Marmik - OW - AvM

czyli sprawy związane z administracją i działaniem forum...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5043
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Marmik »

Peperon pisze:Nie wiem dlaczego, ale odnoszę wrażenie, że zaczynamy dzielić włos na czworo. Wiem, że to grząski grunt, ale nie ma się co zamartwiać na zapas.
Tu nie chodzi o zamartwianie się na zapas, ale o realne możliwości głównie co do publikacji zdjęć. Dajmy na to, że kupuję niepublikowane zdjęcie z 1930 roku. Zdjęcie nie ma żadnych adnotacji co do tego kto je wykonał, a jedynie odręczne zapisy sugerujące, że pochodzą z prywatnego album być może osoba je wykonującej. Można domniemać, że osoba ta już nie żyje, a rodzina sprzedała albumy dziadka, a handlarz je rozparcelował i sprzedał. I co teraz? Jeżeli handlarz był świadom (a na szczęście tacy się zdarzają) to nabył fotki kompleksowo czyli z majątkowymi prawami autorskimi. Ale zaraz, zaraz... jaką ma pewność że właściciel albumu był faktycznie właścicielem majątkowych praw autorskich? Wnuczek nic nie pamiętał i nawet jeżeli podpisałby, że zrzeka się praw to nie ma żadnej gwarancji, że faktycznie je w ogóle posiadał.
I nagle po publikacji zdjęcia w artykule znajduje się osoba, która twierdzi, że zdjęcie wykonał jego ojciec, a teraz to on jest właścicielem praw autorskich, bo wygasają one 70 lat po śmierci autora, a autor zmarł w 1995 roku. No i zaczyna się sprawa.
Tym właśnie różnimy się od bardziej cywilizowanych nacji, że u nas w takiej sytuacji autora, który dołożył należytych co do ustalenia właściciela praw autorskich i nie działał w złej wierze, można nieźle oskubać. Oczywiście to sytuacja hipotetyczna i trzeba zdać się na zdrowy rozsądek (?) sądów, ale jakoś ciągle mam w pamięci sprawę mojego Taty o nieprzyjęty mandat w wysokości 100 złotych (źle wystawiony -> niezgodnie z taryfikatorem), która ciągnęła się ponad rok, a w normalnym kraju zakończyłaby się w kwadrans tym, że sędzia upomniałby policjanta by ten nauczył się liczyć do pięciu.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4861
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Maciej3 »

Peperonie – może to wyglądać na chęć dzielenia włosa na czworo, ale wbrew pozorom, nie o to mi chodzi.
Pytania mogą się wydawać dziwne i bez sensowne, ale tylko do czasu aż się dostanie samemu po łbie z najmniej oczekiwanej strony.
Przy dobrej woli piszących i wydających ( i jeszcze paru innych ), nie ma o czym mówić. Zresztą przy dobrej woli tych osób i prawo byłoby niepotrzebne, ot drobne nieporozumienia by się wyjaśniło i tyle.
Ale przy złej woli którejkolwiek ze stron dostajesz po łbie czasem zupełnie „za niewinność”. I jakoś tak z dotychczasowych moich doświadczeń ( w innej dziedzinie ) wychodzi, że najgorzej dostają po d. ci najporządniejsi. Ci podli ( czy jak ich nazwać ) są już dobrze obeznani ze wszelkimi niuansami prawnymi czy innym lawirowaniem.
Tak długo jak pozostawałem sobie czytelnikiem, miałem to w nosie.
Ale teraz jakoś zaczyna mnie to interesować.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4861
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Maciej3 »

Zmiana kilku szczegółów jak ozdobniki lub zmiana kolejności wyrazów, zdań, akapitów, kolorów na rysunku, grubości kresek, to również jest plagiat – tak mnie przynajmniej uczono.
Tu zgoda.
Ale masz dwa przykłady. Może i się podkładam, ale co tam.
To co zrobiłem to jeszcze plagiat czy już nie?
Powiedzmy, że nie zamieszczę autora rysunków na których bazowałem.
Albo i zamieszczę ( co mi tam ), ale jego o zdanie nie spytam ( choć chętnie bym to zrobił, choćby w celu ustalenia paru niejasności ), bo nie mam jak się skontaktować.
I trafi się jakiś wredny typ w stylu tego opisanego przez Marmika.
I co?
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4861
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Maciej3 »

Albo może jeszcze inny przykład ze zdjęciami.
Powiedzmy całkiem współczesne zdjęcie. Powiedzmy z jakiejś wystawy modelarskiej czy manewrów, nie ważne, widać że współczesne.
Znalezione na jakiejś tam stronie internetowej. Dotarcie do twórcy zdjęcia co najmniej problematyczne – w praktyce niemożliwe. Zdjęcie w międzyczasie mogło być np. skadrowane, albo co, tak coby dotarcie do oryginału nie było banalnie proste.
Dodaję do artykułu, nawet zamieszczam notkę z jakiej to strony internetowej ściągnięte ( twórca strony mnie olewa, albo sam nie wie skąd je ma ).
Niby wszystko OK.
Ale po jakimś czasie po opublikowaniu artykułu ze zdjęciem, okazuje się, że autor zdjęcia je poznał. Zamieścił je na jakiejś swojej stronie i opatrzył wyraźnym podpisem, że nie wolno go kopiować i co tam.
Zostało skopiowane przez kogo innego i ja użyłem którejś tam kopii, nie miałem wielkiej szansy dotrzeć do oryginału.
Autor zdjęcia to hiena i chce mnie teraz oskubać.
I co?

Przykłady można by mnożyć do nawet bardzo absurdalnych, ale nie takie rzeczy praktyka sądowa widziała. Zwłaszcza jak chodzi o pieniądze.

Ja wiem, że tu kwoty są znacząco mniejsze niż przy błędach medycznych to i hien jest jakby mniej.
Ale warto o tym pomyśleć wcześniej.
Może i z wiekiem zaczynam myśleć jak paranoik, ale to doświadczenie życiowe do tego mnie skłania. Idealizm jakoś tak ulatnia się z wiekiem i doświadczeniem. Podobnie jak wiara w „dobrą naturę człowieka” czy „zdrowy rozsądek” i inne takie.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5043
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Marmik »

Akurat ze współczesnymi zdjęciami to nie jest najlepszy przykład, bo dotarcie do twórcy jest o niebo łatwiejsze niż w przypadku zdjęć sprzed kilku dekad, a i nie ma tu opcji domniemania wygaśnięcia majątkowych praw autorskich. Myślę, że tu nie ma co się zastanawiać: nie znasz autora = bezwzględnie nie używaj.
Ja dla przykładu kiedyś używałem zdjęcia irlandzkiego patrolowca zrobionego przez mieszkańca Kanady. Dotarcie do niego nie było skomplikowane i problemów z udostępnieniem nie robił żadnych.
Reasumując, przy współczesnych zdjęciach nie ma taryfy ulgowej i należy bezwzględnie szanować cudze prawa.

Problemy zaczynają się gdy mówimy o fotkach sprzed 20 lat i starszych. Mam niezłą kolekcję zdjęć, których nie mogę użyć, bo nie jest mi znany status praw autorskich do nich, a nie mogę nawet domniemywać wygaśnięcia. Ot ostatnio kupiłem dwie ładne, duże fotki z III wojny dorszowej. Sprzedający nie był w stanie podać kto jest właścicielem praw autorskich, a że upłynęło "zaledwie" niecałe 40 lat od zdarzenia to powędrowały do albumu.

Różnica pomiędzy fotkami dziś, a tymi np. sprzed półwieku jest taka, że dziś jest ich mnóstwo i jak nie tą to inną uda się pozyskać. Stare fotki to niekiedy białe kruki o rodowodzie trudnym do ustalenia.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4861
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Maciej3 »

Ze współczesnymi zgoda, trochę przesadziłem.
Ale problem jak widać istnieje.
Co prawda wpływu na zmianę prawodawstwa specjalnego nie mam, ale chyba widać, że coś tu jest mocno nie tak.
Nie tylko w tej dziedzinie zresztą, ale nie rozszerzajmy tej dyskusji na pozostałe dziedziny.

Czyli co pozostaje? Nie publikować. Tak na wszelki wypadek?
Może i słusznie, ale to jakiś koszmar jest.
Jak kupię kradziony samochód to po prostu tracę samochód i pieniądze na niego wydane. Jak nie będzie miał "podejrzanie niskiej ceny" to na tym w zasadzie sprawa się kończy.
A tu kupię zdjęcie i potem jeszcze przez ileś lat mogą mnie skubać....
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
U1
Posty: 179
Rejestracja: 2007-03-03, 13:08

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: U1 »

Bawiłem się trochę zawodowo w prawa autorskie (muzyczne) i zdążyłem trochę poznać nastawienie prokuratur i sądów do publikowania "niewyczyszczonych" praw autorskich; jeżeli chodzi o prawa niemajątkowe (prawo do bycia podpisanym pod dziełem), to najczęściej wystarcza opublikowanie komunikatu, że "autorem dzieła upublicznionego ...... jest ...". Gorzej z prawami majątkowymi: można zapłacić grube tysiące (a nawet dziesiątki czy setki tysięcy) jeżeli się nie udowodni, że się aktywnie poszukiwało właściciela praw. Co to oznacza? Po pierwsze: oznaczenie (wyraźne) podczas publikacji, że właściciel praw / autor jest nieznany i prosimy o zgłaszanie się. Po drugie: zapytanie do organizacji zbiorowego zarządzania prawami czy nie znają autora (na piśmie, poleconym). Po trzecie: co jakiś czas ogłoszenie, że poszukuje się autorów / osób posiadajacych prawa do danych dzieł. Dobrze jest też zrobić mały depozyt (nawet kilakset złotych) na koncie ogranizacji zbiorowego zarządzania prawami lub na koncie sądu. W takim wypadku jesteśmy praktycznie zabeezpieczeni (z doświadczenia wiem, że w takich wypadkach sądy co najwyżej nakazują zapłatę standardowego homoraium za publikację). Zazwyczaj okazuje się jednak, że osoby, które twierdzą, że są "właścicielami" praw nie potrawią tego dowieść przed sądem: brak przeprowadzonych pstępowań spadkowych, bark umów przekazania praw, brak mozliwości udowdnienia kto jest autorem lub brak "oryginalnych cech dzieła"...
†U1 54°14’N 05°07’E
Awatar użytkownika
AvM
Posty: 6467
Rejestracja: 2004-08-03, 01:56

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: AvM »

Ian Buxton <ian.buxton@xxxxxxx.uk>
RE: Big Gun Monitors
Big Gun Monitors
I have never given permission to any author or publisher in Poland to copy material from my book «Big Gun Monitors». I note that publications such as «HMS Roberts» by Profile Morskie include copies of photographs taken from my book. I have never given prints of my photos of ROBERTS to anyone else, so they can only have been copied from my book without permission.
I deplore this copying without any permission or acknowledgement.
Prof Ian L Buxton
BSc, PhD, CEng, FRINA
Newcastle University
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5043
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Marmik »

U1 pisze:Gorzej z prawami majątkowymi: można zapłacić grube tysiące (a nawet dziesiątki czy setki tysięcy) jeżeli się nie udowodni, że się aktywnie poszukiwało właściciela praw. Co to oznacza? Po pierwsze: oznaczenie (wyraźne) podczas publikacji, że właściciel praw / autor jest nieznany i prosimy o zgłaszanie się. Po drugie: zapytanie do organizacji zbiorowego zarządzania prawami czy nie znają autora (na piśmie, poleconym). Po trzecie: co jakiś czas ogłoszenie, że poszukuje się autorów / osób posiadajacych prawa do danych dzieł. Dobrze jest też zrobić mały depozyt (nawet kilakset złotych) na koncie ogranizacji zbiorowego zarządzania prawami lub na koncie sądu. W takim wypadku jesteśmy praktycznie zabeezpieczeni
I w tym właśnie praktycznie różnimy się od USA, gdzie o ile mi wiadomo odszkodowanie nie może przekroczyć zysku, jaki z ktoś osiągnął w wyniku naruszenia prawa autorskiego. Czynnikiem dodatkowo obciążającym jest działanie w złej wierze (czyli celowa, świadoma kradzież - coś tak jak przypadek usunięcia crolickowego copyright na grafice i wstawienie bez żadnych innych zmian do artykułu internetowego), a nie tak jak u nas brak tego to co byłeś uprzejmy wypunktować jako elementy aktywnego poszukiwania autora. W kontekście fotografii do artykułów wojennomorskich w praktyce oznacza to, że można zapomnieć o publikacji dziesiątek z nich, bowiem honoraria za całe teksty są liczone w kwotach mniejszych niż koszt aktywnego poszukiwania autora jednego zdjęcia.

Ciekawą kwestia pozostaje też to, w jakim stopniu wydawnictwa odpowiadają za weryfikację materiałów, do których nabywają majątkowe prawa autorskie (czyli mówiąc prościej do kupionych artykułów), a to właśnie one, a nie osobiste prawa autorskie budzą najwięcej obaw o oskubanie.

Wydaje mi się, że prawo autorskie jest zbyt restrykcyjne w odniesieniu do poruszonych przeze mnie kwestii. I wcale nie chodzi tu o brak poszanowania dla cudzej własności, ale o proporcje odpowiedzialności w stosunku do popełnionego czynu. Obostrzenia (a chyba taką wizję mają wszyscy "regulatorzy") są niestety pogorszeniem sytuacji. Może gdyby wprowadzić globalny obowiązek/zalecenie umieszczania na publikowanych fotografiach ramki CC (np. CC-ND-BY Jan Kowalski, albo CC-NC-SA mirek49) to sprawa byłaby jasna przynajmniej jeżeli chodzi o materiał współczesny. Jakoś mi się wierzyć nie chce by ludzie sami z siebie wstawiali te ramki, wiec musiałoby być to centralnie wymagane i automatycznie nanoszone na fotki przez serwisy hostingujące grafikę.

Żeby wyleczyć się z wstawiania zdjęć do artykułów wystarczy popatrzeć jakie są stawki, których żądają różne muzea, wydawnictwa itp. Ostatnio nabywałem prawa do możliwości reprodukcji jednej strony z pewnej piętnastowiecznej publikacji. Kosztowało mnie to zaledwie 60 złotych plus obowiązek dostarczenia egzemplarza publikacja na takich samych prawach jak ustawa o obowiązkowym egzemplarzu bibliotecznym. Takie okazje cenowe to jednak rzadkość, ale tu prawa majątkowe wygasły więc ponosiłem koszty uznawane wyłącznie za koszty administracyjne (praca bibliotekarza, wykonanie kopii na CD, wydrukowanie umowy).

Na całe szczęście wydaje mi się, że światek hobbystów wojskowości jest tu dość chętny do dzielenia się jedynie w zamian za uznanie osobistych praw majątkowych.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
U1
Posty: 179
Rejestracja: 2007-03-03, 13:08

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: U1 »

Niestety, prawa autorskie kochają papier - co nie jest zapisane, to w prawie autorskim (najcześciej) nie istnieje lub będzie interpretowane na niekorzysć "naruszyciela"...

Kilka "cacusów" (niestety, z życia):

1. Publikujemy nasz artytkuł w czasopiśmie. Otrzymujemy wynagrodzenie (lub nie). Czy przenosimy prawa autorskie na wydawnictwo? Nie. Jeżeli nie ma spisanej umowy istnieje jedynie domniemanie, że udzieliliśmy JEDNORAZOWEJ, niewyłącznej licencji na wykorzystanie (publikację) materiału. Wydawnictwo nie ma prawa sprzedać 'dalej" naszego tekstu, dookonać jego t łumaczenia, czy nawet - na dobrą sprawę - umieścić go w internecie. Dopiero zawarcie umowy (pisemnej!!!) reguluje takie "drobiazgi" jak a) okres udzielonej licencji (w PL najczęściej nie dłuzej niż 5 lat), b) prawo do jednorazowego lub wielokrotnego wykorzystania, c) określenie czy materiał jest przekazywany "na wyłączność", d) określenie pól eksploatacji: wersja papierowa (czasopismo/książka), internet, przerobienie na audiobook itp., tłumaczenia e) określenie czy nabywca ma prawo udzielania sublicencji (dalszej sprzedaży), czy ma prawo do dokonywania skrótów, dzielenia utworu itp. f) określenie ceny, g) określenie wynagrodzenia za inne rodzaje eksploatacji.

2. Legalność (i wysokość) opłat za UDOSTĘPNIENIE materiału (nie mylić z prawami autorskimi): czesto archiwa i muzea (a ostatnio takze wydawcy) "sprzedają" nam zdjęcie pobierajac kase za udostępnienie/kopiowanie/kwerendę; pół biedy kiedy jest to materiał public domain, zdarza się jedank, że archiwa udostępniają w ten sposób materiały (np. zdjecia), do których nie maja żadnych praw a później konsekwencje ponosi osoba, która takie zdjecie wykorzystała np. w publikacji.

Niestety za tzw. komuny w PRL obowiazywała zasada, że co zachodnie, to można wykorzystywać bezkarnie i bezpłatnie; wiele zacnych dzieł z tego okresu ilustrowanych jest kradzionymi z zqachodnich publikacji zdjeciami. Obecnie - kiedy wiele wydawnictw upadło ich archiwa są przekazywane do archiwów państwowych a te żyją złudzeniami, ze mają prawo do posiadanych materiałów.

3. Granice "utworu" - częśc rzeczy nie podlega ochronie, mimo, że "autorowi" tak się wydaje. Zaznaczamy np. na sylwetce okrętu miejsca trafień na podstawie materiału z archiwum - moźe to być przedmiotem ochrony albo nie zależy od interpretacji sądu i "wkładu własnego" - naniesienie czerwonych kropek w paincie na postawie ksiażki raczej nie, ale już pokazanie jak cztery czy piec raportów rozmieszcza trafienia może mieć cechy "dzieła". Czy tabela (np z danymi taktyczno-technicznymi) jest "dziełem"? Zdania są podzielone (zwłaszcza np. po przetłumaczeniu jej zawartości).

4. "Dowód" posiadania praw do zdjęcia - czy posiadanie neagatywu jest takim dowodem? Raczej nie. Czy cyfryzacja, wykadrowanie czy "podkolorowanie" zdjęcia (albo jakakolwiek inna obróbka graficzna) dają nam jakiekolwiek "prawa"? Raczej nie. A rekonstrukcja zniszczonego zdjecia? To samo dotyczy map, wykresów, rysunków.
†U1 54°14’N 05°07’E
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5043
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Marmik »

Co ciekawe, jestem niemal pewien, że w razie jakby co to dla dwóch niemal identycznych spraw dwa różne sądy (albo nawet po prostu dwaj różni sędziowie) wydadzą odmienne wyroki.

Z uporem maniaka będę przypominał o CC, bo uregulowanie obrotu zdjęciami w internecie i zachęcenie twórców do szerszego dzielenia się efektami swojej twórczości to jednak chyba jedyne rozwiązanie na przyszłość. Niestety, ale w myśleniu twórców obowiązuje zasada, że jak pozwolę za dramochę wykorzystać ładna fotkę zachodu słońca to na pewno trafi się jakaś agencja reklamowa, która ją weźmie i wstawi do reklamy znanej marki i zbije na tym kokosy, więc na wszelki wypadek kładę szlaban na fotki. Oczywiście to wolność wyboru, ale trzeba pamiętać, że w pewnym stopniu ogranicza to rozpowszechnianie informacji. A przecież jak najszersze rozpowszechnienie informacji powinno być głównym założeniem. Na przeszkodzie stoi tu silne przekonanie, że na świecie nie brakuje ludzi podłych, którzy obrzydliwie wzbogaca się zamiast tego, który się napracował. Pewnie w wielu dziedzinach tak jest.

Tak czy siak duży plus np. dla Wikipedii, że wymaga podania licencji do zdjęcia i jeżeli cokolwiek tam wstawiam to zawsze jako Copyleft lub ostatecznie CC-BY-ND.

Co do CC to zachęcam do wstawiania ramek (osobiście wolę te uproszczone).
Obrazek

Jeżeli na zdjęciu nie ma wyraźnego oznaczenia to oznacza, że ma ono pełny copyright. A gdyby zmienić prawo, by brak opisu oznaczał, że zdjęcie jest copyleft? Uważam, że w tę stronę należałoby pójść, czyli kto chce ten zastrzega swój utwór, w przeciwnym wypadku staje się on - tak jak napisał Ryszard - z założenia własnością publiczną. Przy czym należy pamiętać, że prawo nie działa wstecz i omawiany przez nas problem starych zdjęć i tak pozostanie lub wymagać będzie jakiegoś mądrego rozwiązania, które nie przychodzi mi do głowy. Przede wszystkim musi być jednak zasada proporcjonalności roszczeń w stosunku do przewinień, a w naszym kraju może się okazać, że odszkodowanie za jakieś zdjęcie będzie większe niż zadośćuczynienie za spowodowanie trwałego kalectwa.


EDIT:
Podam jeszcze jeden argument/przykład do dyskusji. Wykorzystywałem kiedyś zdjęcie ze strony internetowej 8. Flotylli Obrony Wybrzeża. Na stronie podano, że można wykorzystywać po wcześniejszym kontakcie z rzecznikiem prasowy. Moim zdaniem jest to bezpodstawne, bo fotografowano w ramach obowiązków służbowych obiekt należący do całego narodu - zbudowany i opłacany z naszych podatków (na marginesie - US Navy udostępnia takie materiały wyłącznie jako Public Domain). Ale co tam, łapię za telefon i dzwonię. Sympatyczny pan kapitan mówi mi, że nie ma problemu, pyta czy potrzebuję wyższej rozdzielczości i informuje, że musi być podpisane, iż źródło to 8.FOW. No i super. Rachu ciachu i sprawa załatwiona... a teraz załóżmy, że jestem Argentyńczykiem i nie mówię po polsku. Jeżeli uda się porozumieć po angielsku to OK, ale żeby w ogóle ktoś taki zadzwonił to musi wyczytać to na stronie internetowej, a - choć nie jestem pewny - wydaje mi się, że po angielsku nie było takiej informacji.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
U1
Posty: 179
Rejestracja: 2007-03-03, 13:08

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: U1 »

Ze szczególnym podkreśleniem, że oznaczenia CC można nanosić jedynie na zdjecia, do których mamy pełne prawa (czyli do naszych własnych); dodaję to, bo zdarzyło mi się już znaleźć w sieci moje własne zdjęcia opatrzone taką adnotacją przez jakiegoś radosnego własciciela strony, który tłumaczył się, że oznacza tak wszystkie fotografie znalezione w necie.

Poza tym użycie (np. w publikacji) zdjecia z taką adnotacją znalezionego w sieci wcale nie zwalnia nas z opowiedzialności, gdyby okazało się, że są one jednak czyjąś włąsnością...

Nie ma co wzdychać za czasami, kiedy wszystko, co nie było oznaczone "copyrightem" było "niczyje" (mowa o zdjęciach), bo tak działało polskie prawo przed rokiem 1994 i stad mamy właśnie gigantyczny bajzel z prawami autorskimi, z którego teraz próbujemy się wyplątać.

Pamiętajmy też, że poza hobbystami jak tu na fow jest też realny świat realnej kasy, gdzie nie chodzi już o to, czy 773 maniaków przeczyta artykuli w pisemku hobbystycznym zilutrowanym zdjeciem niewiadomego pochodzenia zrobiopnym 65 lat temu a przestawiajacycm okrecik, o którym nikt już dziś nie pamięta. Niestety, "life is brutal" i każdy ma prawo zarobic na zrobionej przez siebie fotce, kazdy ma prawo nie zgodzić się na udostępnienie jej komuś, kogo nie lubi i nie wyrazić zgody na radosne photoshopowanie jego dziełka.

A co do zdjęć udostępnianych przez instytucje państwowe, w tym armię, to - niestety - często panuje tam też spory bajzel: mają zdjecia, ale bez zadnej dokumentacji; nikt nie wie kto je zrobił i kiedy i czy był wtedy "na etacie", czy może zdjecia kupiono, albo ktoś je udostepnił bezpłatnie (i na jakich warunkach).
†U1 54°14’N 05°07’E
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6539
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Peperon »

Marmik pisze:Tu nie chodzi o zamartwianie się na zapas, ale o realne możliwości ...
Maciej3 pisze:Peperonie – może to wyglądać na chęć dzielenia włosa na czworo...
Panowie, spokojnie. :lol:
Napisałem, że odnoszę wrażenie. Prawdę mówiąc to nie pomyślałem o zdjęciach, tylko o tekście i rysunkach. W tym obszarze, jak mi się wydaje, łatwiej udowodnić wykorzystanie źródła lub stopień jego powielenia.
Przykład fotek podany przez Marmika jest niezłym zobrazowaniem problemu. Zresztą wymiana postów U1 i Marmika dobrze ilustruje jego wagę.
Jak w wielu innych sprawach nasze sądy nie zawsze kierują się logiką i dowodami. Zresztą argumenty przytoczone w dyskusji lokują prawa autorskie na równi z przedawnionymi długami w e-sądzie. :diabel:

To tyle w ramach usprawiedliwienia.
Z zainteresowaniem będę śledził :gazeta: dalsze losy tego ciekawego wątku.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2922
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: RyszardL »

Czy Panowie skłonni są osiągnąć consensus?
Trzeba wiedzieć, czego się trzymać.
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4861
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Maciej3 »

W przypadku naszej, polskiej, praktyki sądowej, to zgodni możemy być co do jednego - nie znasz dnia ani godziny.
Mogą Cię skubnąć za wszystko, a w zależności od tego na jakiego trafisz sędziego to w dwóch praktycznie identycznych sprawach będziesz miał dwa skrajnie różne wyroki.
Do tego prokuratura ma swobodę działania czasem zadziwiającą wiele osób.
Czyli - chcesz nie mieć kłopotów - nie publikuj NIC
Inaczej zawsze będą mieli na Ciebie jakiś bat.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5043
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Marmik - OW - AvM

Post autor: Marmik »

Niestety, muszę przyznać, że Maciej ma rację - nie chcesz mieć kłopotów to nic nie publikuj. Trochę to histeryczne.
U podstaw ewentualnych obaw leży zawsze to, że jak mi się wydaje u nas czasami zamiast udowadniać komuś winę to ten ktoś musi udowadniać swoją niewinność, postępowanie sądowe może człowiekowi psuć krew latami, a kara może być niewspółmierna do wykroczenia.

Na całe szczęście wielu autorów nadal publikuje i po prostu wystarczy zdrowy rozsądek oraz odrobina dalece posuniętej ostrożności.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Zablokowany