Byłem

Bawiłem się wyśmienicie, atmosfera była fantastyczna, żaglowce - te większe i te mniejsze (poza fińską Estellą

) - śliczne.
Gorące podziękowania dla Shigure - za troskliwe i cierpliwe zajmowanie się moją skromną osobą przez cały czas pobytu, a szczególnie za 'robienie za przewodnika' o każdej porze i na każde życzenie.
Równie gorące dla Shinano, który okazał się świetnym kompanem w wędrówce i równie świetnym dyskutantem 'po godzinach'. Szkoda, że nie było Cię także drugiego dnia...
Jakieś swoje 'telefoniczne' fotki - bo aparat odmówił posłuszeństwa - wstawię niebawem, o ile będą się nadawały do czegokolwiek.
Osobiście najbardziej podobały mi się Tunas Samudera, Cuauhtemoc i Lord Nelson, niekoniecznie w tej kolejności.
Rosjanie mnie mocno zawiedli, nie tyle reprezentacją - bo ta była godna, ile podejściem - tylko u nich wstęp był PŁATNY
No, ale ostatecznie jeśli przypłynęli po wykupieniu się z aresztu, to może nie jest dziwne, że przy trapach zbierali 'na frytki'
Ciekawostka, która może komuś się przyda:
Na pokładzie meksykańskiego Cuauhtemoc jako armatki salutacyjne stoją dwa działa kalibru 57 mm, sygnowane [EDIT: wycięte - na fotkach Dorsza widać wszystko] 1903. Prawoburtowe ma numer 3854, lewoburtowe 3859.