Dzieje ORP "Orzeł" raz jeszcze
: 2008-05-11, 08:50
Z zaciekawieniem sięgnąłem po artykuł Alfreda Światły pod tytułem Początek epopei – dzieje ORP Orzeł raz jeszcze (cz. 1), zwłaszcza że ukazał się pod zobowiązującym nadtytułem: Z badań nad historią PMW. Artykuł napisany jest na podstawie autentycznych dokumentów do których dotarł Autor. Taka postawa jest godna pochwały, aby obalić niektóre mity w historii Polskiej Marynarki Wojennej należy sięgać do archiwów, a nie opierać się na własnych kompilatorskich przemyśleniach.
Już w pierwszej części widać, że konstrukcja pracy będzie polegać na przeciwstawieniu dwóch postaci: komandora podporucznika Henryka Kłoczkowskiego i kapitana marynarki Jana Grudzińskiego. Niestety autor nie zachowuje obiektywnej postawy i staje się adwokatem jednej z postaci dramatu.
Dla uzasadnienia mojej tezy podam przykłady, już w pierwszej części widać asymetrię w traktowaniu dramatis personae, nie ma krótkiego biogramu komandora Kłoczkowskiego, mam nadzieję że pojawi się w drugiej części.
Mam kilka pytań do Autora:
1) W jakim dokumencie znalazł on potwierdzenie agenturalnej (na rzecz II. Oddziału SG – notabene to nie był Sztab Generalny jak stoi w artykule, a Sztab Główny!) działalności Grudzińskiego?
W moich badaniach nad historią PMW z lat 1918-1948 nie natrafiłem na informację, aby Grudziński był oficerem informacyjnym Samodzielnego Referatu Informacyjnego Dowództwa Floty, pełnił taką funkcje wyłącznie w „nieprestiżowym” Oddziale Minowym. Takie funkcje, które nie były związane z pracą w charakterze TW, pełniło wielu młodych oficerów (w swoich notatkach na ten temat mam zapisanych wiele nazwisk). Być może Alfred Światły znalazł takie dokumenty i wtedy mogę się przyznać do błędu w moich poszukiwaniach. Jeśli nie, to w stosunku do Grudzińskiego zachował się jak „dziki lustrator” co jednoznacznie dyskredytuje go jako obiektywnego badacza.
2) Czy zastanawiał się i sprawdzał w archiwach, czy przypadkiem to Kłoczkowski nie miał powiązań z „dwójką”?
3) Czy próbował znaleźć teczkę H.K. w dokumentach wywiadu niemieckiego?
4) Dlaczego pominął znaną wypowiedź komandora porucznika Eugeniusza Pławskiego na temat poglądów Kłoczkowskiego?
Aby nie być adwokatem jednej ze stron należy cytować wszystkie opinie, nawet te niepochlebne dla „ulubionej” postaci.
Obawiam się, że próba przybliżenia się do „obiektywnej, historycznej prawdy” o historii ORP Orzeł znów będzie skażona subiektywizmem. A miało być tak pięknie i obiektywnie bez oszczerczych opinii (o których Autor pisze we wstępie do artykułu).
Jan Bartelski
Już w pierwszej części widać, że konstrukcja pracy będzie polegać na przeciwstawieniu dwóch postaci: komandora podporucznika Henryka Kłoczkowskiego i kapitana marynarki Jana Grudzińskiego. Niestety autor nie zachowuje obiektywnej postawy i staje się adwokatem jednej z postaci dramatu.
Dla uzasadnienia mojej tezy podam przykłady, już w pierwszej części widać asymetrię w traktowaniu dramatis personae, nie ma krótkiego biogramu komandora Kłoczkowskiego, mam nadzieję że pojawi się w drugiej części.
Mam kilka pytań do Autora:
1) W jakim dokumencie znalazł on potwierdzenie agenturalnej (na rzecz II. Oddziału SG – notabene to nie był Sztab Generalny jak stoi w artykule, a Sztab Główny!) działalności Grudzińskiego?
W moich badaniach nad historią PMW z lat 1918-1948 nie natrafiłem na informację, aby Grudziński był oficerem informacyjnym Samodzielnego Referatu Informacyjnego Dowództwa Floty, pełnił taką funkcje wyłącznie w „nieprestiżowym” Oddziale Minowym. Takie funkcje, które nie były związane z pracą w charakterze TW, pełniło wielu młodych oficerów (w swoich notatkach na ten temat mam zapisanych wiele nazwisk). Być może Alfred Światły znalazł takie dokumenty i wtedy mogę się przyznać do błędu w moich poszukiwaniach. Jeśli nie, to w stosunku do Grudzińskiego zachował się jak „dziki lustrator” co jednoznacznie dyskredytuje go jako obiektywnego badacza.
2) Czy zastanawiał się i sprawdzał w archiwach, czy przypadkiem to Kłoczkowski nie miał powiązań z „dwójką”?
3) Czy próbował znaleźć teczkę H.K. w dokumentach wywiadu niemieckiego?
4) Dlaczego pominął znaną wypowiedź komandora porucznika Eugeniusza Pławskiego na temat poglądów Kłoczkowskiego?
Aby nie być adwokatem jednej ze stron należy cytować wszystkie opinie, nawet te niepochlebne dla „ulubionej” postaci.
Obawiam się, że próba przybliżenia się do „obiektywnej, historycznej prawdy” o historii ORP Orzeł znów będzie skażona subiektywizmem. A miało być tak pięknie i obiektywnie bez oszczerczych opinii (o których Autor pisze we wstępie do artykułu).
Jan Bartelski