Ja też nie twierdzę wcale że to było łatwe. Ale też zapewne zrobiono to w wyspecjalizowanych zakładach produkujących amunicję, dysponujących odpowiednim sprzętem, fachowcami itp.karol pisze:teoretycznie, pozostaje masa problemów do rozwiązania oprócz konieczności posiadania tokarki, czy frezarki
Dziwnie dużo tych przeróbek tak na oko. Znakomita większość takich przypadków (przerobki pocisku na bombę) ograniczała się do przyczepienia ogonka ze statecznikami i wymiany zapalnika na taki odpowiedni dla bomby lotniczej. Ewentualnie jeszcze jakiejś ingerencji w część denną pocisku, w celu zamocowania owych elementów. A tu powoli zbliżamy się do momentu w którym pada nieuchronne pytanie czy nie lepiej zrobić sobie bombę od zera, niż się tak męczyć. Po pierwsze owo przetoczenie cylindrycznego tyłu pocisku na zwężający się. Po drugie... hmm... czy nie uwazacie ze to coś jest za krótkie? Może trochę jeszcze odcięto? Profesjonalne pomiary