Czy Leyte mogło się udać Japończykom?

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Post autor: Shinano »

Maciej3 pisze:To prawda, ale realia byly takie ze wojny na wyniszczenie Japonia nie mogla wygrac. Musieli co najwyzej zadac tyle strat zeby przeciwnikowi sie odechcialo. Pod samar teoretycznie mieli szanse. Z kazdym miesiacem coraz mniejsze, co bylo jasne dla kazdego kto mial oczy.
Wycofali sie w obliczu takiej szansy.
Wnioski sa dla mnie oczywiste.
Japonia nie mogła wygrać żadnej wojny w taktych realiach politycznych. Głupia wojna z Chinami ciągnęła się bez mała 20+ lat bez rezultatu, więc żeby było łatwiej zakute pały z frakcji jastrzębi wepchnęły swój kraj w kolejną wojnę, tym razem światową :D

Pod Samar mieli szansę tylko na zniszczenie lotniskowców i względnie śmierć z honorem jakby się tam pojawiły pancerniki Oldendorfa. I szansy na nic już nie było od kiedy upadł drugi gabinet Konoe.
Duże koty zjadam na przystawkę.
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

Pod Samar to nie mieli szansy a mieli pewność rozrogmienia tych blaszanek, ale zanim się otrząsnęli i uporządkowali to już im się samoloty dobrały do ogona. Macieju- straty gdyby nie "osadzenie" GENIUSZA NAGUMO na stołku byłyby wielkie,ale była też odpowiednio podgrzana opinia publiczna która nie sądzę aby pozwoliła a podpisanie pokoju.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4916
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Ależ ja się zgadzam, że w praktyce to Amerykanie mieli już taki nastrój, że nawet jakby im Japończycy zatopili z 80% floty to i tak by nie odpuścili, tylko wyczekali aż program budowy floty się wdroży w większym stopniu i wrócili do tematu.
Ale my o tym wiemy teraz.
Japończycy wtedy tego nie wiedzieli.
Wiedzieli natomiast, że to jest ostatnia szansa na zadanie poważnych strat przy pomocy floty ( bo potem to z braku paliwa flota będzie stała w portach i tyle ). Dostali takową i nie wykorzystali jej.
Owszem zatopienie tych paru blaszanek nie zmieniłoby całkowitej sytuacji. Ale przecież Kurita tłumaczył się potkaniem z lotniskowcami uderzeniowymi!!!!!!! I uciekł!!!!!!!!!! AAAAaaaaaaaaa!!

Z pewności amerykańscy marynarze służący na tych blaszankach byli im na to wdzięczni, ale jakoś nie sądzę by o to chodziło dowództwu japońskiemu.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Post autor: Shinano »

Maciej3 pisze:Ależ ja się zgadzam, że w praktyce to Amerykanie mieli już taki nastrój, że nawet jakby im Japończycy zatopili z 80% floty to i tak by nie odpuścili, tylko wyczekali aż program budowy floty się wdroży w większym stopniu i wrócili do tematu.
Ale my o tym wiemy teraz.
Japończycy wtedy tego nie wiedzieli.
Agawa twierdzi, że niektórzy wiedzieli, tylko skrajna prawica miała to w poważaniu. To samo meldował attache z Londynu i nie chcieli mu wierzyć. Sam Yamamoto wiedział i ludzie z jego otoczenia, gdy jeszcze siedział w Ameryce w czasach konferencji Waszyngtońskiej :-)
Maciej3 pisze: Wiedzieli natomiast, że to jest ostatnia szansa na zadanie poważnych strat przy pomocy floty ( bo potem to z braku paliwa flota będzie stała w portach i tyle ). Dostali takową i nie wykorzystali jej.
Owszem zatopienie tych paru blaszanek nie zmieniłoby całkowitej sytuacji. Ale przecież Kurita tłumaczył się potkaniem z lotniskowcami uderzeniowymi!!!!!!! I uciekł!!!!!!!!!! AAAAaaaaaaaaa!!

Z pewności amerykańscy marynarze służący na tych blaszankach byli im na to wdzięczni, ale jakoś nie sądzę by o to chodziło dowództwu japońskiemu.
No to w końcu o co chodziło? O odbicie Filipin i odblokowaniu drogi na południe, czy granie na zwłokę?
Duże koty zjadam na przystawkę.
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

...na tym etapie wojny to już tylko gra na zwłokę i ewentualne wynegocjowanie korzystniejszych warunków kapitulacji- choć "najciekawsze" czyli Okinawa, Iwo i Boski Wiatr były jeszcze przed Jankesami.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4916
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Oficjalnie ( Japonczykom ) pewnie odbicie Filipin. Poloficjalnie, zadanie takich strat zeby przeciwnik stracil zapal do walki. Realnie granie na zwoke, bo biorac pod uwage roznice sil, to co Japonia mogla wtedy zrobic innego?
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Post autor: Shinano »

Maciej3 pisze:Oficjalnie ( Japonczykom ) pewnie odbicie Filipin. Poloficjalnie, zadanie takich strat zeby przeciwnik stracil zapal do walki. Realnie granie na zwoke, bo biorac pod uwage roznice sil, to co Japonia mogla wtedy zrobic innego?
Ponieważ jak pisze Hara "duch kamikaze opanował flotę" to nic innego. Politycznie można było ukrzyżować Tojo i jego gabinet, ale przy japońskim braku konsekwencji nic to nie dało. Problem, znaczy klopot polegał na tym, że "w Tokyo dalej siedział admirał Nagano", który w Ameryce był tylko raz i ni cholery nic nie zrozumiał (Yamamoto zresztą poprawnie oceniał głupotę późniejszego Szefa Sztabu Imperialnej Floty). Zadanie jakichkolwiek dotkliwych strat było już niemożliwe z prostej dysproporcji możliwości produkcyjnych i ludnościowych :wink:

Prawdopodobnie japońscy oficerowie niższych szczebli marynarki i lotnictwa, oraz wszyscy oficerowie sił lądowych nie umieli dodawać i nie znali matematyki elementarnej :D
Duże koty zjadam na przystawkę.
ODPOWIEDZ