miczman pisze:
Czyli tak naprawdę nic nie wiesz i nie masz żadnego pojęcia.
Nie chciałbym wszczynać animozji w trzecią niedzielę adwentu, dlatego nie skomentuję, bo się mija z celem.
miczman pisze:Podobnie jak owi zawodowi historycy i historycy IPN.
Czyli nie studiowali, nic nie badali i nic nie wiedzą. Zatem tytuły doktoranckie i profesorskie nie powinny im przysługiwać.
miczman pisze:Żeby dyskutować o nauczaniu tego przedmiotu należałoby by być czynnym zawodowo nauczycielem, nie zaś czytać innych nawet jeśli są historykami.
Nie nadążam. Bóg mi świadkiem, nie nadążam. Zawsze mi się wydawało, że nauczyciel historii nie tylko musi mieć studia uniwersyteckie, ale także musi uczyć młodzież w oparciu o program, jaki dostaje z MEN i który obowiązuje dla danej klasy i tego w zasadzie musi się trzymać.
Podstawowa różnica między nim, a zawodowym historykiem jest taka, że nauczyciel musi umieć jeszcze tę wiedzę przekazać uczniom. Nie może jedynie rozmawiać sam z sobą. Stąd konieczność dodatkowych studiów podyplomowych, o których wspomina Szafran. Historyk znajduje źródła z danej epoki i dokonuje opracowań będących podstawą do napisania książek z przedmiotu. Ta wiedza jest potem wykładana na uniwersytecie, a w dalszej kolejności w szkołach. Tak było w moich czasach, czyli już parę minut temu, niestety.
Dlatego dzisiaj nauczyciele historii i historycy, jako tacy, mają wątpliwości co do zmian, które w poważnym stopniu ograniczają wiedzę z historii Polski. Zostanie jakiś bezbarwny szkielet, który trudno będzie zdefiniować, co też przedstawia. Mówi się nawet o konieczności nauczania na tajnych kompletach, jak za okupacji.
Ja bym bardzo chciał móc przeczytać podręczniki historii, jakie obecnie obowiązują. Pamiętam, czego mnie uczono, chociaż wszystkich szczegółów nie mogę sobie przypomnieć, ale miałbym szansę dokonać odpowiednich porównań.
Niestety, tutaj nie kupię, a w sieci pewno też nie ma.