Okręty liniowe Kawachi i Settsu.
: 2011-07-18, 20:20
Ponizej parę, niestety krytycznych uwago do artykułu Krzysztofa Dąbrowskiego z Okrętów Wojennych:
1). Pierwsze zastrzeżenia budzi tytuł artykułu - „Okręty liniowe Kawachi i Settsu - pierwsze drednoty Nipponu”. Przynależność do drednotów w przypadku tych okrętów jest bardzo nominalna. Miały co prawda jednolity kaliber artylerii głównej, ale działa miały różnych producentów i lufy różnej długości, co zmieniało ich charakterystykę balistyczną. Po drugie – pancerniki te miały drugi i trzeci kaliber artylerii – 152 mm i 120 mm, co było rozwiązaniem jeszcze z poprzedniej epoki. Dla ścisłości okręt miał też działa 80 mm. Dla przypomnienia - Dreadnought nie miał nawet drugiego kalibru artylerii. Przynależność do drednotów to nie tylko monokalibrowość artylerii głównej. To także pewna całościowa koncepcja pancernika i sposobu, w jaki miał walczyć. Oczywiście Autor ma zawsze prawo do swojego zdania i może je zaakcentować w tytule. Ale w tekście niestety nie mamy żadnych na ten temat rozważań.
2). Mamy za to ciekawą definicję semi-drednota: „Takie ustawienie było prostym przejęciem konfiguracji artylerii ciężkiej pancerników określany mianem semi- czyli pół-drednotów, gdzie najcięższe działa dużego kalibru umieszczano w wieżach na dziobie i rufie a pozostałe działa ciężkie (mniejszego kalibru) lokowano w wieżach burtowych". Czyli zgodnie z tą definicją mielibyśmy semidrednoty typów: King Edward VII, Cesarewicz, Borodino, Liberte, Wittelsbach i dziesiątki innych predrednotów XIX wieku. Gdyby Autor poczytał sobie trochę podstawowej literatury, to zauważyłby, że właśnie typ Kawachi idealnie wyczerpuje znamiona semidrednota. I to nie przez rozkład wież ale przez spełnienie jednej z przesłanek bycia drednotem – monokalibrowej artylerii. Zawsze trzeba najpierw czytać a potem brać się za pisanie.
3). Tekst artykuły jest w dużej mierze oparty o jedno jedyne źródło – tzw. Lengerer Papers. Są to publikacje znanego z MSiO badacza floty japońskiej subskrybowane odpłatnie miedzy kręgiem zainteresowanych. Autor czerpie z nich szeroko, całe partie tłumaczone są bez próby zmiany szyku wyrazów. Etyczny wymiar tego procederu to jedna sprawa, druga to podnoszona parę razy na FOW dyskusja o podawaniu przez redakcje źródeł, na podstawie których pisano artykuł. W tym wypadku mamy Jentschurę z wydania 1977, nieśmiertelny Kaigun i dwie inne nic nieznaczące pozycje. Oraz zbiory Autora i Redakcji. Jeżeli więc główne źródło trzyma się w ukryciu to po co obłuda z podawaniem bibliografii ? Szkoda miejsca w piśmie.
4). W tekście czytamy o komitecie Kankei Shosei Jinkai, który po pierwsze nie wiadomo kiedy obradował (1906-07) i jakoby miał wypracować model pierwszego japońskiego drednota. Ten wieloosobowy i dzielący się na kilkanaście podkomitetów organ w rzeczywistości przedstawił aż 10 projektów różnych pancerników, w tym także uzbrojonych w działa jednego lub dwóch kalibrów w wieżach ustawiony w osi symetrii okrętu. Dlatego nie prawdziwym jest twierdzenie Autora, że ciało to miało zaprojektować pancernik uzbrojony w artylerię jednakowego kalibru. Przy prawdziwym projektowaniu jednostki kmdr. Kondo Motoki, który był twórcą typu Satsuma otrzymał tylko jedno zadanie – zwiększenie siły ognia i wzmocnienie opancerzenia w stosunku do poprzednich jednostek. Żadnych rewolucji, żadnych koncepcji, żadnych rozważań o wyższości monokalibrowej artylerii na dalekie dystanse. Japończycy chcieli mieć okręty o silnej artylerii i już. W Japonii nie trwały żadne prace nad budową systemu kierowania ogniem lub nad jego centralizacją jak w Wlk. Brytanii i w USA. Faworyzowany przez Kondo projekt miał 6 wież 305 mm – po dwie w superpozycji na dziobie i rufie oraz dwie diagonalne na śródokręciu. Dlatego – wracając do dyskusji o tym czy typ Kawachi był drednotem – był projektowany jako normalny predrednot o bardzo silnej artylerii – jego zadaniem miało być wyrzucenie w kierunku przeciwnika jak największej liczby pocisków.
5). Autor dokonuje karkołomnych rozważań o sposobach ustawiania artylerii głównej okresu przełomu wieków. I autorytatywnie stwierdza, że najlepszym rozwiązaniem było ustawianie działa w linii symetrii kadłuba, na co dziwnym trafem wpadli jedynie Amerykanie i Austriacy. To dziwne stwierdzenie, bo preferowane przez Autora rozwiązanie w ogóle nie było stosowane w epoce predrednotów i z trudem przebijało się do drednotów. Dlaczego ? Bo inna była koncepcja walki – ustawienie wież w jednej linii było wypadkową podniesienia prędkości okrętów i rozwoju systemów kierowania ogniem. Typ Kawachi otrzymał takie ustawienie, bo Japończycy taktycznie preferowali silny ogień przez dziób i rufę – stąd też m.in. inna długość luf krańcowych wież.
6). Miejscami trochę śmieszy morskie nazewnictwo. Maszt przedni to fokmaszt a tylny to – a jakże – grotmaszt. Nadbudówka jest „przykryta spardkiem” (a od dołu pewnie pokryta pokładem głównym). „Pod względem aparycji, okręt charakteryzowały dwa maszty trójnożne…”
7). Autor podaje, że kadłub miał cztery pokłady. W rzeczywistości było ich pięć. Za to wiemy dokładnie (za Lengererem) ile użyto nitów do ich budowy.
. Opancerzenie okrętów jest opisane niezwykle skromnie, podobnie zresztą jak w opracowaniu Lengerera. Według niego typ Kawachi był opancerzony w taki sposób:
Główny pancerz burtowy 305 mm, nad nim wyższy 203 mm, kazamaty powyżej 152 mm. Na dziobie i rufie było 127 mm, grodzie poprzeczne (nazywanie nie wiadomo czemu ukośnymi) – 203 mm. Barbety 279 u góry i 229 u dołu. Do tego dane płyt wież 305 mm, pokład 29 mm i w zasadzie na tym koniec.
A tymczasem, gdy weźmie się do ręki Illustrated Ships Data of IJN 1868-1945: Vol. 1/Battleships and Battle Cruisers" by Ishibashi Takao ( o trudno dostępnym Conwayu 1906 – 1922 nie wspominając) to opancerzenie typu Kawachi wygląda zupełnie inaczej. Szczególnie jeszcze jak się popatrzy na przekroje okrętu.
Krańcowe pasy pancerza burtowego mają 102 mm, drugi pancerz na śródokręciu jedynie 178 mm. Pancerz główny pod wodą maleje do 178 mm. Barbety maja u dołu jedynie 203 mm a boczne po wewnętrznej stronie a przednie z tyłu tylko 102 i 127 mm mm. Grodzie poprzeczne maja 203 mm ale wcale nie są ukośne. Biegna wręcz pod kątem prostym do burt. No chyba, że mowa o znajdującym się powyżej skośnie biegnącym ciągu kazamat dział 152 mm. Co gorsza – Autor zupełnie nie zauważył, że barbety burtowych wież 305 mm tworzą część burty – stąd w dwóch miejscach pancerz burtowy ma 279 mm grubości na całej wysokości burty !
Ściany bocznych wież 305 mm miały 254 mm grubości a nie 279, jak podaje Autor. Do tego górna, wystająca ponad pokład część ich barbet miała też jedynie 254 mm, o czym już w artykule (ani u Lengerera nie ma ani słowa).
Pokład ochronny miał rzeczywiście jedynie 29 mm, ale tylko w cytadeli. Poza nią, czyli na dziobie i rufie jego grubość wynosiła aż 76 mm.
Może paść pytanie – a może to Lengerer ma rację ? Moim zdaniem nie, bo powyższa wersja jest cząstkowo potwierdzana przez inne źródła, poza tym moje osobiste doświadczenia z tekstami Lengerera każą zachować daleko idącą ostrożność przy opisywaniu pancerzy. Tak czy owak – nie sposób pisać o jakichkolwiek japońskich pancernikach bez odniesienia się do Ishibashiego. A tu mamy kropka w kropkę bezkrytyczne powtarzanie błędów Lengerera.
9). Ochrona przeciwpodwodna okrętu. Wg. Autora w zasadzie jej nie było – ograniczona była jedynie do dna podwójnego. To po pierwsze gruba nieprawda. Dno podwójne – a i owszem. Tyle, że zaoblone i przechodzące w burtę, gdzie były umieszczone bunkry węglowe, które jak wiadomo (ale nie wszystkim) były podstawowym elementem ochrony podwodnej ówczesnych pancerników. Żeby tego było dość – pancerniki miały wzdłużne grodzie przeciwtorpedowe o grubości 22,5 mm ulokowane na wysokości każdej barbety ! Cóż na z tego, że Autor zasypuje nas mnóstwem bezużytecznych informacji i średnicach wirników turbin i przekroju drutu użytego do wzmacniania luf 305 mm kiedy nie potrafi porządnie i wyczerpująco opisać PODSTAWOWYCH parametrów okrętu.
Powyższe uwagi nie są całościową analizą artykułu, ale dla mnie wystarczy. Niestety, jak już tu niedawno pisałem – pogoń za tekstami powoduje, że ogólny poziom zamieszczanych w naszych 3 pismach artykułów systematycznie spada. Nie da się bowiem pisać szybko i dobrze. Nie da się też dobrze napisać tekstu na podstawie jednego tylko źródła – potrzebna jest duża doza krytycyzmu i wiedzy ogólnej, aby ze źródłami można było wiarygodnie pracować. No ale jak się dostaje polecenie „Zrób mi jakiś stary pancernik do następnego numeru !” to efekty są właśnie takie.
1). Pierwsze zastrzeżenia budzi tytuł artykułu - „Okręty liniowe Kawachi i Settsu - pierwsze drednoty Nipponu”. Przynależność do drednotów w przypadku tych okrętów jest bardzo nominalna. Miały co prawda jednolity kaliber artylerii głównej, ale działa miały różnych producentów i lufy różnej długości, co zmieniało ich charakterystykę balistyczną. Po drugie – pancerniki te miały drugi i trzeci kaliber artylerii – 152 mm i 120 mm, co było rozwiązaniem jeszcze z poprzedniej epoki. Dla ścisłości okręt miał też działa 80 mm. Dla przypomnienia - Dreadnought nie miał nawet drugiego kalibru artylerii. Przynależność do drednotów to nie tylko monokalibrowość artylerii głównej. To także pewna całościowa koncepcja pancernika i sposobu, w jaki miał walczyć. Oczywiście Autor ma zawsze prawo do swojego zdania i może je zaakcentować w tytule. Ale w tekście niestety nie mamy żadnych na ten temat rozważań.
2). Mamy za to ciekawą definicję semi-drednota: „Takie ustawienie było prostym przejęciem konfiguracji artylerii ciężkiej pancerników określany mianem semi- czyli pół-drednotów, gdzie najcięższe działa dużego kalibru umieszczano w wieżach na dziobie i rufie a pozostałe działa ciężkie (mniejszego kalibru) lokowano w wieżach burtowych". Czyli zgodnie z tą definicją mielibyśmy semidrednoty typów: King Edward VII, Cesarewicz, Borodino, Liberte, Wittelsbach i dziesiątki innych predrednotów XIX wieku. Gdyby Autor poczytał sobie trochę podstawowej literatury, to zauważyłby, że właśnie typ Kawachi idealnie wyczerpuje znamiona semidrednota. I to nie przez rozkład wież ale przez spełnienie jednej z przesłanek bycia drednotem – monokalibrowej artylerii. Zawsze trzeba najpierw czytać a potem brać się za pisanie.
3). Tekst artykuły jest w dużej mierze oparty o jedno jedyne źródło – tzw. Lengerer Papers. Są to publikacje znanego z MSiO badacza floty japońskiej subskrybowane odpłatnie miedzy kręgiem zainteresowanych. Autor czerpie z nich szeroko, całe partie tłumaczone są bez próby zmiany szyku wyrazów. Etyczny wymiar tego procederu to jedna sprawa, druga to podnoszona parę razy na FOW dyskusja o podawaniu przez redakcje źródeł, na podstawie których pisano artykuł. W tym wypadku mamy Jentschurę z wydania 1977, nieśmiertelny Kaigun i dwie inne nic nieznaczące pozycje. Oraz zbiory Autora i Redakcji. Jeżeli więc główne źródło trzyma się w ukryciu to po co obłuda z podawaniem bibliografii ? Szkoda miejsca w piśmie.
4). W tekście czytamy o komitecie Kankei Shosei Jinkai, który po pierwsze nie wiadomo kiedy obradował (1906-07) i jakoby miał wypracować model pierwszego japońskiego drednota. Ten wieloosobowy i dzielący się na kilkanaście podkomitetów organ w rzeczywistości przedstawił aż 10 projektów różnych pancerników, w tym także uzbrojonych w działa jednego lub dwóch kalibrów w wieżach ustawiony w osi symetrii okrętu. Dlatego nie prawdziwym jest twierdzenie Autora, że ciało to miało zaprojektować pancernik uzbrojony w artylerię jednakowego kalibru. Przy prawdziwym projektowaniu jednostki kmdr. Kondo Motoki, który był twórcą typu Satsuma otrzymał tylko jedno zadanie – zwiększenie siły ognia i wzmocnienie opancerzenia w stosunku do poprzednich jednostek. Żadnych rewolucji, żadnych koncepcji, żadnych rozważań o wyższości monokalibrowej artylerii na dalekie dystanse. Japończycy chcieli mieć okręty o silnej artylerii i już. W Japonii nie trwały żadne prace nad budową systemu kierowania ogniem lub nad jego centralizacją jak w Wlk. Brytanii i w USA. Faworyzowany przez Kondo projekt miał 6 wież 305 mm – po dwie w superpozycji na dziobie i rufie oraz dwie diagonalne na śródokręciu. Dlatego – wracając do dyskusji o tym czy typ Kawachi był drednotem – był projektowany jako normalny predrednot o bardzo silnej artylerii – jego zadaniem miało być wyrzucenie w kierunku przeciwnika jak największej liczby pocisków.
5). Autor dokonuje karkołomnych rozważań o sposobach ustawiania artylerii głównej okresu przełomu wieków. I autorytatywnie stwierdza, że najlepszym rozwiązaniem było ustawianie działa w linii symetrii kadłuba, na co dziwnym trafem wpadli jedynie Amerykanie i Austriacy. To dziwne stwierdzenie, bo preferowane przez Autora rozwiązanie w ogóle nie było stosowane w epoce predrednotów i z trudem przebijało się do drednotów. Dlaczego ? Bo inna była koncepcja walki – ustawienie wież w jednej linii było wypadkową podniesienia prędkości okrętów i rozwoju systemów kierowania ogniem. Typ Kawachi otrzymał takie ustawienie, bo Japończycy taktycznie preferowali silny ogień przez dziób i rufę – stąd też m.in. inna długość luf krańcowych wież.
6). Miejscami trochę śmieszy morskie nazewnictwo. Maszt przedni to fokmaszt a tylny to – a jakże – grotmaszt. Nadbudówka jest „przykryta spardkiem” (a od dołu pewnie pokryta pokładem głównym). „Pod względem aparycji, okręt charakteryzowały dwa maszty trójnożne…”
7). Autor podaje, że kadłub miał cztery pokłady. W rzeczywistości było ich pięć. Za to wiemy dokładnie (za Lengererem) ile użyto nitów do ich budowy.
. Opancerzenie okrętów jest opisane niezwykle skromnie, podobnie zresztą jak w opracowaniu Lengerera. Według niego typ Kawachi był opancerzony w taki sposób:
Główny pancerz burtowy 305 mm, nad nim wyższy 203 mm, kazamaty powyżej 152 mm. Na dziobie i rufie było 127 mm, grodzie poprzeczne (nazywanie nie wiadomo czemu ukośnymi) – 203 mm. Barbety 279 u góry i 229 u dołu. Do tego dane płyt wież 305 mm, pokład 29 mm i w zasadzie na tym koniec.
A tymczasem, gdy weźmie się do ręki Illustrated Ships Data of IJN 1868-1945: Vol. 1/Battleships and Battle Cruisers" by Ishibashi Takao ( o trudno dostępnym Conwayu 1906 – 1922 nie wspominając) to opancerzenie typu Kawachi wygląda zupełnie inaczej. Szczególnie jeszcze jak się popatrzy na przekroje okrętu.
Krańcowe pasy pancerza burtowego mają 102 mm, drugi pancerz na śródokręciu jedynie 178 mm. Pancerz główny pod wodą maleje do 178 mm. Barbety maja u dołu jedynie 203 mm a boczne po wewnętrznej stronie a przednie z tyłu tylko 102 i 127 mm mm. Grodzie poprzeczne maja 203 mm ale wcale nie są ukośne. Biegna wręcz pod kątem prostym do burt. No chyba, że mowa o znajdującym się powyżej skośnie biegnącym ciągu kazamat dział 152 mm. Co gorsza – Autor zupełnie nie zauważył, że barbety burtowych wież 305 mm tworzą część burty – stąd w dwóch miejscach pancerz burtowy ma 279 mm grubości na całej wysokości burty !
Ściany bocznych wież 305 mm miały 254 mm grubości a nie 279, jak podaje Autor. Do tego górna, wystająca ponad pokład część ich barbet miała też jedynie 254 mm, o czym już w artykule (ani u Lengerera nie ma ani słowa).
Pokład ochronny miał rzeczywiście jedynie 29 mm, ale tylko w cytadeli. Poza nią, czyli na dziobie i rufie jego grubość wynosiła aż 76 mm.
Może paść pytanie – a może to Lengerer ma rację ? Moim zdaniem nie, bo powyższa wersja jest cząstkowo potwierdzana przez inne źródła, poza tym moje osobiste doświadczenia z tekstami Lengerera każą zachować daleko idącą ostrożność przy opisywaniu pancerzy. Tak czy owak – nie sposób pisać o jakichkolwiek japońskich pancernikach bez odniesienia się do Ishibashiego. A tu mamy kropka w kropkę bezkrytyczne powtarzanie błędów Lengerera.
9). Ochrona przeciwpodwodna okrętu. Wg. Autora w zasadzie jej nie było – ograniczona była jedynie do dna podwójnego. To po pierwsze gruba nieprawda. Dno podwójne – a i owszem. Tyle, że zaoblone i przechodzące w burtę, gdzie były umieszczone bunkry węglowe, które jak wiadomo (ale nie wszystkim) były podstawowym elementem ochrony podwodnej ówczesnych pancerników. Żeby tego było dość – pancerniki miały wzdłużne grodzie przeciwtorpedowe o grubości 22,5 mm ulokowane na wysokości każdej barbety ! Cóż na z tego, że Autor zasypuje nas mnóstwem bezużytecznych informacji i średnicach wirników turbin i przekroju drutu użytego do wzmacniania luf 305 mm kiedy nie potrafi porządnie i wyczerpująco opisać PODSTAWOWYCH parametrów okrętu.
Powyższe uwagi nie są całościową analizą artykułu, ale dla mnie wystarczy. Niestety, jak już tu niedawno pisałem – pogoń za tekstami powoduje, że ogólny poziom zamieszczanych w naszych 3 pismach artykułów systematycznie spada. Nie da się bowiem pisać szybko i dobrze. Nie da się też dobrze napisać tekstu na podstawie jednego tylko źródła – potrzebna jest duża doza krytycyzmu i wiedzy ogólnej, aby ze źródłami można było wiarygodnie pracować. No ale jak się dostaje polecenie „Zrób mi jakiś stary pancernik do następnego numeru !” to efekty są właśnie takie.