Yamato vs OP
To weźcie sobie brytyjski typ T.
Brytyjska Torpeda Mk VIII** miała 365 kg torpexu i niesamowitą niezawodność - niektórzy twierdzą, że ten krążownik zatopiony przez atomowy okręt podwodny w latach 80-tych w czasie wojny o Falklandy to właśnie tą torpedą.
A typ T miał na początku możliwość odpalenia salwy z 10 torped w kierunku dziobu.
Jak wszystkie trafią ( albo choćby z 8 ) efekt gwarantowany.
Jakie szanse takiej salwy - raczej marne, nie słyszałem o podobnym wyczynie...
Brytyjska Torpeda Mk VIII** miała 365 kg torpexu i niesamowitą niezawodność - niektórzy twierdzą, że ten krążownik zatopiony przez atomowy okręt podwodny w latach 80-tych w czasie wojny o Falklandy to właśnie tą torpedą.
A typ T miał na początku możliwość odpalenia salwy z 10 torped w kierunku dziobu.
Jak wszystkie trafią ( albo choćby z 8 ) efekt gwarantowany.
Jakie szanse takiej salwy - raczej marne, nie słyszałem o podobnym wyczynie...
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Tylko, że trafienie taką ilością torped jest jedynie teorią. Ile okrętów w czasie II wojny było trafionych więcej niż 3 - 4 torpedami z jednej salwy?
Z pancerników Barnham dostał trzy torpedy a Kogo dwie. Z drugiej strony - to wystarczyło. W sumie 3 - 4 torpedy szczęśliwie (bo celowało się w okręt a torpedy trafiały gdzie chciały) umieszczone w Yamato plus odpowiednia ilość błędów w trakcie akcji ratunkowej (Taiho pokazał, że Japończycy byli di tego zdolni) i duma japońskiej floty mogła spocząć na dnie. Nie licząc możliwości wybuchu komór amunicyjnych bo to szybko załatwiłoby sprawę. Ale też przy mniej szczęśliwy układzie trafień pewnie i 8 - 10 torped mogło nie przesądzić o losie okrętu.
Jakby się zastanowić, to w czasie II wojny światowej o losie storpedowanego, dużego okrętu nie decydowała ilość torped a ich szczęśliwe/pechowe miejsca trafień i działania ekip ratunkowych.
Z pancerników Barnham dostał trzy torpedy a Kogo dwie. Z drugiej strony - to wystarczyło. W sumie 3 - 4 torpedy szczęśliwie (bo celowało się w okręt a torpedy trafiały gdzie chciały) umieszczone w Yamato plus odpowiednia ilość błędów w trakcie akcji ratunkowej (Taiho pokazał, że Japończycy byli di tego zdolni) i duma japońskiej floty mogła spocząć na dnie. Nie licząc możliwości wybuchu komór amunicyjnych bo to szybko załatwiłoby sprawę. Ale też przy mniej szczęśliwy układzie trafień pewnie i 8 - 10 torped mogło nie przesądzić o losie okrętu.
Jakby się zastanowić, to w czasie II wojny światowej o losie storpedowanego, dużego okrętu nie decydowała ilość torped a ich szczęśliwe/pechowe miejsca trafień i działania ekip ratunkowych.
Panowie te wszystkie nasze dywagacje mają charakter tylko i wyłącznie czysto teoretyczny, możemy sobie pisać co chcemy a i tak nigdy się nie dowiemy co by było gdyby
Wracając do postu autora tematu to chciałbym kolejny raz zaznaczyć, że moje odpowiedzi zmierzają do tego, że "w pewnych warunkach" zatopienie Yamato przez OP by było jak najbardziej możliwe. Czynnikiem decydującym o zatopieniu Yamato było trafienie 7 torpedami w lewą burtę. Oberwał na długości 2/3 kadłuba, głównie w pancerz i to wystarczyło. Trafienia w przeciwległą burtę tylko opóźniały tonięcie a bomby siały demolkę na pokładzie ale nie miały wpływu na bezpośrednie zatopienie. Demolowały nadbudówki i morale załogi:) Zatem nie widzę różnicy w osiągnięciu podobnego efektu (zatopienia) 5 czy 6 torpedami z OP. Zwłaszcza gdyby udało się uzyskać część trafień poza cytadelą pancerną. Okręt najwyżej by się trochę dłużej męczył ale jego los i tak pewnie by był przesądzony. Oczywiście jest to tylko moja subiektywna ocena.
Natomiast co do zatopienia Belgramo przez HMS Conqueror pod Falklandami to swego czasu oglądałem jakiś "pojednawczy" program na History o wycieczce brytyjskich i argentyńskich weteranów w rejon zatopienia tego krążownika. W tym programie wypowiadał się jeden z oficerów brytyjskich z tego OP, ale nie jestem pewien czy to był d.o.. Stwierdził, że woleli użyć torped prostoidących a nie samonaprowadzających się akustycznie ponieważ cel był duży, był blisko, szedł stosunkowo wolno i nie manewrował natomiast dwie fregaty z eskorty były daleko i były niczego nie świadome. Dodał też, że ze względu na "choroby wieku dziecięcego" najnowszych torped, pewniejsze będzie użycie starych i sprawdzonych. Nie mylił się
Podzielam opinię Adama.Adam pisze:Jakby się zastanowić, to w czasie II wojny światowej o losie storpedowanego, dużego okrętu nie decydowała ilość torped a ich szczęśliwe/pechowe miejsca trafień i działania ekip ratunkowych.
Natomiast co do zatopienia Belgramo przez HMS Conqueror pod Falklandami to swego czasu oglądałem jakiś "pojednawczy" program na History o wycieczce brytyjskich i argentyńskich weteranów w rejon zatopienia tego krążownika. W tym programie wypowiadał się jeden z oficerów brytyjskich z tego OP, ale nie jestem pewien czy to był d.o.. Stwierdził, że woleli użyć torped prostoidących a nie samonaprowadzających się akustycznie ponieważ cel był duży, był blisko, szedł stosunkowo wolno i nie manewrował natomiast dwie fregaty z eskorty były daleko i były niczego nie świadome. Dodał też, że ze względu na "choroby wieku dziecięcego" najnowszych torped, pewniejsze będzie użycie starych i sprawdzonych. Nie mylił się
Właśnie obejrzałem sobie ten brytyjski podwodny krążownik, ładny kawałek okrętu
Wiec biorąc pod uwage mocniejsze torpedy i mozliwość odpalenia ich aż 10, pewnie by ich mniej wystarczyło, okręt na szczęśliwej pozycji ( bo raczej nie miałby szans na dogonienie i wyjście na pozycje bo jak wiemy dopiero niemiecki typ XXI rozwijał znaczne prędkości pod wodą reszta mogła sie poszczycić prędkościami poniżej 10 węzłów) mogło dojść do zatopienia tego kolosa
Yamato miał jedną ważną w dyskusji wade a mianowicie suche bąble przeciwtorpedowe, kiedyś czytałem że wybuch torpedy powodował że odłamki poszycia dziurawiły wewnętrzną płyte pancerną która pod wodą była sporo cieńsza jej grubość malała wraz z zanurzeniem z 200mm na lini wodnej do 50mm przy dnie.
Co do spowodowania wybuchu komór amunicyjnych to raczej mało prawdopodobne (oczywiście jeżeli nie wystapiłby pożar ) bo torpeda musiałaby trafić dwa razy w to same miejsce a takie cuda sie nie zdarzają.
A teraz sprawność służb PPOŻ, owszem japońce mieli z tym problemy zwłaszcza na lotniskowcach które płoneły jak zapalniczki, jak było z wyszkoleniem na pancernikach nie wiem, ale odchodzi czynnik w postaci wielkich ilości paliwa lotniczego.
Wiec biorąc pod uwage mocniejsze torpedy i mozliwość odpalenia ich aż 10, pewnie by ich mniej wystarczyło, okręt na szczęśliwej pozycji ( bo raczej nie miałby szans na dogonienie i wyjście na pozycje bo jak wiemy dopiero niemiecki typ XXI rozwijał znaczne prędkości pod wodą reszta mogła sie poszczycić prędkościami poniżej 10 węzłów) mogło dojść do zatopienia tego kolosa
Yamato miał jedną ważną w dyskusji wade a mianowicie suche bąble przeciwtorpedowe, kiedyś czytałem że wybuch torpedy powodował że odłamki poszycia dziurawiły wewnętrzną płyte pancerną która pod wodą była sporo cieńsza jej grubość malała wraz z zanurzeniem z 200mm na lini wodnej do 50mm przy dnie.
Co do spowodowania wybuchu komór amunicyjnych to raczej mało prawdopodobne (oczywiście jeżeli nie wystapiłby pożar ) bo torpeda musiałaby trafić dwa razy w to same miejsce a takie cuda sie nie zdarzają.
A teraz sprawność służb PPOŻ, owszem japońce mieli z tym problemy zwłaszcza na lotniskowcach które płoneły jak zapalniczki, jak było z wyszkoleniem na pancernikach nie wiem, ale odchodzi czynnik w postaci wielkich ilości paliwa lotniczego.
Łatwopalność lotniskowców japońskich to nie sprawa braków w wyszkoleniu, ale w konstrukcji okrętów, które były lekkiej konstrukcji (niska odporność na trafienia torpedami), miały zamknięte hangary i nie posiadały instalacji ppoż z gazem obojętnym, jak zagraniczne konstrukcje.
Co do topienia Yamato, to trzeba by dużo w niego wpakować i dobrze trafiać- zalanie pomieszczeń poza cytadelą nie są mu straszne (jako jeden z warunków przyjęcia projektu to możliwość zalania wszystkich pomieszczeń poza cytadelą i zachowanie przy tym pływalności). Biorąc pod uwagę wyniki ostatniego naloty na Yamato, szacuję, że nie mniej niż 6 torped w jedną burtę, najlepiej nastawionych na wybuch pod dnem okrętu- to zawsze działa.
Poza kwestią poruszoną przez Barloga wspominałby o braku adekwatnej liczby przedziałów wodoszczelnych- wspomina o tym np. Yoshimura w odniesieniu do Nagato.
Co do topienia Yamato, to trzeba by dużo w niego wpakować i dobrze trafiać- zalanie pomieszczeń poza cytadelą nie są mu straszne (jako jeden z warunków przyjęcia projektu to możliwość zalania wszystkich pomieszczeń poza cytadelą i zachowanie przy tym pływalności). Biorąc pod uwagę wyniki ostatniego naloty na Yamato, szacuję, że nie mniej niż 6 torped w jedną burtę, najlepiej nastawionych na wybuch pod dnem okrętu- to zawsze działa.
Poza kwestią poruszoną przez Barloga wspominałby o braku adekwatnej liczby przedziałów wodoszczelnych- wspomina o tym np. Yoshimura w odniesieniu do Nagato.
Duże koty zjadam na przystawkę.
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
A w symulacji Macieja nie ma już torped przypadkiem? Coś sobie przypominam że miały byc, tylko nie wiem czy to już "weszło w życie"'? Można by wtedy poczęstować Yamato odpowiednią porcją torped i się zobaczy ile wytrzymaPanowie te wszystkie nasze dywagacje mają charakter tylko i wyłącznie czysto teoretyczny, możemy sobie pisać co chcemy a i tak nigdy się nie dowiemy co by było gdyby

Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Owszem torpedy są. Ale modelowanie uszkodzeń od torped jest zdecydowanie słabe. Próbowałem uzyskać tu jakieś informacje na temat odkształceń płyt od pobliskich wybuchów, to czy jak mam TDS z powiedzmy 4 warstwami które mają wytrzymać tonę TNT, a najpierw odpalę gdzieś przy burcie 200 kg a potem w tym samym miejscu znów 200 kg ot będzie to skumulowany efekt większy niż jednorazowa tona czy mniejszy itd.
Ale w sumie na końcu zostałem tak samo głupi jak na początku.
A program całkiem nieźle sobie radzi z jedną, dwoma torpedami. Jak jest więcej i kolejne wybuchają blisko poprzednich to niestety strefa zniszczeń niewiele ( lub wcale ) się nie powiększa.
Czyli u mnie w jeden punkt burty gdzieś na śródokręciu możesz wpakować pancernikowi i z 80 torped i też mu się wielka krzywda nie stanie.
No dobra, w pewnym momencie program stwierdzi, że pancernik się łamie na pół, ale samo łamanie jeszcze nie wchodzi w życie, więc pancernik będzie płynął nadal
A z wdrażaniem torped mam przestój. Pisanie czegokolwiek tylko lewą ręką odbiera ochotę na modyfikacje kodu. W forum jeszcze można coś podukać, ale program.....
Ale w sumie na końcu zostałem tak samo głupi jak na początku.
A program całkiem nieźle sobie radzi z jedną, dwoma torpedami. Jak jest więcej i kolejne wybuchają blisko poprzednich to niestety strefa zniszczeń niewiele ( lub wcale ) się nie powiększa.
Czyli u mnie w jeden punkt burty gdzieś na śródokręciu możesz wpakować pancernikowi i z 80 torped i też mu się wielka krzywda nie stanie.
No dobra, w pewnym momencie program stwierdzi, że pancernik się łamie na pół, ale samo łamanie jeszcze nie wchodzi w życie, więc pancernik będzie płynął nadal

A z wdrażaniem torped mam przestój. Pisanie czegokolwiek tylko lewą ręką odbiera ochotę na modyfikacje kodu. W forum jeszcze można coś podukać, ale program.....
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- de Villars
- Posty: 2231
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
No to szkoda. Ale nie tracę nadziei, że może kiedyś... 

Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/