Panowie, dziś jakby się mocno uprzeć można napisać całkiem znośny artykuł jedynie w oparciu o sieć (biblioteki elektroniczne, zbiory udostepniane przez archiwa, wortale stowarzyszeń i grup). Artykuł w pismie to nie doktorat (ale też nie piaskownica!).
Dla ambitniejszych znalezienie literatury na ebayu czy amazonie to nie jest wielki problem, a wiele pozycji jest dostępnych za grosze (ot np. wczoraj przyszło mi "100 days" Woodwarda za całe dwa funty plus przesyłka, razem tyle co 1,5 misia).
Jak nie będzie bibliografii to wystarczy wklepać google.pl i... będzie bibliografia, bo sieć jest pełna inoformacji o publikacjach na dane tematy. Od tego czy tekst jest ciekawy i opisuje interesujące zdarzenie zależy czy zechcemy szukać dalej (w 9 na 10 przypadków nie zechcemy).
Artykuły polemiczne w ogóle opierają się o literaturę, którą trzeba byłoby wypisywać na kupę stron, a i tak w większości jest to efekt własnych poglądów autora, czasami opartych na wieloletnim doświadczeniu zawodowym (oczywiście zawsze można napisać "Bibliografia - ważniejsze pozycje:" i dać 5-6 najistotniejszych).
Pewnie na niektórych uczelniach liczy sie komuś teksty popularno-naukowe (z naciskiem na popularno) do dorobku i obecność przypisów oraz bibliografii czyni artykuł "wzrokowo" poważniejszym, ale chyab nie o to chodzi. Owszem Pothkan i Szafran maja rację, że bibliografia jest pozyteczna, ale obawiam się, że nie jest niezbędna.
Błagam, nie oczekujmy od tych pism więcej niż trzeba. Jak się trafi coś gruntownie przebadanego to po prostu plus, ale jak się nie trafi to niedługo nikt nie będzie chciał siedzieć dwa lata w archiwach, kupować zdjęcia po 90-120 funtów za sztukę, by podzielić się czymś co zaraz inni "oplują".
To co mnie martwi to właśnie krytyka. Czasami zastanawiam się gdzie jest ta cienka granica pomiedzy krytyką negatywną a pozytywną (choć obie mogą być kostruktywne). Ta pierwsza ma dowalić autorowi i zdaje się, że zniechęcić go do dalszego pisania, a ta druga ma na celu pomóc autorowi by poprawił swój warsztat. Jedna z wymienionych jest dobra, a druga zła. Oczywiście wiele zależy od podejścia autora. Ja na ten przykład każdą krytykę (niezlaeżnie od intencji twórcy) uznaję z założenia za pozytywną (co najwyżej z niektórymi opiniami się nie zgadzam), bo skoro ktoś zadał sobie trud by rzeczowo wytknąć mi błędy to dzieki temu wiem jakie błędy popełniam.
Wracając do meritum i reasumując, jeżeli redakcja tego oczekuje to piszę bibliorafię (np. IOH, OW), jeśli nie oczekuje to nie piszę (MSiO) i nie robię z tego wielkiego halo. Jeżeli czytam tekst w MSiO i nie ma bibliografii, a bardzo mi zależy na tym by ją znaleźć to znajdę ją bez wiekszego problemu. jezeli cs jest oparte na materiałach archiwalnych toi tak nie dokopie się bez sygnatur, a tych może być wiele i jedynym roziwązniem sa przypisy bibliograficzne. Sam takich nie daję, bo i tak bez 10-20 przypisów objasniających tekstu nie kończę

. Porszę pamiętać, że podając tylko bibliografię w podanych tam pozycjach mogą być sprzeczne informacje co do wybranych spraw (ostatnio jestem rozdary pomiędzy 7 a 9 ton paliwa

) i znalezienie czegoś może być bardzo upierdliwe. Jakbym miał to powiększać o przypisy ze źródłem danych to redakcję krew by zalała, a ja nie jestem jakimś renomowanym autorem, by dyktować warunki ponad to co z mojej strony uważam za absolutnie nienegocjowalne.
Na marginesie, m.in. do rozwiewania wątpliwości co do źródeł powinno służyć forum wydawnictwa.