Hmm. Chcę przypomnieć, że 2 miesiące po wycofaniu ORP Wilk ze służby czynnej Polacy odbierali P551 (późniejszy ORP Jastrząb), ktory z porównaniu w Wilkiem był prawdziwym Antic Floating Show (rok budowy 1922 !).
Tyle, że nic nie wiemy o tym jaki okres eksploatacyjny dla eSek przewidywali Amerykanie. U nas to było 15 lat dla OP. Natomiast moim zdaniem decydujące znaczenie miało tak naprawdę francuskie pochodzenie WILKA i chęć polskiego personelu do obsadzania nowych jednostek, a nie zły stan techniczny.
Crolick
To są tylko Twoje domysły. Bez przeczytania oceny stanu technicznego ORP Wilk, na podstawie którego powzięto decyzję o wycofaniu okrętu ze służby czynnej, nie możemy nic powiedzieć, bo zaczynamy iść metodą Borowiaka. W tym czasie występował brak tonażu i nawet statki odstawione do kasacji (Kosciuszko i Pułaski) używano jeszcze przez kilka lat.
O ile dobrze rozumiem o czym piszesz, to na rysunku to uszkodzenie (na lewo od oderwanego pióra) jest opisane jak 'kink'
Dobrze to określili: nie wyszczerbienie, ale zagięcie. I moim zdaniem powstało to przed omawianym wypadkiem.
Ale podaj jak opisali zniszczenia na prawej śrubie, wyszczerbienia, czy zagięcie/zwiniecie się krawędzi śruby ?
A zwolnić WILK nie miał kiedy, bo 'wyskok' rufy miał miejsce jednocześnie z hukiem.
Kiedy wcześniej pisałem o własnych wrażeniach kiedy „zaliczyliśmy” boję, to użyłem określenie „straszny huk”. Myślę, że warto tutaj to uściślić, był to „miarowy łomot”. Wynika to z faktu, że na statkach handlowych gdzie istnieje tylko jedna sruba, wał śrubowy jest ustawiony w osi statku, podobnie jak i ster, nad skegiem (to jest ten 'łącznik', ktory jest przedłużeniem kilu i w ktorym znajduje się dolne łożysko steru (pintel bushing). Nad śrubą znajduje się to co po angielsku nazywa sie „casted steel stern frame” . Boja nawinięta na wał czy śrubę wali w skeg następnie w stern frame i stąd ten charakterystyczny łomot.
Musi zatem istnieć jakieś wytłumaczenie gwałtownego podniesienia się rufy z wykorzystaniem obiektu zewnętrznego, który dostał się między śruby - nie wiem może WILK 'wspiął' się na boi?!
Tutaj znów zgadzam się z Wichrem, aby okręt wspiął się na boję to ta ostatnia musiała by to być super boją o bardzo dużej masie, tylko że wtedy było by nie szuranie po burcie a walnięcie, słyszalne na całym okręcie.
Na razie, nie mamy żadnego logicznego uzasadnienia wyskoczenia rufy do góry w połączeniu z hukiem. I z tym dylematem borykała się załoga Wilka. Ale czy po wypadku w oficjalnym raporcie angielskim było jakieś sugestie, czy próby wyjaśnienia ?
OK - a co się dzieje jak obie śruby na raz zostaną zastopowane (tak jak tu przywoływany już przykład pręta metalowego wsadzonego w szprychy koła)??
Tutaj Ci mogę odpowiedzieć: po prostu oba silniki zostaną zatrzymane. Zadziałają w ten sam sposób jak humulce szczękowe na kole roweru; opór będzie tak duży, że nie będziesz miał siły przekręcić nogami pedałów. Z silnikami jest identycznie. Tyle, że jeszcze na okręcie są jeszcze sprzęgła, z reguły cierne, a tam wystąpi poślizg, co zaowocuje przegrzaniem i dymieniem. Znów wracamy do punktu, że bez zeznań załogi maszynowej, ciężko jest mieć pewność co naprawdę się stało.
crolick napisał:
Czyli jak rozumiem poza falą nie istnieje logiczne wytłumaczenie gwałtownego podniesienia się rufy WILKA?
Czy poza szczególnymi wypadkami jak bliski wybuch czy wejście na mieliznę nie istnieje inna możliwość uniesienia rufy?
Istnieje. Wrak. Który zalegałby na dnie lub unosił się pod powierzchnią na jakiejś głębokości. Wilk mógł najechać na niego, jaka część niego mogła wejść pomiędzy śruby, zaczepić się o nie i na chwilkę szarpnąć okrętem. Wyprzedzam Twoje pytanie - dlaczego dziobem nie uderzył w ten wrak, kadłubem? Otóż Wilk mógł zostać pewną długością przeniesiony przez długą falę nad wrakiem i niefortunnie opadł na niego, np.: na jego maszt, śrubami.
Wilk
Panowie, czy nie warto spojrzeć na mapę i sprawdzić jaka głębokość była w miejscy wypadku ?
Grom napisał:
Równie dobrze ową przeszkodą mogła być rufa zanurzającego się okrętu podwodnego. Wilk niekoniecznie musiałby zahaczyć kiosk jednostki. Mam takie wrażenie, że rufa okrętu podczas manewru zanurzania unosi się. Jeśli okręt miał zamiar pójść ostro w dół, dziób z kioskiem był już niżej, ale rufa mogła jeszcze zostać na wystarczająco długo by przez moment unieść rufę wilka. Ponieważ okręt jak napisałem zanurzał się, rufa zaczęła się zanurzać też, ale nie na tyle szybko by śruba Wilka nie uderzyła w samą końcówkę rufy. Być może to spowodowało też niejako wepchnięcie zanurzonej jednostki jeszcze głębiej (zalane zbiorniki w trakcie zanurzania + prędkość okrętu). Na tyle głęboko, że stery już ominęły przeszkodą. Takie tylko moje szybkie skojarzenie.
Niemożliwe. Cała stępka Wilka, zaczynająca się na 10 metrze była równa, a okręt miał 78 metrów długości. Śruby znajdowały się na, circa, 70 metrze. Niemożliwe aby kadłub Wilka wcześniej nie zachaczył kadłuba zanurzającego się OP. Podczas takiej kolizji uszkodzeniu uległby conajmniej łącznik między stępką a sterem a nie same śruby, znajdujące się pomiędzy nim.
Wilk
A jaka jest możliwość, aby wynurzający okręt podwodny wynurzyl się pod statkiem ? Jedna na kilka milionów ? O ile pamiętam, kilka lat temu tak historia się zdarzyła. Założenie Groma, że szybko zanużający się okręt podwodny ma niewiele mniejszą predkość niż Wilk, nie można odrzucić. Nawet jestem w stanie uznać, że była możliwość, że tylko sruba została uszkodzona (nie jest w osi symetrii okretu), ale jedna tylko. Słabością tego rozumowania jest fakt, że dwie śruby zostały uszkodzone. W wypadku najechania na zanurzający się okręt, jest praktycznie nie możliwe by dwie sruby uległy uszkodzeniu. Znów boja nie wygląda tak źle, ale ta nieszczęsna rufa nam tu nie pasuje.
Jefe