Ze względu na brak, jak dotychczas, odpowiedzi Autora, zacznijmy przyglądać się warstwie merytorycznej pracy.
Rozpoczniemy od il. 1. Przedstawiać ona ma rekonstrukcję galeonu hiszpańskiego z ok. 1540 roku - wg Guilmartina. Już ta ilustracja zawiera błąd merytoryczny, który w świetle tego, co Autor pisze w książce, powinien być dla niego oczywisty: na rysunku galeon przedstawiony jest z ruchomymi stengami, a nawet bramstengami fok i grotmasztu. Tymczasem, w kilku miejscach książki Autor podaje, że stengi (w ogóle) zostały wynalezione przez Holendrów w 1570 roku. Inna sprawa, że to, co podaje również mija się z prawdą - stengi wynaleziono znacznie wcześniej. Pozwolę sobie zacytować wypowiedź znanego nam wszystkim pana Krzysztofa Gerlacha:
Maszty większości karak i holków (wcześniej kog oraz rozmaitych jednostek śródziemnomorskich) składały się tylko z dolnej części (zwanej kolumną od czasu, gdy pojawiły się części następne, czyli stengi, potem bramstengi i w końcu bombramstengi) mniej więcej do początku drugiej połowy XV w. Ale pierwsze stengi grotmasztu, wykształcone z drzewc flagowych, pojawiły się już bezdyskusyjnie w drugiej połowie tamtego stulecia (na sto lat przed Woutersem!), o czym świadczą NIEZLICZONE źródła ikonograficzne oraz zapisy w dokumentach. Przyjmuje się z grubsza rok 1480 jako datę wprowadzenia steng, niektórzy sądzą, że już słynny olbrzym gdański Peter von Danczk dysponował taką podczas wojny z Anglią w 1473. Z notatek Kolumba wiemy, że nawet jego mała karaka Santa Maria miała w 1492 maleńki grotmarsel stawiany na takiej stendze. [...] np. wspaniały obraz portugalskiej karaki Santa Catarina do Monte Sinai z około 1520 (czyli pół wieku przed Woutersem), na którym tylko ślepiec nie dostrzegłby całkiem już sporych steng na fok- i na grotmaszcie. [...] wydatne stengi czterech masztów (!) na słynnym Mary Rose, a przy jego grotmaszcie nawet bramstengę (!) w 1545, czyli na ćwierć wieku przed rzekomym „wynalezieniem” steng przez Woutersa. Pierwsza bezdyskusyjna bramstenga na angielskim okręcie poświadczona jest skądinąd już na rok 1497.
http://www.timberships.fora.pl/recenzje ... ty,74.html
Oczywiście pan Kuliński sobie tego nie wymyślił, ale głupstwo nie przestaje być głupstwem, nawet jeśli jest przepisane - że tak Pana Krzysztofa sparafrazuję.
Zresztą także żaden solidny autor holenderski (dzisiejszy) nie opowiada dyrdymał o wynalezieniu steng przez Woutersa – trzeba po prostu rozumieć, o czym naprawdę oni piszą. Otóż pierwsze stengi jako oddzielnie od kolumny wykonywane drzewca, były z tymiż kolumnami łączone na stałe, np. żelaznymi obręczami, zwanymi przez Anglików „garland”, albo linowymi opaskami. Ten typ stengi ówcześni Holendrzy nazywali „genaaide steng” (rys.2). Pozwalał on bez najmniejszych problemów pokonywać „trudności z dostarczaniem odpowiednio długich i mocnych drzew do budowy [masztów]” oraz budować „coraz większe okręty”, że posłużę się tekstem omawianego artykułu - tyle że już na dziesiątki lat przed urodzeniem się Woutersa. Oczywiście to „zezwolenie na budowę” też jest półprawdą, ponieważ można było konstruować żaglowce o większej liczbie niższych masztów (jak choćby ogromne chińskie dżonki – mam na myśli realne z nich, które opisywał Marco Polo, a nie chińsko-Menziesowe wymysły), aczkolwiek rozwiązanie przyjęte szeroko w Europie okazało się na wiele stuleci najlepsze.
Okręty z kolumnami przedłużonymi przez stengi, a nawet bramstengi, pływały już sobie w końcu XV w., ale bardzo wysokie maszty stwarzały poważne niebezpieczeństwo podczas sztormów. Wichura mogła je złamać, a przy zbyt solidnym mocowaniu uszkodzić przy tym kadłub, zaś jedno i drugie łatwo prowadziło do zagłady żaglowca. Dlatego istotnie bardzo ważnym wynalazkiem było wprowadzenie ruchomych steng, które dzięki odpowiedniemu mocowaniu ślizgowemu w marsie i dybach oraz specjalnemu fałowi, mogły być teraz w razie potrzeby opuszczane wzdłuż niższych części masztu, a potem znów podnoszone, po minięciu niebezpieczeństwa (rys.3). Holendrzy nazwali ten typ „schietende steng”. WŁAŚNIE Z NIMI tradycja holenderska związała osobę Krijna Woutersa z Enkhuizen! Czy słusznie, to inna sprawa – ludowa tradycja angielska mówi o Johnie Hawkynsie i tych samych latach 1570. Zapewne żadna nie jest prawdziwa, bowiem takie rzeczy rozwijały się powoli i anonimowo, poprzez próby setek szkutników. W każdym razie, nawet gdyby poprzestać na tych dwóch postaciach i założyć, że Wouters wyprzedził Hawkynsa o całe 10 minut (osobiście mam to w nosie), to i tak można z nim wiązać jedynie RUCHOME STENGI, a nie stengi w ogóle, zaś cały odpowiedni akapit z artykułu, ze wszystkimi komentarzami, jest kompletnie fałszywy.
I chyba właśnie posypał się argument Autora, że domniemany galeon Zygmunta Augusta nie mógł mieć steng, bo je dopiero co wynaleziono

A teraz zapytam Autora - skąd i po byłyby po dwa marsy (duży i mały) na każdym maszcie, gdyby to były maszty jednoczęściowe? A skoro dwa maszty (mniejsza w tej chwili o to, że to również wynik błędnej interpretacji źródła) z dwoma marsami każdy na okręcie Zygmunta Augusta mają świadczyć o tym, że okręt ten był galerą - gdzie Autor widział galerę z dwoma masztami - oboma przedłużonymi o stengi - i z dwoma marsami na każdym maszcie?
A jeśli o liczbie masztów na okręcie Zygmunta Augusta (według Autora - dwa) mają świadczyć właśnie dwa duże i dwa małe marsy, to teraz pytanie za 100 punktów - ile marsów widać na rysunku CZTEROMASZTOWEGO galeonu na il. 1?
