DF po zatopieniu Wichra i Gryfa wpadło w taki "dół psychiczny", że raczej nie chciało, by nasze OP próbowały korzystać z helskiej bazy, nawet w nocy. I to nawet nie ze względu na to, że OP mogły być w pobliżu portu namierzone i zaatakowane, ale dlatego, że mogło to zwiększać intensyfikację nalotów na Hel, których niektórzy w sztabie DF chyba zaczęli się panicznie bać. To wynika z sytuacji, kiedy w nocy z 4 na 5 września dowódca RYSIA próbował wejść na Hel, by zlikwidować problem z nieszczelnymi zbiornikami i by dać odpoczynek załodze kompletnie wyczerpanej ucieczkami przed niemieckimi siłami ZOP, a Mohuczy straszył Grochowskiego sądem wojennym i chciał okręt odesłać z powrotem na morze - by Niemcy nalotów nie wznowili na port. Było jasne, że w takiej sytuacji nasze OP będą mieć problem, by pobrać z Helu cokolwiek, co byłoby im potrzebne i raczej należało już przed wojną opracować jakiś wariant awaryjny, by mogli pewną ilość paliwa, amunicji, koniecznych części zamiennych czy innych zapasów pobrać NIE W PORCIE, ale z jakiejś mało rzucającej się w oczy zakamuflowanej jednostki na morzu.
Wprawdzie był później ten "wątek", gdy ORZEŁ po ucieczce z Tallina meldował, że nie posiada map, a z DF sugerowano Grudzińskiemu że "mógłby dostać", gdyby zbliżył się do Helu, czego ten ryzykować nie planował (jest też wersja, że odpowiedź DF na jego okręt nie dotarła). Z pozoru się tu wydaje, że w DF "otrzeźwieli" z chwilowej paniki, choć w przypadku odbioru map okręt nie musiał wchodzić do portu. Mogli mu je podesłać wysłanym z portu jakimś kutrem.
No i jeśli planowali w ostatniej dekadzie września ściągnąć ZBIKA do Zatoki, by zaatakował niemieckie pancerniki, to nie wiem, czy z ewentualnością choćby chwilowego wejścia na Hel, czy bez.
W każdym razie nic mi dotąd nie wiadomo, by choć jeden nasz OP pobrał we wrześniu na Helu paliwo, torpedy zapasowe, miny, amunicję artyleryjską itp. (to mogłoby dotyczyć chyba tylko RYSIA). To co było w magazynach zmarnowało się w całości i Niemcy po kapitulacji to przejęli.
Wyszło na to, że OP były dowódcom obrony Helu potrzebne w pierwszych dniach do obrony półwyspu (póki się nie przekonali, że desantu nie będzie), ale sama baza helska okazała się dla naszych OP "krową, która nie daje mleka"
Poza załadowaniem wszystkich koniecznych zapasów jeszcze w sierpniu 1939 r.