Strona 1 z 5

Przydatność pancerników - ogólnie

: 2008-05-29, 12:00
autor: Maciej3
Wyszło trochę bardziej agresywnie niż planowałem. Przepraszam Tadeusza Klimczyka.
Ale z drugiej strony "atak na Klimczyka" jest gwarantem dużej czytalności... Choć to trochę w stylu brukowca.....
Trochę mi wstyd, ale wybaczcie.

Tadeusz Klimczyk w wielu swoich opracowaniach podkreśla w sumie niewielką przydatność pancernika. W ogólności jako typu. Dowodem na tą nie przydatność ma być przebieg I wojny światowej, gdzie główną walkę toczyły siły lekkie i okręty podwodne, a pancerniki stały sobie w bazie.
Bitwa Cuszmiska zdaje się temu przeczyć, ale w końcu była parę lat przed I wojną, sytuacja mogła się zmienić ( choć jak dla mnie to nie specjalnie )
Po pierwszej wojnie sam pancernik miał się stać tworem przeznaczonym wyłącznie do niszczenia innych pancerników i jedynym uzasadnieniem ich posiadania miało być posiadanie ich w innych flotach. No może jestem złośliwie czepliwy, ale to stwierdzenie jest, tylko prawie, prawdziwe. Po pierwsze to pancerniki wcale nie stały się aż tak wyspecjalizowane ( tak naprawdę to chyba tylko US Navy budowała tak wyspecjalizowane okręty. A państwa przyszłej osi mające z definicji słabsze floty krążowników czy niszczycieli poświęcali wiele ton na zainstalowanie pancerza szkodliwego w walce z pancernikiem, ale doskonale sprawdzającego się w walce z krążownikiem. I nie była to głupota, tylko logiczne posunięcie, więc jak z tą specjalizacją? Całe uzasadnienie było by bardzo długie ) a po drugie to argument o prestiżowej konieczności posiadania pancernika, to dotyczy całego wojska w ogóle a marynarki w szczególności. Jeżeli nie jesteśmy państwem agresywnym które chce podbić świat, czy sąsiadów to jedynym uzasadnieniem istnienia wojska jest istnieje tego wojska u sąsiadów. Floty również. Do innych funkcji ( poza walką z wojskiem przeciwnika ) to wystarczą siły policyjne i inne mundurowe, albo straż przybrzeżna z przerośniętymi motorówkami uzbrojonymi w karabiny maszynowe czy rakiety przeciwko przemytnikom.

A o samej konieczności posiadania pancernika za chwilę po dygresji.

Najcięższym chyba argumentem przeciwko pancernikom, jest stwierdzenie ( cytuję z pamięci ), że „nawet jak by Grand Fleet w bitwie Jutlandzkiej zatopiła całą HochseeFlotte to nie skróciło by to wojny nawet o jeden dzień”. A w związku z tym cała ta flota była zbędna. No niby racja, ale nie do końca. Bo gdyby jakimś cudem mimo dysproporcji sił HochseeFlotte zatopiła całą Grand Fleet nie ponosząc przy tym zbyt dużych strat, to Wielka Brytania musiała by wycofać się z wojny. A to już na pewno miało by wpływ na jej przebieg.
Wyraźnie widać, że I wojna światowa udowodniła to co było wiadome od dawna. Dla niektórych państw, jak np. Austro-Węgier posiadanie floty w ogóle a pancerników w szczególności było kosztowną zabawką i czymś w rodzaju farsy ( stwierdzenie samego Tadeusza Klimczyka, tu 100% zgody ) dla innych, jak np. USA czy Niemcy, narzędziem do prowadzenia agresywnej polityki i ewentualnej agresji ( tu też zgadzam się z Klimczykiem ) ale dla innych, jak Wielka Brytania czy Japonia, była to sprawa życia i śmierci. I tego stwierdzenia mi zabrakło.

Teraz przydatność pancernika. Wyobraźmy sobie, że w wyniku doświadczeń wojennych Wielka Brytania postanawia nie budować nowych pancerników a stare złomuje jako nie przydatne. A przeciwnicy nie. Jeden pancernik zwykle faktycznie nie stanowi większego problemu ( choć nie zawsze. Tirpitz „rozgromił” konwój PQ17 nie wychodząc z bazy, wystarczyła sama GROŹBA tego, że może wyjść, a Japończycy dopóki nie zatopili Force Z, to nawet przerywali desanty, wycofywali transportowce itd, jakoś groźba pojawienia się samolotów czy okrętów podwodnych nie wywoływała takiej paniki ). Z jednym samotnym pancernikiem jakoś można sobie poradzić, a w najgorszym wypadku śledzić i omijać długim łukiem. Ale flota kilku czy kilkunastu pancerników w otoczeniu jednostek eskorty tworzy flotę którą w realiach lat 20-tych ugryźć może tylko analogiczna flota własna. Jak by Brytyjczycy nie mieli własnych pancerników a przeciwnik podpłyną pod ujście Tamizy taką własną flotą to czym w realiach lat 20-tych Brytyjczycy mogli by mu odpowiedzieć?
Drewnianym dwupłatem z pokryciem z płótna? A może kutrami torpedowymi?
A na pełnym morzu?
Widać, że z tą nieprzydatnością to tak nie do końca. Faktem jest – tu się z Klimczykiem zgadzam, że koszt pojedynczego okrętu rósł tak, że mało kto mógł sobie na niego pozwolić, co w połączeniu ze zniszczeniami wojennymi skutecznie wpłynęło na podpisanie traktatu waszyngtońskiego. Ale podpisano go nie dla tego, że pancernik był nie przydatny ( bo kto by się nim wtedy przejmował? Czy w XX wieku podpisywano traktaty o nie budowaniu żaglowych liniowców? ). Podpisano to tylko dlatego że mimo ogromnej przydatności pancernik był potwornie drogi i jakoś chciano „wyłgać” się z konieczności ich budowy.

A patrząc na początek II wojny. Powiedzmy, że Brytyjczycy zamiast zbudować 5 jednostek typu King George V budują 5 dużych lotniskowców. W 35-37 tys ton to pewnie wyszedł by Illustrious z 80 czy 100 samolotów ( pomijam zakaz traktatowy ). I jak taka flota by się sprawdzała w czasie wojny? Z Bismarckiem pewnie tak jak pancerniki, może lepiej bo Hood może by nie zginął. Na morzu Śródziemnym to pewnie lepiej. Ale Scharnhorst jak by nie było DoY to był by bezkarny. Jak dla mnie do czasu wprowadzenia skutecznych broni samonaprowadzających pancernik miał rację bytu, a potem też, tylko był nieco za drogi.

A osobiście uważam, że po II Wojnie pancernik nadal był przydatny i przegrał wcale nie z lotniskowcem ( albo raczej nie tylko z lotniskowcem ).

Ale to uzasadnienie może kiedy indziej.

: 2008-05-29, 12:16
autor: Ksenofont
Witam!
Tadeusz Klimczyk pisze:Ja bym postawił inne, moim zdaniem ciekawsze pytanie. Po co to wszystko było, te pancerze, nawęglane hartowane, utwardzane wartwowe, ukośne, immunity zone, bierne systemy itd..., kiedy w żadnej z wojen okret liniowy do niczego ważnego nie służył, a jeśli już (w II wojnie) to raczej do zadań nie odpowiadających intencjom jego twórców.
Pytanie ciekawe, ale zdaje mi się, że jego sformułowanie nieco utrudnia odpowiedź.
Dlaczego szukać usprawiedliwienia istnienia pancerników tylko w działaniach wojennych?

Okręt liniowy był bronią ściśle defensywną. Należało panować nad szlakami komunikacyjnymi (tu z Mahanem nie będziemy się chyba kłócić), a panowanie na szlakach komunikacyjnych zapewnia utrzymywanie twierdz w kluczowych punktach.

Działania ofensywne na morzu prowadzone były krążownikami (nawodnymi, podwodnymi, torpedowymi, latającymi).

Okręty liniowe to nic więcej, jak pływające twierdze: buduje się je, aby zmusić przeciwnika do myślenia o ryzyku związanym z atakiem.

Sugestia, że pancernik na wojnie (a szczególnie walka pancernik vs. pancernik) to nie było najbardziej efektywne rozwiązanie jest natomiast ze wszech miar słuszna.

Jednak żeby wyeliminować twierdzę lądową, trzeba było podciągnąć ciężką artylerię oblężniczą. W czasie pokoju twierdze są bezużyteczne. W czasie wojny - większość z nich również jest bezużyteczna. Artyleria oblężnicza używana jest ekstremalnie rzadko.

Tak więc zarówno twierdze jak i pancerniki mają wartość potencjalną: odstraszają przeciwnika od agresji.

Stąd też budowanie jak najpotężniejszych okrętów, po to, aby wystraszyć przeciwnika wielkością, niczym ryba najeżka :)

I właśnie po to, te pancerze, nawęglane hartowane, utwardzane warstwowe, ukośne, immunity zone, bierne systemy itd...
Po to, żeby admiralicja przeciwnika bała się, czytając raporty wywiadu dotyczące naszych okrętów.
I całkiem serio wydaje mi się, że nasza dobra zabawa podczas czytania o pancernikach bierze się z tego, że oni - wtedy - bali się czytając o nich.

Pozdrawiam
Ksenofont

P.S. post był oryginalnie opublikowany (o 11:59) w tym wątku: http://fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php?p=83220#83220 , ale tu jest lepsze miejsce.

Przydatność Pancernika - ogólnie

: 2008-05-29, 12:37
autor: Tadeusz Klimczyk
Proszę o wskazanie celów strategicznych w wojnie, które uzyskały Grand Fleet i Hochseeflotte działaniami w latach 1914-18 (oprócz wzajemnego znoszenia się i blokowania). Proszę u wskazanie celów strategicznych jakie osięgnęły Włochy swoimi okretami liniowymi, których pełnomorskie pływanie liczy sie częstokroć w...godzinach ! Proszę o pokazanie co osiągnęły dzięki swym drednotom Austro-Węgry. Co w wojnie uzyskała dzięki posiadaniu okrętów liniowych Francja i czy gdyby ich nie miała nie byłaby dokładnie w tym samym miejscu ? Co, oprócz ruiny finansowej uzyskały Niemcy (Luxus Flotte) rzucając się na budowanie pełnomorskiej floty liniowej mając jedynie jakieś 100 km atlantyckiego wybrzeża (i to niedostepnego) ? Jej bezczynne tkwienie w bazie od 1916 r. i przetrwanie do 1918 r w nienaruszonym stanie nie dało nawet Niemcom karty przetargowej w rokowaniach pokojowych. Co gorsza, to sfrustrowana i głodna załoga tychże pancerników dołożyła się do rewolucyjnych nastrojów, które ostatecznie pokonały Niemcy.

Ja nie twierdzę, że istnienie tych kosztownych jednostek nie służyło zupełnie do niczego, ja twierdzę, że "na szczytach władzy" we wiodących flotach zabrakło zrozumienia dla zmian jakie na polu (akwenie) walki zajdą pod wpływem pojawienia się nowych broni. Rozumiem te wszystkie uwarunkowania związane z opinią publiczną i koniecznością przekonania polityków do nowych idei, te krzyki o pozostawianiu państwa nieprzygotowanym do wojny, których pełna były prasa wszystkich państw z przełomu wieków. Nie zmienia to jednak faktu, że w przypadku budowania flot liniowych większość pary poszła w gwizdek.

Przydatność Pancernika - ogólnie

: 2008-05-29, 14:02
autor: Tadeusz Klimczyk
Nie Ksenofoncie ! Okręty liniowe w żadnym wypadku nie były bronią defensywną - miały służyć so aktywnego prowadzenia działań wojennych a już w żadnym wypadku do ochrony jakichkolwiek linii komunikacyjnych.
To przebieg obu wojen i pojawienie się nowych broni zrobiły z pancerników broń, którą "moglibyśmy użyć ze strasznym skutkiem gdybyśmy się tak bardzie nie bali jej utracić". Tu jest właśnie sedno sprawy - pancerniki projektowano i budowano z wielkim nakładem sił i środków tymczasem przyszłe wojny wyglądały zupełnie inaczej. Może gdyby mniej czytano nawiedzonego Mahana a więcej Corbetta....

: 2008-05-29, 14:08
autor: Ksenofont
Witam!
Tadeusz Klimczyk pisze:Nie Ksenofoncie ! Okręty liniowe w żadnym wypadku nie były bronią defensywną - miały służyć do aktywnego prowadzenia działań wojennych a już w żadnym wypadku do ochrony jakichkolwiek linii komunikacyjnych.
Ależ zgoda: Pancerniki miały służyć do aktywnego prowadzenia działań wojennych i miały działać ofensywnie.

Ale jedynym obiektem ich działań ofensywnych były inne pancerniki. Bo to pancerniki przeciwnika kontrolowały szlaki komunikacyjne

Bitew nie toczy się dla swojego widzimisię i dla satysfakcji Neptuna. Mają one jakiś cel. Dla bitew morskich celem jest ZAWSZE opanowanie jakiegoś szlaku komunikacyjnego.

Żeby zniszczyć pancernik, potrzebny jest okręt zdolny do przeniesienia odpowiednio dużej armaty. Tak sie składa, że jest to pancernik. I to jest jedyne "ofensywne użycie" pancernika. Bo do reszty - to można użyć krążowników, czy torpedowców.
Tadeusz Klimczyk pisze:Może gdyby mniej czytano nawiedzonego Mahana a więcej Corbetta....
Interesujące, że zachęcasz do czytania Corbetta.
Z tego co pamiętam, to Mahan chciał osiągnąć panowanie na morzu poprzez zniszczenie floty wroga, a Corbett twierdził, że jest to nieosiągalne.
Że flota powinna unikać bezpośredniego starcia.
Czekać na okazję.

I pewnie stąd (z Mahana) wywodzi się ta różnica: Amerykanie - brutalni barbarzyńcy pozbawieni subtelności - uważali, że rozwiązaniem jest tylko siła, bezpośrednia rzeź pancerników. Stąd all-or-nothing, stąd 16".

Europejczycy wiedzieli, że fleet-in-being jest ważniejsza. Że - przy wyrównanych stawkach - ważne jest czekanie na okazje. Stąd pancerniki kieszonkowe, stąd Strasbourgi, stąd Gneisenau'y - i Jean Barty.

Że lepiej czekać, bronić się, manewrować - tak jak tego chciał Corbett.
Tadeusz Klimczyk pisze:Proszę o wskazanie celów strategicznych w wojnie, które uzyskały Grand Fleet i Hochseeflotte działaniami w latach 1914-18...
Corbett twierdzi, że flota jest jedynie narzędziem politycznym (i ma świętą rację).
W przeciwieństwie do takiego Mahana, który sugeruje, że flota jest dobrem samym w sobie...
(To mniej więcej tak jak Clausewitz i Ludendorff).

Pancerniki to narzędzie polityczne. Brytyjskie pancerniki uniemożliwiły Niemcom zdobycie kolonii (bez jednego wystrzału), zmusiły Niemców do ogromnego wysiłku finansowego (bez jednego wystrzału), odcięły Niemców od handlu światowego (bez jednego wystrzału), zabrały Niemcom kolonie (bez jednego wystrzału), doprowadziły do upadku cesarstwa (bez jednego wystrzału).

Bo pancernik ma potencjał defensywny.
Na drodze do zdobycia kolonii stały brytyjskie pancerniki. Na drodze do rynku amerykańskiego - stały brytyjskie pancerniki. Na drodze do Kamerunu - stały brytyjskie pancerniki. Na drodze do Yarmouth - stały brytyjskie pancerniki.
Gdyby ich nie było - plan Schlieffena polegałby na przejściu przez morze Północne i zdobyciu Londynu, a nie na przejściu przez Belgię i zdobyciu Paryża.
Tadeusz Klimczyk pisze:To przebieg obu wojen i pojawienie się nowych broni zrobiły z pancerników broń, którą "moglibyśmy użyć ze strasznym skutkiem gdybyśmy się tak bardzie nie bali jej utracić". Tu jest właśnie sedno sprawy - pancerniki projektowano i budowano z wielkim nakładem sił i środków tymczasem przyszłe wojny wyglądały zupełnie inaczej.
Zgoda. Przez długi czas fortyfikacje lądowe wygrywały z artylerią.
Bo armaty zdolne do zniszczenia fortyfikacji były zbyt ciężkie, aby przewieźć je pod fortecę przeciwnika.
Aż do 1914 roku: bo wówczas okazało się, że Austriacy opracowali super lekki, niemal samobieżny moździerz oblężniczy, który błyskawicznie zdemolował forty Leodium.
I to był koniec fortyfikacji.

A w 1945 roku pojawiła się super lekka bomba, która dawała gwarancję zniszczenia pancernika jednym samolotem.
I to był koniec pancerników.

Pozdrawiam
Ksenofont

: 2008-05-29, 14:39
autor: miller
W czasie I Wojny Światowej Grand Fleet osiągnęła cele strategiczne. Umożliwiła utrzymanie morskiej blokady Niemiec, zabezpieczyła przed jednostkami nawodnymi transport na Wyspy Brytyjskie, uniemożliwiła ewentualny desant...
Hochseeflotte samym istnieniem uniemożliwiła ewentualny rosyjski desant na Pomorzu, niezrealizowanie innych celów strategicznych wynikło ze zrealizowania przez Grand Fleet jej celów strategicznych, więc porażka Niemców jest skutkiem strategicznego sukcesu Brytyjczyków.

W czasie wojny rosyjsko japońskiej - japońska flota liniowa (w tym krążowniki pancerne) zrealizowała wszystkie cele - osłona desantu, blokada rosyjskiej floty i jej rozbicie.

W czasie wojny amerykańsko hiszpańskiej - amerykańskie okręty wyeliminowały hiszpańską eskadrę... więcej od nich nie oczekiwano.

W czasie II wojny światowej samo istnienie Grand Fleet poważnie obniżało wiarę w możliwości przeprowadzenia operacji Seelowe. Na Morzu Śródziemnym stare pancerniki Royal Navy skutecznie (oczywiście nie same, ale czasem tylko swoją obecnością ) powstrzymywały akcje Regia Marina.

Na pewno znajdzie się więcej przykładów...

Pozdrawiam

Przydatność Pancernika - ogólnie

: 2008-05-29, 14:41
autor: Tadeusz Klimczyk
Oj oj, nie czyta się cudzych postów. No i nie odpowiada na zadane pytania.
Ale jedynym obiektem ich działań ofensywnych były inne pancerniki. Bo to pancerniki przeciwnika kontrolowały szlaki komunikacyjne
Błąd. Żadne pancerniki nigdy nie kontrolowały szlaków komunikacyjnych i nikomu o zdrowych zmysłach taki pomysł nie przyszedłby do głowy. Do I wojny ŻADNE okrety nie były w stanie kontrolować szlaków komunikacyjnych - okręty opalane węglem miały niewielką autonomiczność - zobacz jak szlaki komunikacyjne "kontrolowała" eskadra von Spee. Była to nieustanna walka o kolejny bunkier. Nawet ideolodzy Jeune Ecole nie zakładali przejęcia brytyjskich szlaków komunikacyjnych bo do tego ówczesne floty nie miały srodków. Dopiero okret podwodny dał flotom zupełnie dla nich niespodziewanie taką możliwość.
Żeby zniszczyć pancernik, potrzebny jest okręt zdolny do przeniesienia odpowiednio dużej armaty. Tak sie składa, że jest to pancernik. I to jest jedyne "ofensywne użycie" pancernika. Bo do reszty - to można użyć krążowników, czy torpedowców.
No i w tym właśnie problem, że od mniej wiecej pierwszych lat XX w przestała być to prawda. Rzeczywiście do tego czasu okręt liniowy mogł być realnie zatopiony tylko przez jemu podobny. Ale od odoskonalenia torpedy (Obry - chyba 1903r.) wprowadzenia min itd..okręty liniowe otrzymałay całą masę nowych przeciwników. Planowanie operacyjne wielu dowódców było wprost sparaliżowane zagrożeniem pancerników ze strony o.p., niszczycieli, min vide zachowanie Jellicoe podczas bitwy jutlandzkiej. W rezultacie taka Grand Fleet przez 2 lata wiązała olbrzymie liczby mniejszych jednostek, których brakło tam, gdzie rzeczywiście byłyby potrzebne.
Zupełnie nie rozumiem, czemu protestując przeciw defensywnej taktyce użycia pancerników nawołujesz do czytania Corbetta.
Nie przeczytałeś dokładnie tego co napisałem. Przytoczyłem Corbetta na okolicznośc przepowiadania jak miała by wygladać przyszła wojna. On jako chyba jedyny twierdził, że bedzie się ona toczyła w postaci kombinowanych operacji ladowo-morskich z użyciem wielkiej liczby mniejszych jednostek. Przestrzegał przed budowaniem floty na "wielką i ostateczną bitwę"
Brytyjskie pancerniki uniemożliwiły Niemcom zdobycie kolonii (bez jednego wystrzału), zmusiły Niemców do ogromnego wysiłku finansowego (bez jednego wystrzału), odcięły Niemców od handlu światowego (bez jednego wystrzału), zabrały Niemcom kolonie (bez jednego wystrzału), doprowadziły do upadku cesarstwa (bez jednego wystrzału).
No nie, nie przesadzaj....
Na drodze do zdobycia kolonii stały brytyjskie pancerniki. Na drodze do rynku amerykańskiego - stały brytyjskie pancerniki. Na drodze do Kamerunu - stały brytyjskie pancerniki. Na drodze do Yarmouth - stały brytyjskie pancerniki.
Nie, nie stały. Brytyjczycy trzymali okręty liniowe na wodach ojczystych i M.Śródziemnym. Z tego ostatniego i tak wycofali je w latach poprzedzajacych I wojnę św. Obsługa licznych akwenów Imperium należała do mniejszych jednostek Royal Navy.

Jeśli już chcesz o flocie brytyjskiej rozmawiać, to jej całe strategiczne ukierunkowanie opierało się na jednej, jedynej bitwie, jaka miała rozstrzygnąć Wielką Wojnę z Hunami. Tam wszyscy łącznie z opinia publiczną mieli to wbite w podświadomość. Stąd kac i zdziwienie przebiegiem tejże wojny.

Przydatność Pancernika - ogólnie

: 2008-05-29, 14:52
autor: Tadeusz Klimczyk
W czasie I Wojny Światowej Grand Fleet osiągnęła cele strategiczne. Umożliwiła utrzymanie morskiej blokady Niemiec, zabezpieczyła przed jednostkami nawodnymi transport na Wyspy Brytyjskie, uniemożliwiła ewentualny desant...
Celem strategicznym Grand Fleet było zniszczenie Hochseeflotte. Jeszcze przed wojną w Royal Navy powiedziano sobie, że okrety liniowe nie są narzędziem do utrzymywania blokady, najwyżej do dawania jakiegoś dalekiego wsparcia.

To nie Grand Fleet zabezpieczyła wysłanie Korpusu Ekspedycyjnego tylko Dover Patrol i mniejsze jednostki.

Niemcy nie planowali desantu na Wyspy Brytyjskie, Grand Fleet natomiast nie była w stanie uchronić brytyjskich portó przed bombardowaniem przez jednostki niemieckie.


W czasie wojny rosyjsko japońskiej - japońska flota liniowa (w tym krążowniki pancerne) zrealizowała wszystkie cele - osłona desantu, blokada rosyjskiej floty i jej rozbicie.
Pełna zgoda. Ale nie było wtedy jeszcze np. okretów podwodnych.
W czasie wojny amerykańsko hiszpańskiej - amerykańskie okręty wyeliminowały hiszpańską eskadrę... więcej od nich nie oczekiwano
Udział pancerników US Navy - prawie zerowy

: 2008-05-29, 15:09
autor: Tzaw1
Ksenofont pisze:Zgoda. Przez długi czas fortyfikacje lądowe wygrywały z artylerią.
Bo armaty zdolne do zniszczenia fortyfikacji były zbyt ciężkie, aby przewieźć je pod fortecę przeciwnika.
Aż do 1914 roku: bo wówczas okazało się, że Austriacy opracowali super lekki, niemal samobieżny moździerz oblężniczy, który błyskawicznie zdemolował forty Leodium.
I to był koniec fortyfikacji.
Co szczególnie wyraźnie było widać pod Verdun i Osowcem.
Ciesz się, że Forteca tego nie czytał. :x

: 2008-05-29, 15:13
autor: miller
Cytat:
Celem strategicznym Grand Fleet było zniszczenie Hochseeflotte. Jeszcze przed wojną w Royal Navy powiedziano sobie, że okrety liniowe nie są narzędziem do utrzymywania blokady, najwyżej do dawania jakiegoś dalekiego wsparcia.

To nie Grand Fleet zabezpieczyła wysłanie Korpusu Ekspedycyjnego tylko Dover Patrol i mniejsze jednostki.

Niemcy nie planowali desantu na Wyspy Brytyjskie, Grand Fleet natomiast nie była w stanie uchronić brytyjskich portó przed bombardowaniem przez jednostki niemieckie.
Celu postawionego przed wojną nie udało się osiągnąć, bo nie było tak naprawdę okazji (poza jedną... no dwiema). Niemniej wskutek działań Grand Fleet działania Hochseeflotte zostały zablokowane, ograniczone.
Dalekie wsparcie było istotne dla przeżycia sił blokady. Gdyby Grand Fleet nie było na Orkadach to Hochseeflotte urządziła by siłom blokady bitwę pod Helgolandem z odwróconymi rolami.
Desant na Wyspach Brytyjskich to oczywiście krok za daleko... szczególnie dopóki istniała Grand Fleet. Na pewno nie mozna go było planować do 1914 r. bo nikt nie planował wtedy wojny światowej, ale poglądy w 1916 r. przy panowaniu na morzu pewnie by się zmieniły...
Bombardowanie brytyjskich portów zdecydowanie ograniczała obecność przynajmniej brytyjskich krążowników liniowych. Niemcy zawsze mieli mało czasu... Wskutek obecności Grand Fleet.

cytat:

Udział pancerników US Navy - prawie zerowy
Po bitwie pod Santiago nie miały już co robić... osiągnęły cele strategiczne...

: 2008-05-29, 15:44
autor: Bukowa
Witajcie!
Temat rozwija się jak .. cyklon!
Chyba jest trochę za szeroki bo rozważania idą za daleko. A je wracam do Ksenofonta, który napisał:
godz. 11.16 cyt:" Okręt liniowy był bronią ściśle defensywną. Należało panować nad szlakami komunikacyjnymi (tu z Mahanem nie będziemy się kłócić), a panowanie na szlakach komunikacyjnych zapewnia utrzymywanie twierdz w kluczowych punktach" koniec cyt.
następnie godz. 13.08 cyt: " Ależ zgoda:pancerniki miały służyć do aktywnego prowadzenia działań wojennych i miały działać ofensywnie. Ale jedeynym obiektem ich działań ofensywnych były inne pancerniki. Bo też pancerniki kontrolowały szlaki komunikacyjne" koniec cyt.

Nie twierdzę, że zaprzeczasz sam sobie ale proszę o podanie jakichkolwiek szlaków komunikacyjnych, które kontrolowałyby pancerniki jakichkolwiek państw w II W.Ś.

Ksenofont napisał cyt.:" Aż do 1914 roku: bo wówczas okazało się, że Austriacy opracowali super lekki, niemal samobieżny moździerz oblężniczy, który błyskawicznie zdemolował forty Leodium.
I to był koniec fortyfikacji." Koniec cyt.

A co z linią Maginota? Z umocnieniami wysp na Pacyfiku? Po co one były budowane skoro już w 1914 Austriacy udowodnili .....

Ksenofont napisał:cyt:" A w 1945 pojawiła się super lekka bomba, która dawała gwarancję zniszczenia pancernika jednym samolotem.
I to był koniec pancerników" koniec cyt.

"Lekka bomba" to chyba Ci chodzi o zatopienie Romy ale to było już znacznie wcześniej. No chyba, że chodzi o bombę atomową i jej pochodne ale, moim zdaniem, to właśnie one dzisiaj spełniają podobną rolę jak wówczas pancerniki - czyli strategiczno-odstraszającą. Niemniej jednak fakt pojawienia się bomby atomowej nie "wykorzenił" użycia pancerników vide: Zatoka Perska.
Swoją drogą gdzieś czytałem, że koszt bombardowania obiektów w pasie przybrzeżnym podczas "Wojny w Zatoce" przez pancerniki był kilkakrotnie tańszy niż gdyby to robiły samoloty z lotniskowców. A celność była porównywalna. Tak więc wychodzi, że ciągle mogą być przydatne. A strategiczna broń dzisiaj (czyli jądrowa) służy do straszenia, odstraszania i wydawania pieniędzy podatników ;)
Pozdrowienia
Robert

Re: Przydatność Pancernika - ogólnie

: 2008-05-29, 17:51
autor: Maciej_O.
Witam Szanownych Dyskutantów!

Miło mi dołączyć do tego Grona, pozwolicie, że dołączę parę swoich uwag.
Maciej3 pisze: Tadeusz Klimczyk w wielu swoich opracowaniach podkreśla w sumie niewielką przydatność pancernika. W ogólności jako typu. Dowodem na tą nie przydatność ma być przebieg I wojny światowej, gdzie główną walkę toczyły siły lekkie i okręty podwodne, a pancerniki stały sobie w bazie.
Tadeusz Klimczyk pisze: Proszę o wskazanie celów strategicznych w wojnie, które uzyskały Grand Fleet i Hochseeflotte działaniami w latach 1914-18 (oprócz wzajemnego znoszenia się i blokowania). Proszę u wskazanie celów strategicznych jakie osięgnęły Włochy swoimi okretami liniowymi, których pełnomorskie pływanie liczy sie częstokroć w...godzinach ! Proszę o pokazanie co osiągnęły dzięki swym drednotom Austro-Węgry. Co w wojnie uzyskała dzięki posiadaniu okrętów liniowych Francja i czy gdyby ich nie miała nie byłaby dokładnie w tym samym miejscu ? Co, oprócz ruiny finansowej uzyskały Niemcy (Luxus Flotte) rzucając się na budowanie pełnomorskiej floty liniowej mając jedynie jakieś 100 km atlantyckiego wybrzeża (i to niedostepnego) ? Jej bezczynne tkwienie w bazie od 1916 r. i przetrwanie do 1918 r w nienaruszonym stanie nie dało nawet Niemcom karty przetargowej w rokowaniach pokojowych.
Aspekt gargantuicznych kosztów budowy floty liniowej jest chyba jasny nawet dla laika, to temat, który podkreślany jest w każdym opracowaniu. Mniej natomiast mówi się o kosztach jej utrzymania w czasie pokoju i wojny, które też były ogromne.
Jeden aspekt natomiast jest niemal całkowicie pomijany. To kwestia obsady takich okrętów. Z leżącej obok mnie monografii BC typu Invincible p. Klimczyka wynika, że załoga okrętu tego typu w 1914 to ok. 700 osób (ok. 1000 w przypadku okrętu flagowego) - później była większa, co można by rozszerzyć na całą klasę "capital ships" (np. ok. 1200 osób na Queen Elisabeth w 1918). Skupiając się tylko na Royal Navy i tylko na Home Fleet w okresie Bitwy Jutlandzkiej, daje nam to ponad 30 drednotów (nie mam przy sobie dokładnych danych, ale przybliżone wystarczą) i 9 BC w służbie. Żeby się ograniczyć tylko do dużych okrętów tego trzeba dodać liczne pre-drednoty i krążowniki pancerne. Dostajemy jakieś 60-70 okrętów o średniej 1000-1200 os. na pokładzie. Nietrudno policzyć, że daje to ok. 100 tys. osób samych załóg pokładowych ciężkich okrętów, pomijając siły lekkie. Niewątpliwie spory odsetek, zwłaszcza na starych jednostkach, stanowili rezerwiści i ochotnicy (w Wlk. Brytanii wtedy nie było poboru do RN!), większość jednak stanowili zawodowi oficerowie i marynarze, szkoleni latami. Był to ogromny i wartościowy potencjał, który... praktycznie nie został w ogóle wykorzystany.

Zdaję sobie sprawę, że służba tych ludzi była ciężka i niebezpieczna, a w tej grupie personelu następowała też rotacja (marynarze byli przenoszeni na okręty lekkie, podwodne czy pomocnicze, które o wiele więcej czasu spędziły w akcji), ale odsetek strat w tej grupie był znikomy w porównaniu z ich kolegami z wojsk lądowych (900 tys. zabitych i 2mln. rannych w skali całej wojny) i statystycznie oficer czy marynarz z ciężkiego okrętu miał ogromne szanse wrócić z wojny w jednym kawałku. W dodatku wrócić w glorii obrońcy ojczyzny!

W tym czasie przedwojenna zawodowa armia brytyjska (80 tys. żołnierzy w jednostkach I linii w 1914), doświadczona m.in. w wojnach kolonialnych, niemal całkowicie wykrwawiła się w przeciągu pierwszych 1,5-2 lat wojny i musiała zostać zastąpiona przez wojsko stworzone na bazie oddziałów obrony terytorialnej i świeżych zaciągów (w 1916 trzeba było wprowadzić pobór), które notabene też zdążyły się wykrwawić do jesieni 1918. W momencie zawieszenia broni znalezienie żywego i posiadającego wszystkie kończyny brytyjskiego oficera lub podoficera liniowego, który służył od 1914 czy 15 roku, graniczyło z cudem.

Nie twierdzę, że marynarzom Home Fleet należało wcisnąć Enfieldy do ręki i wysłać na front we Flandrii czy gdzie indziej, ale takie ich wykorzystanie, jak to miało miejsce, było koszmarnym marnotrawstwem z punktu widzenia prowadzenia działań wojennych (choć zapewne z punktu widzenia demografii było to wybawieniem :-) ).

Identyczna sytuacja występowała w przypadku innych flot. O wiele bardziej praktyczne podejście do sprawy mieli Niemcy, którzy po Bitwie Jutlandzkiej masowo przenosili marynarzy z okrętów nawodnych (zwłaszcza starych) na podwodne. Miało to fatalny wpływ na ich morale i wywoływało protesty, ale nie ulega wątpliwości, że niemieckie "stalowe trumny" dokonały w tej wojnie o wiele więcej niż wszystkie floty liniowe razem wzięte, i jeśli coś przybliżyło Niemcy do zwycięstwa, to właśnie one.

To tyle, pozdrawiam

: 2008-05-29, 19:06
autor: Maciej3
Odnośnie osiągnięcia celów strategicznych Francji, Niemiec Włoch itp i ponoszonych wydatków na pancerniki. Oczywiście odpowiedź brzmi, praktycznie osiągnięto NIC.
Ale te państwa zaliczył bym do grupy mających drogie zabawki i tyle.
Odnośnie celu strategicznego Anglii. Co prawda nie spełnili celu strategicznego - zatopienia obcej floty, bo za rzadko ją widzieli.
Ale wyobraźmy sobie, że nie mają pancerników i Niemcy dzielą swoją flotę na mniejsze części powiedzmy po 4-5 pancerników z eskortą i każda z takich flot podpływa w pobliże brytyjskiego portu. Może zbyt długo tam nie zagości, bo im paliwa zabraknie, ale jak Anglia by ich nie przegoniła od razu, bo nie miała by czym ( zakładam likwidację własnej floty liniowej ) to sądzę, że jednak wycofała by się z wojny. Jeśli nie z przyczyn obiektywnych to choć by z powodu paniki cywili. Czyli strategiczny efekt Niemiec był by osiągnięty, a przeciwstawić temu w tamtym czasie mogły się tylko pancerniki. W związku z tym taki mniejszy efekt strategiczny ( może nie oficjalny ) czyli ochronę własnych wysp Anglia osiągnęła.
Brytyjskie siły lekkie nie zatrzymały Niemieckiego marszu w nocy podczas powrotu z bitwy Jutlandzkiej, mimo nocy czyli wymarzonego czasu na ataki torpedowe. Co prawda Pommern zginą, ale był strasznie stary i to nie dziwi. A drednoty zniosły to całkiem godnie.

Oczywiście były jednostki dużo bardziej uniwersalne jak choć by niszczyciele, ale niszczyciele nie bardzo mogły wykończyć floty pancerników. W normalnym układzie, nie w Surigao.

: 2008-05-29, 19:10
autor: Maciej3
A to, że wojskowi zawsze przygotowują się do minionych wojen to prawda. Ale czy przeoczono broń torpedową? No nie całkiem. Na pancernikach pojawiały się działa przeciw torpedowcom, jakieś ochrony bierne itp. Zwiększanie zasięgu ognia tak by unieruchomić lub zatopić niszczyciel z dużej odległości zanim wystrzeli on torpedy itp.
A, że nie odgadli pełnych konsekwencji zmian to zgoda, ale zmiany w okolicach I wojny jeszcze nie wyeliminowały pancernika.
Jak wspomniałem tak naprawdę okręty te były niezbędne dla państw wyspiarskich - jak Wielka Brytania czy Japonia. Reszta mogła się bez nich spokojnie obejść. Oczywiście jak ci inni nie mieli by pancerników to Anglicy i Japończycy też mogli by ich nie mieć. Ale jak ktoś zaczął budowę to ktoś odpowiedział tym samym i poszło.

: 2008-05-29, 19:44
autor: Maciej_O.
Witam!
Maciej3 pisze: Ale wyobraźmy sobie, że nie mają pancerników i Niemcy dzielą swoją flotę na mniejsze części powiedzmy po 4-5 pancerników z eskortą i każda z takich flot podpływa w pobliże brytyjskiego portu. Może zbyt długo tam nie zagości, bo im paliwa zabraknie, ale jak Anglia by ich nie przegoniła od razu, bo nie miała by czym ( zakładam likwidację własnej floty liniowej ) to sądzę, że jednak wycofała by się z wojny.
A teraz wyobraź sobie, że działa z tych zlikwidowanych pancerników Anglicy ustawiają sobie na lądzie w miejscach narażonych na niemiecki atak z morza. Rozwiązanie o jakiś rząd wielkości tańsze niż samo utrzymanie okrętów, o budowie nie wspominając. No i mamy Oslofjord AD.1914-18 w większej skali...
Maciej3 pisze: Brytyjskie siły lekkie nie zatrzymały Niemieckiego marszu w nocy podczas powrotu z bitwy Jutlandzkiej, mimo nocy czyli wymarzonego czasu na ataki torpedowe. Co prawda Pommern zginą, ale był strasznie stary i to nie dziwi. A drednoty zniosły to całkiem godnie.
Pommern akurat został trafiony - a jak taki eksperyment zniósłby np. Nassau czy Kaiser? Był na pewno lepiej przygotowany na trafienie torpedą, ale gdyby tych trafień było więcej?

Pozdrawiam

: 2008-05-29, 20:18
autor: Maciej3
A teraz wyobraź sobie, że działa z tych zlikwidowanych pancerników Anglicy ustawiają sobie na lądzie w miejscach narażonych na niemiecki atak z morza. Rozwiązanie o jakiś rząd wielkości tańsze niż samo utrzymanie okrętów, o budowie nie wspominając. No i mamy Oslofjord AD.1914-18 w większej skali...
A jak jeszcze dołożymy parę min to nic nie podejdzie. To prawda. W końcu Anglicy mimo szczerych chęci nie podeszli pod Wilchelnshafen ani pod Kiel.
Ale artyleria miła jaki zasięg 40 50 może 60 km? Przy stosowaniu super pocisków itp. Mniejsza na ile mogła trafić.
Więc wystarczy ulokować się na 62 i jesteśmy bezpieczni. A statki nie przejdą. A Anglia miała zapasów żywności na ile? 3 miesiące?