Czy była nam potrzebna klasyczna kawaleria ??

Awatar użytkownika
Mitoko
Posty: 2718
Rejestracja: 2004-01-05, 12:26
Lokalizacja: Gdańsk

Czy była nam potrzebna klasyczna kawaleria ??

Post autor: Mitoko »

marek tempe pisze:to ze pomysłu na motoryzacje kawalerii po prostu nie było a motoryzacja kilku pułków wynikła z czegos innego - ale chciałem uciąć ta zgrana juz dyskusje- stawiam inne pytanie czy była nam potrzebna klasyczna kawaleriia czy nie - moim zdaniem jak najbardziej
pozdrawiam
Czy była potrzebna - moim zdaniem owszem - ale nie w takiej ilości.

A tego
marek tempe pisze:to ze pomysłu na motoryzacje kawalerii po prostu nie było a motoryzacja kilku pułków wynikła z czegos innego
twierdzenia nie rozumiem - może mi wytłumacz więc z czego ona wynikała
adamo

Post autor: adamo »

marek tempe napisał:
to ze pomysłu na motoryzacje kawalerii po prostu nie było a motoryzacja kilku pułków wynikła z czegos innego - ale chciałem uciąć ta zgrana juz dyskusje- stawiam inne pytanie czy była nam potrzebna klasyczna kawaleriia czy nie - moim zdaniem jak najbardziej
pozdrawiam


Czy była potrzebna - moim zdaniem owszem - ale nie w takiej ilości.
Tyle że klasycznej kawalerii to my nie mielismy wcale. To może zapytajmy inaczej - czy nie lepszym rozwiązniem był podział kawalerii na klasyczną - nieobciązoną taborami, taczankami i zadaniami ponad jej siły, przeznaczoną wyłacznie do dalekiego zwiadu, oraz na cięzkie jednostki manewrowe ?
marektempe

kawaleria

Post autor: marektempe »

Powszechnie uznawana za symbol naszej kleski w 1939r. ale czy napewno?
dywizje kawalerii utrzymały sie na froncie wschodnim do konca wojny - ZSRR miał szczeble korpusów kawaleri.
Polska kawaleria miała sens pod warunkiem
1 uzycia na szeblu dywizji
2. dla celów pomocniczych - jak osłona, przesłanianie itp.
pzdr
Awatar użytkownika
Mitoko
Posty: 2718
Rejestracja: 2004-01-05, 12:26
Lokalizacja: Gdańsk

Re: kawaleria

Post autor: Mitoko »

marektempe pisze:Powszechnie uznawana za symbol naszej kleski w 1939r. ale czy napewno?
Moim zdaniem nie - gorzej gdyby jej nie było
marektempe pisze:Polska kawaleria miała sens pod warunkiem
1 uzycia na szeblu dywizji
2. dla celów pomocniczych - jak osłona, przesłanianie itp.
pzdr
Możesz to rozwinąć ?
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Ja się spotkałem z opiniami, że kawaleria była, swego rodzaju, alternatywą wojsk zmechanizowanych.
Z uwagi na niemożność zwiększenia budżetu wojskowego i przeznaczenia większych sum na motoryzację armii, koń pozostał tym środkiem szybkiego transportu.
Krótko mówiąc, kawalerzyści przemieszczali się dość szybko na wierzchowcach po czym mogli walczyć, jak normalni piechurzy.
Koń służył także jako ciągnik i do wszystkiego, co trzeba było szybko przesunąć z miejsca na miejsce.
Klasyczne szarże też miały miejsce, ale w dobie nasycenia linii frontu bronią automatyczną, to już masakra i chyba nikt poważnie nie myślał o takim sposobie walki, jako stałym elemencie wojny.
Był też użyteczny w rozpoznaniu.
Problemem było utrzymanie tej czworonożnej mechanizacji, ale jakie inne opcje były możliwe.
Jeżeli zgrupowano konie w jednym miejscu tuż za linią frontu, a padł tam pocisk artyleryjski, to ja się bardzo cieszę, że nie musiałem nigdy takiego miejsca oglądać.

Pozdrawiam
Ryszard
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Gość

Post autor: Gość »

Witam!

W Polsce międzywojennej kawaleria była jak najbardziej potrzebna. Moim zdaniem powinny być utworzone jedna lub dwie grupy kawaleryjskie - odpowiadające w przybliżeniu sile korpusu piechoty. Plus lekkie brygady kawalerii.

Przy czym za najważniejszą priorytetową sprawę poczytywałbym pozyskanie koni o dużej wytrzymałości. Jedną z najważniejszych pięt achillesowych polskiej (i nie tylko polskiej) kawalerii było to, że na długich dystansach kawaleria nie była w stanie znacząco wyprzedzić piechoty właśnie z powodu małej wytrzymałości koni na długotrwałe zmęczenie. Jeśli jednak przypomnimy sobie polską XVII wieczną konnicę to uswiadomimy sobie, że zdolność do wykonywania długotrwałych szybkich marszów była możliwa a jedynie została zatracona.

Kawaleria posiadająca konie o dużej wytzrymałości nie wymagająca dobrych drug i paliwa mogłaby mieć w warunkach polskich przewagę w szybkości nawet nad jednostkami zmotoryzowanymi i pancernymi.

pozdro
Andrev
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Anrev, z całym szacunkiem.
Nie ma sensu porównywać konnicy XVII wiecznej do warunków 39 roku.
Okres, który przywołujesz, miał to do siebie, że wszystkie armie miały do dyspozycji te same środki walki. Mogły się różnić ilościowo, ale wciąż są to te same środki.
Już wtedy okazało się, że nasza husaria, jeden z najbardziej skutecznych środków walki, została pokonana pod Świeciem i to przez co, przez zmasowany ogień muszkietów szwedzkiej piechoty.
Jest też prawdą, że ta sama husaria wygrała pod Wiedniem, chociaż wcześniej przegrała pod małą miejscowością Parkany, wg polskiej pisowni.

Już Pierwsza WŚ udowodniała znaczenie mechanizacji armii i czołgów. Mimo, że nie były to doskonałe pojazdy, ich wartość w ataku została udowodniona ponad wszelką wątpliwość i żadna z armii nie zapomniała o zaletach w okresie międzywojennym, a szczególnie Niemcy.
Bitwa pod Cambrai, gdzie zmasowany atak czołgów doprowadził do przełamania frontu, nie została bez echa.

Koń mechaniczny ma zdecydowaną przewagę nad koniem napędzanym owsem, gdzie biegi zmienia się batem woźnicy.
Gdyby w tym feralnym, dla naszego Państwa, roku Niemcy mieli konie zamiast czołgów i transporterów, to byśmy osiągnęli nieco lepsze rezultaty.
Nasze wojsko było, moim skromnym zdaniem, lepsze od niemieckiego, ale żaden żołnierz nie ma szans w starciu z techniką na dłuższą metę.

Pozdrawiam
Ryszard
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1200
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Parkany były PO Wiedniu, i to w dwu turach - najpierw Turcy pobili część naszych sił, po czym dwa dni później zostali rozjechani jeszcze bardziej niż pod Wiedniem :lol:
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Darth Stalin pisze:Parkany były PO Wiedniu,
Nigdy nie aspirowałem do miana krynicy mądrości, ale czy na pewno po Wiedniu.
Logicznie rzecz biorąc, powinno byc przed Wiedniem
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1200
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Dlaczego "logicznie biorąc"??

Pierwsze starcie zostało przegrane bo imc Pan Strażnik Koronny Bidziński zbytnio się zagalopował do przodu, zaniedbał rozpoznania i dostał ciężka fangę od zaczajonego silnego zgrupowania tureckiego. Cofał się (czy nawet uciekał) w sporym nieładzie; Sobbieski próbował zosrganizować obrone i kontruderzenie, ale jak podjechał na tyły, żeby ściągnąć podchodzące pozostałe oddziały, to wojsko wpadło w panike (widząc uciekających z pierwszego rzutu) i poszło w diabły. Fakt, że nie cała armia.
Sobieski sie wściekł straszliwie, ostro wojaków zjechał, po czym zebrał towarzystwo do kupy i dwa dni później zaatakował ponownie.

Wiedeń: 12 września 1683
Parkany: 7 października 1683 (pierwsza bitwa) - 9 października 1683 (druga bitwa) - to już było w drodze przez Słowację do Polski
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2890
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Nie ma sprawy, przyjmuję do wiadomości.
Tylko mam jedno zastrzeżenie. Jak Sobieski "przeleciał" przez obóz, to co jeszcze mogło stanąć mu na drodze ?
Część wojsk była delikatnie mówiąc, skofundowana, ale manerw przeskoczenia przez góry spowodował konsternację przeciwnika, a to skończyło się jego klęską.
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1200
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Jaki "obóz" ??

To była kolumna wojska w marszu. Bidziński szedł w straży przedniej ale wpadł w zasadzkę i zostal pobity, pociągając za sobą częśc wojska, która była w pobliżu pola walki.
Oddziały nadchodzące podeszły dopiero wieczorem, a Turcy nie przeprowadzili pościgu. W ciągu 8 października Sobieski zebrał całą armię, przemówił uciekającym wczoraj do rozumu ;) , opracował plan i następnego dnia wrzucił turecka atrmię do Dunaju
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
marek tempe

kawaleria

Post autor: marek tempe »

W Polsce międzywojennej kawaleria była jak najbardziej potrzebna. Moim zdaniem powinny być utworzone jedna lub dwie grupy kawaleryjskie - odpowiadające w przybliżeniu sile korpusu piechoty. Plus lekkie brygady kawalerii.

Przy czym za najważniejszą priorytetową sprawę poczytywałbym pozyskanie koni o dużej wytrzymałości. Jedną z najważniejszych pięt achillesowych polskiej (i nie tylko polskiej) kawalerii było to, że na długich dystansach kawaleria nie była w stanie znacząco wyprzedzić piechoty właśnie z powodu małej wytrzymałości koni na długotrwałe zmęczenie. Jeśli jednak przypomnimy sobie polską XVII wieczną konnicę to uswiadomimy sobie, że zdolność do wykonywania długotrwałych szybkich marszów była możliwa a jedynie została zatracona.

Kawaleria posiadająca konie o dużej wytzrymałości nie wymagająca dobrych drug i paliwa mogłaby mieć w warunkach polskich przewagę w szybkości nawet nad jednostkami zmotoryzowanymi i pancernymi.
podpisuje sie czterem kończynami - w raliach 1939 r mozna było jeszcze liczyc na pewne sukcesy operacyjne kawaleri jesli by występowała na szczeblu dywizji bądź korpusu, poza tym na terenie Polski było całkiem sporo obszarów na krtórych dostęp oddziałow zmechznizowanych był mocno ograniczony i w tym sneie motoryzacje kawalerii była błedna - miał rację szef sg ze jednostki zmotoryzowane powinny miec wyszkolenie piechoty a nie kawalerii.
poza tym w kraju, gdzie prawie każdy poborowy potrafił jezdzic konno a tylko nieliczni samochodem dziwi bardzo nieki stopeń nasycennia innych jednostek elementem kawaleryskim, któy na szczeblu katycznym mocno zwiekszyłby mobilnośc np. piechoty
Milrek
Posty: 230
Rejestracja: 2004-01-30, 19:38
Lokalizacja: Warszawa

Re: kawaleria

Post autor: Milrek »

marek tempe pisze:Kawaleria posiadająca konie o dużej wytzrymałości nie wymagająca dobrych drug i paliwa mogłaby mieć w warunkach polskich przewagę w szybkości nawet nad jednostkami zmotoryzowanymi i pancernymi.

poza tym w kraju, gdzie prawie każdy poborowy potrafił jezdzic konno a tylko nieliczni samochodem dziwi bardzo nieki stopeń nasycennia innych jednostek elementem kawaleryskim, któy na szczeblu katycznym mocno zwiekszyłby mobilnośc np. piechoty
Tylko, że zwiększanie ilości (utrzymywanie) kawalerii było bardzo kosztowne czyli kosztem jakich broni miałoby się to odbyć.
Jaki byłby skutek gdyby wojna zaczęła się nie w 1939 a w 1945 r.?

Tam gdzie miałyby kłopot wojska pancerne i zmotoryzowane z naszą kawalerią poradziłaby sobie niemiecka piechota z silną bronią maszynową i artylerią.

Na czym polegała duża rola klasycznej kawalerii?
W natarciu, szarży na silnego przeciwnika?
W obronie ale to chyba spieszonej.
Z zasadzki to chyba mało typowe.
Moim zdaniem na większej manewrowości od piechoty ale niestety słabszej od wojsk zmotoryzowanych i pancernych.
Co z odpornością na naloty?
Leszek
Posty: 151
Rejestracja: 2004-01-06, 09:42
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Leszek »

RyszardL pisze:Anrev, z całym szacunkiem.
Nie ma sensu porównywać konnicy XVII wiecznej do warunków 39 roku.
Okres, który przywołujesz, miał to do siebie, że wszystkie armie miały do dyspozycji te same środki walki. Mogły się różnić ilościowo, ale wciąż są to te same środki.
Już wtedy okazało się, że nasza husaria, jeden z najbardziej skutecznych środków walki, została pokonana pod Świeciem i to przez co, przez zmasowany ogień muszkietów szwedzkiej piechoty.
Jest też prawdą, że ta sama husaria wygrała pod Wiedniem, chociaż wcześniej przegrała pod małą miejscowością Parkany, wg polskiej pisowni.

Już Pierwsza WŚ udowodniała znaczenie mechanizacji armii i czołgów. Mimo, że nie były to doskonałe pojazdy, ich wartość w ataku została udowodniona ponad wszelką wątpliwość i żadna z armii nie zapomniała o zaletach w okresie międzywojennym, a szczególnie Niemcy.
Bitwa pod Cambrai, gdzie zmasowany atak czołgów doprowadził do przełamania frontu, nie została bez echa.

Koń mechaniczny ma zdecydowaną przewagę nad koniem napędzanym owsem, gdzie biegi zmienia się batem woźnicy.
Gdyby w tym feralnym, dla naszego Państwa, roku Niemcy mieli konie zamiast czołgów i transporterów, to byśmy osiągnęli nieco lepsze rezultaty.
Nasze wojsko było, moim skromnym zdaniem, lepsze od niemieckiego, ale żaden żołnierz nie ma szans w starciu z techniką na dłuższą metę.

Pozdrawiam
Ryszard
Ryszardzie - na pewno Parkany były PO Wiedniu. Ale to już chyba niżej zostało wyjaśnione.
Proszę pamiętać, że WP przed wojną szykowane było do walki również z ZSRR - a w tym starciu, ze względu na warunki terenowe i stopien mechanizacji Krasnoj Armii nasza kawaleria miałaby znacznie więcej do powiedzenia. Natomiast połączenie pułków w większej jednostki od brygady wydaje się trafnym pomysłem - głównie ze względu na znacznie większa siłę ogniową. Tyle, że to chyba w znaczący sposób zwiększało kłopoty z zaopatrzeniem. Ale na ten tema to może niech się jakiś specjalista od kwatermistrzostwa wypowie.
Głupota nie boli...ale męczy bliźnich
Andrev

Post autor: Andrev »

Witam!

Cieszę się, że się ze mną (ogólnie) zgodzono. Przywołując wiek siedemnasty miałem na myśli wytrzymałość koni prezentowaną w ówczesnych operacjach, a nie ówczesną kawalerię.
W kwestii zaś mechanizacji polskiej armii to powiem, że powinna się ona dokonywać stopniowo i kosztem właśnie jednostek kawalerii (tzn w miejsce jednostek kawalerii powinny powstawać zmotoryzowane co nie oznacz bynajmniej że proponuję mechanizowanie kawalerii) Tylko, że powinien to być proces stopniowy i na miarę polskich możliwości.
W realiach roku 1939 trzeba było zapewnić polskiej armii jakąkolwiek manewrowość i nie było tu niestety innego wyjścia jak kawaleria.

Andrev
Zablokowany