Strona 1 z 2
Okręty których nie było.
: 2007-05-02, 17:02
autor: Cabal
Na samym wstępie chcę wyjaśnić o co mi chodzi. Nie będzie tu mowy o nie zrealizowanych projektach a okrętach-mamidłach ( sobowtórach prawdziwych pancerników i lotniskowców ).
Podczas pierwszej wojny admiralicja brytyjska dokonała wielkiej mistyfikacji. Stworzyła flotę 14 statków imitujących najnowsze wielkie pancerniki. Podobnie postąpiono podczas następnej wojny, z tym że na mniejszą skalę ( imitacje pancerników typu R i lotniskowca Hermes ). Jeżeli ktoś chce temat rozwinę szerzej.
Moje pytanie jest następujące, co Myślicie o możliwości budowy okrętów sobowtórów przez Japonię ( imitacja lotniskowców ).
Budujemy na przykład dwa sobowtóry lotniskowców typu Shokaku, i wysyłamy " w bój " w grupie dywersyjnej podesłanej pod nos Amerykanom, podczas gdy prawdziwe lotniskowce zostają nie wykryte.
: 2007-05-02, 17:53
autor: karol
o nie tylko pancerników podklasy R, jeden z typu KGV też był imitowany!
A temat ciekawy, bo chce go nawet wkleić do Magazynu shiploverskiego, jedziesz po moich myślach

: 2007-05-02, 18:15
autor: Cabal
Co do imitacji pancernika typu KGV to nie wiem nic.
Natomiast wiem, że już we wrześniu 1939r. utworzono tzw. Siły W, parowce PAKEHA i WAIMANA miały imitować RESOLUTION i REVENGE natomiast MAMARI miał imitować lotniskowiec HERMES.
Przebudowy dokonała ta sama stocznia co podczas pierwszej wojny, stocznia Harlanda w Belfaście.
Co za okręt imitował pancernik typu KGV, jaki był zakres adaptacji?
: 2007-05-02, 18:37
autor: MiKo
HMS Centurion imitował Ansona. Centurion też był imitowany w WWI
Z Japończykami by raczej nie przeszło, bo ONI dokładnie znało liczbę lotniskowców IJN, jak i miejsce ich przebywania.
: 2007-05-02, 18:55
autor: Cabal
Zgoda, znali liczbę i miejsce, ale w przypadku 2 lotniskowców, z czego 1 to sobowtór, nigdy nie można mieć pewności który to który. Czy tak?
Co do CENTURIONA to został ucharakteryzowany na ANSONA aby przebyć drogę do Trypolisu i zostać zatopionym w celu zablokowania portu.
: 2007-05-02, 20:35
autor: MiKo
Sobowtór nie nadążyłby za flotą, abstrahując od aspektu moralnego.
: 2007-05-03, 07:40
autor: domek
Cos mi sie wydaje ze japom by wystarczylo poslac na ocean kilka frachtowcw co by w eterze macili .Co prawda wizualnie nikt by sie nie nabral ale namiar radiowy by zglupial do reszty nie wspominajac o podsluchu
pozdrawiam domek

: 2007-05-03, 18:37
autor: Shinano
MiKo pisze:Sobowtór nie nadążyłby za flotą, abstrahując od aspektu moralnego.
Mikesz, obrońca moralności, uciśnionych i postrach dziewic
Sobowtór, miałby tylko robić przeciwnika w balona

: 2007-05-04, 08:54
autor: deglock
Wśród statków udających okręty wojenne można jeszcze wymienić rumuński holownik Haralambos udający jeden z monitorów typu Ion K. Bratianu. Ten monitor z drewnianymi działami pływał sobie po Dunaju i zwracał na siebie uwagę radzieckich posterunków. Jako ciekawostkę można też podać, że prawdziwe rumuńskie monitory tylko jeden raz w 1941 roku wyszły z bazy w Gałaczu celem zaatakowania okrętów radzieckich i po oddaniu kilku strzałów zawróciły i do końca kampanii 1941 roku nie opuściły miejsca cumowania.
MG
: 2007-05-04, 09:41
autor: MiKo
Shianao,
Chodzi mi o umieszczenie mamidła w składzie zespołu podczas bitwy. O ile normalny okręt ma środki by się bronić (artyleria plot, grupy przeciwawaryjne, pancerz itp) to sobowtór byłby skazany na zagładę...
Anson:
Hermes:

: 2007-05-04, 13:23
autor: Shinano
Lepiej skazać na zagładę względnie tani w budowie i utrzymaniu sobowtór, niż stracić okręt, który on udaje. Zwłaszcza w czasie bitwy.
Równie dobrze można mówić o moralności w aspekcie używania kamikaze, kaitenów itp. środków bojowych.
Dla dobra ojczyzny, cesarza i budżetu (w tej kolejności).
: 2007-05-04, 13:49
autor: MiKo
Shinano pisze:Lepiej skazać na zagładę względnie tani w budowie i utrzymaniu sobowtór, niż stracić okręt, który on udaje. Zwłaszcza w czasie bitwy.
Równie dobrze można mówić o moralności w aspekcie używania kamikaze, kaitenów itp. środków bojowych.
Dla dobra ojczyzny, cesarza i budżetu (w tej kolejności).
To tak jakby do okopów w I wojnie obok każdego żołnierza postawić jednego cywila z patykiem w ręku. W porównaniu do zawodowego żołnierza, cywil będzie tani w budowie i utrzymaniu. Teraz pozostawałoby tylko liczyć, że nieprzyjaciel strzeli akurat do tego taniego - bo inaczej cały wysiłek na marne.
: 2007-05-04, 13:53
autor: Cabal
Okręt-sobowtór niekoniecznie musiałby być bezbronny, kilka stanowisk plot. mozna by na nim zainstalować.
Prawdziwy lotniskowiec wypełniony benzyną, samolotami, bombami i torpedami, a zwłaszcza japoński był ( jest ) bardzo podatny na ciosy przeciwnika. Czy tak?
Mamidła były pozbawione tego typu niebezpiecznych materiałów, oczywiście nie były odporne na ciosy, ale chodzi o oszukanie przeciwnika i tym samym zapewnienie przetrwania prawdziwym lotniskowcom.
: 2007-05-04, 13:57
autor: Cabal
Porównanie z cywilem uważam za nie trafione, na okrętach i okrętach-sobowtórach znajdują się marynarze, a w ich los wpisane jest podczas wojny ryzyko utraty życia bądz zdrowia.
Co zaś tyczy się strat: podczas pierwszej wojny otracono Meriona, który udawał krążownik liniowy Tiger. Ze 117-osobowej załogi utracono 4 ludzi.
Ile zaś liczy załoga " prawdziwego " pancernika? Jakie mogą być straty w ludziach?
Według mnie załogi mamideł w przeciwieństwie do pilotów kamikadze nie byli skazani na śmierć. Działali jako wabik, przynęta ale takie postępowanie nie było obce w żadnej z armii.
: 2007-05-04, 14:08
autor: MiKo
Z mojego punktu widzenia jest to kompletnie niepraktyczne - t.j. mamidła włączane do składu zespołu podczas prawdziwej bitwy. Ze względu choćby na prędkość, trudności w manewrowaniu (nieprzeszkolona załogoa), komunikacji (brak odpowiedniego wyposażenia), uzbrojeniu (czy jednostki osłony prawdziwych lotniskowców miałyby bronić mamidła?) itd. Na koniec migłoby sie okazać, że przypadkowo nieprzyjaciel i tak zaatakował prawdziwy lotniskowiec i wszystko na nic.
Mamidła europejskie nie miały za zadanie "walczyć", tylko wprowadzać w błąd nieprzyjacielski wywiad.
Masz rację, że prawdziwy lotniskowiec też do bezpiecznych nie należy i można się spierać, co szybciej pójdzie na dno. Piszac o moralnym aspekcie miałem na myśli, iż marynarze ginący na lotniskowcu - walczą. Ludzie ginący na mamidle są tylko i wyłącznie "mięsem armatnim"
: 2007-05-04, 14:47
autor: Adam
Tylko, że "mamidła" raczej nie miały pływać w zespołach floty, a raczej symulować obecność w bazach okrętów które wypłynęły na "tajne misje". Ewentualnie symulować ich przemieszczanie się pomiędzy bazami.
Klasyczny przykład (za Piwowońskim) to Invincible i Inflexible które "oficjalnie" przez cały czas pozostawały w składzie Grand Fleet, a tu "nagle" pojawiły się pod Falklandami.