi, że nawet kilka razy ( raz? ) po II wojnie porządny sztorm zrobił z kawałka Helu wyspę. Przerwanie zasypano piachem.
Tak, linia brzegowa zmienia się, co dość dobrze jest widoczne m.in. właśnie na przykładzie Helu i to bez żadnego sztucznego przerzucania piasku. Ogólnie na cyplu troszkę podebrało (zresztą w Jastarni jest dość podobnie co widać na przykładzie schronu bojowego Sęp). Przy czym choć prawdziwe pływy na Bałtyku są minimalne to w niektórych charakterystycznych punktach można zauważyć zmiany poziomu wody na skutek nawiewania wody (co przy morzu półzamkniętym jest normalne).
Co do Helu to pamiętam, że miejsce u nasady falochronu portu rybackiego było niegdyś (tak ze ćwierć wieku temu) wykorzystywane do skakania z falochronu do wody, a dziś jedyne kąpiele jakie tam można zobaczyć to kąpiele słoneczne osób leżących na ręcznikach i kocach.
Co do "przerywania" półwyspu to takie okresowe zdarzenia miały miejsce kilka razy na dekadę, przy czym trwały nie dłużej niż 1-2 doby, a czasami nawet krócej. Osobiście wspominam jeden przypadek przedzierania się przez zalany półwysep. Głębokość brodzenia autobusu (osobówki nie dawały rady) to pewnie jakieś pół metra i gdzieś tyle było w najgłębszym miejscu. Był to rok około 1991. Później jakoś nie maiłem okazji oglądania tego zjawiska, ale mieszkańcy Kuźnicy i Chałup pewnie mogliby o tym książkę napisać. Na tym najwęższym odcinku w zasadzie stale prowadzone są prace związane z umocnieniem zarówno północnego (głównie) jak i południowego brzegu półwyspu.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Po początku lat 90. już chyba nigdy nie doszło do przerwania półwyspu, bo regularnie jest on umacniany i nawet największy sztorm nie daje rady. Wcześniej, w czasach dobrobytu polegającego na braku wszystkiego, na umacnianie półwyspu regularnie brakowało środków, stąd od czasu do czasu morze pokazywało co potrafi. Zresztą w czasach współczesnych to przerwanie nigdy nie było "kompletne" bo półwysep zawsze "wisiał" na nasypie kolejowym
Natomiast linia brzegowa na wybrzeżu piaszczystym (plaże) ulega ciągłym, dynamicznym zmianom - w jednych miejscach ubywa, w jednych dodaje, w jednych mniej, w innych więcej, tyle, że rzadko udaje się to zaobserwować, nawet ludziom mieszkającym nad morzem.