Wyjątkowo w tej sprawie.
Baltic pisze:Własnością rządu są wszystke dokumenty z zakresu wojskowego jak i działalności politycznej.
Szkoda, że rząd o tej własności nie pamiętał przez kilkadziesiąt lat. Raptem sobie przypomnieliście ? A cóż takiego uczyniliście rządzie by te dobra przetrwały do dziś ? Czyż to nie "samozwańczy patrioci" zadbali o to by owe dokumenty "rządowe" przetrwały do dziś ? Skoro nic nie zrobiliście i nic nie robicie to nie wyciągajcie rąk. Ponadto IPMS to także Znak polskiej historii tutaj w UK i na zachodzie to jest i symbol nas emigracji wykopanej z własnego kraju. Łatwo krytykować, dużo trudnej wspomóc instytucję krzewiącą kulturę i historię Polski.
G.Cz. pisze:IPiMS to jest patologia w wersji krystalicznej i szkoleniowej - w którym innym kraju nepotyczny twór o zatajonym statusie prawnym jest dysponentem dokumentacji sił zbrojnych? To po prostu śmieszne.
Patologią można nazwać ciemnogród, streotypizm, uprzedzenia religijne, rasowe, seksualne. All of it made in Poland.
G.Cz. pisze:Ano właśnie. Pierwiastek rządowy cały czas przewija się przez status IPiMS, ale dziś jedna rodzinka mówi "to moje" i "nie dam", bo wy polaczkowie pokomunistyczni zaraz to zniszczycie, albo wam źli zabiorą, co jeszcze raz was najadą
Może tak Ci odpowiem.
Pan Andrzej Suchcitz jak i Państwo tam pracujący sami wskazywali mi w trakcie poszukiwań co ciekawsze rzeczy. Poprostu starali się być bardo pomocni. Dodam
bezinteresownie i bezzawistnie POMOCNI. Mam wiele szacunku dla wszystkich udzielających się tam. IPMS jest ikoną polskości w Londynie i wszelkie zakusy na zniszczenie go są poprostu próbą niszczenia polskiej historii na wyspach. Nic nie wiedziałem o kłopotach finansowych IPMS, ale teraz to z największą przyjemnością wesprę ich działanie by te dobra nie dostały się do Polski. Spotkałem Ksena w IPMS i wcale się nie dziwię jego opinii, która jest taka sama jak moja.
Sam temat "strażnicy świętej emigracji" uważam za żenujący.
Piotr Śliwowski, szef sekcji historycznej Muzeum Powstania Warszawskiego, nie śpi po nocach od listopada, kiedy w londyńskim Imperial War Museum znalazł teczkę z tysiącem karteczek. Na każdej ręcznym pismem opis filmów należących do Instytutu Sikorskiego
A co nie pisałem, że zawiść zżera ? !
Znalazłoby się jeszcze kilku z podobnymi
kłopotami, i wcale daleko szukać pewnie by nie trzeba.
Żenada, żenada i jeszcze raz żenada na smrodzie zawiści. all of it made in Poland.
Kończąc.
Wyrażam moje najgłębsze zdegustowanie tak tematem jak i opiniami.