Blair niszczy najsłynniejszą flotę świata ?
: 2007-01-06, 13:41
Blair niszczy najsłynniejszą flotę świata
6.1.2007 Dziennik str. 8 Świat
Zbigniew Parafianowicz
Rząd Wielkiej Brytanii likwiduje okręty, by załatać dziurę w wojskowym budżecie zruinowanym przez wojny w Iraku i Afganistanie
Ministerstwo obrony w ramach oszczędności potnie "na żyletki" lub sprzeda prawie połowę okrętów wojennych
W Wielkiej Brytanii zawrzało. Dziennik "Daily Telegraph" dotarł do informacji, z których wynika, że rząd chce zlikwidować prawie połowę okrętów Marynarki Wojennej. Dla wielu Brytyjczyków Royal Navy to świętość, symbol potęgi dawnego imperium rozciągającego się od Afryki po Indie i jeden z atrybutów brytyjskości. Tymczasem rząd Tony'ego Blaira zamierza odesłać do lamusa prawie 20 niszczycieli i fregat pływającących pod królewską banderą, by oszczędzać na ich utrzymaniu po kilkaset milionów funtów rocznie. - Nasza Marynarka Wojenna zamieni się w zwykłą straż przybrzeżną - grzmi jeden z brytyjskich oficerów cytowany przez "Daily Telegraph". Również dowódca floty admirał Jonathon Band uważa, że zamiast ciąć okręty "na żyletki", powinno się raczej zwiększać ich liczbę. Tylko w ten sposób - zdaniem Banda - można skutecznie ochronić brytyjskie jednostki handlowe przed piratami i terrorystami. Dziś wiadomo, że do walki z nimi na pewno już nie wypłyną fregaty Cumberland, Chatham, Cornwall, Campbeltown oraz niszczyciele Southampton i Exeter. Brytyjskie ministerstwo obrony potwierdza, że okręty zostaną w najbliższym czasie wycofane ze służby.
Jeszcze większy popłoch wśród admiralicji wywołuje informacja o tym, że flota może nie doczekać się obiecanych jeszcze w 1998 roku pieniędzy na budowę dwóch nowoczesnych lotniskowców. Tymczasem to właśnie lotniskowce umożliwiają Brytyjczykom udział w operacjach daleko poza granicami kraju.
Tego typu okręty pozwoliły im między innymi wygrać w 1982 roku wojnę z Argentyną o Falklandy. Wówczas - w ostatniej bitwie morskiej Brytanii -walczyły HMS "Hermes" i HMS "Invincible". Z ich pokładów startowały samoloty, na "Hermesie" stacjonowali również komandosi elitarnej jednostki SAS i królewscy marines, którzy po walkach wyzwolili archipelag. Gdyby nie lotniskowce, Brytania utraciłaby archipelag, a wraz z nim prestiż.
Tym, co najbardziej drażni Brytyjczyków, nie jest jednak brak pieniędzy na nowe lotniskowce. Najgorsze jest to, że po zrealizowaniu pomysłów ministerstwa obrony większą flotę będzie miała Francja - odwieczny rywal Zjednoczonego Królestwa na morzach i oceanach, który przez wieki nie mógł znaleźć sposobu na Brytyjczyków. Władze w Paryżu - w przeciwieństwie do To-ny'ego Blaira - zamierzają nawet jeszcze bardziej rozbudować swoją Marynarkę Wojenną. Wiosną Francuzi oficjalnie ogłoszą informacje o budowie nowoczesnego lotniskowca.
Nie wszyscy jednak rozumieją zaniepokojenie floty. Rządowych planów broni Geromy Harrison z Międzynarodowej Izby Żeglugi w Londynie. - Decyzja o tym, by odchudzić Royal Navy, miała zapaść już wiele lat temu. To dla polityków poważne wyzwanie, lecz nikt do tej pory nie chciał brać za nie odpowiedzialności - mówi w rozmowie z "Dziennikiem" Harrison. Dodaje, że jeśli rząd Blaira oprócz redukcji znajdzie pieniądze na unowocześnienie floty, wówczas może się okazać, że pomysł wcale nie był taki zły.
Scruton: Royal Navy budowała potęgę Wielkiej Brytanii
AGNIESZKA GŁÓWKA: Czy flota morska wciąż - tak jak kiedyś - uchodzi za jeden z najważniejszych symboli Wielkiej Brytanii?
ROGER SCRUTON*: Tak. Jak dawniej Royal Navy jest odpowiedzialna za umacnianie naszej pozycji na świecie. Chyba nie muszę przypominać, że tylko dzięki naszym okrętom byliśmy kiedyś światowym imperium. Co więcej, pływające pod królewską banderą jednostki tworzyły histo-rię, na przykład przyczyniły się do likwidacji handlu niewolnikami. Dziś są równie
Czy słyszał pan o planach poważnych cięć w Marynarce Wojennej? Co pan o tym sądzi?
Słyszałem o tych pomysłach. To bardzo smutne. Choć muszę przyznać, że plany rządu mnie nie dziwią. Po tym gabinecie można się przecież wszystkiego spodziewać.
To chyba jednak normalne, że kraje rezygnują z części zbrojeń w czasach, gdy nie są zagrożone?
Powiem tak: jeśli kiedyś będzie trzeba znów bronić odległych o tysiące kilometrów Falklandów, to ich nie obronimy. Po drugie nie będziemy już mieli takiej siły w rozmowach z innymi państwami. Będziemy traktowani jak niewielkie państewko. Nasi przeciwnicy już zacierają ręce.
Co o ograniczeniu floty sądzą Brytyjczycy?
Patriotycznie nastawiona prawica jest przeciw, laburzystowska lewica generalnie popiera rozbrojenie. Jednak młodych Brytyjczyków ta sprawa najczęściej w ogóle nie interesuje.
Roger Scruton*, brytyjski historyk i filozof. Profesor Uniwersytetu Londyńskiego. Redaktor naczelny pisma „Salisbury Review"
6.1.2007 Dziennik str. 8 Świat
Zbigniew Parafianowicz
Rząd Wielkiej Brytanii likwiduje okręty, by załatać dziurę w wojskowym budżecie zruinowanym przez wojny w Iraku i Afganistanie
Ministerstwo obrony w ramach oszczędności potnie "na żyletki" lub sprzeda prawie połowę okrętów wojennych
W Wielkiej Brytanii zawrzało. Dziennik "Daily Telegraph" dotarł do informacji, z których wynika, że rząd chce zlikwidować prawie połowę okrętów Marynarki Wojennej. Dla wielu Brytyjczyków Royal Navy to świętość, symbol potęgi dawnego imperium rozciągającego się od Afryki po Indie i jeden z atrybutów brytyjskości. Tymczasem rząd Tony'ego Blaira zamierza odesłać do lamusa prawie 20 niszczycieli i fregat pływającących pod królewską banderą, by oszczędzać na ich utrzymaniu po kilkaset milionów funtów rocznie. - Nasza Marynarka Wojenna zamieni się w zwykłą straż przybrzeżną - grzmi jeden z brytyjskich oficerów cytowany przez "Daily Telegraph". Również dowódca floty admirał Jonathon Band uważa, że zamiast ciąć okręty "na żyletki", powinno się raczej zwiększać ich liczbę. Tylko w ten sposób - zdaniem Banda - można skutecznie ochronić brytyjskie jednostki handlowe przed piratami i terrorystami. Dziś wiadomo, że do walki z nimi na pewno już nie wypłyną fregaty Cumberland, Chatham, Cornwall, Campbeltown oraz niszczyciele Southampton i Exeter. Brytyjskie ministerstwo obrony potwierdza, że okręty zostaną w najbliższym czasie wycofane ze służby.
Jeszcze większy popłoch wśród admiralicji wywołuje informacja o tym, że flota może nie doczekać się obiecanych jeszcze w 1998 roku pieniędzy na budowę dwóch nowoczesnych lotniskowców. Tymczasem to właśnie lotniskowce umożliwiają Brytyjczykom udział w operacjach daleko poza granicami kraju.
Tego typu okręty pozwoliły im między innymi wygrać w 1982 roku wojnę z Argentyną o Falklandy. Wówczas - w ostatniej bitwie morskiej Brytanii -walczyły HMS "Hermes" i HMS "Invincible". Z ich pokładów startowały samoloty, na "Hermesie" stacjonowali również komandosi elitarnej jednostki SAS i królewscy marines, którzy po walkach wyzwolili archipelag. Gdyby nie lotniskowce, Brytania utraciłaby archipelag, a wraz z nim prestiż.
Tym, co najbardziej drażni Brytyjczyków, nie jest jednak brak pieniędzy na nowe lotniskowce. Najgorsze jest to, że po zrealizowaniu pomysłów ministerstwa obrony większą flotę będzie miała Francja - odwieczny rywal Zjednoczonego Królestwa na morzach i oceanach, który przez wieki nie mógł znaleźć sposobu na Brytyjczyków. Władze w Paryżu - w przeciwieństwie do To-ny'ego Blaira - zamierzają nawet jeszcze bardziej rozbudować swoją Marynarkę Wojenną. Wiosną Francuzi oficjalnie ogłoszą informacje o budowie nowoczesnego lotniskowca.
Nie wszyscy jednak rozumieją zaniepokojenie floty. Rządowych planów broni Geromy Harrison z Międzynarodowej Izby Żeglugi w Londynie. - Decyzja o tym, by odchudzić Royal Navy, miała zapaść już wiele lat temu. To dla polityków poważne wyzwanie, lecz nikt do tej pory nie chciał brać za nie odpowiedzialności - mówi w rozmowie z "Dziennikiem" Harrison. Dodaje, że jeśli rząd Blaira oprócz redukcji znajdzie pieniądze na unowocześnienie floty, wówczas może się okazać, że pomysł wcale nie był taki zły.
Scruton: Royal Navy budowała potęgę Wielkiej Brytanii
AGNIESZKA GŁÓWKA: Czy flota morska wciąż - tak jak kiedyś - uchodzi za jeden z najważniejszych symboli Wielkiej Brytanii?
ROGER SCRUTON*: Tak. Jak dawniej Royal Navy jest odpowiedzialna za umacnianie naszej pozycji na świecie. Chyba nie muszę przypominać, że tylko dzięki naszym okrętom byliśmy kiedyś światowym imperium. Co więcej, pływające pod królewską banderą jednostki tworzyły histo-rię, na przykład przyczyniły się do likwidacji handlu niewolnikami. Dziś są równie
Czy słyszał pan o planach poważnych cięć w Marynarce Wojennej? Co pan o tym sądzi?
Słyszałem o tych pomysłach. To bardzo smutne. Choć muszę przyznać, że plany rządu mnie nie dziwią. Po tym gabinecie można się przecież wszystkiego spodziewać.
To chyba jednak normalne, że kraje rezygnują z części zbrojeń w czasach, gdy nie są zagrożone?
Powiem tak: jeśli kiedyś będzie trzeba znów bronić odległych o tysiące kilometrów Falklandów, to ich nie obronimy. Po drugie nie będziemy już mieli takiej siły w rozmowach z innymi państwami. Będziemy traktowani jak niewielkie państewko. Nasi przeciwnicy już zacierają ręce.
Co o ograniczeniu floty sądzą Brytyjczycy?
Patriotycznie nastawiona prawica jest przeciw, laburzystowska lewica generalnie popiera rozbrojenie. Jednak młodych Brytyjczyków ta sprawa najczęściej w ogóle nie interesuje.
Roger Scruton*, brytyjski historyk i filozof. Profesor Uniwersytetu Londyńskiego. Redaktor naczelny pisma „Salisbury Review"