Owszem było to ( w miarę ) sensowne i była całkiem duża szansa na rozwinięcie się takiej linii okrętów.
Po tym jak Niemcy wyskoczyli z Deutschlandem, Francuzi wyskoczyli z Dunkierką ( tak wiem dyskusyjne czy to kolonialny, ale ganiacz Deutschlandów to tak ).
Potem wizja takich różnej maści i wielkości "Super Deutschlandów" przewijała się niemal na całym świecie.
Holendrzy chcieli sobie zbudować okręty o wyporności dobrze ponad 20 tys ton z działami 280 mm
Amerykanie nawet sobie zbudowali Alaski i rozważali różne koncepcje nieco mniejszych okrętów z 6x10 do 12 cali, czy 12x8"
Rosjanie planowali ( a nawet rozpoczęli ) Sewastopole
Japończycy planowali B65 ( taka Alaska w japońskim wydaniu )
Brytyjczycy przymierzali się do budowy krążowników ponad 20 tys ton z działami 9,2" ( z tym przymierzaniem się to może przesada, coś tam niby planowano, ale chyba tak samo na serio jak budowę Lionów o wyporności 80-100 tys ton

), potem jeszcze większe wersje - takie odpowiedniki Alaski.
Niemcy mieli wizję swoich nowych Panzershiffów ( wersja 18-22 tys ton z 8x280 ) które wyewoluowały do Ohne Panzer Quatsh o wyporności ponad 30 tys ton z 6x380, 34-35 węzłami i symbolicznym pancerzem.
Gdyby nie wojna to takich pancerników II klasy byłoby dużo. Choć raczej to byłyby super krążowniki - bo szybsze od zwykłych pancerników. A nie małe pancerniki wcale nie szybsze mające działać na 2-go planowych teatrach.
Z całkowitym zastąpieniem krążownika ciężkiego to nie sądzę. W grę wchodzi koszt. Choć i krążowniki ciężkie puchły. Pyły projekty takich krążowników o wyporności 16-22 tys ton.
Jak Anglikom pod koniec II wojny wyszło puste dno z worka z pieniędzmi, to doszli do logicznego wniosku, że duży krążownik będzie z czasem nieuchronnie ewoluował w stronę małego pancernika. W efekcie nie ma sensu ich budowa. Trzeba budować małe krążowniki ( pojęcie względne. "Mały krążownik" z końca II wojny był większy niż to co wynikało z ograniczeń II konferencji londyńskiej ) albo pancerniki. Wszystko pomiędzy jest nieekonomiczne.
No ale to był wniosek wojenny. Bez wojny stawiam na to, że takich ni to pancerników ni to krążowników ( krążowników liniowych? ) byłoby całkiem sporo.
Ale okrętów a'la KGV - podobna prędkość ( lub mniejsza ) i słabsze uzbrojenie niż planowane "pancerniki I klasy" to byłoby raczej strasznie mało. Tu generalnie wszyscy szli w kierunku "więcej, ciężej, silniej"
Choć z czasem wszelkie pancerniki I generacji stałyby się z konieczności takimi okrętami.
KGV kontra Lion, który potem jeszcze by ewoluował dalej.
North Carololina/South Dakota kontra Montana, który dalej by ewoluował ( pomijam Iowkę, to wyspecjalizowany typ a nie etap ewolucji pancernika USA )
Scharnhorst kontra Bismarck/H39
Rysiu kontra Alsace to już nie ma takiej ostrej przewagi, ale kto wie co by było dalej ( pewnie w latach 50-tych, biorąc pod uwagę zdolności produkcyjne francuskich stoczni ).
W sumie trochę niechcący, tych "pancerników II klasy" byłoby całkiem sporo.
Jak rozumiem krążownik lekki wygrał w RN ciężkim możliwością zbudowania w większej ilości, bo takie były potrzeby
Raczej możliwości finansowe. Jakby mogli to by sobie zbudowali tych 120 krążowników do tego każdy o parametrach pancernika. Ale stać ich było na okręty "nieco" mniejsze.