Duże pociski - a może by tak zapalający?
: 2007-05-21, 15:36
Hej
Przyszła mi do głowy jeszcze jedna rzecz. Na ile ważnym czynnikiem rażenia ciężkich pocisków ppanc. (mam na myśli ciężkie działa okrętowe) był wybuch - podmuch+ odłamki, a na ile wywołany tym wszystkim pożar?
Bo jakby się okazało że właśnie pożar jest fajniejszy to można by pomyśleć nad paroma rzeczami.
Nie mam na myśli pocisku z termitem czy czymś takim - to wcale nie jest taki dobry środek w danej sytuacji, zanim wytopiłby się z grubościennego pocisku ppanc. toby wieki minęły. I biały fosfor też nie jest takim dobrym pomysłem, on z kolei się za łatwo topi, niemalże w temp. pokojowej. A w pocisku art. nie powinno być nic ciekłego bo wyhamowuje mu to wirowanie i źle wpływa na stabilność (a w końcu chcielibyśmy w coś trafić jednak). I takie typowie mieszaniny pirotechniczne też nie bardzo, są wrażliwe zwykle na uderzenie a wszak to miał być pocisk ppanc.
Ale jakby tak... Współcześnie w bombach do niszczenia "bunkrów" i innych takich cześto spotyka się ładunki określane jako "termobaryczne". Wg Amerykanów jest to ładunek klasycznego m.w. otoczony wielką porcją proszku aluminiowego (wg innej wersji chodzi o mieszaninę m.w. i ogromnej ilości tego aluminium, rzędu 75%). Coś takiego byłoby do zrobienia i w IIws (podobnych ładunków, TNT + ogromna ilość proszku Al lub Mg, używano w tzw. bombach fotobłyskowych, do nocnych zdjęć lotniczych). Taki ładunek daje normalny (tylko słabszy) podmuch, jest w stanie rozerwać stalową skorupę na odłamki (tylko nie tak szybkie - ale pewnie większe za to) zaś wypalające się w powietrzu aluminium przedłuża działanie podmuchu no i daje efekt nazwijmy to radykalnie zapalający. I mieszanki takie są mało wrażliwe na uderzenie (no bo samo aluminium prawie, co by mu się miało stać).
A jeśli ta wersja wydaje się zanadto radykalna to mam jeszcze jedną. Gdyby zmniejszyć ilość m.w. powiedzmy do połowy a zamiast reszty dać napalm, ale nie ciekły tylko zrobiony tak na gęsto - pyrogel się to chyba nazywało, masa o praktycznie stałej konsystencji. W tym przypadku po wybuchu pocisku mielibyśmy prócz normalych odłamków rozrzuconą wielką ilość płonących okruchów trudnych do ugaszenia...
I co wy na to?
Przyszła mi do głowy jeszcze jedna rzecz. Na ile ważnym czynnikiem rażenia ciężkich pocisków ppanc. (mam na myśli ciężkie działa okrętowe) był wybuch - podmuch+ odłamki, a na ile wywołany tym wszystkim pożar?
Bo jakby się okazało że właśnie pożar jest fajniejszy to można by pomyśleć nad paroma rzeczami.
Nie mam na myśli pocisku z termitem czy czymś takim - to wcale nie jest taki dobry środek w danej sytuacji, zanim wytopiłby się z grubościennego pocisku ppanc. toby wieki minęły. I biały fosfor też nie jest takim dobrym pomysłem, on z kolei się za łatwo topi, niemalże w temp. pokojowej. A w pocisku art. nie powinno być nic ciekłego bo wyhamowuje mu to wirowanie i źle wpływa na stabilność (a w końcu chcielibyśmy w coś trafić jednak). I takie typowie mieszaniny pirotechniczne też nie bardzo, są wrażliwe zwykle na uderzenie a wszak to miał być pocisk ppanc.
Ale jakby tak... Współcześnie w bombach do niszczenia "bunkrów" i innych takich cześto spotyka się ładunki określane jako "termobaryczne". Wg Amerykanów jest to ładunek klasycznego m.w. otoczony wielką porcją proszku aluminiowego (wg innej wersji chodzi o mieszaninę m.w. i ogromnej ilości tego aluminium, rzędu 75%). Coś takiego byłoby do zrobienia i w IIws (podobnych ładunków, TNT + ogromna ilość proszku Al lub Mg, używano w tzw. bombach fotobłyskowych, do nocnych zdjęć lotniczych). Taki ładunek daje normalny (tylko słabszy) podmuch, jest w stanie rozerwać stalową skorupę na odłamki (tylko nie tak szybkie - ale pewnie większe za to) zaś wypalające się w powietrzu aluminium przedłuża działanie podmuchu no i daje efekt nazwijmy to radykalnie zapalający. I mieszanki takie są mało wrażliwe na uderzenie (no bo samo aluminium prawie, co by mu się miało stać).
A jeśli ta wersja wydaje się zanadto radykalna to mam jeszcze jedną. Gdyby zmniejszyć ilość m.w. powiedzmy do połowy a zamiast reszty dać napalm, ale nie ciekły tylko zrobiony tak na gęsto - pyrogel się to chyba nazywało, masa o praktycznie stałej konsystencji. W tym przypadku po wybuchu pocisku mielibyśmy prócz normalych odłamków rozrzuconą wielką ilość płonących okruchów trudnych do ugaszenia...
I co wy na to?