


Plus dwa duże działa
No niestety ale każdy jeden DDG Arleigh Burke potrafi robić dokładnie to samo, nie licząc wsparcia lądującej piechoty ostrzałem 16” (Bycie statkiem szpitalnym czy tankowcem pomijam jako zadania niegodne okrętu wojennegoSławomir Lipiecki pisze:Przykro mi (albo i nie), ale pancerniki typu Iowa są bezwzględnie najdoskonalszymi i najlepszymi okrętami, jakie do tej pory wybudowano i bardzo wątpliwe, by trafiło się w najbliższej przyszłości wcielić do linii tak bardzo wielozadaniowe okręty, potrafiące przez 60 lat swego istnienia dzierżyć tytuł władców oceanów i mogących jednym uderzeniem zniszczyć tę planetę (czysto teoretycznie - z uwzględnieniem wzięcia na pokład pełnego arsenału termojądrowego) tudzież brać udział w misjach wszelkiego rodzaju - od zastraszenia nuklearnego po pływające tankowce i jednostki naprawczo-szpitalne... Są to opinie Siergieja Gorszkowa - byłego dowódcy Floty ex. ZSRR, a więc osoby zupełnie postronnej.karus73 pisze:Trochę taka dygresja.problem w tym, że głownie wszyscy opierają się źródłach Jankeskich. Kiedyś też np. był POWSZECHNIE znany czołg Pz 4 F2, podawany przez wielu autorytetów, w wielu uznanych źródłach itd. W końcu jeden stwierdził, że tego czegoś nie było ... i okazało się miał rację. Trudno było przekonać autorytety, że się myliliSławomir Lipiecki pisze:[...] uznany POWSZECHNIE za [..]![]()
to już bez komentarza. Mam tylko nadzieję, że literatura, źródła i (nie)stronniczość tych co je opracowywali jest doskonalsza. (wiem, wiem ..)Sławomir Lipiecki pisze:...Jako okręt, faktycznie jest pływającą doskonałością. ...
Tak naprawdę stwierdzenie dyskwalifikujące, choćby z samej definicji.
Problem z Jankesami jest taki, że od małego są chowani w duchu narodowej wyższości. To jest dobre – moim zdaniem. Wszystko co amerykańskie jest najlepsze. Jak mawiał pewien prezydent: co dobre dla Forda , dobre i dla Ameryki. Dlatego czasem te achy o ochy na temat ich sprzętu – w tym i okrętów – należy oglądać przez nie-różowe okulary.
ps. aut też oczywiście, bo kto siedział w typowym amerykanie ten wie o czym mówię
Oczywiście wszystko można udowodnić liczbami, ale po co, skoro już dawno zostało to zrobione, a to nie jest przedmiot tematu tego topiku.
Amerykanie prowadzą zaawansowane prace nad działami elektromagnetycznymi do Zumwaltów, teoretycznie jest to jak najbardziej możliwe, żeby posłać pocisk na taką olbrzymią odległość. Oczywiście wszystko rozbija się o koszty badań i wdrożenia, a te są nie przeczę kolosalne.Co do dział strzelających na 1000 km itp. to się nie ustosunkowuję, bo to już totalne SF.
Tylko w tamtym temacie widzę dywagację o przydatności pancernika kiedyś, a my tu dryfujemy w kierunku przydatności i ewentualnego wyglądu pancernika w przyszłości.EDIT:
A o przydatności pancernika to już żeśmy tu kiedyś pociski w siebie strzlali
http://fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php ... +og%F3lnie
Do wszystkiego, a przede wszystkim miałyby ograniczyć ilość lotniskowców, które są niezmiernie drogie w eksploatacji głównie ze względu na samoloty oraz liczebność załóg. Pancerniki są jednocześnie jedynymi obecnie jednostkami, zdolnymi przetrwać wszelkie potencjalne zagrożenia, podczas operowania na niepewnych wodach przybrzeżnych. Proponowana koncepcja przebudowy pancerników typu Iowa kładzie na łopatki każdego A. Burke pod względem nawet obrony przeciwlotniczej. 128 środków ogniowych (w 4 niezależnych , oddzielnych i opancerzonych zestawach kontenerów po 32 komory każdy), naprowadzanych systemem BB-AEGIS plus 6 elektromagnetycznych armat 155 mm na amunicję AGWS ERGM lub zbliżeniową plus 4-6 emiterów laserowych to tylko część tego arsenału... Bezsporną zaletą pancernika jest ponadto jego ogromny zasięg operacyjny (autonomiczność). Pancerniki USS "Missouri" i USS "Wisconsin" po przybyciu na miejsce, były na Zatoce Perskiej jedynymi jednostkami nie wymagającymi dostaw zaopatrzenia, wsparcia logistycznego itp. Za to same spełniały taką rolę. Ale jeśli dla Pana spełnianie funkcji tankowca, okrętu dowodzenia z pola walki (a nie z kontynentu), naprawczego i wsparcia logistycznego oraz szpitala dla jednostek bezpośredniej eskorty tudzież lodołamacza, trałowca, a nawet jednostki policyjnej itd. itp. urąga funkcji okrętu, to chyba nie mamy o czym rozmawiać...jogi balboa pisze:I do czego miałyby służyć?Potrzebne są pancerniki, a nie kolejni nosiciele rakiet - takich US Navy nie brakuje.
Mniejsze i tańsze okręty?Maciej3 pisze:Odnośnie tego co wyeliminowało pancernik, to jeszcze raz się powtórzę. Według mnie nie był to li tylko lotniskowiec. Lotniskowiec jeszcze długo po wojnie nie był w stanie zagwarantować choćby uszkodzenia pancernika w fatalnych warunkach pogodowych. Co prawda powstaje z tego coś w rodzaju niszy, ale zasada pozostaje ta sama. Tak długo jak ktoś ma pancernik i nie ma jakiejś broni gwarantującej zniszczenie tego pancernika w każdych warunkach, to my jako jego przeciwnicy musimy mieć pancernik.A już twierdzenie o brak przewagi lotniskowca nad pancernikiem, w sytuacji gdy w czasie DWS te pierwsze praktycznie zakończyły rolę okrętów artyleryjskich jako pełnoprawnych jednostek bojowych
Po II wojnie powstały dwa obozy z których tylko jeden miał pancerniki, a drugi mimo prób budowy do niczego się nie dorobił, więc utrzymywanie takowych po stronie zwolenników USA przestało mieć uzasadnienie ( poza oczywiście funkcjami pomocniczymi, ale na to było stać tylko USA ).
Oczywiście teraz istnieje ( albo można na szybko zrobić ) sporo broni zdolnych zniszczyć pancernik ( jak choćby atomówka montowana na przeróżnych nosicielach ), więc nie ma specjalnej konieczności posiadania takowego u kogokolwiek. Owszem przydatny by był, ale kogo na niego stać, skoro większość jego funkcji mogą spełnić mniejsze i tańsze okręty?
- Napęd turbojądrowy na pancerniku??? Panie, che Pan zatopić ten pancernik jednym trafieniem, czy jak?Kossakowski pisze: Największą bolączką tej koncepcji jest to, że nasz super-pancernik byłby straszliwie kosztowny w budowie ze względu na pancerz oraz potrzebę zastosowania siłowni jądrowej.
Intryguje mnie w jaki sposób zauważyli przelatujący na wylot (zapewne poniżej linii wodnej) pocisk, zwłaszcza że nie zauważyli iż przy okazji grzeją we własny niszczyciel.Ad.1 Tego do końca nie wiem - to są wyłącznie relacje obserwatorów z USS "Portland", nad którym leciały salwy "WeeVee.
16” jako narzędzie nuklearnego odstraszania?W taką "Iowę" można zapakować (w wersji z lat 80-90) po 32 Tomahawki TLAM-N (w wersji przewidzianej na stan obecny nawet 128 Tomahawków) i 1200 pocisków 406 mm Mk-23 KATIE. Toż to siła ognia większa niż wszystkich "boomerów" razem wziętych! Dodajmy, że pocisk artyleryjski zestrzelić to jest bardzo trudne zadanie, szczególnie jak wylatuje ich 9 co 30 sekund...
Bombowce "Stealth" po 500mln (wg. kursu sprzed 10 lat) za sztukę? No jednak pustynna burza pokazała że wszelkiej maści ”Tomahawk” również wymagają przeniknięcia za linie wroga, jakiegoś oddziału komandosów, albo na dziś dzień czegoś w rodzaju predatora (tyle że ten ostatni jest może dobry na takie kolonialne konflikty jak Irak, czy Afganistan, w których różnice między obydwiema stronami można spokojnie porównać do brytyjskiej wojny z Zulusami).- Raczej pociski Tomahawk, bombowce "Stealth" i śmigłowce szturmowe, choćby AH-64 "Apache".
Na lotniskowcach nie ma takich maszyn i zanim mogą wlecieć w strefę wroga, lepiej użyć rakiet Tomahawk i artylerii 406 mm...
Pancernik w zasadzie również.- Lotniskowiec obecnie nie ma ŻADNEJ przewagi nad pancernikiem (poza wczesnym ostrzeganiem), za to nie ma całej masy jego zalet, jak choćby zdolności przetrwania (np. jedno trafienie pociskiem choćby SS-N-19 sprawi, że lotniskowiec nie nadaje się do prowadzenia operacji) tudzież wszechstronności jako zaplecza zespołu floty.
Eee...eeee... F/A-35C w żadnym wypadku nie jest samolotem "Stealth", z dostępnych danych porównań wynika że nie jest nawet w połowie tak „niewidzialny” jak stare F117 czy B2. Z założenia i od samego początku miał to być samolot o zmniejszonej wykrywalności ale w żadnym wypadku klasyczny "Stealth".myśliwcami technologii "Stealth" F/A-35C.
Tylko że w pierwszym przypadku głębokość na lądzie na jaką można przenieść te wszystkie tony w pierwszym przypadku wynosi kilkaset km, a w drugim jakieś 30.Lotniskowiec typu Nimitz:
Roczny koszt utrzymania lotniskowca typu Nimitz - 396 000 000 USD
Koszt ataku za każdą tonę zrzuconej amunicji - 3 255 000 USD
Maksymalna dobowa ilość zrzuconych na cel bomb i rakiet - 288 ton metrycznych*
*(Dwa pełne uderzenia lotnicze wszystkich maszyn, z maksymalnym udźwigiem).
----------------------------------------
Pancernik typu Iowa:
Roczny koszt utrzymania pancernika typu Iowa - 98 000 000 USD
Koszt ataku za każdą tonę wystrzelonej amunicji - 663 000 USD
Średnia* dobowa ilość zrzuconych na cel pocisków - 1678 ton metrycznych**
Panie Sławomirze i kogo pan chce mamić?*(Przy minimalnej szybkostrzelności artylerii głównej 406 mm wynoszącej jeden strzał co 60 sekund z każdej armaty. Zwykle jednak ogień prowadzi się z dwukrotnie większą szybkostrzelnością - jeden strzał co 30 sekund z każdej armaty. Wówczas średnia gwałtownie wzrasta).
Biorąc pod uwagę doświadczenie z wypadku na USS Forrestal (CV-59) śmiem twierdzić że pancernik mógłby mieć nie lada problem z dotarciem do bezpiecznego portu.trafienie tym samym pociskiem w pancernik owszem nie zatopi go, ale wyśle w kosmos te jego 128 Tomahawków i 3/4 elektroniki czyniąc go pływającą pancerną skrzynią z armatami mogącymi razić na kilkadziesiąt kilometrów, czyli w zasadzie "tuż" za plażę . Nie chcę poruszać tematów np. z serii "Iowa vs rosyjskie pociski naddźwiękowe", bo to czyste wróżenie.
Pomysł zapewne nigdy nie umarł, ale co innego pomysł a co innego jego realizacja. Przy stanie obecnej wiedzy zbudowanie tak opancerzonego okrętu jest zapewne mniej prawdopodobne niż zagłada cywilizacji w wyniku kosmicznej katastrofy.pomysł stworzenia okrętu odpornego na wszystkie rodzaje zagrożeń (łącznie z atomowym) a zdolnego z dużego zasięgu zniszczyć wszystkich przeciwników.
I to chyba najbardziej prawdopodobna wersja powrotu pancernikówNie no w tych czasach to tylko pancernik kosmiczny ma sens .
Z cała pewnością zgoda, ale czy w związku z niemożliwością zapewnienia przez jakikolwiek pancerz skutecznej obrony, nie lepiej jest budować wiele mniejszych jednostek, których utrata nie byłaby tak bolesna?Do wszystkiego, a przede wszystkim miałyby ograniczyć ilość lotniskowców, które są niezmiernie drogie w eksploatacji głównie ze względu na samoloty oraz liczebność załóg.
Śmiem nie tylko powątpiewać w powyższą tezę, ale wręcz twierdzić że wystarczyłaby jedna torpeda, mina lub pocisk który przedarłby się przez czynna obronę, aby w najlepszym wypadku wysłać pancernik na długi remont. Nawet jeżeli nie mam racji w odniesieniu do obecnie stosowanych środków rażenia, to jest oczywiste że budowa pancerników spowodowałaby reakcje w postaci ewolucji uzbrojenia w kierunku zwiększenia siły ognia tak aby możliwe było niszczenie pancerników. Ewolucja uzbrojenia wymuszałaby ewolucje opancerzenia, to z kolei ewolucję uzbrojenia. W efekcie w krótkim czasie mielibyśmy do czynienia z wybuchem bezsensownego wyścigu zbrojeń, gdzie kolejne jednostki stawałyby się zapewne przestarzałe zanim weszłyby do służby (brzmi to chyba trochę znajomo). Nie ma przy tym cienia podstaw żeby przypuszczać że pancerz mógłby ten wyścig wygrać.Pancerniki są jednocześnie jedynymi obecnie jednostkami, zdolnymi przetrwać wszelkie potencjalne zagrożenia, podczas operowania na niepewnych wodach przybrzeżnych.
Prawdę powiedziawszy to mnie rozkłada już koncepcja przywrócenia do służby, starego, pordzewiałego okrętu, do którego nie ma żadnych części zamiennych (nie licząc szabrowania pozostałych jednostek), nie wspominając o jakichś szeroko zakrojonych modernizacjach. Te kadłuby liczą sobie 70 lat i nie ma takiej możliwości żeby nie odbiło to się na właściwościach elementów konstrukcyjnych. Zresztą te pancerniki „przeżyły w zdrowiu” w co najmniej kilkanaście „koncepcji” ich modernizacji, opierając się praktycznie wszystkim a będąc dużo młodszymi.Proponowana koncepcja przebudowy pancerników typu Iowa kładzie na łopatki każdego
Prawdę powiedziawszy, to wolę mieć 3xAB lub 6xLCS, statek szpitalny, trałowiec, tankowiec i lodołamacz (Iowka jako lodołamacz?), zapewne w podobnej lub nawet nieco wyższej cenie niż 1 pancernik bo... wyeliminowanie pancernika pozbawia mnie całkowicie możliwości operacyjnych, podczas gdy wyeliminowanie nawet połowy powyższych sił wciąż daje mi takie możliwości (stąd koncepcja LCS).A. Burke pod względem nawet obrony przeciwlotniczej. 128 środków ogniowych (w 4 niezależnych , oddzielnych i opancerzonych zestawach kontenerów po 32 komory każdy), naprowadzanych systemem BB-AEGIS plus 6 elektromagnetycznych armat 155 mm na amunicję AGWS ERGM lub zbliżeniową plus 4-6 emiterów laserowych to tylko część tego arsenału... Bezsporną zaletą pancernika jest ponadto jego ogromny zasięg operacyjny (autonomiczność). Pancerniki USS "Missouri" i USS "Wisconsin" po przybyciu na miejsce, były na Zatoce Perskiej jedynymi jednostkami nie wymagającymi dostaw zaopatrzenia, wsparcia logistycznego itp. Za to same spełniały taką rolę. Ale jeśli dla Pana spełnianie funkcji tankowca, okrętu dowodzenia z pola walki (a nie z kontynentu), naprawczego i wsparcia logistycznego oraz szpitala dla jednostek bezpośredniej eskorty tudzież lodołamacza, trałowca, a nawet jednostki policyjnej itd. itp. urąga funkcji okrętu, to chyba nie mamy o czym rozmawiać...
A 2 Tico?Do walki z okrętami wroga, jeden krążownik może zastosować maksymalnie 8 pocisków RGM-84 Harpoon i ew. 4-12 pocisków manewrujących Tomahawk w wersji TLAM-B, których skuteczność w tego typu atakach jest raczej mała (są to pociski duże, poddźwiękowe, a więc łatwe do namierzenia i zestrzelenia przez obronę okrętu). Pozostają jeszcze dwie armaty 127 mm, które się nie przydadzą raczej...
Czy to oby nie są równie realne koncepcje jak obecnie budowa Zumwaltów i dział elektromagnetycznych?czy podkalibrowa (zasięg 136 km) czy w końcu zaawansowana, strumieniowa (o zasięgu setek kilometrów), jest to broń zabójcza dla każdego.
Lotniskowiec ma TAKIE SAME środki ZOP jak pancernik - śmigłowce i tylko one się nadają do tej roli. Taki sam potencjał ma pancernik 3-4 śmigłowce SH-60 z torpedami Mark-50. W tym kontekście obie klasy okrętów mają równe szanse i... na równi "przewalone". Szwedzki "Gotland" pokazał Amerykanom, jak się załatwia lotniskowce...miller pisze:Witam,
Nie wyobrażam sobie praktycznej możliwości potwierdzenie przebicia "na wylot" rejonu kotłowni w nocnej bitwie, zwłaszcza, że było tam spore zamieszanie, mnóstwo okrętów, a do Yamashiro w kluczowym momencie strzelało bardzo wiele okrętów różną amunicją z różnych kątów. Nawet jeśli takie trafienie było możliwe to i tak o niczym nie świadczy, bo nie przesądza o przyczynie zatopienia okrętu, a winny całej sprawie jest Oldendorf, bo zamieszał wysyłając niszczyciele i nie wiadomo nawet ile torped trafiło w Yamashiro, a co dopiero pocisków. Wiadomo, że zatonął. Niemniej informacja z gatunku tych co zmuszają do myślenia
Odnośnie pancernika. Iowie w obecnym, a zapewne i w przyszłym wariancie może wykończyć okręt podwodny. Obecne torpedy mają tę wredną cechę, ze dość skutecznie detonują pod kilem i łamią okręty typu Spruance... 8 000 t wyporności. Kiedy budowano Iowe nikt takich torped nie robił. Zresztą pisał tu kiedyś o tym Teller.
Pancernik nie ma zdolności ZOP, bo nie do tego go budowano. Większe szanse ma lotniskowiec, bo ma więcej samolotów, które mogą dozorować większy obszar. Nie poradzą na to ani działa elektromagnetyczne, ani lasery, ani 128 tomahawków (no chyba, że wyeliminujemy op w bazie).
Zainstalowanie środkow wykrywania okrętów podwodnych też niewiele da.
Pancernik będzie bardzo wrażliwy na wszystkie ataki konwencjonalnymi rakietami. Co z tego że żadna nie wleci do maszynowni. Te trafiające w nadbudówki załatwią sprawę. Jest mała szansa, żeby pancernik uniknął trafienia rakietą, której nie zestrzeli. Taka Ticonderoga wystrzeli dipole, flary i może jej się udać, Taka Iowa też może, ale z uwagi na rozmiar szansa, że jej się uda jest mniejsza. A trafienie jednej z trzech Tico to strata 1/3 potencjału, trafienie w pancernik może wyłączyć wszystkie radary opl... nawet na krótko i zaraz trafi 10 następnych. I dochodzimy do sedna, lotniskowiec działa zza swojej eskorty z dużego dystansu, samemu mało ryzykując, utrata samolotu to utrata części potencjału, ale łatwa do naprawienia, utrata anteny na pancerniku to poważniejsza sprawa.
Nie trzeba "atomówek" konwencjonalne środki są w stanie dostatecznie skutecznie unieszkodliwić pancernik na polu walki.
Wiem na pancerniku jest więcej rakiet, antyrakiet, phalanxów itd. a le to samo przenoszą powiedzmy 3 Ticonderogi, które możemy stosownie do potrzeb wysłać w jedno lub trzy różne miejsca...
Może i moje zainteresowanie się zatrzymało. Może i myślenie całego świata się zatrzymało, skoro nie chce on budować pancerników, mimo iż pan wie, że one są najlepsze..Potrzebne są pancerniki, strzelające amunicją podkalibrową, a później salwami armat elektromagnetycznych z pociskami strumieniowymi (to nie jest żadne SF, panie de Villars, po prostu Pana zainteresowanie okrętami i ich technologią zatrzymało się w czasach II wś.), a nie kolejni nosiciele rakiet - takich US Navy nie brakuje.
Wszystkie? Mnie się wydaje, że nie ma okrętów niezatapialnych..Pancerniki są jednocześnie jedynymi obecnie jednostkami, zdolnymi przetrwać wszelkie potencjalne zagrożenia, podczas operowania na niepewnych wodach przybrzeżnych.
Niczemu nie urąga, to są po prostu zadania jednostek pomocniczych, a nie bojowych.Ale jeśli dla Pana spełnianie funkcji tankowca, okrętu dowodzenia z pola walki (a nie z kontynentu), naprawczego i wsparcia logistycznego oraz szpitala dla jednostek bezpośredniej eskorty tudzież lodołamacza, trałowca, a nawet jednostki policyjnej itd. itp. urąga funkcji okrętu, to chyba nie mamy o czym rozmawiać...
Znacznie tańszą i wydaje się nie gorszą alternatywą jest reaktywacja 2 "Iowek". Według obecnych kalkulacji, na pancerniku typu Iowa (po przebudowie) mogłoby służyć 700 marynarzy, zapewniając pełną obsługę jednostek, w tym broni (wraz z armatami głównymi) oraz systemów kontroli uszkodzeń OPA.
A ile będzie kosztowała reaktywacja plus wspomniana przebudowa?Rocznie pancernik typu Iowa kosztuje w utrzymaniu w linii: 97 900 000 USD
Rocznie krążownik typu Ticonderoga kosztuje w utrzymaniu w linii: 53 000 000 USD (typ A. Burke 40 000 000 USD).
Tyle, że nic z tego nie należy do uzbrojenia pancernika jako okrętu artyleryjskiego. W sumie to wszystko można upakować na jakimkolwiek odpowiednio dużym kadłubie i nie potrzeba do tego reanimować okrętów sprzed paru epok. Jak ktoś chce może sobie do tego jeszcze dodać trochę pancerza i będzie miał pancernik – tylko z prawdziwym pancernikiem nie będzie to miało nic wspólnego.Do tego dojdzie 6 armat elektromagnetycznych AGWS 155 mm, 32 wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych Harpoon i 128 komór rakietowych, do dowolnego użytku. Jako, że ma to być głównie jednostka wsparcia, z całą pewnością 50% tego stanu zajmją Tomahawki w wersjach TLAM-C i TLAM-D. Pancernik ma też taką zaletę, że może rakiety zapasowe przenosić w magazynach i ładować na morzu. Na Tico i Burkach nie ma na to miejsca.
No tak. To ja już wolę pozostać na etapie DWS.Natomiast z jednym się zgodzę - przyszłość należy do kosmicznych pancerników. Mnie też się marzą pancerniki typu Galaxy wprost ze Star Treka
http://www.united-states-navy.com/dd/dd973.htmTorpedy ADCAP może łamią 8000-tonowego Spruance, choć prędzej mniejszą fregatę, a nie "gruboskórny", 60 000 tonowy pancernik nadziany grodziami i komorami wodoszczelnymi. Zgodzę się z Tellerem, że 1-2 takie trafienia wyłącza okręt z walki i konieczny jest poważny remont, ale nie grozi to zatopieniem jednostki. Eksplozje podkilowe całkiem nieźle wytrzymują bowiem 4000 tonowe fregaty typu Perry, a gdzie im do pancerników...
Nie mówię, że na trwałe, ale może poważnie ograniczyć sprawność systemów np aegis... te anteny wyglądają na dość wrażliwe, wystarczy zniszczyć jedną...Dlaczego pojedyncze trafienie rakiety miałoby wyłączyć systemy na pancerniku - nie rozumiem. Tak optymistyczni nie byli nawet producenci pocisków SS-N-19 "Shipwreck", czyli Rosjanie...