Re: Niemiecka flota przed I ws, kolonie itp [wydzielony]
: 2015-04-18, 18:20
Tak się zastanawiam czy aby koledzy nie przesadzają i to mocno ze skupianiem się na kwestiach politycznych i zepchnięciem ekonomii gdzieś na niezobowiązujące tło Oczywiście, że flocie niemieckiej kolonie nie były do szcześcia potrzebne - brytyjskiej zresztą po zniesieniu partycypacji dowódców okretów w wartości konwojowanego ładunku także
Problem w tym, że motorem ekspansji w obydwu krajach byli po naszemu "prywaciarze", którzy bynajmniej nie robili tego w białych rekawiczkach i gdy kto im wchodził w paradę potrafili sięgać po wsparcie kraju drogą bardzo wielopoziomowych nacisków. Gdy zaś udało się przekonać suwerena do budowy floty to przecież i na jej budowie zarobkiem także raczej nie gardzili W tym kontekście nie przecniałbym wpływu Wilhelma II na budowe floty wojennej - owszem gdyby nie miał takiego "konika" pewnie flota rozwijałaby się wolniej ale prawie na pewno tylko trochę wolniej bo też sam kaiser przy jego zmienności pomysłów i koncepcji akurat bardzo marnie nadawał się do roli "wielkiego budowniczego"... Ekspansja kolonialna Brytanii i NIemiec to moim zdaniem głównie ekspansja prywatnych firm do której post factum dokłada się polityczne motywy i rzekome dalekosiężne strategie polityczne. Tymczasem nie jest żadną tajemnicą, że w obydwu krajach jakoś kłopotliwie coś co dziś nazwalibyśmy sektorem lobbingowym był wyjątkowo rozbudoweany akurat w interesujacych nas dziedzinach działalności. Może to tu raczej tkwi sedno ? Przecież niejaki Putiłow nawet w Rosji zdołał przekonać cara do horrendalnie drogich zamówień w swoich zakładach min. i tym, że miał jakoby podsunąć carowi kilka wzorów analogicznych zamówień z kraju wzoru czyli Brytanii My mamy dosyć dziwną manierę patrzenia na to z zupełnie odmiennych polskich doświadczeń - ot np. min. handlu solą w Afryce podjętą przez przedwojennych aktwistów zapominając nieco, że w krajach kapitalistcznych zarabiało się też na innych rzeczach niż prosta transakcja biznesowa a dotacje to wcale nie jest coś co zaoferowała dopiero UE
Problem w tym, że motorem ekspansji w obydwu krajach byli po naszemu "prywaciarze", którzy bynajmniej nie robili tego w białych rekawiczkach i gdy kto im wchodził w paradę potrafili sięgać po wsparcie kraju drogą bardzo wielopoziomowych nacisków. Gdy zaś udało się przekonać suwerena do budowy floty to przecież i na jej budowie zarobkiem także raczej nie gardzili W tym kontekście nie przecniałbym wpływu Wilhelma II na budowe floty wojennej - owszem gdyby nie miał takiego "konika" pewnie flota rozwijałaby się wolniej ale prawie na pewno tylko trochę wolniej bo też sam kaiser przy jego zmienności pomysłów i koncepcji akurat bardzo marnie nadawał się do roli "wielkiego budowniczego"... Ekspansja kolonialna Brytanii i NIemiec to moim zdaniem głównie ekspansja prywatnych firm do której post factum dokłada się polityczne motywy i rzekome dalekosiężne strategie polityczne. Tymczasem nie jest żadną tajemnicą, że w obydwu krajach jakoś kłopotliwie coś co dziś nazwalibyśmy sektorem lobbingowym był wyjątkowo rozbudoweany akurat w interesujacych nas dziedzinach działalności. Może to tu raczej tkwi sedno ? Przecież niejaki Putiłow nawet w Rosji zdołał przekonać cara do horrendalnie drogich zamówień w swoich zakładach min. i tym, że miał jakoby podsunąć carowi kilka wzorów analogicznych zamówień z kraju wzoru czyli Brytanii My mamy dosyć dziwną manierę patrzenia na to z zupełnie odmiennych polskich doświadczeń - ot np. min. handlu solą w Afryce podjętą przez przedwojennych aktwistów zapominając nieco, że w krajach kapitalistcznych zarabiało się też na innych rzeczach niż prosta transakcja biznesowa a dotacje to wcale nie jest coś co zaoferowała dopiero UE