Ja czyli okretowiec amator. Wiem ze zaden ze mnie autorytet, ale logiczne wnioski moze wyciagac nawet gosc z poza branzy.
A bonzai mozna krzyczec nawet podczas ataku z mieczem samurajskim na karabin maszynowy, ale pozytek z tego niewielki. No moze sie ginie bardziej fantazyjnie I z przytupem
Metodą prób i błędów wszyscy razem i każdy z osobna przyczynili się do tego, że okręty podwodne stały się jednostkami uniwersalnymi częściowo przejmując zadania okrętów nawodnych. Przykład Japończyków absolutnie nie jest przykładem marnowania środków. To dość nowatorskie jak na tamte czasy. IMHO dobrze kombinowali, tylko się trochę przekalkulowali w rozrachunku ogólnym.
Chyba za bardzo uprościłem moją wypowiedź. Za marnowanie sił i środków uważam budowę szybkich i dużych okrętów podwodnych przeznaczonych do współpracy z flotą liniową.
Wystarczy chwilę pomyśleć, by zobaczyć że to nie kompatybilne ( niby jak przekazywać rozkazy do okrętu podwodnego, albo skąd wiadomo gdzie on jest? ), albo po prostu skorzystać z doświadczeń anglików z I wojny, którzy takie okręty sobie zrobili. Japończycy byli wtedy ich sojusznikami i jeśli nie znali wszystkich szczegółów to na pewno coś tam do nich docierało.
I-400 to faktycznie inna sprawa. Zniszczenie śluz to mogłoby sporo namieszać. Klasyczny lotniskowiec nie miał szans na sukces. Pozostał okręt podwodny. Jak nie było rakiet to podwodny lotniskowiec. W sumie logiczne. Można się długo spierać czy budowa czegoś tak dużego dla w sumie 3 samolotów miała sens - ale w ogóle długotrwała wojna Japonii z USA nie miała sensu ( jak patrzymy to ze strony japońskiej ). I czy w ogóle wojny mają sens?
Może powiem coś głupiego ale czy te naloty na USA to nie miały być przeprowadzone za pomocą broni biologicznej ? Wtedy to amerykanom zrobili by znacznie większe szkody niż amerykanie bombami atomowymi zrzuconymi na Hiroszimę i Nagasaki - o ile to można porównać ...
jefe de la maquina pisze:Wczoraj wieczorem na ABC News podano, informację, że będzie emitowany godzinny film National Geographic na ten temat. Pokazano kilka migawek i urywek filmu dokumentalnego z zatopienia okrętu w 1946 r.
Okręt mógł zabierać kilka samolotów, które przewożono ze zdemontowanymi skrzydłami. Samoloty były na pływakach, które umożliwiały im start na specjalnych płozach zamocowanych na pokładzie. Wg. krótkiej informacji (nie widziałem filmu) samolot miał być obsługiwany przez kamikadze i niszczyć cel na terenach kontynentalnych Stanów. Z tego co zrozumiałem miała to być misja samobójcza.
Interesująca była informacja o zasięgu działania okrętu bez pobierania paliwa. Podano, że mógł opłynąć kulę ziemską 1,5 razy bez bunkrowania.
Jefe
W najnowszym MSiO 12/2009 jest artykuł Łukasza Pacholskiego na temat Sen Toku, czyli typu I-400.