"Ogniem i mieczem" - jak najbardziej, tyle, że głównie wobec wszelkiej "konkurencji"..., na której dochodach i "magicznych artefaktach" starano się położyć łapki...
Puszczono z dymem jak się wydaje wszystko co dało się spalić...
W stosunku do zwykłych szaraków, co to główną wartość mieli czy to jako płatnicy czy kandydaci na niewolników potrzeby takiej raczej nie było...
Warto także pamiętać, że u nas owo tytułowe zagadnienie miało jakby dwa różne podejścia - pierwsze, które zakończyło się rzezią "misjonarzy" i pogonieniem niedobitków, które wyraźnie nietrafione koncepcyjnie wywołało skrajny opór i drugie wdrażane powoli od czasu Kazimierza Odnowiciela, które było nieco inaczej zaplanowane i opór rodziło już mniejszy.
Kluczem do sukcesu okazały się stare patenty z zakresu prawa rodzinnego, pozwalające na postawienie pod znakiem zapytania wszelkie formy czy to własności dóbr czy też legalności zwiazków rodzinnych, co pozwalało na postawienie na głowie starych porządków
i rozstrzyganie sporów...
Kwestie doktrynalne były raczej daleko, daleko a tym co wywoływało z początku śmiech a z czasem czynny opór była próba "uregulowania" kwestii życia seksualnego, co wedle ówczesnych standardów mocno przypominało namawianie do przesiadki z Forda Mustanga do Fiata 126p...
O ekstremalnej wręcz powierzchowności "wiary" na nowym pastwisku pisali przez całe stulecia przedstawiciele papiescy a dodatkowo zawsze mogły zdarzyć się niespodzianki jak choćby najnormalniejsze wywłaszczenie Kościoła Rzymskiego przez Sejm Wielki na poczeby wojska (co akurat było doktrynalnie niedopuszczalne albowiem nie można sobie artefaktów kościelnych ot tak przeznaczać na cele wojenne i co de facto w ogromny sposób przyczyniło się do wszyscy wiedzą chyba czego...), które uchwalone chyba nieco przez nieuwagę potem było rozpaczliwie odkręcane...
Tytułowe "ogniem" można też interpretować w nieco inny sposób a mianowicie, że przedstawiciele "pasterzy" wcześniej czy później swoje misjonarskie czynności wspierali ot tak aparatem przymusu państwa...
Co do donoszenia to proszę nie uciekać w hipokryzję albowiem już w XVI wieku (oficjalnie ale z pewnością tak było i wcześniej) celem powszechnie znanej "spowiedzi" było czuwanie na nastrojami społecznymi i wyłapywanie ewentualnych prób buntu...
PS mocno dowcipne inaczej jest twierdzenie, że chrystianizacja Ameryk było względnie niestraszliwie... Puszczenie z dymem kilkusetletniego dorobku piśmienniczego praktycznie wszystkich tamtejszych kultur świadczy raczej o skrajnym barbarzyństwie i tchórzostwie... lub o dużym braku wiary skoro aż tak się ktoś bał papierków...