clavdivs pisze: ↑
Co to za matematyczne uproszczenie? 8 jest lepsze niż 4 i to 2razy.
No to mamy FA-50, to też jest skok jakościowy i jest lepszy od F-35, bo może być w 48 miejscach a F-35 niestety tylko w 32...
Cały numer polega na możliwościach maszyn. Śmigłowce ZOP mają zbliżone wyposażenie i uzbrojenie ukierunkowane na zwalczanie okrętów podwodnych.
Jakie natomiast możliwości bojowe mają FA-50 w porównaniu z F-35 ? Taki szczegół, jak prędkość naddźwiękowa jest do pominięcia...
clavdivs pisze: ↑...Przeceniasz sprawę problemu z wyciąganiem lub wkładaniem wyposażenia bojowego. Potrafię sobie wyobrazić sytuację że jedna z maszyn jest ciągle na dyzurze i jest pozbawiona wyposażenia, a druga od wielkiego dzwonu przezbrajana i wykorzystywana do szkolenia ZOP. Jak służyłem w wojsku to ćwiczeń praktycznych było niewiele, reszta czasu to była nuda. Tak wygląda w większości armii, jak rozmawiałem z pancerniakami amerykańskimi to wiekszośc czasu spędzona była na dokręcaniu śrubek i sprawdzaniu poziomu oleju w Abramsie.
Jak sądzisz iel z tych 8 caracali miało by okazje poćwiczyć w bardzo realnych warunkach, np brać udział w poszukiwaniu sojuszniczego OP, 1-2 razy do roku?
Nie, nie przeceniam, bo wiem jak to wygląda w przemyśle. Piszę oczywiście o wymianach szaf z układami sterowania na takie same z nowym wyposażeniem. Zakładam, że zamiana wyposażenia z ratowniczego na ZOP zajmie co najmniej dobę dla śmigłowca. Oczywiście przy powolnej eskalacji zaostrzania sytuacji będzie czas, żeby to wykonać. Natomiast przy szybkiej zmianie sytuacji może się okazać, że śmigłowców ZOP będzie o 50 % mniej.
Jak byłem w wojsku, to przynajmniej 1x w miesiącu były wykonywane loty (służyłem na lotnisku). Oprócz tego lotnisko i cała jednostka uczestniczyła w "Akcja serce", bo to było lotnisko w Pyrzowicach i lądowały na nim samoloty z sercem do przeszczepu w klinice zabrzańskiej profesora Religi. Do czasu przybycia pułku myśliwskiego był spokój, ale później zrobiło się pracowicie. Co prawda nikt jakoś szczególnie nie gonił do pracy, ale mieliśmy świadomość tego, że w każdej chwili może być akcja decydująca o czyimś życiu. Nie tylko załóg samolotów. 2 x w tygodniu robiło się obchód świateł podejścia i horyzontu lądowania. Do tego na bieżąco każdego wieczoru sprawdzało się światła obrysowe pasa startowego i drogi kołowania. A to wszystko bez poganiania przez przełożonych.
Raz w tygodniu mieliśmy w jednostce tzw. dzień techniki. Sprawdzało się wtedy wszystkie układy podlegające danym służbom technicznym. Ja jako elektryk musiałem z podległymi żołnierzami sprawdzić min. agregat awaryjny. Żeby było śmieszniej, mieliśmy agregat z turbiną gazową i po pierwszym odpale po przybyciu myśliwców, dostaliśmy zakaz jego uruchamiania w dniu techniki ze względu na wydawany przez niego dźwięk, który straszył techników pracujących przy samolotach.
Z tego co wiem, to Abramsy nie ruszają z ratunkiem na wezwanie. A widziałem startujące pary dyżurne, czy nocną mobilizację na lotnisku po haśle "Akcja serce", kiedy w porcie lotniczym już czekała karetka na kogutach, a światła obrysowe świeciły nawet 45 minut przed lądowaniem samolotu z sercem do przeszczepu. Był to widok na swój sposób patetyczny, gdy żołnierze i strażacy czekali na An-26, a szczyt napięcia był krótko przed lądowaniem, bo później - mówiąc kolokwialnie - wszystko działo się w biegu. Całość akcji przebiegała mniej więcej tak. Samolot z podkrakowskich Balic startował na hasło i leciał na wskazane lotnisko, a my dostawaliśmy informację o akcji. Po załadowaniu serca na pokład dostawaliśmy informację o starcie, a najpóźniej 20 minut przed lądowaniem oświetlaliśmy całe lotnisko. Raz się zdarzyło, że samolot rejsowy z Kolonii dostał rozkaz wejścia na "drugi krąg", bo leciało serce. A to był bezwzględny priorytet.
Co do ćwiczeń Caracali to powiem tyle, że nie ważne ile śmigłowców by latało, ważne jest by ich załogi - wszystkie - przećwiczyły procedury i zachowania podczas manewrów. Myślę, że ćwiczenia 3 razy w roku byłyby do zorganizowania. Albo z Niemcami albo ze Szwedami, bo wszystkie strony wyniosłyby z tego korzyści.