pytanie o pancernik Bismarck

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Speedy
Posty: 569
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

karol pisze:teoretycznie, pozostaje masa problemów do rozwiązania oprócz konieczności posiadania tokarki, czy frezarki
Ja też nie twierdzę wcale że to było łatwe. Ale też zapewne zrobiono to w wyspecjalizowanych zakładach produkujących amunicję, dysponujących odpowiednim sprzętem, fachowcami itp.
Dziwnie dużo tych przeróbek tak na oko. Znakomita większość takich przypadków (przerobki pocisku na bombę) ograniczała się do przyczepienia ogonka ze statecznikami i wymiany zapalnika na taki odpowiedni dla bomby lotniczej. Ewentualnie jeszcze jakiejś ingerencji w część denną pocisku, w celu zamocowania owych elementów. A tu powoli zbliżamy się do momentu w którym pada nieuchronne pytanie czy nie lepiej zrobić sobie bombę od zera, niż się tak męczyć. Po pierwsze owo przetoczenie cylindrycznego tyłu pocisku na zwężający się. Po drugie... hmm... czy nie uwazacie ze to coś jest za krótkie? Może trochę jeszcze odcięto? Profesjonalne pomiary :) wykonane właśnie przeze mnie ekierką na ekranie :) :) wykazały że średnica rysunku w najgrubszym miejscu wynosi ok. 42 mm a długość od wierzchołka do dna około 120 mm co daje w przybliżeniu wydłużenie części bojowej tego czegoś 3 kalibry (L/D=3). Dla pocisków artyleryjskich, zwłaszcza z armat okrętowych o wysokich osiągach typowe wartości L/D są powyżej 4. Z drugiej strony pocisk miałby zapewne z przodu jakiś jakiś czepiec który w bombie zasadniczo jest zbędny i został usunięty... ale aż tyle by go było? >1 kal.? Na rysunku widać co prawda serię małych wycięć rozieszczonych obwodowo wokół wierzchołka bomby. W przypadku pocisku mogłyby to być ślady po mocowaniu owego czepca...
Pozdro
Speedy
ODPOWIEDZ